„Mieszkam w więzieniu, którego pilnuje szalony furiat, mój były mąż. Jesteśmy po rozwodzie, lecz on się nie wyprowadził”

„Mieszkanie jest duże, trzypokojowe, wygodne, pięknie położone. Można by je było z kimś zamienić na dwa pojedyncze, ale Henryk stawia takie wymagania, że chyba tylko głupi by się zgodził”.
26.07.2023 06:45

Mieszkam w więzieniu, którego pilnuje szalony furiat, mój były mąż. Nie mam dokąd pójść, a moi bliscy odwrócili się ode mnie ze strachu, że wprowadzę się do nich z synem. Niby jestem po rozwodzie, ale boję się tak samo jak przedtem.

– Znowu ten smarkacz ruszał moją kiełbasę! Łapy poobcinam! Tylko by żarł cudze, leń patentowany! – takimi słowami mój były mąż rozpoczyna dzień...

Jesteśmy po rozwodzie, lecz on się nie wyprowadził

Mamy więc wspólną kuchnię, wspólną łazienkę, wspólny balkon i przedpokój, a także wspólne dziecko – chłopca, lat dwanaście

Najbardziej boli mnie to, że potrafi być taki złośliwy i podstępny wobec własnego dziecka! 

– Wiedziałem, że to mięczak i złodziejskie nasienie! Za grosz charakteru, dokładnie jak jego mamusia!

Dlaczego w ogóle mam rozwód?

Cóż, jemu tak wygodnie, po prostu nie ma żadnych obowiązków i może robić, co chce, a i tak z nami mieszka, może nas kontrolować i mieszać z błotem.

Kiedy go poznałam, nawet mi przez myśl nie przeszło, że ten opanowany mężczyzna mówiący zawsze cichym, spokojnym głosem jest w istocie cholerykiem i furiatem. Podobało mi się, że ma na biurku pedantyczny porządek.

Był czyściutki, wymuskany, elegancki – buty jak lusterka, koszule wyprasowane, garnitur w dobrym gatunku. Imponował mi ten facet, a ja głupia, poleciałam na fasadę.

- Wiedziałeś, co robisz — powiedziałam później. - Przyciągnąłeś mnie jak muchę do sieci, jak pająk!

- Ty złapałaś samego Boga! - odpowiedział. - Kto miałby cię chcieć? Ledwo skończyłaś maturę, bez stałej pracy i bez grosza przy duszy!

Miał trochę racji. Wyszłam za niego bez miłości, ponieważ nie miało to dla mnie znaczenia, kto będzie mnie akceptować. Ważne było, tylko żeby uciec z domu. Myślałam, że wielkie miłości należą już do przeszłości. "Skoro Mirka nie ma na tym świecie, to nie ma znaczenia, z kim spędzę resztę życia. Może być każdy, byle tylko mnie chciał". A Henryk był dla mnie świetnym kandydatem... Miał dobrą pensję i oszczędności, pięknie urządzone mieszkanie z wszelkimi wygodami, letnią działkę poza miastem i samochód.

Dopóki syn był malutki, jakoś się dogadywaliśmy

Heniek nieustanne porównywał kształt dłoni, paznokci, kolan, uszu Damiana ze swoimi i ciągle sprawdzał, czy mały jest podobny do niego na zdjęciach z dzieciństwa. Węszył zdradę i wmawiał mi, że to nie jego syn! Czekał, aż się to potwierdzi. I się doczekał…

Damianek rósł i coraz bardziej lubił wszelkie zabawy zręcznościowe. Po jakichś międzyszkolnych zawodach, na których Damian znów okazał się bezkonkurencyjny, mąż nie wytrzymał:

– I co teraz powiesz? Nadal będziesz łgała, że to mój dzieciak? – wrzasnął do mnie.

– Człowieku, uspokój się i odpuść wreszcie! – próbowałam zbagatelizować zaczepkę.

– Dobrze wiesz, że ja gardzę tymi małpimi umiejętnościami. Nie obchodzi mnie tania, stadionowa rozrywka, to bieganie, skakanie, budowanie mięśni. Twój dawny gach taki był. I to właśnie jego synalek!

Udowadniałam, że to zwyczajnie niemożliwe, bo musiałby to być cud natury. Burknął coś w odpowiedzi, wzruszył ramionami, ale na jakiś czas przestał gadać.

– Przecież wiem, że to fizycznie mój syn. Ale ty mnie psychicznie zdradziłaś! On nic ze mnie nie ma! 

Zaczęłam się bać. Robił wszystko, żeby mi dokuczyć. Coraz częściej myślałam, że Henryk nie jest zupełnie normalny, że powinien się chyba leczyć. Nikt mi nie pomoże. Teściowie dawno poumierali, a był jedynakiem. Moi bliscy uważają Henryka za porządnego męża i ojca, a mnie za histeryczkę, która wzięła rozwód nie wiadomo po co i nadal rozrabia. Jestem zdruzgotana

Czytaj także:
„Szefowa niby dała mi referencje, a tak naprawdę sabotowała moją karierę! Była zazdrosna, że mogę odejść do innej pracy”
„Szefowa zamiast awansów i premii, stosowała pochwały. Wszystko fajnie, ale za dobre słowo chleba przecież nie kupię”
„Szefowa perfidnie się na mnie uwzięła i nikt nie chce stanąć po mojej stronie. Mogę się zwolnić, ale to byłyby zbyt proste”

Redakcja poleca

REKLAMA