„Miałam romans z żonatym mężczyzną. Myślałam, że ciąża zmusi go do odejścia od żony, ale zwiał gdzie pieprz rośnie”

kobieta zrobiła test ciążowy fot. Adobe Stock, icsnaps
„Na początku w ogóle nie zwracałam na to uwagi. Był jedynie kolegą z pracy. Męskim, wygadanym, zabawnym i nieco bezczelnym, ale tylko kolegą. Czasami wspominał o żonie, jednak nie na tyle często, żebym specjalnie zwróciła na to uwagę. Ot, zwykła znajomość. Jednak do czasu. Zastanawiam się, kiedy i co zmieniło się w naszych relacjach”.
/ 19.05.2023 15:15
kobieta zrobiła test ciążowy fot. Adobe Stock, icsnaps

Przez całe swoje dorosłe życie nie miałam szczęścia do facetów. Żaden z moich związków nie przetrwał. Czasami to oni dochodzili do wniosku, że nie chcą ze mną być, a innym razem to ja podejmowałam decyzję o rozstaniu. Właściwie to trudno powiedzieć, w czym tkwił błąd.

Może to ja miałam zbyt duże wymagania. A może po prostu to coś ze mną było nie tak. Coś takiego, co odpychało ode mnie wszystkich poznanych mężczyzn. Sama nie wiem. Jednak któregoś dnia poznałam mężczyznę, z którym chciałam być do końca życia. Tak po prostu. Jednak jak zwykle mi nie wyszło.

Pawła poznałam w pracy

Pracowaliśmy w tym samym dziale, więc widywaliśmy się codziennie. Czasami wychodziliśmy na wspólną kawę lub obiad, a od czasu do czasu na towarzyskie spotkania organizowane przez nasz dział. Nie od razu mi się spodobał. Owszem, był przystojny, ale przecież przystojnych facetów nie brakuje. W dodatku był arogancki i przekonany o swojej wyższości. Niemniej jednak świetnie nam się rozmawiało, a do tego miał specyficzne poczucie humoru, które tak bardzo mi odpowiadało. No i miał żonę.

Czy mi to przeszkadzało? Na początku w ogóle nie zwracałam na to uwagi. Był jedynie kolegą z pracy. Męskim, wygadanym, zabawnym i nieco bezczelnym, ale tylko kolegą. Czasami wspominał o żonie, jednak nie na tyle często, żebym specjalnie zwróciła na to uwagę. Ot, zwykła znajomość. Jednak do czasu.

Teraz, po upływie czasu zastanawiam się, kiedy i co zmieniło się w naszych relacjach. Czy to ja zaczęłam patrzeć na niego w inny sposób? Czy to Paweł zaczął zwracać na mnie coraz większą uwagę? Nie wiem. Po prostu któregoś dnia odkryłam, że nasza relacja zaczęła się zmieniać.

Wciąż mijaliśmy się w pracy, wiąż chodziliśmy na wspólną kawę i wciąż wyjeżdżaliśmy na wspólne wyjazdy z pracy. Ale jednak było inaczej. Może zbyt długo i często patrzyliśmy sobie w oczy? Może zaczęliśmy się dotykać – niby przypadkiem? Może szukaliśmy się wzajemnie wzrokiem na spotkaniach?

To właśnie wtedy uświadomiłam sobie, że Paweł ma czarujący uśmiech i seksowne dołeczki w policzkach, że ma trzydniowy zarost, który tak lubię, że ładnie pachnie, że ma wysportowaną sylwetkę i że ma ładne oczy. A potem stało się to, co nieuniknione – zakochałam sięDo dzisiaj zastanawiam się, czy mogłam temu zapobiec.

