Wyszłam za mąż dosyć późno, bo w wieku 33 lat. Zrobiłam to trochę ze strachu o to, że zostaną starą panną. A tego przecież bym nie zniosła, bo moja dosyć konserwatywna rodzina nigdy nie dałaby mi o tym zapomnieć. Dlatego gdy tylko pojawił się Konrad, to od razu pomyślałam, że mógłby być niezłym kandydatem na męża.
Czy była to wielka miłość? Niekoniecznie. Jednak mój narzeczony był przystojny, zabawny i całkiem zaradny. Stwierdziłam, że już nikt lepszy mi się nie trafi i nie ma na co czekać. Przyjęłam oświadczyny Konrada i po kilku miesiącach znajomości stanęliśmy na ślubnym kobiercu.
Moje szczęście nie trwało zbyt długo. Konrad okazał się bawidamkiem i już kilka miesięcy po ślubie odkryłam, że mnie zdradza. A potem rzucił mnie dla młodszej. I chociaż trochę po nim rozpaczałam, to dosyć szybko się otrząsnęłam. Myślałam, że to już zamknięty rozdział. Jakie było moje zdziwienie, gdy po wielu latach mój były mąż stanął w moim progu i powiedział, że cały czas mnie kocha.
Powinniśmy pomyśleć o zalegalizowaniu związku
Przez cały ranek w pracy nie mogłam skupić się na żadnych zadaniach. W głowie cały czas miałam słowa Marka, który dzisiejszym rankiem zaproponował mi zmianę statusu naszego związku.
— Nie uważasz, że nadszedł czas, aby zalegalizować nasz związek? — zapytał mnie przy śniadaniu. Byłam z Markiem od pięciu lat i świetnie nam się układało. Po rozstaniu z Konradem przez długi czas nie chciałam myśleć o facetach i całkowicie skupiłam się na pracy. I kiedy już myślałam, że na zawsze zostanę sama, to pojawił się właśnie on.
Długo nie chciałam się z nim związać, ale w końcu przekonałam się, że to facet godny uwagi. Z wielkim zaangażowaniem zabiegał o moje względy, co przekonało mnie do tego, że naprawdę zależy mu na naszym związku. Ale małżeństwo?
— Przecież wiesz, że mam za sobą niedane małżeństwo, które skutecznie wybiło mi takie pomysły z głowy — odpowiedziałam po dłuższej chwili milczenia. Jak gdyby nigdy nic nalałam sobie kawy i spojrzałam na lecące w telewizji wiadomości. Właśnie mówili o narastającej fali rozwodów, która była najwyższa od kilkudziesięciu lat.
— Tak, wiem — odparł spokojnie Marek. — Ale ja nie jestem twoim byłym mężem. Kocham cię i na pewno cię nie skrzywdzę — dodał.
Spojrzałam na Marka. Nie miałam powodu, aby mu nie wierzyć. Przez te wszystkie wspólne lata razem wielokrotnie udowodnił, że zależy mu na mnie. Czułam się przy nim bezpiecznie, co nigdy nie zdarzyło mi się przy Konradzie. Ale pomimo to nigdy nie myślałam o ponownym wyjściu za mąż.
— Przemyśl to — powiedział Marek i wstał od stołu. Potem pożegnał się i wyszedł do pracy. A ja zostałam z myślami, które nie opuszczały mnie przez resztę dnia.
Kochanie, wróciłem
Po pracy spotkałam się z przyjaciółką, która od samego początku kibicowała mojemu związkowi z Markiem.
— To świetna wiadomość — wykrzyknęła z uśmiechem na wieść o tym, że Marek zaproponował mi ślub. — To piękne ukoronowanie waszego związku.
— Sama nie wiem — powiedziałam niepewnie. — Przecież wiesz, że nie mam zbyt miłych małżeńskich wspomnień — dodałam.
— Przecież Marek to nie Konrad — powiedziała moja przyjaciółka. No tak, to samo dzisiaj rano powiedział mi Marek. — On na pewno cię nie skrzywdzi. Jestem tego pewna — zapewniła mnie. "Gdybym tylko miała tyle pewności co ona" — pomyślałam w duchu. Jednak mimo wszystko zamierzałam to rozważyć. I kiedy byłam bliska decyzji, to nagle w moim życiu ponownie zjawił się mój były mąż.
W ten pamiętny weekend akurat byłam sama. Marek pojechał do rodziców, bo obiecał im pomóc w drobnych domowych naprawach.
— Pod moją nieobecność przemyśl moją propozycję — powiedział z uśmiechem. Gdy machał mi na pożegnanie, to byłam niemal pewna, że moja odpowiedź będzie twierdząca. Gdy po kilku minutach zabrzmiał dzwonek u drzwi, to byłam przekonana, że to wraca Marek.
— Czego zapomniałeś? — zapytałam z uśmiechem. I wtedy zamilkłam. Przy drzwiach stał mój były mąż, którego nie widziałam dziesięć lat.
— Cześć kochanie, pięknie wyglądasz — powiedział Konrad i obrzucił mnie czujnym spojrzeniem. — Zresztą dla mnie zawsze byłaś najpiękniejsza — dodał po chwili. "Co to ma znaczyć?" — pomyślałam w duchu. Byłam tak zszokowana, że przez kilkanaście sekund nie byłam w stanie wydusić z siebie ani słowa.
— Co ty tu robisz? — zapytałam w końcu. Konrad tylko się uśmiechnął.
— Postanowiłem wrócić — usłyszałam. — Próbowałem cię zapomnieć, ale nic z tego nie wyszło. Zawsze cię kochałem i przez te lata nic się nie zmieniło — powiedział mój były mąż.
— Mogę wejść? — zapytał po chwili.
