„Mąż zdradził mnie, ale gdy po 5 latach kochanka go puściła kantem, wrócił. Przyjęłam go pod swój dach”

Kobieta przyjęła z powrotem męża, który ją zdradził fot. Adobe Stock
Złamał wszelkie przysięgi i zniszczył dzieciństwo naszemu synowi, a ona… Cóż, naprawdę nie rozumiałam, jak kobieta mogła zrobić coś takiego innej kobiecie. Ale bardzo tęskniłam za Rafałem i dlatego przyjęłam go z powrotem.
/ 10.02.2021 13:37
Kobieta przyjęła z powrotem męża, który ją zdradził fot. Adobe Stock

Mówi się, że nie da się wejść drugi raz do tej samej rzeki. Ale czy ta zasada tyczy się też miłości? Może jednak warto podjąć próbę? Kiedy Rafał powiedział przez telefon, że chciałby się spotkać, pomyślałam, że pewnie znowu będzie usiłował wynegocjować niższe alimenty na Sebka.

Już raz to zrobił – kilka miesięcy po naszej rozprawie rozwodowej zwabił mnie do kawiarni, gdzie poszłam – jak jakaś naiwna idiotka! – sądząc, że chce przeprosić za całe cierpienie, jakiego przysporzył mnie i naszemu synowi. Wciąż nie byłam pogodzona z tym, co się stało, i chociaż nigdy bym się nikomu nie przyznała, żywiłam cichą nadzieję, że Rafał znudził się swoją kochanką i zechce wrócić do rodziny.

Ale on miał mi do powiedzenia tylko tyle, że właśnie stracił pracę, a jego lalunia jest na bezpłatnym stażu, więc chciałby polubownie załatwić sprawę obniżenia alimentów.

– Chyba sobie żartujesz! – wypaliłam, czując, jak policzki pieką mnie ze złości i upokorzenia. – Kompletnie mnie nie obchodzi, że cię wylali. Znajdź sobie nową pracę, i to radzę ci: szybko! Jeśli nie będziesz wpłacał alimentów, pozwę cię jeszcze raz, przysięgam!

I pozwałabym go! Na szczęście po mojej ostrej odpowiedzi Rafał szybciutko znalazł nową posadę i nie musiałam tego robić. Ale syna nadal miał gdzieś. Pamiętam, ile razy pytałam łagodnie Sebastiana, czy tata wysłał mu chociaż esemesa z życzeniami urodzinowymi albo zapytał, co u niego.

– Nie wysłał i nie zapytał, ale wisi mi to – odpowiadał, zazwyczaj obojętnie, syn. Albo z większą złością: – Po co w ogóle pytasz? Przecież wiesz, że to dupek! Starałam się na niego wpłynąć, by tak nie mówił o ojcu, ale kiedy zderzyłam się z gniewem i frustracją młodego, przestałam bronić byłego męża.

Nie dał mi argumentów za tym, że jest dobrym ojcem

Idąc do kawiarni po tych pięciu latach zastanawiałam się, co tym razem wymyśli mój eks, byle wykręcić się od obowiązków finansowych. Ścisnęło mnie w żołądku na myśl, że się żeni albo że ta jego flama jest w ciąży. Tak naprawdę cały czas właśnie na to czekałam. Nie potrafiłam o niej mówić ani myśleć inaczej niż „panienka”, „flama” czy „dziunia”. Gardziłam nią tak samo jak byłym mężem.

On złamał wszelkie przysięgi i zniszczył dzieciństwo naszemu synowi, a ona… Cóż, naprawdę nie rozumiałam, jak kobieta mogła zrobić coś takiego innej kobiecie. Bo ta niunia od początku wiedziała, że Rafał był żonaty. Na litość boską, na jego biurku stało nasze rodzinne zdjęcie! Mimo to zdecydowała się na romans z nim, a potem wymusiła na nim rozwód. Nie wierzyłam, że się zakochała. Była od niego o szesnaście lat młodsza!

Przysięgłabym, że chodziło jej o protekcję w firmie, a potem pewnie uznała, że opłaci jej się małżeństwo z kimś z jego pozycją zawodową. Musiała się srodze zdziwić, kiedy Rafała wylali z firmy. Nie przeczę, myślałam o tym z pewną satysfakcją.

Rafał czekał już na mnie, popijając zimową herbatę

Podeszłam do niego bez uśmiechu. Nie miałam pojęcia, jakie wieści ma dla mnie. Eksmąż nie kwapił się do wyjaśnień. Zamówił mi kawę, zaczął wypytywać o Sebastiana, pochwalił mnie, że odebrałam prawo jazdy.

