„Miałam dosyć niewierności mojego faceta. Chciałam się odegrać i wpadłam z deszczu pod rynnę”

dziewczyna fot. iStock by Getty Images, Westend61
„Nie do końca dotarło do mnie, jak niedorzecznie brzmią te słowa w ustach mężczyzny, który nie był wierny. Kiedy Franek zaczął mnie czule głaskać po włosach, nadal usiłowałam sobie wmówić, że to tylko przyjacielski gest z jego strony”.
/ 30.07.2024 08:30
dziewczyna fot. iStock by Getty Images, Westend61

W ten pamiętny wieczór opuściłam biuro totalnie wyczerpana po całym dniu prowadzenia prezentacji. Wszystko poszło gładko, co napawało mnie radością, jednak oprócz poczucia zawodowego spełnienia towarzyszyło mi też niesamowite znużenie, a nade wszystko byłam okropnie głodna. Od początku dnia nic nie miałam w ustach. Ranek spędziłam w nerwach, przez co nie byłam w stanie niczego przełknąć, a później w pracy tylko piłam jedną kawę za drugą, więc pod koniec dnia, około siedemnastej, mój wyposzczony brzuch rozpaczliwie burczał.

Nie spodziewałam się go

Zatrzymałam się na skraju chodnika, zastanawiając się, co począć – iść do supermarketu po składniki na błyskawiczny obiad czy może lepiej ruszyć do baru szybkiej obsługi, znajdującego się po drugiej stronie drogi? Mądrzej byłoby postawić na zakupy w spożywczaku, ale mój brzuch tak głośno domagał się jedzenia, że postanowiłam ten jeden raz olać zdrowe odżywianie. Zjem coś tłustego, przepełnionego solą, totalnie niezdrowego, a przy tym obłędnie smacznego. Czasami można pozwolić sobie na żywieniowe grzeszki, a co!

Poprosiłam o skrzydełka w panierce, frytki i słodki napój gazowany, zajęłam miejsce przy stoliku i zaczęłam rozkoszować się jedzeniem, kiedy dotarł do mnie znajomy głos:

– Można się przysiąść?

Mój były chłopak. Zorientował się, że to ja dopiero, gdy spojrzałam w jego kierunku.

– Ach, Lidia, kopę lat! – uradował się i usiadł naprzeciwko, nie oczekując na moją zgodę.

Niesamowite, biorąc pod uwagę, że zerwałam z nim przez to, że nie był mi wierny. Logicznie rzecz biorąc, powinien trzymać się ode mnie z daleka, a on teraz szeroko się uśmiechał, jakby nasze przypadkowe spotkanie sprawiło mu faktycznie radość.

Ten uśmiech mnie rozbrajał

Teraz jawił mi się raczej jako bezczelny niż urzekający. To oznacza, że faktycznie się go pozbyłam ze swoich myśli i serca, które złamał mi dokładnie cztery lata temu. Chociaż obecnie byłam w nowej relacji, to czasami zdarzało mi się powracać myślami do Franka. Towarzyszyły mi przy tym uczucia smutku i nostalgii.

– Jak tam? Muszę przyznać, że wyglądasz olśniewająco! – zasypał mnie pochwałami.

– Wielkie dzięki – bąknęłam pod nosem i przyspieszyłam tempo jedzenia, dochodząc jednocześnie do wniosku, że przebywanie sam na sam z dawnym obiektem westchnień to jak igranie z ogniem. Pochłonęłam posiłek w mgnieniu oka, prawie nie rejestrując jego walorów smakowych.

– Serio już będziesz szła? – posmutniał nagle. – A może wybierzemy się razem do kawiarni? Obiecuję, nic więcej, zwykłe spotkanie na małą czarną – posłał mi uśmiech i utkwił we mnie swe magnetyczne, błękitne oczy. – Zostawisz mi numer telefonu? – Zamrugał figlarnie rzęsami, co bynajmniej nie umniejszyło siły jego czarującego spojrzenia.

W tamtym momencie powinnam była powiedzieć „nie” i po prostu sobie pójść, ale nigdy nie byłam dobra w stawianiu granic, szczególnie jeśli chodziło o Franka.

– Okej, ale mówię ci od razu, że mam mnóstwo na głowie i może mi brakować czasu…

– Nie ma sprawy, poczekam aż wygospodarujesz wolną chwilę. Dla ciebie mogę czekać nawet do końca świata – zażartował z uśmiechem.

