„Mąż zostawił mnie dla kochanki. Herszt baba go musztruje i rozstawia po kątach. Chyba lubi, gdy się nim pomiata”

Zmartwiona kobieta fot. iStock by Getty Images
„Po rozwodzie odzyskałam życie. Nie ma już teściowej, która stale mi powtarzała, że jestem beznadziejna, ani męża, który mnie wykorzystywał. Jestem wolna”.
/ 05.01.2024 20:30
Zmartwiona kobieta fot. iStock by Getty Images

Kiedy masz czterdzieści pięć lat, nie możesz zgubić nadprogramowych kilogramów, masz spore kompleksy, a do tego cierpisz na zapalenie okostnej, to informacja, że małżonek pragnie rozwodu, bo uwiodła go inna kobieta, może być śmiertelnym ciosem! Doskonale wiem, o czym mówię!

Żadne leki przeciwbólowe nie przynosiły mi ulgi, ból w dolnej szczęce przypominał mi wiercenie tępym wiertłem. Twarz miałam opuchniętą, zalaną łzami, nie kąpałam się od dwóch dni. W moim domu unosił się zapach szałwii, goździków i cebuli, ponieważ próbowałam zwalczyć ból za pomocą domowych sposobów, które znałam od babci.

Grom z jasnego nieba

Wtedy mój mąż wrócił z delegacji. Zaczął od: „To koniec, chcę rozwodu”, a następnie rzucił: „Wyglądasz strasznie!”. Myślałam, że go zabiję. 

Po dwudziestu siedmiu latach wspólnego życia człowiek działa jak automat – w trudnych momentach zamyka się w łazience, wciska w przestrzeń między toaletą a pralką i płacze przez całą noc. Oczywiście, dla mojego męża to nic nie znaczy. Zadowolony, śpi spokojnie, rozłożony w najlepsze na podwójnym łóżku. Jeszcze smacznie przy tym chrapie!

Z samego rana zadzwoniłam do mojej przyjaciółki. Nikt tak, jak Teresa mnie nie zrozumie. Sama jest po rozwodzie, a mąż ją zostawił w rocznicę ślubu.

Ich przyjaciele do tej pory wspominają awanturę, którą urządziła podczas imprezy na srebrne gody. Niewiele brakowało, a jej były już mąż skończyłby w piachu. 

– Coś się stało? – zapytała nieswoim głosem. – Jestem troszeczkę zajęta...

– Teresko, czy nie jesteś teraz sama? – zdumiałam się.

– Samotna jestem, lecz nie sama – odparła. – Jest wielu mężczyzn na tym świecie, gotowych do sprawiania przyjemności wolnym kobietom. Obecnie mam jednego obok... 

Brzmiała jak mrucząca kotka, ale gdy dowiedziała się, co mnie spotkało, natychmiast się uspokoiła.

– Już do ciebie lecę – usłyszałam konkretną odpowiedź. – Zaraz będę, poczekaj, wspólnie coś wymyślimy.

Teresa cechuje się energią, determinacją i konkretnością. To świetna przyjaciółka.

Zespół Otumanionej Mężatki?

–  Zacznijmy od rozwiązania problemu z twoimi zębami –  postanowiła, kiedy skończyłam opowiadać całą tę smutną historię. –  Później zajmiemy się całą resztą...

Bezzwłocznie zabrała mnie do swojego stomatologa, a następnie odwiozła do domu, gdzie czekała kilka godzin, zanim się obudziłam z narkozy.

–  Nic już nie boli – oznajmiłam z wielką ulgą, kiedy otworzyłam oczy. –  I mogę normalnie oddychać! To fantastyczne!

–  Świetne wieści! Teraz przyszedł moment na adwokata... Jednak na początek, powiedz mi, tylko bez ściemniania, czy masz zamiar brać rozwód, czy nie?

– Nie jestem pewna.

– Zastanów się więc, czego będziesz żałować, gdybyś teoretycznie zdecydowała się na rozstanie z twoim Dziubkiem.

Zaczerpnęłam powietrza, momentalnie otworzyłam usta, aby opisać wszystkie piękne momenty z naszego wspólnego życia i... I tak właśnie pozostałam z rozchylonymi ustami!

– Sama widzisz! – roześmiała się Teresa. – Jakby ci ciężko było odnaleźć te blaski szczęścia z twojego małżeństwa. Czyżby wygasły? Ukryły się w mroku?

– Być może...

– Zatem teraz zastanów się, jak długo żyjesz w takim zawieszeniu?.

– Od dawna w nim tkwię. Już się do tego przyzwyczaiłam.

Teresa rzuciła na mnie spojrzenie i przekrzywiła głowę z politowaniem.

– Jesteś głupia. Nie bierz tego do siebie, mówię to, bo sama kiedyś taka byłam, więc potrafię dostrzec ten problem.

– Jaki problem? – zapytałam szczerze zdziwiona.

