Krzysiek był najukochańszym facetem, jakiego kiedykolwiek znałam. Byłam pewna, że nigdy nie skrzywdzi mnie i naszych dzieci. Kryzys wieku średniego dopadł jednak również jego. A konsekwencją jego zachowania był rozpad naszej rodziny. Dziś pewnie tego żałuje, ale to już tylko jego problem.
Rodzina jak z obrazka
Mojego męża poznałam w swojej pierwszej pracy w banku. Był kierownikiem działu i dbał o wszystkich swoich pracowników jak o najlepszych przyjaciół. Od razu mi się spodobał, ale nie sądziłam, że mógłby się mną zainteresować. Dopiero kiedy po dwóch latach zmieniałam pracę, zaprosił mnie na randkę. Bo jak sam uznał, nie wypadało, żeby szef podrywał swoją podwładną. Nie chciał, żebym czuła się zobowiązana z nim spotykać. Zaimponował mi tym i z miejsca skradł moje serce.
Wzięliśmy ślub niecałe 3 lata później. Ja zostałam w branży finansowej, a Krzyśkowi zaproponowano pracę wykładowcy na jednej z uczelni ekonomicznych, na co z radością się zgodził. Uwielbiał to, że może przekazywać wiedzę młodym ludziom, a ja byłam z niego bardzo dumna. Doczekaliśmy się dwóch córek, pięknego domu na przedmieściach i kilku czworonogów. Nie wiem nawet kiedy minęły te wszystkie lata i świętowaliśmy 20. rocznicę ślubu. Niestety to było ostatnie święto naszej miłości.
Mój mąż nigdy przesadnie nie dbał o swój wygląd. Oczywiście ubierał się elegancko, ale nigdy nie zwracał uwagi na modę. Zdziwiłam się więc, kiedy nagle stwierdził, że musi wymienić swoją garderobę, bo wygląda jak staruszek.
Zapisał się też na siłownię, kupił masę książek na temat zdrowego życia i wprowadził duże zmiany w swojej diecie. W efekcie po roku mój mąż zgubił brzuszek i wyprzystojniał. Wyglądał o co najmniej 10 lat młodziej, co oczywiście bardzo mi się spodobało. Cieszyłam się, że w końcu o siebie zadbał. Nie miałam przecież pojęcia, że przechodzi kryzys wieku średniego, który nie skończy się na poprawie wyglądu i wymianie ciuchów.
Kim jest Malwina?
Jak w każde wakacje, zaplanowaliśmy wspólny wyjazd z naszymi córkami. Dziewczyny miały już swoje życie i wolały spędzać czas ze znajomymi, ale zawsze chętnie poświęcały te kilka dni, żeby pobyć z rodzicami. Tym razem zdecydowaliśmy się na city break w Paryżu. Marzyłam o tym od dawna, więc bardzo cieszyłam się, że w końcu zrealizuję swój plan romantycznego wyjazdu z mężem.
Dzień przed wylotem chciałam wydrukować nasze bilety, ale przypomniałam sobie, że są na mailu Krzyśka. Bez zastanowienia zalogowałam się na jego skrzynkę, ale znalazłam tam nie tylko bilety lotnicze.
Skrzynka mojego męża była wypełniona wiadomościami od jakiejś Malwiny z licznymi załącznikami. Tytuł każdego maila był, delikatnie mówiąc erotyczny, więc bałam się, co znajdę w środku. Zrobiło mi się słabo, a kiedy otworzyłam pierwszą lepszą wiadomość, zawirowało mi przed oczami. Malwina bardzo obrazowo opisywała Krzyśkowi, jakie przyjemności mu zafunduje, gdy znów się zobaczą.
Dopytywała też, czy na pewno nie da rady się wykręcić z tej wycieczki do Paryża ze swoją nudną żoną. Poczułam, jakby ktoś uderzył mnie w twarz. Bałam się otworzyć załącznik i miałam rację. Moim oczom ukazały się nagie zdjęcia młodziutkiej Malwiny, która była w wieku naszych córek.
Spędziłam co najmniej godzinę na czytaniu kolejnych maili od Malwiny i odpowiedzi mojego męża. Bo jak się okazało, on też był bardzo wylewny. Co prawda nie wysyłał swojej kochance zdjęć, ale jego opisy wspólnych chwil spędzonych z Malwiną sprawiały, że wyobraźnia zrobiła swoje.
W końcu zaczęło mi być niedobrze i miałam ochotę wyrzucić komputer przez okno. Brzydziłam się tym wszystkim. Nie wiedziałam, czy mam się śmiać, krzyczeć, czy może płakać. Wydrukowałam więc bilety i czekałam na powrót mojego męża do domu.
— Wydrukowałam nam bilety na jutro — powiedziałam, gdy tylko pojawił się w domu.
— Super, już się zabieram za pakowanie, żeby jutro nie robić zamieszania — odparł radośnie.
— Bilety były na twoim mailu, więc się na niego zalogowałam — dodałam beznamiętnie.
— Co? Jak to zrobiłaś? — Krzysiek był przerażony.
— Podaliśmy sobie swoje hasła lata temu, żeby nie było problemu w razie czego — odpowiedziałam.
— Klara, nie wiem, co widziałaś... — zaczął Krzysiek.