– Dobra, po co mnie tu zaprosiłeś? – w końcu straciłam cierpliwość.

– Ilona – nagle jakoś zmienił się na twarzy i położył dłoń na mojej ręce. – Chciałem cię zobaczyć i… zapytać, czy nie uważasz, że… Dławił się tak, jąkał i dusił, ale w końcu to z siebie wystękał: – Chciałbym cię błagać o drugą szansę… Proszę, nie odrzucaj mnie! Wiem, że to może potrwać, ale zrobię wszystko, żebyś mi wybaczyła i… żeby tym razem nam się udało.

Tak, poważnie. Mój niewierny były mąż chciał do mnie wrócić! Przez moment trwałam w oszołomieniu, aż nagle zdałam sobie sprawę, że… marzyłam o tej chwili przez ostatnie pięć i pół roku! Nigdy nie doszłam do siebie po rozstaniu, a złość na Rafała była po prostu łatwiejsza niż przeraźliwa rozpacz po jego odejściu. Nie nienawidziłam go, tylko straszliwie za nim tęskniłam.

Powiedziałam mu wtedy, że tak, to będzie wymagało czasu i musimy zacząć bardzo powoli, ale chcę spróbować odbudować naszą relację. Rozmawialiśmy jeszcze przez kilka godzin. Opowiedział mi, że kochanica puściła go kantem dla swojego nowego szefa niedługo po tym, jak Rafał odszedł z firmy. Długo i zawile tłumaczył mi, jak bardzo chciał wtedy do mnie zadzwonić, ale nie miał odwagi.

– Myślałem o tobie każdego dnia… – przekonywał mnie, a ja czułam, jak zabliźniają się moje rany. Postanowiliśmy, że w ciągu tygodnia Rafał wprowadzi się z powrotem do domu. Potrzebował czasu, by opuścić wynajęte mieszkanie, a ja, by przygotować mu przestrzeń. W końcu minęło dużo czasu.

– No i musimy uprzedzić Sebka – zakończyłam listę „rzeczy do zrobienia”. Umówiliśmy się, że nic nie powiem Sebastianowi aż do momentu, kiedy Rafał do nas przyjdzie, byśmy mogli ogłosić to razem. Poprosiłam tylko syna, by nic nie planował na niedzielę, bo przy obiedzie chcę mu o czymś powiedzieć.

Kiedy więc czekał na rosół, do drzwi zadzwonił Rafał i po chwili wprowadziłam go do dużego pokoju.

– Sebuś… Tata przyjechał – zaczęłam, a syn wgapiał się w ojca z niedowierzaniem. – Chcemy ci powiedzieć…

– Po cholerę przyjechał?! – Sebastian wpadł mi w słowo. – Dlaczego mi nie powiedziałaś? Wyszedłbym do Anki! Zresztą, wychodzę teraz! Podniósł się gwałtownie i przeszedł, trącając Rafała barkiem.

– Ej! Synu! – potrącony Rafał poczerwieniał gwałtownie. – Usiądź. Chcemy z tobą porozmawiać. Chyba myślał, że młody go posłucha i naprawdę grzecznie zostanie w pokoju, ale niestety, przegapił pięć ostatnich lat jego dojrzewania.

Kiedy się wyprowadzał, syn miał dziewięć lat i był po prostu zdezorientowanym, płaczącym za tatą dzieckiem. Teraz miał lat czternaście, był wyższy od ojca i ani myślał słuchać jego poleceń.

– Mam gdzieś, czego chcesz! – warknął wściekle. – Wychodzę. Mamo, zadzwoń, jak on już stąd pójdzie. – Czekaj! Kochanie, ale my naprawdę mamy ci coś ważnego do powiedzenia… Wiedziałam, że nie możemy zrobić nic, żeby młody został w domu. Już parę razy mi tak wybiegł, jak się ze mną pokłócił.

– Proszę. Zostań, synku. Dla mnie…

Sebastian był nastolatkiem i łatwo wpadał w złość, ale mnie kochał. Nie chciał mnie celowo ranić. Oczywiście, miał też swoją dumę, więc nie wrócił posłusznie na fotel, ale i nie wyszedł. Stanął z ręką na klamce i zrobił wyczekującą minę.

– No? O co chodzi? – rzucił.

