„Mój brat bliźniak wolał życie singla i porzucił rodzinę. Z chęcią zająłem miejsce pod kołderką jego żony”

szczęśliwa para fot. Getty Images, Westend61
„Odegrać rolę mojego brata – w sumie, czemu nie? Skoro sam to zaproponował, dlaczego miałbym się nie zgodzić? W końcu coraz lepiej się z Leną dogadywaliśmy, a ona… ona nic już do Bartka nie czuła. Może zmiana jednego bliźniaka na drugiego jej się spodoba? Inni i tak się nie połapią”.
/ 23.02.2024 14:30
szczęśliwa para fot. Getty Images, Westend61

Mojemu bratu znudziło się życie w roli męża i ojca. Wolał skupić się na sobie i imprezowaniu. Jego propozycja na początku mnie zszokowałam, po chwili stwierdziłem, że to genialny pomysł. W jednej chwili zyskałem rodzinę

Ludzie często nas mylili

Mówi się, że nie ma silniejszej więzi niż ta, która powstaje między bliźniakami. Czy ja z Bartkiem rzeczywiście byliśmy tacy nierozłączni? Cóż, rodzice na pewno tego właśnie by chcieli. Zwłaszcza że matka ubierała nas uparcie w takie same ciuchy, bo to przecież takie urocze, skoro wyglądamy identycznie. No, nie do końca identycznie, ale różnice potrafiły dostrzec tylko naprawdę bliskie nam osoby.

Nowym znajomym, nauczycielom czy przypadkowym przechodniom zdarzało się nas mylić. Ludzie nawet czasami przystawali po drodze, rzucając do siebie z zafascynowaniem „Patrz, bliźniaki!” – jakbyśmy byli co najmniej jakimś niespotykanym okazem w zoo.

Drażniło mnie to, zwłaszcza że ja i Bartek byliśmy jak ogień i woda. Lubiliśmy co innego, nasze mocne strony w ogóle się ze sobą nie pokrywały, a w dodatku obracaliśmy się w różnych środowiskach. W szkole prawie ze sobą nie rozmawialiśmy, chociaż przecież chodziliśmy do tej samej klasy, a nasi najbliżsi przyjaciele nie przepadali za sobą nawzajem.

Z powodu brata bliźniaka w każdym razie nigdy nie czułem się wyjątkowy. Nie był mi też szczególnie bliski i to nie jemu zwierzałem się z największych sekretów. Rodzice tego nie dostrzegali, a nieznajomi myśleli, że razem z Bartkiem jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi.

To on był ten lepszy – ja miałem pecha

Jak to w życiu bywa, to mnie los nieszczególnie lubił. Chociaż dostałem się dokładnie na te studia, na które chciałem się dostać i szło mi całkiem nieźle, to Bartek wyhaczył najpiękniejszą panienkę, jaką kiedykolwiek widziałem. Poznali się przypadkiem, gdy podczas przerwy między zajęciami wyszedł z kumplami do baru w galerii handlowej. Oczarował ją, omotał i wkrótce świata poza nim nie widziała. A mnie pozostawało tylko wzdychać.

A było do czego! Lena, wysoka brunetka o falistych włosach sięgających aż za łopatki, wyglądała trochę jak zawodowa modelka. Nie była jednak pusta ani głupia, potrafiła też postawić na swoim, jeśli jej zależało. Uwielbiałem z nią rozmawiać, zwłaszcza wtedy, gdy Bartek był czymś zajęty albo akurat brylował gdzieś z kumplami. W sumie z żadną inną kobietą nie złapałem wcześniej takiego kontaktu. Ona… ona chyba też lubiła moje towarzystwo. Taką przynajmniej miałem nadzieję.

Zazdrościłem bratu, to fakt. Bo ja sobie nikogo nie mogłem znaleźć. Zresztą, odkąd poznałem Lenę, żadna inna kobieta w ogóle mnie nie interesowała. Karciłem sam siebie za takie podejście i żeby nie zrobić nic głupiego, skupiałem się na nauce, a potem na pracy – bo udało mi się zdobyć fajną posadkę w jednej z miejscowych korporacji. Tego też zamierzałem się trzymać.