To w jego stylu

Zdawałam sobie sprawę, że to jedynie czcza gadanina, tanie pochlebstwa, które nie mają prawie żadnej wartości, ale mimo wszystko odczułam w sercu słodko-gorzki ból. Nie, do diabła, najwyraźniej wciąż nie udało mi się tego przezwyciężyć!

Przez chwilę miałam ochotę dać mu zmyślony numer telefonu, ale sytuacja stałaby się wyjątkowo krępująca, gdyby natychmiast zadzwonił. „Może jednak w ogóle nie zadzwoni? A nawet jeśli to zrobi, będę go mocno zniechęcać” – pocieszałam się w duchu, podając mu prawdziwy numer.

Planowałam pożegnać go uściskiem dłoni, ale on pochylił się i złożył pocałunek na moim policzku. Zapach i dotknięcie jego skóry wywołały we mnie dreszcze. Na szczęście prócz ciała obdarzona jestem także niemałym intelektem, który zalecał, by od tego kobieciarza trzymać się z daleka. Na starcie okazało się to wręcz dziecinnie proste: od momentu naszego przypadkowego spotkania upłynęły trzy tygodnie, a mój eks ani razu się nie odezwał.

Częściowo poczułam ulgę, jednak z drugiej strony byłam też trochę zawiedziona, a nawet w pewien sposób poczułam się upokorzona. Najwyraźniej poprosił o mój numer jedynie po to, aby mieć pewność, że nadal żywię wobec niego jakieś uczucia. Chyba od samego początku nie zamierzał ani zadzwonić, ani napisać, a ja naiwna czekałam, targana obawą i odrobiną nadziei. Cóż za żałosna ze mnie idiotka… I gdy już zaczynałam powoli o wszystkim zapominać, Franciszek dał znać.

Okropnie się pokłóciliśmy

Nawet nie raczył wytłumaczyć, dlaczego przez całe cztery tygodnie zwlekał z kontaktem, a teraz, jak gdyby nigdy nic, chce iść ze mną wieczorem na piwo. Zaimponowała mi jego brawura. Serio. Jednak mimo to nie miałabym żadnych oporów, by mu odmówić, gdyby nie fakt, że zaledwie godzinę temu posprzeczałam się z moim facetem.

Wszystko przez jedną z jego koleżanek. Miałam wrażenie, że ona go podrywa. Ten z kolei upierał się, że wygaduję bzdury, bo Zuzia wcale nie ma takich intencji. Stwierdziłam, że udaje głupiego i w rzeczywistości podoba mu się, że Zuza tak się nim interesuje. W odwecie zarzucił mi, że mu zazdroszczę, bo mam niskie poczucie własnej wartości. Poobrażaliśmy się na siebie i zanim zdążyłam się uspokoić, byłam już umówiona na spotkanie z byłym chłopakiem.

Myślałam o tym, żeby pokazać Grześkowi, gdzie raki zimują. Że jestem zazdrosna albo mam jakieś kompleksy? Nic z tych rzeczy! Miałam też ochotę dać nauczkę Frankowi. Był pewny, że rzucę mu się na szyję, kiedy tylko mrugnie okiem. „Bardzo się zdziwi, kiedy powiem «nie»” – pomyślałam z satysfakcją, która miała posmak zemsty.

Los miał inne plany

Siedząc twarzą w twarz z Frankiem, wpatrując się w jego oczy, kompletnie zapomniałam, że chciałam dać mu nauczkę. Na początku tylko trochę poflirtowaliśmy przy drinkach, a potem, kiedy alkohol zaczął mi już szumieć w głowie, snułam opowieści o kłopotach z Grześkiem. Ludzie mówią, że wódka to wróg i chyba mają rację.

Wygadałam mu wszystko, co ciążyło na duszy i żołądku, a Franek, ten cwaniaczek, zareagował dokładnie tak, jak powinien: wysłuchał mnie cierpliwie, szczerze współczuł, pocieszał i okazywał zrozumienie…

– Ten twój chłopak to kompletny osioł. Nawet sobie nie zdaje sprawy, jaki skarb ma pod nosem. Powinien zabiegać o ciebie codziennie, traktować jak prawdziwą królewnę, a nie zwracać uwagę na inne kobiety.

