„Błażej zamknął mnie w złotej klatce. Obrażał moich znajomych i zabraniał mi się z nimi widywać, bo miałam być tylko jego”

Zaborczy chłopak fot. Adobe Stock, jandruk
„Błażej nie miał innego życia. Ja byłam całym jego światem. Powtarzał mi to dość często. Najczęściej, gdy chciałam gdzieś wyjść ze znajomymi. Wracałam, a on traktował mnie jak zdrajczynię i wroga. Strzelał fochy, obrażał się i podważał nasze uczucie”.
/ 05.10.2021 10:46
Zaborczy chłopak fot. Adobe Stock, jandruk

Telefon zawibrował podczas spotkania, ściągając uwagę mojej szefowej.

„Chciałem Ci tylko życzyć smacznego lunchu. Kocham Cię, B.” – przeczytałam SMS-a.

Lunch, jak każdego dnia, przygotował mi mój chłopak. Kiedy godzinę później jadłam apetyczną sałatkę, koleżanki z pokoju pokręciły z zazdrością głowami.

– Ten twój to cię naprawdę kocha, co? – zaśmiała się Marzena. – Posiłki, SMS-y z wyznaniami, codzienne wożenie z pracy i do pracy… Też bym tak chciała!

Mamy siebie, ale czy to wystarczy?

Fakt, od kiedy zamieszkałam z Błażejem, miałam sielankowe życie. On pracował w domu jako wolny strzelec, miał więc czas, żeby mnie rozpieszczać. Rano robił mi kawę i śniadanie, do pracy dostawałam zdrowy lunch, po południu odbierał mnie spod biura i jechaliśmy do kina, na spacer albo po prostu do domu, żeby nacieszyć się sobą. Miałam wrażenie, że przez cały dzień Błażej czekał tylko na to aż znowu mnie zobaczy – zawsze był taki stęskniony.

– Misiaczku, dzisiaj po mnie nie przyjeżdżaj – zadzwoniłam któregoś dnia.

– Koleżanka z działu ma urodziny, idziemy z dziewczynami na kilka drinków.

– Co takiego? – zabrzmiało to tak, jakby nie zrozumiał albo nie dosłyszał.

Powtórzyłam więc i w odpowiedzi usłyszałam, że szkoda, iż już nie jest dla mnie ważny oraz, że za mną tęskni i nie może się doczekać, aż mnie zobaczy, ale skoro wolę „łazić gdzieś z innymi, to proszę bardzo”.

Przez resztę dnia kombinowałam, jak wyjść z dziewczynami, jednocześnie nie raniąc uczuć mojego chłopaka, ale nic nie wymyśliłam. Wiedziałam, że jeśli pójdę, Błażej będzie niepocieszony, a mnie dopadnie poczucie winy. Ostatecznie wymówiłam się dentystą. Mój chłopak podjechał po mnie, jak każdego dnia, a koleżanki bawiły się beze mnie.

Jakiś czas później zaprosiła nas moja przyjaciółka. Wiedziałam, że nie przepada za Błażejem, ale zawsze rozmawiała z nim uprzejmie, żeby zrobić mi przyjemność. On z kolei nie krył niechęci do Ady.

– To nudziara – narzekał. – Po co mnie tam ciągniesz? Dopiero byliśmy u jakiejś innej twojej kumpeli! Znowu musimy marnować na to czas?

– Dopiero? – zdziwiłam się. – Byliśmy u Olgi w maju, a mamy lipiec. I wcale nie uważam tego za marnowanie czasu. Fajnie jest się od czasu do czasu spotkać z przyjaciółmi.

– Dla mnie ty jesteś jedyną przyjaciółką – zadeklarował całkiem serio i jakby z pewną urazą. – I nie mogę pojąć, dlaczego ty musisz tak się rozmieniać na drobne.

Zgrzytnęłam zębami, bo taka dyskusja odbywała się już nie pierwszy raz. Kiedy poznałam Błażeja, oczekiwałam, że przedstawi mnie swoim znajomym, jednak nic takiego się nie stało. Myślałam, że chce ukryć przed nimi nasz związek, ale wkrótce okazało się, że po prostu nie ma żadnych „nich”. Mój facet nie miał znajomych. Wyznał, że zawsze jego najlepszymi przyjaciółkami były kobiety, z którymi się wiązał, i to mu w zupełności wystarczało. Chodzenie z kumplami na piwo czy imprezowanie z tłumem ludzi – nie, to nie była rozrywka dla niego, on wolał relację jeden na jeden.

– Teraz liczysz się dla mnie tylko ty – zapewnił mnie.

Brakowało mi spotkań z przyjaciółmi…

Niestety, mój chłopak oczekiwał tego samego ode mnie. Nie mógł zrozumieć, dlaczego znajomi odgrywają tak dużą rolę w moim życiu i bardzo mu się to nie podobało.

