„Mąż zdradził mnie z młodą kochanką, odszedł i szybko pożałował. Przyjęłam go z powrotem, bo i tak już dostał za swoje”

kobieta, którą zdradził mąż fot. iStock by Getty Images, Westend61
„Byłam w szoku. Mój mąż nie mówił nic. Głównie dlatego, że nie mógł. No cóż, nikt nie chciałby być potraktowany jak zepsuta zabawka wyrzucona przez rozkapryszone dziecko. Nie powiedziałam mu, że jednak moja wiara w sprawiedliwość losu nie została zachwiana. Nie powiedziałam, że ma wracać, skąd przyszedł. Nie powiedziałam też, że wybaczam, bo na to trzeba czasu”.
/ 26.05.2023 15:15
kobieta, którą zdradził mąż fot. iStock by Getty Images, Westend61

Rok temu mój mąż wykonał skok w bok. Po 26 latach małżeństwa oszalał na punkcie pewnej długonogiej małolaty.

– I ty podchodzisz do tego tak spokojnie? – pytały przyjaciółki, gdy zdrada mojego męża wyszła na jaw.

– A mam inne wyjście? – odpowiadałam pytaniem na pytanie.

Nie miałam zamiaru rozdzierać szat. Postanowiłam zachować się z godnością. Przynajmniej na tyle, na ile pozwalały moje skołatane nerwy. Raz tylko, któregoś wieczoru wypiłam butelkę wina i wypaliłam całą paczkę papierosów. Mało nie umarłam. Dla kogoś, kto nie pali i pije okazjonalnie kieliszek wina do kolacji, było to niemal zabójstwo. Ale to był jednorazowy incydent...

Od razu wiedziałam, że coś jest nie tak

Kochałam Krzysztofa i wydawało mi się, że jesteśmy dobraną parą. W końcu 26 lat razem to nie byle co. Mieliśmy wspólne muzyczne zainteresowania, odchowanych synów, domek z ogródkiem, grono przyjaciół… Nigdy przedtem mój mąż nie dawał mi powodów do niepokoju. Nigdy mnie nie zdradzał. I nagle trach! Nie potrafię zrozumieć męskiego rozumowania! A wydawało mi się, że po tylu wspólnie przeżytych latach, znam się trochę na mężczyznach.

Nasz długi staż małżeński skłonił mojego męża jedynie do szczerości w kwestii zdrady. Gdy pewnego dnia po obiedzie nie chciał wspólnie wypić kawy, poczułam się nieswojo. Przez tyle lat zawsze po obiedzie piliśmy razem kawę, słuchając muzyki, głównie Cohena. Lubiłam ten moment. Był cudownym dopełnieniem dnia.

– Anno, nie będę owijał w bawełnę – odezwał się wtedy jakimś dziwnym tonem. – Wiesz, że nie znoszę kłamstwa. W końcu tyle wspólnych lat do czegoś zobowiązuje...

Czułam, że coś jest nie tak, ale przez myśl mi nawet nie przeszło, że oto za chwilę runie mój cały świat. I to za sprawą jakiejś gówniary, która na dobrą sprawę mogłaby być naszą córką.

– Chciałbym odejść i ułożyć sobie życie na nowo. Nie wiem, jak to się stało. Po prostu straciłem głowę – powiedział jednym tchem.

Podziękowałam mu za szczerość, bo były to jedyne słowa, jakie przeszły mi w tamtej chwili przez gardło. Nie chciałam słuchać żadnych wyjaśnień. Po co? Kazałam mu się wynosić od razu, tak jak stał. A potem przez pół roku uczyłam się żyć na nowo. Bez Krzysztofa. Najpierw myślałam, że nie dam rady. Czułam się straszliwie upokorzona.

Synowie bardzo mnie wspierali, ale z daleka. Obaj bowiem mieszkają w Londynie. Najgorzej było w pracy. Początkowo nie potrafiłam myśleć o niczym innym. Podświadomie cały czas czekałam, żeby Krzysztof wrócił.

– Wybaczyłabyś mu?! – zdumiała się moja przyjaciółka Ewka.

– Ja bym nie mogła – dodała moja druga przyjaciółka Anka. – Przynajmniej tak mi się wydaje. Weźmiecie rozwód?

– Nie mam na razie siły o tym myśleć – odparłam zgodnie z prawdą.

Było mi go zwyczajnie żal

Dokładnie po pół roku i dwóch dniach zadzwonił dzwonek do drzwi. Wróciłam akurat z urlopu. W korytarzu stała nierozpakowana walizka. Po chwili stanęły obok jeszcze dwie. Były to walizki mojego męża. Wtaszczyła je na próg ta długonoga małolata. Nie rozumiałam, co się dzieje.

Po chwili nadjechała taksówka. Kierowca pomógł wysiąść mojemu mężowi i rozstawił wózek inwalidzki. Nie wierzyłam własnym oczom.

– Pani mąż miał udar – poinformowała mnie małolata. – Ja nie nadaję się na pielęgniarkę. Zresztą, mieszkam na drugim piętrze. W takiej sytuacji… Cóż, oddaję zgubę.

Wsiadła do samochodu i odjechała.

Byłam w szoku. Mój mąż nie mówił nic. Głównie dlatego, że nie mógł. Minę miał jak zbity pies. No cóż, nikt nie chciałby być potraktowany jak zepsuta zabawka wyrzucona przez rozkapryszone dziecko. Nie powiedziałam mu, że jednak moja wiara w sprawiedliwość losu nie została zachwiana. Nie powiedziałam, że ma wracać, skąd przyszedł. Nie powiedziałam też, że wybaczam, bo na to trzeba czasu.

– No to witaj w domu! – powiedziałam zamiast tego wszystkiego.

Co będzie dalej, nie wiem. Chyba cały czas go kocham...

Czytaj także:
„Gdy mąż zdradził mnie i odszedł do kochanki, uparłam się, że tego pożałuje. Moja zemsta była słodka jak miód”
„Mąż zdradził mnie z młodą siksą i złamał mi serce. Po latach dałam mu kolejną szansę, a on znów zrobił ze mnie idiotkę”
„Mąż zdradził mnie i odszedł do kochanki. Nowa miłość szybko się skończyła i drań zaczął błagać mnie o wybaczenie”

Redakcja poleca

REKLAMA