Kątem oka dostrzegłam, że Rafał się zagotował. Nie spodziewał się, że prawie dorosły syn mu się tak postawi. Zapewne zupełnie inaczej sobie wyobrażał przebieg tej rozmowy. Chciałam, żeby wszystko dobrze się skończyło. Mąż wracał do domu, znowu miało być jak dawniej. Przytuliłam się więc do jego ramienia i powiedziałam, że tata do nas wraca. Rafał objął mnie i pocałował w skroń, a potem dodał, że jest mu przykro, popełnił błąd, ale ma nadzieję, że oboje damy mu szansę pokazać, jak bardzo nas kocha. Sebastian stał bez ruchu, a kiedy skończyliśmy, zapytał tylko, patrząc na mnie:

– Mamo, serio? Nie wierzę, że możesz być taka głupia, żeby mu wierzyć! Dzisiaj wraca, a jutro co? Zostawi nas dla kolejnej stażystki? Rany, jesteście oboje beznadziejni… Mam tego dość! Z tymi słowami wyszedł.

Widziałam, że Rafał cały chodzi ze zdenerwowania. Próbowałam zrzucić ostrą reakcję Sebka na jego humory nastolatka, ale eksmąż nadal był wściekły.

– Co niby mamy teraz zrobić? – zapytał mnie. – On musi zaakceptować to, że się zeszliśmy. Chce czy nie, to jest mój dom i właśnie do niego wróciłem! Pomyślałam, że nie do końca. Mieszkanie po rozwodzie dostałam ja, on nie figurował już w akcie własności. To był bardziej dom Sebastiana niż jego…

Czuję, że może nam się udać, trzeba tylko czasu

Postanowiliśmy, że Rafał jednak zostanie u nas na noc. Chcieliśmy, żeby syn zobaczył, że wróciliśmy do siebie na poważnie. Uroczyście włożyliśmy szczoteczkę do zębów Rafała do kubka w łazience i położyliśmy obok jego golarkę. Syn nie odbierał moich połączeń, ale jego dziewczyna odpisała mi, że jest u niej. Zgodziłam się, by tam nocował. Wiedziałam, że młody wróci najpóźniej rano, bo w poniedziałek miał test z fizyki. Musiał zabrać plecak do szkoły.

Nie pomyliłam się. Sebastian wszedł do domu przed siódmą. Rafał wstał i poszedł w piżamie do kuchni. Ja strategicznie udawałam, że śpię. Mamy dość grube ściany, więc słyszałam przez nie tylko podniesione głosy obu panów, a potem trzaśnięcie drzwiami od łazienki. Chwilę później Rafał wrócił do sypialni.

– Przegina! – sapnął ze złością. – Słowo daję. Rozumiem, że ma do mnie żal, ale teraz już przegina! Wiesz, co powiedział?

Dowiedziałam się. Nasze dziecko oznajmiło, że nie życzy sobie obecności „byłego ojca” w domu i jeśli ten się nie wyniesie, to on się wyprowadzi do swojej dziewczyny.

Wykrzyczał, że ojciec zniszczył swoją rodzinę dla seksownej laseczki i może ja jestem idiotką, która mu to wybaczy, ale on – nigdy!

Przetrzymałam Rafała w sypialni przez godzinę, żeby syn mógł wziąć prysznic i wyjść do szkoły. Tłumaczyłam to tym, że ma ciężki sprawdzian i nie trzeba go dodatkowo denerwować. Ale prawda była taka, że po prostu nie wiedziałam, co zrobić… W ciągu dnia Rafał był w pracy. Umówiliśmy się, że zadzwoni po siedemnastej. Sebastian wrócił tuż po trzeciej. Dałam mu racuchy z jabłkami i powiedziałam, że musimy porozmawiać. Ale nie pomogły ani racuchy, ani bita śmietana do nich, ani mój łagodny, niemal przepraszający ton.

Sebastian się zawziął, powtarzał, że nie zaakceptuje powrotu ojca.

– Przecież on cię zdradził! – przypomniał mi, jakbym była w stanie o tym zapomnieć. – Jak możesz mu ufać? Za chwilę znowu poleci na jakąś dwudziestolatkę i co? Będę musiał cię karmić na siłę i pilnować, żebyś nie łyknęła za dużo leków nasennych?! Znowu będziesz płakać całymi nocami i oglądać godzinami wasze stare zdjęcia? Wiesz co? Ja tego drugi raz nie przeżyję! Sorry, mamo…

Zaczęłam mu mówić, że nie, że tym razem tak nie będzie. Ojciec zrozumiał swój błąd i nigdy więcej go nie powtórzy – przekonywałam. Zadał mi tylko jedno pytanie:

– Skąd możesz to wiedzieć? Nie umiałam na to odpowiedzieć. Chodziło o to, że postanowiłam zaufać Rafałowi, ale nie miałam pewności, że znowu mnie nie skrzywdzi. To było wliczone ryzyko i godziłam się na nie, bo pragnęłam znowu żyć z mężem. Ale zrozumiałam, że Sebastian nie.

