„Miałem udane małżeństwo, ale na widok Natalii znów poczułem motyle w brzuchu. Moja licealna miłość była wolna i chętna”

licealna miłość po latach fot. Adobe Stock, Drobot Dean
„Po pierwszym zachłyśnięciu nastąpiło otrzeźwienie. Odkryłem, że Natalia stała się kimś innym – ostrą, przebojową panią mecenas, bezpardonowo forsującą swoje zdanie w każdej rozmowie. Najpierw uznałem to za urocze, potem zacząłem się denerwować. Z Natalki zrobił się prawdziwy dyktator”.
/ 18.07.2022 17:15
licealna miłość po latach fot. Adobe Stock, Drobot Dean

Włączyłem kierunkowskaz i zwolniłem, szukając miejsca do zaparkowania. O tej porze było to marzenie ściętej głowy, wyrzucałem sobie, że zdecydowałem się pojechać samochodem. W końcu wypatrzyłem swoją szansę i wbiłem wóz między dwa inne, umykając przed rozwścieczonymi kierowcami, którzy zdążyli utworzyć za mną długi korek.                                         

Kombinowałem właśnie, jak by tu wysiąść, bo miejsca było tyle co dla szczupłego węża, kiedy ją zobaczyłem. Szła tanecznym krokiem w kierunku włoskiej knajpki, w której zorganizowaliśmy spotkanie po latach. Miała przyjść cała nasza licealna paczka i jeszcze kilka osób z klas równoległych. Miałem nadzieję, że Natalia też będzie, lecz bałem się o to pytać. Na złodzieju czapka gore – wydawało mi się, że zwykłe pytanie o dawną sympatię odkryje moje uczucia, pozwoli odczytać stan niepewności, drżącego oczekiwania, jakbym nadal był zakochanym po uszy nastolatkiem.

Natalia była moją pierwszą miłością, oszalałem na jej punkcie pierwszego dnia, kiedy do nas dołączyła. Po rozwodzie rodziców przeprowadziła się z mamą do Warszawy i zmieniła szkołę. Uważałem ten fakt za zrządzenie losu... Weszła do klasy, usiadła w ławce pod oknem i skradła moje serce. Długo o nią zabiegałem, ale w końcu dopiąłem swego.

Byliśmy parą przez cztery lata, aż do matury. Na balu maturalnym pokłóciliśmy się i Natka ze mną zerwała. Dałem jej wtedy mnóstwo powodów do zazdrości, a nawet upokorzyłem ją, publicznie obściskując Ewkę, ale upiłem się przemyconym winem i poczuciem odzyskanej po szkolnych udrękach wolności. Wiem, że to żadne usprawiedliwienie, nie spodziewałem się jednak, że moje szczeniackie zachowanie będzie miało tak poważne konsekwencje.

Natalia dotrzymała słowa. Spotkała się ze mną jeszcze tylko raz, pożegnała się i wyjechała na studia do Wrocławia. Rozsiało nas po Polsce, bo ja trafiłem do Poznania, gdzie zamieszkałem u babci.

Czułem, jakby czas się cofnął

Kochałem Natalię i cierpiałem, ale byłem młody, spragniony przygód i swobody. Nie ukrywam, że przez moje życie przewinęło się mnóstwo dziewczyn, zanim w końcu ustatkowałem się u boku Basi. I to tylko dlatego, że zaszła w ciążę.

Natalię, wraz ze wspomnieniami młodości, pochowałem, jak myślałem, na zawsze głęboko w sercu. Pozostała dla mnie ważna, kiedy o niej myślałem, czułem dawne wzruszenie i motyle w brzuchu, ale życie biegło do przodu, a moje małżeństwo okazało się całkiem udane. Nie mogę powiedzieć, że nie kocham żony. Tylko że to inna miłość – dojrzała, spokojna, bezpieczna. Może trochę zbyt przewidywalna. Ale przecież buduje się na skale, a nie na ruchomych piaskach, więc czego oczekiwać?

Przejrzałem się w szklanej tafli drzwi. Ujdzie, jak na czterdziestolatka. Odetchnąłem głęboko i wszedłem do środka. Czułem się, jak przed sprawdzianem z matematyki.

– Uuuu – powitało mnie towarzystwo zgromadzone przy zsuniętych stolikach.

– Kopę lat! – Klepali mnie kumple.

