„Mąż zabronił mi się wtrącać w życie syna i teraz dostałam za swoje. Gówniarz zaliczył wpadkę i to ja bujam jego dziecko”

Zasmucona babcia fot. Adobe Stock, Iryna
„Nic nie wskóram, a Patryk jest dorosły. Mam się nie wtrącać? Dobrze, nie będę. Już nigdy nie powiem ani słowa na temat jego życiowych wyborów. Chce być samodzielny? Proszę bardzo! Im szybciej się przekona, że ta dorosłość taka przyjemna wcale nie jest, tym lepiej”.
/ 12.08.2022 06:30
Zasmucona babcia fot. Adobe Stock, Iryna

– Wychodzę – krzyknął mój dziewiętnastoletni syn i tyle go widziałam, nawet nie zdążyłam otworzyć ust, żeby go o cokolwiek zapytać.

Spojrzałam bezradnie na męża, ale on nawet nie oderwał wzroku od komputera. Wkurzyłam się.

– Andrzej, może byś tak czasem zareagował? – spytałam. – Ja wiem, że on jest dorosły, ale zachowuje się ciągle jak dzieciak. Pierwszy rok studiów, a ja go jeszcze nad książką nie widziałam. Wyleją go jak nic!

Wszystko jest na mojej głowie...

Mój mąż wzruszył ramionami i nadal wpatrzony w ekran, mruknął:

– No właśnie, dorosły. Wie, co robi.

– Wątpię. Raczej korzysta z uroków pełnoletności. Za to do obowiązków się zupełnie nie poczuwa. Studia straci. A poza tym, ostatnio wrócił pijany z imprezy. Jeszcze go gdzie dorwą, pobiją. Albo na wytrzeźwiałkę zawiozą.

– Oj, przestań krakać, kobieto – Andrzej spojrzał na mnie z niechęcią. – Dlaczego mają go zaraz pobić? Nie pamiętasz, jak my się bawiliśmy? Co, abstynentami byliśmy? I nigdy nam się nic nie stało!

– Ale to były inne czasy – oponowałam. – A co ze studiami?

– Studia? Dopiero się przecież zaczęły, do sesji jeszcze ma czas.

– Wiesz, ja cię zupełnie nie rozumiem – stwierdziłam z goryczą.

– Własny syn cię nie obchodzi! Mógłbyś z nim poważnie porozmawiać.

– Dorosły jest, jak sobie pościeli, tak się wyśpi – oznajmił mój mąż. – Ja się w jego życie nie zamierzam wtrącać. A i tobie nie radzę.

Westchnęłam. Andrzej przyjął taką taktykę, kiedy Patryk skończył 18 lat. Wtedy po raz pierwszy odpysknął ojcu, że jest dorosły i… mój mąż więcej nie zwracał mu uwagi. Wiem, że to dla niego wygodne. Bo wcześniej nieraz dochodziło pomiędzy nimi do spięcia, jak to pomiędzy ojcem i dorastającym synem. Kończyło się awanturą i zakazami. Ale odkąd Patryk odebrał dowód, mąż umywa ręce i wszystko jest na mojej głowie. No i nie traci twarzy w dyskusjach z młodocianym. Fakt, że jest konsekwentny – kiedy Patryk w wakacje poprosił go o kasę na wyjazd, mój mąż zwyczajnie mu odmówił.

– Dorosły ponoć jesteś, tak słyszałem – powiedział. – A skoro tak, to i odpowiedzialny za siebie. Jeść dostajesz, matka ci pierze, ale na przyjemności zarób sobie sam.

Syn się wtedy wkurzył, ale też uniósł honorem

Więcej nie poprosił. A kiedy ja mu dałam wyskrobane z trudem swoje zaskórniaki, wcale ich nie chciał początkowo przyjąć.

– Dzięki, mamo, ale potraktuję to tylko jako pożyczkę – powiedział wreszcie. – Po powrocie z wakacji pójdę do pracy i wtedy ci oddam.

Rzeczywiście to zrobił! Bo w sumie dobry z niego dzieciak. Pewnie, że trochę rozpieszczony, jak większość jedynaków. Ale wrażliwy. Tyle że teraz się trochę martwię. Wcale się nie uczy, na imprezy lata. Ostatnio otworzył z kumplem jakiś biznes – tak to nazywa. Coś tam z komputerami robią, nie znam się na tym, ale ponoć zarabiają. Niestety, mam wrażenie, że ta cała praca odbywa się kosztem nauki. Stwierdziłam, że jednak pogadam z synem.

– Patryk, cieszę się, że chcesz być samodzielny i pracujesz na siebie, ale studia są najważniejsze – zaczęłam przemowę. – Boję się, że cię wyleją. Pierwszy rok jest przecież najtrudniejszy, największy przesiew.

– Wiem, mamuś, wiem – wzruszył ramionami. – Ale z tymi komputerami trafiliśmy w dziesiątkę. Jest nisza na rynku, a wiesz, jak się teraz trudno przebić. Jak zostawimy, to ktoś przechwyci pomysł i po sprawie.