Przypomniałam sobie, jak to było, kiedy Rafał odszedł do wynajętego mieszkanka ze swoją seksowną panienką. On był zakochany i budował sobie nowe życie, a ja zostałam sama z rozpaczającym dziewięciolatkiem i przekonaniem, że jestem ostatnim zerem, bo mąż odszedł do innej. Sebastian mówił prawdę. Nie wstawałam całymi dniami z łóżka. Wykorzystałam wtedy cały urlop i potem nigdzie razem nie pojechaliśmy.

Nie jadłam, spałam w dzień, bo nocami siedziałam przed komputerem i oglądałam nasze rodzinne zdjęcia. Poszłam do lekarza i dostałam pigułki antydepresyjne oraz nasenne. Znalazła je moja siostra i wystraszyła się, że się ich nałykam. Naszą rozmowę słyszał Sebastian i dopiero teraz się dowiedziałam, jak ją przeżył.

– Codziennie liczyłem te cholerne tabletki… – powiedział cicho. – Bałem się, że ciotka miała rację i któregoś dnia się nie obudzisz… A teraz mi mówisz, że ojciec ma się tu wprowadzić, jakby nic się nie stało? A dajcie wy mi wszyscy święty spokój! Uciekam!

Po tej rozmowie byłam rozdarta. Chciałam odnowy mojego małżeństwa, ale też musiałam chronić dziecko. Bałam się, że Sebastian stracił całe poczucie bezpieczeństwa, które przywróciłam mu z takim trudem po życiowej katastrofie, jaką było odejście ojca. Usiłowałam to wytłumaczyć Rafałowi, ale nie chciał zrozumieć.

– Jestem jego ojcem, do cholery! – denerwował się. – Mam prawo mieszkać z nim i jego matką! To nie on tu dyktuje warunki! Widziałam, że najchętniej ukarałby syna za jego „fochy”, jak to nazywał. Tłumaczyłam, że taka postawa dzieciaka to efekt tego, że po rozwodzie Rafał przestał poświęcać mu uwagę. To normalne, że syn był na niego zły.

– Okej, zrobiłem błąd i przepraszam za to! – ton Rafała wskazywał raczej na urażoną dumę niż na skruchę. – Ale czego on właściwie chce? Żebym na dobre zniknął z tej rodziny?

Zapytałam Sebastiana o to samo. Tym razem nie był zagniewany, tylko bardziej smutny i zrezygnowany.

– Zrobisz jak zechcesz, mamo… – mruknął. – Ale ja nie zamierzam udawać, że mi się ten koleś podoba. Zignorowałam fakt, że mówił o ojcu per „ten koleś” i uczepiłam się tego mniej nastawionego na konfrontację tonu. Zaproponowałam:

– Może po prostu pomieszkamy trochę we trójkę i zobaczymy, jak to się ułoży, co? – zaproponowałam z nadzieją.

– Wszystko mi jedno – wzruszył ramionami. – Ja się mogę uczyć u Anki, jej rodzice nie mają nic przeciwko temu, żebym tam nocował. Możesz więc go tu wpuścić, ale zapomnij, że będziemy szczęśliwą rodziną jak kiedyś. Ja nie będę brał udziału w tym cyrku.

Przekazałam Rafałowi, że może się do nas wprowadzić

Nalegałam, by nie wywierał presji na syna. Byłam pełna nadziei, że moi mężczyźni z czasem znajdą nić porozumienia, ale na pewno nie można było tego procesu przyspieszać na siłę. Pierwsze tygodnie mieszkania we trójkę wspominam jako czas niemalże tak okropny jak te miesiące po rozmowie z mężem, podczas której wyznał, że chce odejść. W domu panowało nieznośne napięcie, Sebastian ostentacyjnie ignorował ojca, a ten na zmianę próbował do niego zagadywać albo się obrażał i tylko utyskiwał mi w łóżku, że takie aroganckie zachowanie jest niedopuszczalne.