— Nie — odpowiedziałam i zamknęłam mu drzwi przed nosem. Tego się chyba nie spodziewał. Jeszcze przez kilka minut pukał i dzwonił do drzwi, ale potem dał za wygraną. A ja przez kilka godzin nie mogłam otrząsnąć się z szoku.
I co ja mam teraz zrobić?
Po tej niespodziewanej wizycie wróciłam na balkon i bez sił opadłam na leżak. Potem nalałam sobie spory kieliszek wina, aby uspokoić skołatane nerwy. Nigdy nie przypuszczałam, że mój były mąż jeszcze pojawi się w moim życiu. Co więcej — wyzna mi miłość i powie, że przez te wszystkie lata darzył mnie uczuciem. Czułam się jak w kiepskim melodramacie klasy B. Zadzwoniłam do przyjaciółki.
— Malwina, chyba nie wierzysz w to, co mówi twój były mąż? — Kaśka jak zwykle twardo i racjonalnie patrzyła na świat. W odróżnieniu ode mnie. Przyznam, że ta wizyta Konrada nieźle namieszała mi w głowie. Mój były mąż zawsze mi się podobał i zawsze wywoływał we mnie silne bicie serca. Co tu dużo mówić — był przystojny i pociągający.
— Już sama nie wiem, co tym myśleć — powiedziałam płaczliwie. Moje myśli pobiegły do Marka. Może mój obecny partner nie był tak przystojny i przebojowy jak mój były mąż, ale przynajmniej mnie kochał. Ale czy na pewno? Czy mogłam mieć pewność, że nigdy mnie nie zdradzi? Już sama nie wiedziałam, co o tym myśleć.
— I co mam zrobić w tej sytuacji? — zapytałam. Kaśka miała jedną odpowiedź.
— Zapomnij o Konradzie. Masz Marka, który cię kocha — usłyszałam z ust przyjaciółki. Racjonalna część mojego mózgu w pełni przyznawała jej rację. Ale było jeszcze serce, które nie zawsze chciało słuchać rozumu.
Będziesz musiała podjąć decyzję
Po powrocie Marek szybko zauważył, że dzieje się ze mną coś dziwnego. I chociaż czułam się okropnie oszukując go, to nie powiedziałam mu ani słowa o powrocie mojego byłego męża.
Konrad nie dawał o sobie zapomnieć. Wydzwaniał do mnie niemal każdego dnia, a gdy nie odbierałam telefonów, to zasypywał mnie wiadomościami. W każdej z niej było wyznanie miłości i zapewnienie, że jestem najważniejszą osobą w jego życiu. A ja z każdym dniem czułam się coraz gorzej. Już sama nie wiedziałam, kogo mam wybrać.
— Przecież nie możesz tak żyć. Nie możesz też tak traktować Marka. W końcu będziesz musiała podjąć decyzję odnośnie tego, z kim chcesz być — mówiła mi Kaśka za każdym razem, gdy się z nią spotykałam.
O tym akurat nie musiała mi przypominać. Doskonale wiedziałam, że muszę podjąć jakąś decyzję. Miałam też coraz większe wyrzuty sumienia spowodowane tym, że oszukuję Marka. A przecież był mi naprawdę bliski i absolutnie nie zasługiwał na takie traktowanie. "Muszę w końcu coś postanowić" — obiecywałam sobie każdego dnia.
Jednak łatwiej powiedzieć, a trudniej zrobić. Kiedy kolejny tydzień próbowałam podjąć jakąś decyzję, to los uczynił to za mnie. Kilka tygodni po tym, jak Konrad stanął w moich drzwiach otworzyły mi się oczy. Stojąc w korku na jednej z najbardziej ruchliwych ulic w mieście zobaczyłam swojego byłego męża. Nie był sam.
Obok niego stała jakaś młoda kobieta, która wpatrywała się w niego niczym w ósmy cud świata. Moje serce zabiło mocniej.
"Przecież to może być tylko koleżanka" — pomyślałam. Jednak gdzieś w głębi duszy wiedziałam, że oszukuje samą siebie. Postanowiłam to sprawdzić. Zaparkowałam kilka przecznic dalej i piechotą ruszyłam do miejsca, w którym widziałam Konrada i jego towarzyszkę. Zobaczyłam ich przytulonych. To absolutnie nie wyglądało na koleżeństwo. A gdy podeszłam bliżej, to usłyszałam głos mojego byłego męża.
— Przecież wiesz, że kocham tylko ciebie — mówił do kobiety wiszącej mu na ramieniu. Pociemniało mi w oczach. No tak, czego innego mogłam się spodziewać? Szybko stamtąd uciekłam.
Po powrocie do domu napisałam do byłego męża wiadomość, aby zostawił mnie w spokoju. Potem zablokowałam jego numer. A gdy tylko Marek wrócił z pracy, to powiedziałam mu, że jestem gotowa, aby wyjść za niego za mąż. Gdy podniósł mnie do góry, to poczułam, że jestem najszczęśliwszą kobietą pod słońcem.
I pomyśleć, że przez własną głupotę mogłam to wszystko zniszczyć. Na szczęście opamiętałam się w porę i teraz mam szansę na szczęśliwą i spokojną przyszłość z mężczyzną, który jest miłością mojego życia.
Czytaj także:
„Sąsiadka ma fajnego chłopa, a zamiast rzucić się w wir miłości, czai się jak wystraszona mysz. Wszystko przez byłego męża”
„Zaprosiłam pod swój dach drugą żonę byłego męża. Połączyła nas przyjaźń i... nienawiść do tego samego mężczyzny”
„Nakryłam najlepszą przyjaciółkę na romansowaniu z moim synem. Przecież ta starucha mogłaby być jego matką!”