„Miałam jechać na babskie wakacje z koleżanką, ale mąż chce mi wcisnąć zgniłe jajo w postaci nastoletniego syna”

kobieta załamana że musi zabrać syna na wakacje fot. JustLife; Adobe Stock
– Nie można go puścić samopas, to niech odpoczywa pod okiem mamusi! – A to czemu? – krew mnie zalała w sekundę. – Ty go puściłeś na imprezę, ty go teraz niańcz. Ja sobie nie dam popsuć wakacji.
/ 05.05.2021 10:22
kobieta załamana że musi zabrać syna na wakacje fot. JustLife; Adobe Stock

Nasz syn od kilku dni nie mówił o niczym innym, tylko o osiemnastce kumpla z sąsiedniej miejscowości, Antka. Podobno jubilat sprosił już na imprezkę jakieś pół szkoły, w sumie ze trzydzieści osób. Mnie się to w głowie nie mieści, ale ani Kuba, ani mąż nie dziwią się wiejskim zwyczajom. Jak mieszkaliśmy w Krakowie, byłoby to nie do pomyślenia. Tutaj wieś, wokół domu ogród… O, nie.

Niech Kuba nie myśli, że i jemu pozwolę na takie urodzinowe wesele!

– Rany, to przecież osiemnastka – mądrzył się Krzysiek. – Za naszych czasów też się robiło wielkie bibki.

Oj, on naprawdę potrafił być wkurzający i nie mogłam się już doczekać wakacji, by od niego odpocząć, bądź, ewentualnie, za nim zatęsknić, w co akurat szczerze wątpiłam.

– To niestosowne – nie zamierzałam ustąpić, jeszcze czego! – Osiemnastoletnia młodzież będzie pić alkohol, choćby dlatego, że jej wolno. A nasz Kuba i inne szczyle?
– Tylko nie szczyle! – oburzył się syn.
– Nasz Kuba nie będzie pił, bo jest rozsądny – nadął się Krzysztof. – Poza tym wie, że miałby przerąbane. Pamiętasz chyba sylwestra, co? – zwrócił się do syna, na co ten z powagą skinął głową.

Rany boskie! Albo ostatnimi czasy zrobiłam się wybitnie cyniczna, albo zapomniał wół, jak cielęciem był. Niby jak ten stary cymbał sobie wyobraża wstrzemięźliwość Kuby?! Powie kolegom, że dziękuje, ale obiecał tatusiowi, i poprosi o ciepłe mleko?!

– Pamiętajcie o jednym – dodałam. – Jakby co, ja byłam przeciw.
– Kiedyś trzeba w końcu dziecku zaufać – oświadczył mąż i chyba nawet jemu zabrzmiało to egzotycznie, bo dodał natychmiast: – Kuba, pamiętaj, jeśli przyjdziesz pijany, zapomnij o obozie wędrownym!

Cóż, wolałabym, żeby nikt nie poddawał w wątpliwość naszych wakacyjnych planów: to pierwszy rok, gdy uznaliśmy Kubę za wystarczająco dorosłego, aby pozwolić mu odpoczywać bez rodzicielskiej kurateli. Dotąd niemal każde wakacje spędzaliśmy razem z zaprzyjaźnioną rodziną, która ma bliźniaki w wieku syna. Dobrze się dogadywaliśmy, dzieciak miał towarzystwo, które neutralizowało go w czasie brzydkiej pogody.

Nie bardzo lubiłam tamtego męża, bo to straszny nudziarz i jęczybuła!

Widziałam w życiu babki z odpałem na punkcie porządku i jakoś przywykłam, ale facet latający z odkurzaczem na baterię wokół namiotu to już doprawdy za wiele. Krzysztof uważał, że przesadzam, dla niego ten cały Olek był modelowym kumplem rybnym. I bardzo dobrze, mogli sobie moczyć kije całymi dniami, najlepiej z dala ode mnie i Małgoni, przynajmniej nikt nam nie przeszkadzał w opalaniu, słuchaniu muzyki i leniwym przewalaniu się z boku na bok. Czy można się dziwić, że kiedy zabraknie spoiwa w postaci dzieciarni, towarzystwo ulegnie podziałowi?