Gdy wypowiadał te słowa, musiałam być już nieźle wstawiona i zamroczona procentami, ponieważ nie do końca dotarło do mnie, jak niedorzecznie one brzmią w ustach mężczyzny, który sam mnie lekceważył i nie był wierny. Kiedy Franek zaczął mnie czule głaskać po włosach, nadal usiłowałam sobie wmówić, że to tylko przyjacielski gest z jego strony. Jednak już chwilę później zaczęliśmy się namiętnie całować i było po ptakach.

W głowie miałam jedno

W drodze do jego mieszkania, gdy jechaliśmy taksówką, dopadły mnie chwilowe wątpliwości. „Przestań, idiotko! Nawet o tym nie myśl!” – moje rozpaczliwe wołanie nie przyniosło jednak żadnego efektu.

Franek przysunął się jeszcze bliżej i zaczął obsypywać pocałunkami moją szyję. Wystarczył moment, by wyparowały mi z głowy wszystkie myśli o rozsądku, konsekwencjach i boskich przykazaniach. Gdy tylko przekroczyliśmy próg jego lokum, nasze ciała połączyły się w namiętnym uścisku. Z gorączkowym pośpiechem pozbywaliśmy się kolejnych ubrań, jakbyśmy znów byli nastolatkami oszalałymi z pożądania. Działał na mnie jak narkotyk.

Kompletnie postradałam zmysły. Ale ze mnie kretynka! Gdy już było po fakcie, natychmiast otrzeźwiałam i uświadomiłam sobie, co najlepszego zrobiłam. Byłam wkurzona na Franciszka, ale jeszcze bardziej na samą siebie. Gdy wróciłam do mieszkania, pędem wskoczyłam pod prysznic na długie szorowanie, ale choć udało mi się pozbyć ze skóry zapachu tego faceta, to poczucie winy i zażenowania przykleiło się do mnie od wewnątrz niczym obrzydliwy gnój, a tego już nie mogłam z siebie zmyć.

Chciałam zapomnieć

Później miałam zamiar wyrzucić to z pamięci. Nie liczyłam na to, że Franek jeszcze kiedyś do mnie zadzwoni – przecież osiągnął swój cel – ale dla pewności zmieniłam numer komórki.

Poczucie winy sprawiało, że traktowałam Grzegorza z dużą życzliwością, co pozytywnie wpłynęło na nasze relacje. Trwało to jednak krótko. Kiedy tylko zauważyłam, że miesiączka nie pojawia się w terminie, natychmiast pobiegłam kupić test ciążowy. W myślach błagałam: „Tylko nie to. Nie chcę być w ciąży z tym głupkiem”. Zdawałam sobie sprawę, że to jest moja wina, ale zastanawiałam się, czym zawiniło to biedne, nienarodzone dziecko. Modliłam się: „Nie rób mu tego, Boże, nie obdarzaj go takim ojcem”.

Moje modlitwy nie poszły na marne. Test nie wskazywał ciąży. Ogarnęła mnie taka radość, że w euforii zapomniałam wrzucić go do kosza na śmieci. Kilka godzin później Grzesiek go znalazł. Leżał na podłodze w toalecie.

Wiadomo, mogłam dalej kręcić, oszukiwać, zbywać go, że żadna antykoncepcja nie jest wcale w stu procentach skuteczna, ale… nagle zdałam sobie sprawę, że nie mam siły i nie dam rady tak dalej funkcjonować. Wieczna uprzejmość i ciągłe trzymanie języka za zębami doprowadzały mnie do mdłości.

Nie prosiłam go o przebaczenie ani o drugą szansę. Dlaczego? Bo niewierność to nic dobrego, ale daje też do myślenia. Ludzie, którzy są ze sobą szczęśliwi i naprawdę darzą się uczuciem, nie zdradzają swojej drugiej połówki, nie okłamują się wzajemnie i nie udają. Dlatego, choć za Frankiem nie przepadam, to jestem mu jednak wdzięczna.

Lidia, 30 lat

Czytaj także:
„Cerowałam majtki i jadłam stare bułki, bo mąż żałował mi kasy. Postanowiłam go ukarać za lata skąpstwa”
„Włamałam się do gabinetu męża i odkryłam coś, czego nie powinnam wiedzieć. Ten tchórz zdradzał mnie za moimi plecami”
„Kuzynka znosiła zdrady i upokorzenia męża. Wybuchła jak wulkan, kiedy usłyszała, co ten gbur opowiada za jej plecami”

Redakcja poleca

REKLAMA