— Kim jest Malwina? — przerwałam mu.
— Klara, to nie takie proste... — starał się tłumaczyć.
— Czy to jest twoja studentka? Czy ty do cholery masz romans z dziewczyną w wieku swoich córek? — krzyczałam.
— Tak wyszło...
— Jesteś obleśny! Jesteś obleśnym staruchem, który myśli, że cofnie czas, sypiając z jakąś małoletnią lafiryndą — nie wytrzymałam.
— Nie mów tak o niej! — uniósł się Krzysiek.
— Wynoś się! Wynoś się, nie mogę na ciebie patrzeć!
Nie musiałam dwa razy powtarzać
Mój mąż widziała, że nie ma szans przekonać mnie do tego, bym nawet z nim porozmawiała. Gdy tylko wyszedł, osunęłam się na podłogę i zaczęłam płakać. To tak znalazła mnie córka, gdy wróciła do domu. Z trudem zdołałam jej wytłumaczyć, co się wydarzyło. Dopiero po dłuższej chwili nieco się uspokoiłam w jej objęciach. Martyna zadzwonił po swoją siostrę i całą noc spędziły ze mną, próbując mnie pocieszyć.
Przez dwa dni dziewczynki nie odstępowały mnie na krok. Zawsze któraś z nich była przy mnie. One też nie wiedziały, co wstąpiła w ich ukochanego tatę, który świata nie widział poza swoją rodziną. Kiedy Karolina wróciła ze spotkania z nim, była mocno zdenerwowana i stwierdziła, że nie chce na razie mieć z nim nic do czynienia.
A ja resztkami sił broniłam go, przypominając córce, że to jednak jej tata i na pewno się dogadają. Sama jednak w to nie wierzyłam. Dopiero po tygodniu doprowadziłam się do porządku i postanowiłam spotkać się z Krzyśkiem. Myślałam, że już bardziej nie może mnie zranić, ale się przeliczyłam.
— Klara, ja się chyba zakochałem — powiedział na samym początku Krzysiek, a ja poczułam, jakby wbił mi nóż prosto w serce.
— Co proszę? Zakochałeś się w swojej cycatej studentce? — nie chciałam w to uwierzyć.
— Proszę cię, nie obrażaj jej. Jesteś ponad to — uspokajał mnie mąż.
— Nie waż się mówić, co mam robić! Jesteś skończonym gnojem — nie wytrzymałam.
— Porozmawiajmy jak dorośli ludzie Klara. Myślę, że rozwód będzie najlepszą decyzją, ale trzeba to zrobić w cywilizowany sposób, bez żadnych dramatów — przekonywał Krzysiek.
— No jasne, jestem do twoich usług, zrobię dla ciebie wszystko — kpiłam.
— Klara, proszę...
— Nie! Nie masz prawa o nic mnie prosić draniu! Jeśli będę chciała, to zrobię cyrk w sądzie i nic na to nie poradzisz. Od tej pory nie możesz mnie o nic prosić — zakończyłam dyskusję.
Byłam po prostu wściekła
Gdy tylko Krzysiek wyszedł, weszłam ponownie na jego maila i zajęłam się zabezpieczaniem dowodów jego zdrady. Chciałam go upokorzyć, więc zatrudniłam najlepszego prawnika i zamierzałam walczyć w sądzie o wszystko. Jak można się było domyślić, mój mąż nie miał zbyt skutecznej linii obrony. Dostałam to, co chciałam, a na koniec życzyłam mu powodzenia na nowej drodze życia.
Minął dokładnie rok od momentu ogłoszenia wyroku stwierdzającego nasz rozwód z winy Krzyśka. Na skutek skandalu związanego z romansem ze studentką, uczelnia rozwiązała z nim umowę. Malwina natomiast ulotniła się szybciej, niż ktokolwiek mógł się spodziewać. Moje córki przez długi czas się do niego nie odzywały.
Za moją namową zaczęły się z nim jednak spotykać raz na jakiś czas. Wciąż uczą się, jak mu wybaczyć. Mimo krzywdy, jaką mi wyrządził, nie chcę, aby moje dzieci straciły kontakt z tatą.
W kolejną rocznicę naszego ślubu dostałam od niego długi list. Przepraszał mnie w nim za to, co mi zrobił i przyznał, że bardzo tego żałuje. Mam do niego ogromny żal, że przekreślił te wszystkie wspólne lata i poświęcił szczęście naszej rodziny dla swojego kaprysu.
Nie czuję już do niego nienawiści, bo to uczucie bardzo mnie wyniszczało. Być może kiedyś będę w stanie z nim znów rozmawiać, ale na razie rany wciąż są zbyt świeże. A swoją energię muszę poświęcić na to, aby nauczyć się żyć bez niego.
Czytaj także:
„Zakochałem się w podwładnej, była moim lekarstwem na rany po rozwodzie. Najchętniej nie wypuszczałbym jej z łóżka”
„Zakochałam się w swoim szefie i odeszłam z pracy. Myślałam, że za dużo sobie wyobrażam, ale on zapukał do moich drzwi”
„Po śmierci męża zakochałam się w jego bracie. Rodzina nas wyklęła, uważali to za niemoralne i obrzydliwe”