Zatem Kuba jechał na obóz wędrowny, bliźniaki na językowy, my z Małgonią nad Bałtyk, a Olek z Krzyśkiem na Pojezierze Drawskie. Nareszcie zanosiło się na normalny wypoczynek, a nie pasmo poświęceń i rezygnacji dla syna jedynaka!

– Słuchaj, Kuba, nie daj plamy – poprosiłam syna tuż przed wyjściem na tę osiemnastkę. – Wiesz, jaki ojciec jest zasadniczy. On naprawdę gotów nie puścić cię na obóz.
– Przecież obiecałem! – oburzył się na to. – Czy nikt w tym domu nie ma do mnie zaufania?!

O rany, no ale czy można mieć zaufanie do szesnastolatka, który zaraz znajdzie się w gronie kolegów starających się schlać jak świnie w jak najkrótszym czasie? A może jednak przesadzałam i niepotrzebnie podcinałam chłopakowi skrzydła? Tym bardziej że koło 21. Kuba wrócił na chwilę do domu, żeby zabrać kilka planszówek, i wyglądał nadzwyczaj schludnie i trzeźwo.

Niestety, moje nadzieje prysły tuż po północy, gdy pod domem zatrzymał się samochód

Usłyszałam głośne śmiechy, trzaśnięcie drzwiczek i odgłos zapalanego silnika. I nic więcej. Leżeliśmy z Krzyśkiem w łóżku, każde za parawanem z książki, i w którymś momencie jednocześnie przestaliśmy czytać i spojrzeliśmy na siebie.

– Co jest? – zapytałam.

Ile może zająć zdrowemu chłopakowi pokonanie pięciu metrów od furtki do drzwi wejściowych? Poczekaliśmy jeszcze chwilę, coraz bardziej zaniepokojeni, w końcu zerwaliśmy się jednocześnie i pognaliśmy zobaczyć, co jest grane. Może młodemu coś się stało?

Kuba leżał na najwyższym stopniu i beztrosko pochrapywał. Pochyliłam się – śmierdziało jak z gorzelni, mało tego, obok niego leżała na wpół pełna butelka jakiegoś trunku! Wzruszyłam ramionami i spojrzałam na chłopa: no i kto tu był rozsądny, a kto tylko naiwny do bólu? Bez słowa złapałam Kubę za stopy, Krzysiek pod ramiona – przecież nie zostawimy chłopaka na dworze.

– Obóz ma z głowy! – wybuchł mąż, gdy wróciliśmy do łóżka. – Nie można go puścić samopas, to niech odpoczywa pod okiem mamusi!
– A to czemu? – krew mnie zalała w sekundę. – Ty go puściłeś na imprezę, ty go teraz niańcz. Ja sobie nie dam popsuć wakacji.
– To ma być kara, a nie męska przygoda – oburzył się Krzysiek.
– Dla kogo kara? Dla mnie? – wrzasnęłam. – Nawet, Krzysiulku, nie kombinuj, nie dam sobie wcisnąć na urlop zgniłego jaja. Zapomnij!
– Jesteś wyrodną matką!
– A ty mistrzem robienia wszystkiego cudzymi rękami– syknęłam, wyrwałam mu spod głowy poduszkę i rzuciłam ją na fotel.
– Wypad mi z łóżka!
– Co?!
– Pstro. Możesz sobie iść spać nawet do Olka, w lipcu nie będziecie mieli okazji do małego sam na sam. W lipcu będziesz wychowywał swojego syna i dawał mu przykład.
– Na pewno nie!
– Zobaczymy – zaśmiałam się mściwie, po brodę przykrywając się kołdrą. – Prędzej żadne z nas nigdzie nie pojedzie, niż dam sobie wcisnąć ciężko obrażonego nastolatka na babski wyjazd nad morze. Po moim, kurde, trupie.

Czytaj także:
Mój syn ma 23 lata i nie rozumie, że ma jeszcze czas na amory
Moja córka ma 3 dzieci. Nie poświęca im uwagi, bo ciągle siedzi w telefonie
Mam 4 synów. I dzięki Bogu, bo z córkami to tylko problemy

Redakcja poleca

REKLAMA