– Typowy Zespół Otumanionej Mężatki, w skrócie ZOM. Brzmi niepokojąco? I bardzo dobrze, bo to jest niebezpieczne... Musisz szybko poddać się leczeniu!

– Ale w jaki sposób? –  wyjęczałam.

– Chętnie podpowiem. Ale najpierw ty mi zdradź, gdzie planujesz wybrać się na wakacje?

– Możesz się domyślać... – odparłam z rezygnacją. – Na działkę, u mojej teściowej.

– Znowu?

– Znowu. Dlaczego zadajesz te bezsensowne pytania? W końcu byłaś tam razem z nami – odparłam cicho.

– Owszem. Tylko raz. Pierwszy i tym samym ostatni... Ty natomiast, jeśli się nie mylę, nie chcesz odmówić?

– Absolutnie nie! Ucięliby mi głowę! Muszę harować, robić dżemy, smażyć, gotować! Teściowa nie da mi spokoju!

– Ona wszystko wie i robi wszystko najlepiej, co nie?

– Oczywiście! Nie przestaje mnie pouczać – odpowiedziałam z werwą.

– Lubisz ją chociaż?

Cóż za absurdalne pytanie!

– Wiesz, czego najbardziej nie znoszę? Kiedy wyjmuje swoją protezę i moczy ją w szklance, na oczach wszystkich. To wywołuje u mnie mdłości – odparłam. – I kiedy głośno puszcza bąki! Twierdzi, że to jest zdrowe. I kiedy nazywa mnie "wiecznie naburmuszoną". Nawet podczas upałów nie pozwala na otwarcie okien na noc, a my wszyscy śpimy w jednym pokoju. No mówię ci Tereska, prawdziwy horror!

– No to czy ją lubisz? – nie ustępowała.

Zrywając wszelkie zasieki, wykrzykuję: – Nie lubię jej! Ta kobieta napawa mnie wręcz nienawiścią! Ale bałbym się do tego przyznać, bo Dziubek by na mnie się poważnie pogniewał. No co ja mam zrobić? On naprawdę bardzo kocha swoją matkę!

– Serio? A dlaczego w takim razie on cię tam odwozi i sam znika? – zapytała Tereska z uśmiechem na ustach.

Ma dużo pracy – odpowiedziałam, wzruszając przy tym ramionami. – Kochana, on ma wolne dopiero we wrześniu.

– A wtedy wybiera się wędkować wspólnie z przyjaciółmi. Znów bez ciebie. Prawda?

Po raz kolejny próbuję otworzyć usta, aby coś wyjaśnić, ale znów nie mogę wydusić z siebie ani jednego słowa.

Powinnam się zgodzić na rozwód

Rzeczywiście. Ta nieszczęsna działka, ta cała praca, zmaganie się z pieleniem chwastów, troska o teściową, to moje obowiązki. Kiedy mój mąż tam się pojawia, zazwyczaj spędza czas leżąc na hamaku, a teściowa nieustannie mnie szturcha, rzucając polecenia: „No już, daj mu kompot. Zapytaj, czy by coś zjadł. Ale nie przeszkadzaj mu teraz w niczym, bo przecież biedny przyjechał tu się zrelaksować, wygląda tak marnie!”.

Wygląda marnie, bo najwidoczniej znowu pił z przyjaciółmi. Gdy pocałował mnie na powitanie, wyraźnie wyczułam zapach przetrawionego alkoholu. Jestem zła, ale nie wywołuję kłótni, ponieważ teściowa z pewnością stanie po jego stronie i stwierdzi: „Dlaczego go krytykujesz? Przecież musi trochę się rozerwać. Ty się lenisz na wakacjach, a on tam haruje, aby ci luksusów nigdy nie brakowało!".

Cała sytuacja pogorszyła się, gdy nasza córka poszła na studia za granicą, ponieważ Dziubek wyszedł z pomysłem wynajęcia mieszkania mojej matki, a ona miała zamieszkać u nas. To dopiero była koncepcja!

– Będziesz miała z kim spędzać czas – odparł zatroskany. – Często mnie nie ma, dlaczego miałabyś się nudzić sama w domu?

– Nie myśl tylko, że będziesz mogła sobie leżeć i patrzeć na telewizję – przerwała teściowa, słuchając naszej rozmowy. – W końcu, mam prawdziwy talent do znajdowania ci zadań. Prawdziwa kobieta powinna zawsze być czymś zajęta, wtedy nie ma czasu na jakieś głupie myśli.

Podzieliłam się tym z Teresą.

– Dziubek na pewno uwiódł jakąś inną kobietę – zaniosłam się żałosnym szlochem. – Po wszystkich tych latach zamierza mnie wyrzucić jak jakieś znoszone buty!

– Sprawdzę to – zapewniła szybko Teresa i rzeczywiście, po kilku dniach wróciła z naprawdę intrygującymi informacjami.

Dziubek chodzi, jak w zegarku

Kobieta, która ma mnie zastąpić, jest młodsza, rozwiedziona, nie ma dzieci i uwielbia dobrą zabawę

– Daj na mszę dziękczynną – zaapelowała Teresa. – Zbliża się odwet!