Rozdawałem całusy koleżankom, ściskałem kogo popadło. Wreszcie szał powitań minął się i zobaczyłem Natalię. Siedziała przy stole. Miała jaśniejsze i krótsze włosy, niż zapamiętałem, bardziej wyraziste rysy twarzy. Może to kwestia makijażu? Nie znam się na tym.

– Witaj, Alek – wyciągnęła do mnie rękę.

Zabolało mnie to oficjalne powitanie, nie tak wyobrażałem sobie nasze spotkanie. Ukryłem jej dłoń w swoich. Patrzyłem na nią zachłannie. Moja Natka! Nagle wszystko wróciło, wielka miłość, szaleństwo. To dziwne, jak prędko można się zapomnieć, przecież byłem żonaty i dzieciaty! I to od wielu lat!

– Usiądziecie, czy będziecie tak stali, gołąbeczki? – wtrąciła się Jolka.

Zajęliśmy miejsca. Nie spuszczałem z niej oczu, miałem w głowie szczęśliwy mętlik. Czas się cofnął, znów byłem młody, ukochana dziewczyna była na wyciągnięcie ręki. Nic innego się nie liczyło. Prawie nie słuchałem opowieści o tym, co kto porabiał przez ostatnie dwadzieścia lat, i jak mu się ułożyło. Dopiero kiedy głos zabrała Natalia...

– Rozwiodłam się, wróciłam z Wrocławia do Warszawy, pracuję jako radca prawny – streściła w jednym zdaniu kawał życia.

Jesteś wolna? – tylko tyle do mnie dotarło.

Myślałem, że się przesłyszałem, i musiałem się upewnić.

– Tak – roześmiała się.

– Jestem szczęśliwą rozwódką. A ty? – spytała.

– A ja nie – odpowiedziałem najgłupiej jak mogłem.

Ciekawe, czy nam obojgu by się udało? – spoważniała nagle. – Myślałeś czasem o tym? Mieliśmy szansę, gdyby nie ta głupia kłótnia... Wiesz, żałowałam, że byłam taka nieprzejednana. Zerwałam z tobą, ale czekałam na twój krok. Że się postarasz, że ci na mnie zależy. A ty po prostu wyjechałeś na studia. Wtedy zrozumiałam, że to koniec.

Zmieniła się przez te lata

– Natalia! To nie tak! – prawie krzyknąłem. – Kochałem cię jak wariat. Strasznie przeżyłem zerwanie. Ale wyraźnie powiedziałaś, że już nie chcesz ze mną być. Co miałem robić?

– Minęliśmy się, rozdzieliło nas głupie nieporozumienie. A mogliśmy być razem.

– Ciągle jeszcze możemy – zawołałem, szczęśliwy, że Natalia bierze taką możliwość pod uwagę.

– A Baśka i dzieci? Zapomniałeś o nich?

– Skąd wiesz? – zrobiło mi się głupio.

– Jolka mi powiedziała, że masz rodzinę, chciała mnie uprzedzić. Alek, nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Zmieniliśmy się, właściwie prawie wcale się nie znamy. Nie jestem szaloną dziewczyną z II a, którą znałeś.

Poczułem się, jakby wylała mi na głowę kubeł zimnej wody. Dlaczego to robiła? Odnaleźliśmy miłość, czy nie to było najważniejsze?

– Strasznie rozsądnie mówisz – powiedziałem z wyrzutem – aż robi mi się zimno. Natka, zmarnowaliśmy kawał życia, teraz możemy to naprawić. Spotkajmy się tylko we dwoje. Porozmawiamy, pójdziemy na spacer, przypomnimy sobie dawne czasy. Nie skreślaj mnie, daj nam szansę, nie popełniaj drugi raz tego samego błędu.

Wróciłem do domu bardzo późno. Ucieszyłem się, że Baśka już spała, chciałem zostać sam, zebrać myśli. Byłem jak nakręcony. Jutro znowu zobaczę Natalię! Już za nią tęskniłem. Dawno nie czułem takiego uniesienia, fala szczęścia rozchodziła się po całym ciele. Właśnie tego brakowało mi przez ostatnie spokojne lata: tych emocji, uczucia, że mogę dosięgnąć nieba, jeżeli tylko się postaram. To prawda, że miłość uskrzydla.