– No nie wiem. A jak zawalisz rok?

– To pójdę na zaoczne. Będzie mnie stać – wzruszył ramionami.

– To bardzo nierozsądne – pokręciłam głową. – Wątpię, żeby taki interes z kumplem przynosił kokosy. Nie znam się na tym, ale…

– No właśnie, za to ja się znam, więc mi zaufaj, dobrze?

Bałam się, że wpakuje się w pieluchy

Wyszłam z pokoju syna niepocieszona. A mój mąż, który słyszał całą dyskusję, z satysfakcją orzekł:

– Mówiłem, żebyś się nie wtrącała?

Interes z komputerami, tak jak przewidywałam, po paru miesiącach padł. Ze studiów Patryka na szczęście nie wywalili, ale coś tam musiał poprawiać we wrześniu. Ledwie się z tym uporał, a zafundował mi kolejną atrakcję. I to jaką!

– Mamuś, wyprowadzam się, wynajmiemy mieszkanie z Eweliną.

– Dziecko, co ty mówisz? – załamałam ręce. – Jakie wynajmiemy? Za co? A studia? I co to za Ewelina?

Oj, poznałaś ją w zeszłym tygodniu – zniecierpliwił się Patryk. – Moja dziewczyna przecież. Przedstawiałem ci ją, gdy szliśmy do kina.

– Synu, ale wy się znacie dopiero miesiąc! – zakrzyknęłam. – Chyba trochę za wcześnie na planowanie wspólnego życia, nie sądzisz?

– Ale jakie planowanie, mamuś, co ty gadasz? Właśnie chcemy razem zamieszkać, żeby się poznać. Jeżeli się nie zgramy – to po co się męczyć? Zobaczymy, jak nam będzie wychodziło to sprzątanie, gotowanie… 

– …pieluchy – wpadłam mu w słowo. – Pomyślałeś też o tym?

– Nie martw się, rozsądny jestem – roześmiał się Patryk, niemal wypychając mnie ze swojego pokoju.

– Przepraszam, ale muszę się pouczyć, a wieczorem jestem umówiony z Eweliną. Sama rozumiesz…

Wyszłam z pokoju. Mąż tylko spojrzał na mnie i nawet się nie odezwał. Z tego wynajęcia mieszkania na szczęście nic nie wyszło, bo żadne z nich nie miało nawet na kaucję. A ja tym razem odmówiłam pożyczki – na rozpustę nie dam! Zresztą, to było bez sensu. Coś tam sobie dorabiali, ale tak naprawdę, ledwie im to starczało na kino i pizzę. O czynszu i wyżywieniu nie byłoby mowy.

Od razu nie przypadła mi do gustu

– No widzisz – powiedział z satysfakcją mąż, kiedy Patryk z ponurą miną oznajmił, że jednak się na razie nie wyprowadza. – Mówiłem, nie wtrącać się, samo się rozwiąże. Młody jest, niech się uczy na własnych błędach. Lepiej teraz niż później.

Z Eweliną też zresztą się skończyło. Za to pojawiła się Natalia. Od razu nie przypadła mi do gustu. Po pierwsze – kelnerka. Ja wiem, żadna praca nie hańbi, ale te jej kuse spódniczki i uśmiechy, jakie rozdawała na prawo i lewo klientom… Wiem, co mówię, bo specjalnie poszłam do knajpy popatrzeć.

Po drugie – starsza od Patryka i okropnie zmanierowana. Tylko od nauki go odciągała, bo w przeciwieństwie do Eweliny, ona już swoją edukację zakończyła. Gdy miała wolne wieczory, to się nudziła i życzyła sobie towarzystwa mojego syna. A ten mój głupi Patryk leciał na każde jej skinienie. Nie podobała mi się i podzieliłam się z Andrzejem tą opinią.

– Mnie też ona nie zachwyca – przyznał. – Ładna buzia, zgrabne nogi i pusto w głowie. Tym bardziej mam nadzieję, że Patryk zachowa się jak dorosły i przejrzy na oczy.

Mimo to mąż zapowiedział, że nie będzie się wtrącać. Oczywiście, jak zwykle! Zresztą tym razem wcale nie miałam zamiaru go o to prosić. Po prostu wiedziałam, co odpowie. Zresztą, może i Andrzej miał rację, może powinnam przestać się tak przejmować. W końcu nie mogę wiecznie matkować dorosłemu mężczyźnie. To już nie moje życie, tylko Patryka.

Już zwyczajnie nie miałam na to wszystko siły

A jednak nie potrafiłam tak do końca się z tym pogodzić. W głębi duszy byłam przekonana, że od tego jest matka, by doradzać i podsuwać swojemu dziecku rozwiązania. Nawet wtedy, gdy teoretycznie jest już dorosły, choć w rzeczywistości wciąż młody i głupi. Dlatego, kiedy syn po raz kolejny nie wrócił na noc do domu, nie wytrzymałam:

– Jesteś pewien, że wiesz, co robisz? – zagadnęłam go. – Znacie się krótko, mam wrażenie, że nie bardzo do siebie pasujecie. A ty już u niej nocujesz. Co na to jej rodzice?