Powoli zbliżałem się do jego żony

Z czasem przyzwyczaiłem się do tego stanu rzeczy i porzuciłem nadzieję, że Lena jeszcze kiedyś na mnie spojrzy. Wyszła przecież za mojego brata – mieli zresztą dwójkę dzieci: trzyletniego Julka i dwuletnią Anitkę. Rodzice nawet przestali mi już marudzić, że za nikim się nie rozglądam, że nie tylko nie będę ojcem, ale i mężem. No tak, w końcu mieli już swojego idealnego syna, więc drugiego nie potrzebowali.

Tylko ja jeden widziałem, że w małżeństwie Bartka nie układa się najlepiej. Doskonale widziałem, jak się kłócą, jak Bartek okazuje żonie coraz większą niechęć i ucieka w imprezy. Nie doradzałem mu w kwestach małżeńskich, bo raz, że nie byłem żadnym autorytetem, a dwa, że wcale o to nie prosił. Myślałem zresztą, że jakoś im się ułoży – w końcu we wszystkich małżeństwach zdarzały się kryzysy.

Zdziwiłem się jednak, gdy Lena odwiedziła mnie w moim mieszkaniu. Była wyraźnie smutna, oczy miała napuchnięte, głowę zwieszoną. Zrobiło mi się jej żal, chociaż wtedy jeszcze nie wiedziałem, o co chodzi.

– Mam wrażenie, że Bartek nie dorósł do roli ojca – przyznała cicho, gdy zrobiłem jej kawę i usiadłem z nią w salonie. – My… wiesz, między nami już od dawna się nie układa, ale… myślałam, że chociaż na dzieciach mu zależy.

– Na pewno zależy – próbowałem ją przekonać, chociaż sam nie byłem tego wcale taki pewny. – No i co ty mówisz. Bartek cię kocha, tylko…

– Tylko co, Oskar? – przerwała mi, jakby zniecierpliwiona. – Tylko ze sobą nie rozmawiamy? On wiecznie imprezuje, a dom i dzieci, chociaż też pracuję, jest wyłącznie na mojej głowie?

Milczałem przez dłuższy moment.

– Jeśli potrzebujesz pomocy, mów – stwierdziłem w końcu. – Mogę czasem wyjść z dzieciakami do parku czy na plac zabaw. A może chcielibyście gdzieś pojechać? Jesteśmy z Bartkiem tacy podobni… nawet by nie poznały, że nie idą z tatą.

Uśmiechnęła się z wdzięcznością.

– Byłoby bardzo miło. – Przyglądała mi się uważnie. Potem jej duże zielone oczy pojaśniały. – A może… może my też wybralibyśmy się czasem gdzieś razem? Bartek… Bartek ma swoje sprawy, a ja to sama łazić nie lubię. Wiesz, do kina czy gdzieś, do jakiejś knajpki. Żeby trochę odetchnąć od domowych obowiązków.

Odwzajemniłem uśmiech, a moje serce natychmiast zabiło szybciej.
– No jasne. Jak tylko znajdziemy razem czas, to czemu nie.

Propozycja Bartka mnie zaskoczyła

Kolejne tygodnie sprawiły, że staliśmy się sobie z Leną jeszcze bliżsi. Często zostawałem z dzieciakami, gdy ona chciała coś załatwić w mieście albo wyjść z przyjaciółkami, kilka razy wyszliśmy też we dwoje. Było kino – premiera filmu z naszej ulubionej serii, bar na rogu, gdzie serwowali niesamowite kanapki, no i park, żeby trochę odpocząć i pospacerować.

Nie byłem pewny, czy Bartek w ogóle wie o naszych spotkaniach. Nie bardzo mnie to zresztą obchodziło. Kiedy jednak któregoś popołudnia zapukał do moich drzwi, trochę się zaniepokoiłem.

– Brat? – rzuciłem, nie kryjąc zdumienia. – Coś się… stało?