– Rozumiem, że miałabyś jedną przyjaciółkę od serca – zaczął kiedyś wykład na temat swoich poglądów na przyjaźń. – Ale wychodzenie gdzieś z całą bandą znajomych? Po co to komu? Nie jesteście na to za starzy? Czasy studenckie się skończyły, ludzie w naszym wieku inwestują w poważne związki, a nie bawią się w wiecznych imprezowiczów.

Kłopot w tym, że ja już dawno przestałam nawet mu wspominać, że ktoś nas zaprosił na imprezę, bo i tak kazał mi odrzucać te zaproszenia. Teraz usiłował zniechęcić mnie do takich wyjść, jak zwykła kawa na mieście z dziewczynami czy pieczenie chleba z siostrą cioteczną, jedyną rodziną, jaką miałam w tej części Polski.

– Jakbyś nie mogła kupić pieczywa w sklepie – zaczął narzekać Błażej, kiedy mu powiedziałam o tym pomyśle. – A ta Kinga to jakaś dziwna jest. Czy ona nie wie, że zeza można dzisiaj zoperować?

Zrobiło mi się przykro, ale nic nie powiedziałam. Kinga miała zeza i co z tego? To nie powód do złośliwych komentarzy. Poszłam do kuzynki i spędziłam miłe popołudnie, ale potem musiałam przebijać się przez mur niechęci, jaki wybudował wokół siebie mój chłopak. Zawsze to robił, kiedy zostawiałam go samego i szłam się z kimś spotkać. Wracałam, a on traktował mnie jak zdrajczynię i wroga. Przyjaciele, niestety, też zauważyli, że spędzam z nimi mniej czasu niż kiedyś. Szczególnie martwiło to Adę.

– Jarek z Gośką mówili, że trzy razy zapraszali was na grilla. Naprawdę zawsze coś wam wypadało? Co się dzieje, Tośka?

Siedziałyśmy u niej na tarasie, bujając się na huśtawce i paląc ukradkiem papierosy. Patrzyłyśmy przez okna na ludzi bawiących się w środku domu. Część tańczyła, niektórzy rozmawiali, zbici w małe grupki. Niestety, nawet z tarasu widziałyśmy mojego faceta, który samotnie siedział na krześle przy drzwiach i ostentacyjnie bawił się telefonem.

– Jestem teraz w poważnym związku, muszę w niego inwestować, a nie rozmieniać się na drobne – zacytowałam Błażeja i zaczerwieniłam się pod kpiącym spojrzeniem przyjaciółki.

– On ci tak wmawia? – wskazała głową w stronę stołka przy drzwiach. – Uważa, że jak ma się stałego partnera, to spotykanie się z przyjaciółmi jest „be”? Słuchaj, a on w ogóle ma jakichś znajomych? Jakieś życie poza tobą? Hobby? Pasję? Sport?

– Czepiasz się go! – poczułam, że muszę bronić swojego mężczyzny. Ostatecznie to ja go wybrałam i, co by o nim nie mówić, Błażej był opiekuńczy, odpowiedzialny, traktował mnie jak księżniczkę, a nasz seks był fantastyczny. – On nic mi nie wmawia, sama to zrozumiałam. Jak znajdziesz sobie kogoś na stałe, zobaczysz, jak to jest!

– Może zobaczę – przytaknęła Ada, kręcąc z niedowierzaniem głową. – A może ty zobacz, że Gośka i Jarek są małżeństwem, Olga i Patryk mają za sobą dziesięć lat związku, a jakoś nie unikają ludzi.

Kochałam go, ale czułam, że zaczynam się dusić

Straciłam ochotę na dalszą rozmowę. Wstałam, wróciłam do Błażeja i do końca imprezy nie rozmawiałam już z nikim innym. W głowie ciągle pobrzmiewało mi pytanie Ady: „Czy on ma w ogóle jakieś życie poza tobą?”. Dobrze znałam odpowiedź. Nie. Błażej nie miał innego życia. Ja byłam całym jego światem. Powtarzał mi to dość często.

Z czasem skurczył się także i mój świat, przynajmniej ten towarzyski. Dziewczyny już nie dzwoniły, żeby mnie gdzieś wyciągnąć, zrażone poprzednimi odmowami. Zaproszenia na czyjeś imieniny czy grilla wprawdzie jeszcze się zdarzały, ale czułam, że znajomi w zasadzie z rezygnacją czekają na odmowę. Błażej oczywiście twierdził, że to oni go nie lubią, od początku są uprzedzeni i niechętni naszemu związkowi. Z takim nastawieniem naprawdę nie było sensu organizować do spotkań. Powoli ziszczała się wizja idealnego związku według Błażeja: byliśmy tylko we dwoje. Każdego dnia, wieczorami i w weekendy.