– O czym ty mówisz? Chyba nie do końca rozumiem – odpowiedziałam zdezorientowana.

– Albo ona ich ukróci, albo oni ją! – Teresa była pewna, jak potoczą się wydarzenia. – Jestem absolutnie pewna, że cała ta ekipa wykończy się nawzajem! Twoja rodzinka na pewno prędko zatęskni za starymi dobrymi czasami, kiedy byłaś z nimi – posłuszna, robiłaś, co kazano. Ona pokaże im, gdzie raki zimują!

– Ale czekaj, co stanie się ze mną? – zapytałam bardzo już tym wszystkim zaniepokojona.

– Jak co? Twój mąż chce rozwodu, to proszę bardzo! – Teresa zaprezentowała mi swój plan na moją przyszłość. – Rozwód, ale wyłącznie z jego winy, byś miała możliwość ubiegania się o alimenty. No i zostaniesz w waszym wspólnym domu lub on kupi dla ciebie nowe mieszkanie, bardziej komfortowe. Idziesz, i skończysz z twoim mysim wyglądem! Dalej, zaczynasz korzystać z uroków SPA, odwiedzasz kosmetyczkę, pozbywasz się starych ubrań...

– Moment, moment – zaprotestowałam. – Skąd weźmiemy pieniądze na to wszystko?

– Potrafisz liczyć? – zapytała z uśmiechem.

– Tak – odpowiedziałam, wzruszając ramionami.

– Więc policz sobie... Od teraz przestajesz wydawać na kilogramy mięsa i kiełbas, więc masz dodatkowe pieniądze. Wystarczą ci trzy kawałki najlepszej wędliny! Nie kupujesz piwa, nie palisz papierosów, nie tankujesz samochodu... Będzie ci wystarczać, zobaczysz! Nawet coś jeszcze zostanie.

Z pewnością moja postawa mogła sugerować pewien brak przekonania, dlatego Teresa podkreśliła: – Ale przede wszystkim cieszysz się od teraz wolnością! Robisz to, na co masz ochotę. Śpisz, jesz, bierzesz kąpiel, odpoczywasz – na swój własny, unikalny sposób.

– Czyli nikt już do mnie nie powie: "Bo ty zawsze, bo ty nigdy?"

– Absolutnie nikt. To co, decydujesz się na to?

Gdy poinformowałam Dziubka, że zgodzę się na rozwód, lecz jedynie pod moimi warunkami, jego twarz przybrała groteskowy wyraz. Nie mogłam powstrzymać śmiechu... Otworzył szeroko oczy, a następnie uderzył dłonią w czoło.

– Oszalałaś? – zapytał.

– Skąd. Przeciwnie. Odzyskuję zdrowy rozsądek. Masz więc wybór – albo pozbędziesz się mnie bez kłótni, albo uprzykrzę ci życie na każdym kroku. Decyduj!

Zgodził się na moje warunki

Po zakończeniu pierwszej sprawy, zadzwoniła do mnie moja teściowa. Mocno kluczyła wokół tematu, aż w końcu wykrzyczała:

– To wszystko przez ciebie! Gdybyś była bardziej stanowcza, nie doszłoby do tego wszystkiego. Dziubek teraz jest nieszczęśliwy!

– Dlaczego? Ma przecież to, czego pragnął.

– Ta kobieta go zrujnuje! Jest pyskata, zarozumiała, nie pozwala mu się wypowiedzieć. Wie wszystko najlepiej!

Odparłam z wielkim zadowoleniem: – Proszę, niech teraz mamusia nie zawraca głowy. Macie to, na co zasłużyliście. W końcu kosa, czyli mamusia, trafiła na kamień. Mam nadzieję, że trochę się przy tym nadszarpnęła!

Chciała tańczyć i śpiewać ze szczęścia. Czułam ogromną satysfakcję

Kilka chwil później zadzwoniła Teresa. Spędzała akurat czas z nowym partnerem, z którym wyjechała na weekend. Mieli podziwiać zabytki w przerwach od miłosnych ekscesów i opalania się na słońcu.

– Jak się masz? – zapytała. – Opowiedz krótko, bo moje impulsy są dosłownie na wyczerpaniu, a zasięg jest bardzo słaby. I mów głośno, bo nic nie słyszę.

– Wszystko super! – odpowiedziałam na głos. – Miałaś całkowitą rację... Wszystko teraz jest super!

Czytaj także:
„Miałam dostać spadek, ale chytrzy rodzice położyli na niego łapy. Ja jestem goła i wesoła, a oni balują za moje pieniądze”
„Harowałam na dwa etaty, żeby kupić córce mieszkanie. Gdy to ja potrzebowałam pomocy, pierworodna się na mnie wypięła”

„Dla Józka chciałam rzucić męża. Okazało, że łajdak jest kochankiem rotacyjnym i ma jeszcze trzy inne baby”

Redakcja poleca

REKLAMA