– Ona wynajmuje pokój z koleżanką – wyjaśnił. – Ale ta koleżanka też ma chłopaka i z kolei u niego zostaje.

– Nie podoba mi się to – westchnęłam ciężko. – Moim zdaniem, to ta Natalia nie jest dla ciebie. A ty zupełnie oszalałeś na jej punkcie. Żeby to się źle nie skończyło! Przecież ona jest starsza od ciebie! Ile ma lat? 26? Pewnie na męża poluje.

– Mamo, to nie średniowiecze! Teraz już nie ma starych panien. A kobieta nie musi być młodsza od mężczyzny. Nie układaj mi życia, okej?

No i tyle mojego. Całe szczęście, że Andrzeja nie było wtedy w domu i nie musiałam patrzeć na jego triumfującą minę. Ale przyznałam mu w końcu rację, bo już zwyczajnie nie miałam na to wszystko siły.

Nic nie wskóram, a Patryk jest dorosły. Mam się nie wtrącać? Dobrze, nie będę. Już nigdy nie powiem ani słowa na temat jego życiowych wyborów. Chce być samodzielny? Proszę bardzo! Im szybciej się przekona, że ta dorosłość taka przyjemna wcale nie jest, tym lepiej.

Akurat skończył sesję i chciał jechać z kumplami w góry. Z Natalią chyba się skończyło, bo nie chodził już do niej od pewnego czasu, a i ona u nas nie bywała. Ja nie pytałam – miałam się nie wtrącać! Tego popołudnia Patryk radośnie pakował plecak na wyjazd, gdy zadzwoniła komórka. Spojrzał na wyświetlacz, skrzywił się, ale odebrał. Akurat byłam u niego w pokoju, więc widziałam, jak po chwili zbladł. Rozłączył się i wybiegł z domu. Wrócił po kilku godzinach. Przybity, zszarzały, zdenerwowany. Jak nie on. Poprosił nas o rozmowę.

– Mamo, tato… Natalia jest w ciąży – wyznał i głos mu się załamał.

Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Siedziałam przerażona na krześle, a w głowie kołatało mi jedno zdanie: „A nie mówiłam?!”.

Nie wtrącałam się, to teraz mam!

– I co teraz? – spytał spokojnie mój mąż. – Pobierzecie się?

– Właśnie nie wiem. Właściwie to się rozstaliśmy. Trzy tygodnie temu. No i ten… Dziś zadzwoniła, byłem u niej. Pokazała mi test ciążowy i zaświadczenie od lekarza. 6 tydzień.

– A to w ogóle twoje dziecko? – zapytałam, nie siląc się na delikatność.

– Chyba tak – Patryk tylko wzruszył ramionami. – Ona tak mówi, a ja jej wierzę. Zresztą, można chyba testy na ojcostwo zrobić, nie?

– Zrobimy je z całą pewnością – mój mąż tym razem przejął dowodzenie. – A ty się chcesz żenić?

– Nie… Właśnie poznałem Ankę. Dopiero zaczynamy, ale podoba mi się. No, ale Natalia nalega.

Stanęło na tym, że ślubu nie będzie. W czasie ciąży pomagaliśmy Natalii. Kupowałam jej witaminy, mąż woził ją do lekarza na badania. Po rozwiązaniu zrobiliśmy testy DNA – mały Kajetan był zdecydowanie nasz! Mamy wnuka!

A oprócz tego zasądzone alimenty. Natalia jest szczwana i kuta na cztery nogi. Nie chciała iść na ugodę i chociaż obiecaliśmy jej płacić, wniosła sprawę do sądu.

– Różnie bywa – odpowiedziała, kiedy z wyrzutem w głosie zapytałam ją, czemu to robi. – Ja muszę się zabezpieczyć. Wiem, że kochacie Kajtka i jesteście dobrymi dziadkami. Nawet się nie spodziewałam… Ale Patryk się ożeni, będzie miał kolejne dzieciaki i mój pójdzie w odstawkę. Wolę mieć wszystko na piśmie.

Ponieważ syn jest niewypłacalny, na razie ja płacę alimenty. Patryk szaleje z Anią, mąż siedzi przed komputerem, a ja chodzę na spacerki z Kajtkiem, i co miesiąc robię przelew. Nie wtrącałam się, to teraz mam!

Czytaj także:
„Narzeczona widziała we mnie tylko portfel. Kiedy przestałem jej wystarczać, zamieniła mnie na ustawionego dyrektorka”
„Kolega z pracy wyświadczył mi drobną przysługę. Jego była żona zrobiła z tego aferę, a mnie wzięła za jego kochankę”
„Zaszłam w ciążę z młodszym o 7 lat przystojniakiem. Obiecał mi ślub, ale wyglądało na to, że nie mnie jednej”

Redakcja poleca

REKLAMA