Ostatnią osobą, która jeszcze do mnie dzwoniła z nadzieją, że uda się nam umówić była Olga. Nie poddała się jak inni.

– Patryk kończy trzy dychy – poinformowała mnie radośnie któregoś dnia.– Robię mu megaimprezę, wszyscy muszą być, więc bierz tego swojego wyalienowanego marudę i wbijajcie w sobotę do „Dzikiej Chaty”! No, widzimy się!

W „Dzikiej Chacie” bawiliśmy się onegdaj wiele razy. Uwielbiałam to miejsce, do tego naprawdę tęskniłam za przyjaciółmi. No, a trzydziestka znajomego to okazja nie do przeoczenia, prawda?

– Miałem trzydziestkę w zeszłym roku i jakoś nie robiłem spędu – skomentował zaproszenie Błażej. – Mogę ci z góry powiedzieć, jak tam będzie: kupa spoconych ludzi, morze taniego piwska i hałas, od którego pękają bębenki. Do tego twoi znajomi, którzy mnie nie cierpią. Wybacz, ale ja nigdzie nie idę.

Tym razem nie wytrzymałam. Powiedziałam, że może on nie, ale ja tak. Możemy więc iść tam jako para albo pójdę sama. To mu się też nie spodobało.

– Proszę bardzo, idź sama! – zaperzył się. – Tylko nie wiem, po co w takim razie w ogóle się ze mną związałaś! Skoro tak ci brakuje popijaw z kumplami, to po co pchałaś się w poważny związek?
Myślę, że dokonałam słusznego wyboru

Tego było już dla mnie za wiele. Nie miałam siły po raz kolejny tłumaczyć, że potrzebuję kontaktów towarzyskich i nie daję rady żyć tylko z nim, oddzielając się murem od całego świata.

– No to bardzo szkoda, bo dla mnie to właśnie oznacza kogoś kochać – powiedział z wyższością. – Ja cię kocham i chcę spędzać czas tylko z tobą. Niestety mam poważne wątpliwości, czy ty odwzajemniasz to uczucie.

I tak zostałam zaszantażowana. Albo zostanę z nim w domu, by dać dowód, że naprawdę go kocham, albo pójdę na urodziny przyjaciela i… stracę chłopaka.

– Przysięgam ci, że jak wrócisz, to mnie już tu nie będzie! – Błażej postawił sprawę na ostrzu noża. – Więc przemyśl, co jest dla ciebie ważniejsze: nasz związek czy jakaś durna impreza!

Zrobiłam, jak mi polecił: naprawdę to przemyślałam. A potem spokojnie kupiłam prezent dla jubilata i potwierdziłam Oldze, że będę w „Dzikiej Chacie”.

– Z Błażejem? – chciała wiedzieć.

– Nie. Bez – odpowiedziałam krótko.

Oczywiście Błażej usiłował wmówić mi, że jestem głupia, płytka i daję się manipulować innym. Ci inni oczywiście bezpodstawnie go nienawidzili. Najpierw się złościł i próbował wzbudzić u mnie poczucie winy, potem się przymilał i prawie uległam, pamiętając, że jednak było mi przy nim niejednokrotnie jak w raju. Te śniadanka do łóżka, obiadki do pracy, SMS-y z wyznaniami…

– Rób, jak chcesz – rzucił na koniec.

– Ja ci tylko mówię, że tracisz właśnie faceta, który kochał cię, jak nikt cię nigdy nie pokocha! Znajomi w końcu cię wystawią i zostaniesz sama, jeszcze zobaczysz! Ja bym cię nigdy nie opuścił!

„Ani nie wypuścił” – dopowiedział jakiś głosik w mojej głowie. „Trzymałbyś mnie w złotej klatce swojej zaborczej miłości, aż umarłabym z tęsknoty za ludźmi”. I tak skończył się mój związek z facetem, dla którego liczyłam się tylko ja. Mam nadzieję, że dla następnego będą liczyć się też inne rzeczy. Takie jak przyjaźnie, relacje towarzyskie i rodzinne czy zainteresowania. Nie chcę znowu trafić do złotej klatki!

Czytaj także:
„Mój mąż 5 lat po ślubie znalazł sobie kochankę. Była nią... moja młodsza siostra. Zniszczyli mi życie”
„Mój mąż miał wypadek, gdy jechał z kochanką. Tak dowiedziałam się o trwającym 2 lata romansie”
„Moja żona latami mnie odrzucała, odmawiała seksu. Kiedy powiedziałem jej, że odchodzę, nagle chuć jej wróciła”

Redakcja poleca

REKLAMA