Ja byłam między młotem a kowadłem – z jednej strony robiłam wszystko, żeby były mąż nie czuł się w domu jak intruz, z drugiej, starałam się zapewnić synowi bezpieczne warunki do nauki i relaksu. Najgorsze było to, że obaj milcząco mnie obwiniali o tę sytuację… Któregoś dnia byłam tak zniechęcona tą atmosferą, że po pracy zwyczajnie nie chciało mi się wracać do domu. Uznałam, że to najwyższa pora, żeby chłopcy poradzili sobie bez bufora, czyli mnie między nimi. 

Miałam dosyć wiecznego stresu i poczucia winy, że obaj są niezadowoleni. Zamiast więc do domu, pojechałam w piątek do Agnieszki, mojej dawno nie widzianej przyjaciółki.

– Mam pomysł! – wypaliła z ekscytacją, kiedy już usiadłyśmy na kanapie. – Wyślij do nich esemesa, że się zrywasz na weekend i niech sobie sami radzą. A my jedziemy do mojej kuzynki na wieś. Ma sześć psów i całą piwniczkę domowych nalewek, zrobimy sobie babski weekend!

Napisałam więc wiadomość i zaadresowałam ją do Rafała oraz Sebka. A potem zostawiłam telefon na stole u Agi i pojechałyśmy bawić się z psami i degustować nalewki. Kiedy wróciłam w niedzielę wieczorem, zabrałam zupełnie rozładowaną komórkę od Agi i pojechałam do domu.

– Jezus, Maria! Ilona! – Rafał na mój widok w drzwiach prawie padł na kolana. – Dzięki Bogu! Co się stało?! Nic ci nie jest? Obdzwoniliśmy wszystkie szpitale! Byliśmy na policji! Myśleliśmy… czekaj… co się właściwie stało?! Gdzie byłaś?! W oszołomieniu wysłuchałam jego chaotycznej relacji z dwóch i pół dnia mojej nieobecności. Otóż żaden z nich nie dostał mojego esemesa i kompletnie nie wiedzieli, gdzie się podziewałam.

Chciałam pokazać Rafałowi tę wysłaną wiadomość i odkryłam, że owszem, napisałam ją, wpisałam adresatów, ale… nie kliknęłam „wyślij”. Niewysłana wiadomość wciąż tkwiła w mojej skrzynce nadawczej.

Razem tworzymy nową jakość, nowe szczęście

– Boże, muszę zadzwonić do Sebka! – krzyknął nagle Rafał. – Pojechał sprawdzić, czy na ulicy przy twojej pracy są jakieś kamery monitoringu. Boże, myśleliśmy, że ktoś cię porwał… albo… że miałaś nas tak dość, że po prostu nas zostawiłaś…

Cóż, nie powiedziałam mu, że przeszło mi to przez myśl. Ta ich wojna mnie wykańczała i miałam dosyć wysłuchiwania zażaleń od obu stron. Ale przecież nie uciekłam od rodziny, to było zwykłe nieporozumienie. Kiedy Sebastian wrócił, uściskał mnie tak mocno, że aż bolało. A potem… obaj z ojcem zaczęli zasypywać mnie pretensjami, że przeze mnie odchodzili od zmysłów. Wyraźnie trzymali sztamę w tym zmasowanym ataku na mnie, aż mi się chciało śmiać.

– Ale poradziliście sobie beze mnie, prawda? – zapytałam w końcu. Okazało się, że nie tylko sobie poradzili, ale też wreszcie musieli zacząć ze sobą rozmawiać. Obaj byli zestresowani, więc doszło do awantury, wzajemnego obwiniania się i wybuchu wściekłości, a potem… łez. O tym ostatnim syn powiedział mi w tajemnicy.

– Serio, tata płakał… Bał się, że już nigdy cię nie zobaczy… Ja zresztą też…

Po tym incydencie sytuacja w naszej rodzinie zaczęła powoli się normować. Oczywiście Rafał i Sebastian dalej mają tarcia, jak to ojciec z nastoletnim synem, ale przynajmniej kłócą się otwarcie. Żaden już też mi nie narzeka na tego drugiego, sami załatwiają swoje konflikty. Wiem, że potrzebujemy więcej czasu, a i to nie da nam gwarancji, że będzie jak dawniej. Zresztą, może wcale nie musi tak być. Może być zupełnie inaczej. Wierzę jednak, że będzie dobrze, bo przecież jesteśmy najbliższą rodziną!

Czytaj więcej prawdziwych historii:
Teściowa najchętniej zostałaby u nas na 3 tygodnie
Jako dziecko straciłam słuch i stałam się niewidzialna dla innych
Teściowa przed śmiercią wyznała mi, że mąż mnie oszukał
Facet w którym się zakochałam, próbował mnie zgwałcić

Redakcja poleca

REKLAMA