– Tak jakby – machnął niecierpliwie ręką. – Wpuść mnie. Zaraz… zaraz ci wszystko wyjaśnię.

Usiedliśmy więc razem, nalałem piwa i czekałem. Cały drżałem z niecierpliwości.

– Słuchaj, wiesz co, życie męża nie jest dla mnie – wyrzucił z siebie w końcu. – Zanim coś powiesz – dodał szybko, widząc, że chcę się odezwać – ja już to wszystko przemyślałem. Chcę wrócić do bycia singlem. Wiesz, imprezy, brak zobowiązań, różne laski, a nie tylko jedna. No i miałbym dla ciebie taką propozycję.

– Propozycję? – powtórzyłem oszołomiony. – Ale co ja mam…

– Co byś powiedział na małą zamianę? – uśmiechnął się niepewnie. – W sensie, ty udajesz mnie – jesteś sobie przykładnym mężem, mieszkasz z Leną, wychowujesz dzieciaki, a ja baluję.

Zamrugałem.

– Ty… żartujesz? – wykrztusiłem.

– No co ty, brat – wyszczerzył się, a potem dodał pośpiesznie: – Chyba by ci to pasowało, co? Zawsze marudziłeś, że nie masz żony, że chciałbyś być ojcem i tak dalej. A Lena jest w ciebie przecież zapatrzona. Ciągle tylko „Oskar to”, „Oskar tamto”…

– Naprawdę o mnie mówi? – spytałem z niedowierzaniem.

– Bez przerwy – zapewnił. – A wiesz, że nikt nic nie zauważy. Wszyscy nas zawsze mylili. To co? Zamiana?

Z myślami biłem się tylko chwilę

Po wyjściu Bartka, który kazał mi sobie dobrze przemyśleć sprawę, bo on i tak się wyprowadza, miałem totalny mętlik w głowie. Bo propozycja była naprawdę nietypowa, żeby nie powiedzieć „dziwna”, a jednak niezwykle kusząca. I tak bezustannie myślałem o Lenie. Dobrze się też rozumiałem z dzieciakami, które podobno coraz częściej oczekiwały mojego przyjścia. Tak. Nieśmiało myślałem, że nadawałbym się na głowę rodziny. Na kogoś, kto by się nimi wszystkimi dobrze zaopiekował.

Odegrać rolę mojego brata – w sumie, czemu nie? Skoro sam to zaproponował, dlaczego miałbym się nie zgodzić? W końcu coraz lepiej się z Leną dogadywaliśmy, a ona… ona nic już do Bartka nie czuła. Może zmiana jednego bliźniaka na drugiego jej się spodoba? Inni i tak się nie połapią.

Bałem się trochę reakcji Leny, ale kiedy przedstawiłem jej pomysł Bartka, dość prędko się zgodziła. Nie czekaliśmy zbyt długo, żeby wcielić cały plan w życie. I tak mój brat bardzo szybko wszedł w rolę szczęśliwego singla, a ja stałem się mężem najpiękniejszej kobiety na świecie.

Teraz mieszkam z moją rodziną i zżywam się z nią coraz mocniej. Dzieci są jeszcze na tyle małe, że nie potrafią określić, który z nas dwóch jest ich tatą, dlatego bez trudu zaakceptowały naszą sytuację. Póki co, nikt z naszego otoczenia niczego nie podejrzewa. Dla mnie jednak największą nagrodą jest fakt, że Lena wreszcie promienieje ze szczęścia – tak, jak wtedy, gdy zobaczyłem ją po raz pierwszy.

Czytaj także:
„Odbiłem ojcu narzeczoną, bo żal mi było, że poleciała na tego starego kapcia. Chciał się na zemścić, ale jestem górą”
„Córka miała wprowadzić się na miesiąc, a zaraz minie rok. Mam dość odrabiania pańszczyzny przy jej dzieciach”
„Doniosłam na brata i dobrze się z tym czuję. Nie miałam skrupułów, bo swój mózg rozpuszczał w kieliszku”

Redakcja poleca

REKLAMA