Kolejne dni przeżyłem jak w transie, nie rozstawaliśmy się z Natalią. Odnajdywaliśmy siebie i nasze ulubione miejsca, poruszyliśmy lawinę wspomnień. To była szalona jazda, prawdziwy wehikuł czasu. Jestem szczęśliwy, że było nam dane to wszystko przeżyć.

Po pierwszym zachłyśnięciu nastąpiło otrzeźwienie. Odkryłem, że Natalia stała się kimś innym – ostrą, przebojową panią mecenas, bezpardonowo forsującą swoje zdanie w każdej rozmowie. Najpierw uznałem to za urocze, potem zacząłem się denerwować. Z Natalki zrobił się prawdziwy dyktator. Ale to ciągle była moja dziewczyna, pierwsza i największa miłość. Nie chciałem jej utracić.

Nie umiałem podjąć decyzji

Baśka zaczęła coś przeczuwać. Nic nie mówiła, ale widziałem, że obserwuje mnie spod oka. Trzyma rękę na pulsie.

– Nie rób niczego pochopnie. Łatwo jest rujnować, trudno budować. A jeszcze trudniej powiedzieć dzieciom – rzuciła kiedyś.

A więc domyślała się istnienia drugiej kobiety. A może ona wiedziała? Przecież ta Jolka ma tak długi jęzor...

Jednocześnie Natalia zażądała, żebym zdecydował, z kim chcę być.

– Nie będę czekała na ciebie następne dwadzieścia lat – powiedziała bez ogródek.

Wtedy właśnie zacząłem się wahać. Z Baśką przeżyłem wiele udanych lat, była przy mnie w dobrych, ale też w trudnych chwilach, jest matką dwójki naszych dzieci, mamy poukładane życie. Trudno jest tak po prostu wszystko zburzyć. A może zabrakło mi odwagi, żeby zawalczyć o miłość?

Natalia nie przyjmowała do wiadomości moich wątpliwości. Z jej punktu widzenia sprawa była jasna – jeżeli mamy być razem, muszę rozwieść się z żoną. A ja się wahałem. Natka miała rację, ale nie potrafiłem podjąć decyzji. Nie chciałem też rozstawać się z dziećmi, być weekendowym tatusiem. Kochałem je i nie wyobrażałem sobie, że nie będę widywał ich codziennie, towarzyszył im  w dorastaniu. Cena za szczęście z Natalią była bardzo wysoka.

Coraz częściej kłóciłem się o to z moją dawną miłością. Chciała postawić na swoim i kiedyś w końcu jej to wytknąłem.

– Tak to odbierasz? – zdziwiła się. – Myślałam, że też chcesz, abyśmy byli razem.

– Niczego więcej nie pragnę – zapewniłem ją solennie – ale...

– Zawsze jest jakieś ale – szepnęła Natka z bólem w głosie – a miłość powinna być prosta. Czysta i jasna, innej nie chcę. Może dla nas jest już za późno?

– Nie mów tak – przestraszyłem się, bo nie chciałem jej utracić.

A jednak tak się stało. Natalia podjęła decyzję i bez pożegnania zniknęła z mojego życia. Wyjechała, ale przysłała mi e-maila: „Pamiętasz, jak mówiłam, ze nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki? Próbowaliśmy odnaleźć miłość, o której oboje nie potrafimy zapomnieć, ale to niemożliwe. Utraciliśmy szansę na szczęście, tak czasem bywa. Może nie było nam pisane? Odeszłam, bo nie chcę, żebyś się męczył. Zapamiętaj mnie taką, jaką kochałeś – roześmianą dziewczynę z czwartej ławki pod oknem”.

Płakałem wtedy chyba pierwszy raz od dzieciństwa. Żegnałem pierwszą miłość, młodość i wspomnienia tamtych jasnych, szalonych dni, które przecież nie mogłyby się powtórzyć. Pewnie nie zobaczę już nigdy więcej Natalii, ale na zawsze zachowam ją w sercu i w pamięci.

Czytaj także:
„Mąż po cichu się nade mną znęcał. Przy rodzinie był ideałem, więc nikt nie wierzył, że przeżywałam katusze”
„Byłam zakochana do szaleństwa, kupowałam ciuchy za fortunę, żeby mu się podobać, a on… ukrywał przede mną żonę i dziecko”
„Mój synek dobrze pływa, ale nad morzem zaskoczyła go wysoka fala. Z objęć śmierci wyrwał go... tajemniczy nieznajomy”

Redakcja poleca

REKLAMA