Przecież wiedziałam, że Paweł ma żonę

Nie znałam jej – i chyba dlatego była dla mnie kimś nierealistycznym Zresztą wtedy myślałam, że nie robię nic złego. Przecież to tylko niewinny flirt kolegów z pracy. Ale to nie było niewinne. Nasze sms–y i rozmowy na komunikatorze były coraz bardziej pikantne, a spojrzenia nad biurkami coraz bardziej wymowne. Wtedy nie myślałam o żonie Pawła, zresztą sam Paweł też chyba nie poświęcał jej zbyt wiele myśli. I w końcu musiało dojść do tego, co nieuniknione. Po pracy poszliśmy na drinka, a potem wylądowaliśmy u mnie. I nawet jeżeli miałam chwile zwątpienia (bo Paweł ma żonę, bo nie wypada), to już było za późno. To chyba właśnie wtedy poczułam, że się zakochałam. I nawet nie przeszkadzało mi, że zaraz potem Paweł ubrał się i wrócił do domu. Do żony.

– Czujesz coś do mnie? – zapytałam, gdy kilka dni później znowu byliśmy u mnie.

– Oczywiście, że tak – odpowiedział.

– A żona? – zapytałam.

Chwila ciszy.

– Nie jesteśmy szczęśliwi. Nasz związek się wypalił. Żyjemy obok siebie.

Taki banał. Nic nowego, prawda? Standardowe słowa, które niemal każdy żonaty facet mówi swojej kochance. Ale ja uwierzyłam. Jak każda inna kochanka, która chce uwierzyć, że jest najważniejsza. Nie ta druga, ale najważniejsza.

I chociaż czasami niepewność powracała, to starałam się o tym nie myśleć. "On mnie kocha, a żona niedługo dowie się, że to koniec." – myślałam.

– Zostawisz żonę? – pytałam po kolejnych chwilach uniesień.

– Wiesz, że to nie jest takie proste – odpowiadał.

– Dlaczego? – pytałam natarczywie.

– Bo mamy kredyt, wspólne mieszkanie i kilka innych spraw, których nie da się zakończyć z dnia na dzień – wyliczał. – Ale kocham cię. I kiedyś będziemy razem – obiecywał.

A ja wierzyłam. Wierzyłam i czekałam. I chociaż w głębi duszy wiedziałam, że tak nie powinno być, to jednak nic z tym nie robiłam. Zakochałam się. Chyba po raz pierwszy w życiu tak mocno się zakochałam. I byłam szczęśliwa. Przez te kilkanaście wykradzionych chwil w miesiącu byłam najszczęśliwsza na świecie. Te przysłowiowe motyle w brzuchu – to było właśnie to.

Czas leciał, a Paweł cały czas był z żoną

Pewnego sobotniego popołudnia zobaczyłam go w galerii handlowej. Obejmował w pasie wysoką szatynkę, która uśmiechała się do niego. W pewnym momencie ją pocałował. Zakręciło mi się w głowie. Postanowiłam to sprawdzić. I wystarczyło kilka minut buszowania po social mediach, aby odkryć, że ta kobieta to jego żona.

A co najgorsze – ta scenka wcale nie wyglądała tak, jakby mieli jakiekolwiek problemy małżeńskie. Poczułam nieprzyjemne uczucie zazdrości. "A czego się spodziewałaś?" – w głowie pojawił się nieprzyjemny szept. No tak, standardowy facet zdradzający żonę. Ale wtedy nie przyjmowałam tego do wiadomości.

Nie powiedziałam Pawłowi o tym, że widziałam go z żoną. Pewnie dlatego, że nie byłam gotowa przyjąć do wiadomości, że mnie oszukiwał. Cały czas się łudziłam, że to ja będę górą. Ale nabrałam odwagi, aby szczerze z nim porozmawiać.

– Paweł, czy ty mnie kochasz? – zapytałam któregoś wieczoru.

– Przecież wiesz, że tak – odpowiedział.

– Kiedy powiesz żonie o nas? Kiedy ją zostawisz? Kiedy będziemy tak naprawdę razem? – zasypywałam go pytaniami. I patrzyłam mu w oczy. Czy zobaczyłam w nich niepewność?

– Już mówiłem, że to nie jest proste – powiedział.

Może nie jest proste, ale nie jest niemożliwe – nie poddawałam się. – Paweł, ja nie mogę tak żyć. Kocham cię i chcę być z tobą. Ale nie kilka godzin wieczorem lub w weekend. Chcę razem zamieszkać, jeść śniadania, wyjeżdżać na wakacje. Chcę razem żyć! – wymieniałam na jednym tchu.

Paweł spojrzał na mnie i już wiedziałam, że usłyszę coś, czego wcale nie chcę usłyszeć.

– Na razie nie mogę rozwieść się z żoną. Więc albo to zaakceptujesz albo będziemy musieli się rozstać – powiedział spokojnie.

"Co? Co on mówi? Jak może mnie tak traktować? To nie może być prawda." – szereg myśli przelatywało mi przez głowę. Nie mogłam wydusić słowa. Poprosiłam, żeby wyszedł. Zamknął drzwi bez oglądania się za siebie.

W gruncie rzeczy wiedziałam, że tak będzie

Znałam statystyki, według których 90% facetów wybiera żony, a nie kochanki. Ale ja nie potrafiłam przyjąć tego do wiadomości. Postanowiłam zawalczyć. Teraz wiem, że w najgorszy sposób. Postanowiłam zajść w ciążę. Tak wiem, głupia i niedojrzała decyzja. Zadzwoniłam do Pawła i przeprosiłam go za swój ostatni wybuch.

Spotkaliśmy się u mnie. Od kilku dni nie brałam tabletek antykoncepcyjnych, wiec wiedziałam, że mój plan ma szanse na powodzenie. I nie musiałam zbyt długo czekać. Po kilku tygodniach okazało się, że jestem w ciąży. "Teraz będzie mój. I nic już tego nie zmieni." – cieszyłam się po odczytaniu testu ciążowego. Jaka byłam głupia i naiwna. Od razu zadzwoniłam do Pawła i poprosiłam o spotkanie.

– Kochanie, jestem w ciąży – powiedziałam uśmiechnięta od ucha do ucha.

Jego mina powiedziała mi wszystko. Szok, niedowierzanie, niechęć i odraza – tak, to była odraza.

– Zwariowałaś? – padło pytanie.

– Nie cieszysz się? Będziemy mieć dziecko – powiedziałam.

– To ty będziesz mieć dziecko. Mnie do tego nie mieszaj – padła odpowiedź.

Nie mogłam w to uwierzyć

Mój ukochany Paweł mówi mi, że to nie jego problem? I wtedy to do mnie dotarło. Cyniczna mina, nienawistny wzrok i ironiczny uśmieszek.

– Chyba nie sądziłaś, że złapiesz mnie na dziecko? – zapytał – Owszem, było bardzo miło, ale nie nigdy nie zamierzałem założyć z tobą rodziny – każde kolejne zdanie bolało coraz bardziej.

– Paweł... – wyszeptałam, a oczy zaszły mi łzami.

– Radź sobie sama, a mnie do tego nie mieszaj – powiedział i wyszedł.

I tak zostałam sama – w ciąży z facetem, dla którego byłam tylko zabawką.

Następnego dnia poszłam do lekarza, który wystawił mi zwolnienie lekarskie. Wiem, że nie będę w stanie wrócić do obecnej pracy. Jeszcze nie wiem, co zrobię. Na pewno urodzę to dziecko i postaram się je wychować najlepiej, jak potrafię. Najprawdopodobniej wystąpię o alimenty. Jednak chyba nigdy nie przestanę mieć do siebie żalu. O głupotę i naiwność.

Okazałam się kolejną kobietą, która uwierzyła żonatemu facetowi. Prawda jest taka, że nie byłam pierwsza ani ostatnia. Teraz muszę ponieść konsekwencje. I chociaż wiem, że nie będzie łatwo, to dam sobie radę.

Czytaj także:
„Interesowały mnie przelotne romanse, a nie stałe związki. Do czasu aż poznałam kochanka. Ale trafiła kosa na kamień”
„Złodziejaszek grał na nosie przyjaciółki i stale okradał jej sklep. Uknułyśmy plan, jak przyłapać go na gorącym uczynku”
„Skończyłam 40 lat i czuję się ekstra babką. Nie mam willi z basenem, ale wycisnęłam życie jak cytrynę”

Redakcja poleca

REKLAMA