„Mój mąż-fleja nagle zmienił się w chodzącą drogerię. Kochankę zwęszyłabym z kilometra, ale to było jeszcze gorsze”

kobieta fot. iStock by Getty Images, Westend61
„Patrzyłam na mały skrawek papieru, a zimno ogarniało całe moje ciało. Zastanawiałam się gorączkowo, kto kryje się za inicjałem „K”. Może niepotrzebnie się nakręcam? Moje serce biło jak szalone”.
/ 03.12.2024 20:30
kobieta fot. iStock by Getty Images, Westend61

Myślałam, że nasze wspólne życie z Krystianem jest perfekcyjne, mimo że trochę przewidywalne. On nigdy nie należał do mężczyzn, którzy przywiązują wielką wagę do swojego wizerunku. Było wręcz odwrotnie – uważał, że pierwsza lepsza para spodni i t-shirt w zupełności spełniają jego potrzeby. Wielokrotnie starałam się wytłumaczyć mu, że warto zainwestować trochę czasu w swój image. Ale on po prostu wzruszał ramionami i posyłał mi uśmiech, twierdząc, że wyolbrzymiam sprawę.

Nagle się zmienił

Pewnego dnia dostrzegłam, że coś się z nim dzieje. Zupełnie niespodziewanie zaczął przykładać większą wagę do tego, jak wygląda. Z jednej strony byłam mile zaskoczona jego metamorfozą i tym, że w końcu zaczął o siebie dbać. Jednak gdzieś w środku czułam, że ta nagła przemiana może oznaczać coś więcej. W głowie rodziły się różne podejrzenia, ale odpychałam od siebie pesymistyczne wizje.

Najbardziej rzucały się w oczy zmiany w jego porannej rutynie. Kiedyś brał krótki prysznic i tyle, a teraz siedzi w łazience nie  wiadomo ile, używając miliona różnych specyfików, o których wcześniej nawet by nie pomyślał. Do tego kupił sobie jakieś drogie perfumy. To spore zaskoczenie, bo dawniej zadowalał się zwykłym dezodorantem i pierwszym lepszym kosmetykiem, który wpadł mu w ręce. W tej chwili jego półka w łazience wygląda jak mała drogeria.

Jednego wieczoru, zaintrygowana tymi wszystkimi zmianami, postanowiłam ostrożnie rozpocząć rozmowę na ten temat.

– Widzę ostatnio spore zmiany w tym, jak dbasz o swój wygląd. To nowy zapach? – spytałam, próbując zachować naturalny ton.

Byłam zaniepokojona

Krystian zerknął w moją stronę z lekkim zdziwieniem, ale momentalnie wrócił do swojej typowej, pewnej postawy.

– No tak… uznałem, że przyda mi się jakaś zmiana. Może ci to przeszkadza? – odrzekł, odwracając wzrok.

– Ależ skąd, nie o to chodzi. Po prostu ciekawi mnie, skąd nagle taka decyzja – drążyłam temat, licząc na szczerą odpowiedź.

Krystian przez moment milczał w zadumie, a następnie machnął ręką i stwierdził:

– No wiesz, przychodzi taki moment, że człowiek chce coś zmienić w swoim wyglądzie. Nic więcej.

Czułam się niepewnie w tej sytuacji. Sposób, w jaki unikał konkretnych odpowiedzi, tylko wzbudził więcej wątpliwości. Na dodatek zorientowałam się, że coraz częściej przedłuża swój pobyt w biurze, zasłaniając się nawałem zadań. Do tej pory zawsze świetnie radził sobie z organizacją pracy.

Zbywał mnie

Za każdym razem, gdy spóźniał się z powrotem do domu, czułam jak wypełnia mnie strach i podejrzliwość. Myśl o tym, że może spotyka się z kimś innym, nie dawała mi spokoju. Nie potrafiłam sobie wyobrazić, że mój mąż, którego tak kocham, mógłby być mi niewierny. Mimo wszystko zdecydowałam się dowiedzieć prawdy i wyjaśnić tę sytuację, licząc na to, że wszystkie moje lęki okażą się tylko głupimi przypuszczeniami.

Widząc, że sprawy przybierają niepokojący obrót, zdecydowałam się działać inaczej. Odeszłam od zadawania tych najbardziej niewygodnych pytań, bo nie dawały żadnego rezultatu. Zaczęłam delikatniej podchodzić do sprawy i obserwować reakcje Krystiana.

Przypomniałam sobie, jak kiedyś razem się droczyliśmy i żartowaliśmy, więc spróbowałam wrócić do tego stylu kokieterii z początków naszej relacji. Miałam nadzieję, że może to jakoś go poruszy. Niestety, moje zabiegi nie zrobiły na nim żadnego wrażenia. Z każdym dniem czułam się coraz gorzej, a jego obojętność sprawiała mi prawdziwy ból.

Próbowałam sztuczek

Tamtego dnia, kiedy wiedziałam, że Krystian wróci do domu później niż zwykle, wpadłam na pomysł zrobienia wyjątkowej kolacji. Założyłam tę seksowną sukienkę w kolorze czerwieni, którą kiedyś tak często komplementował, odpaliłam świeczki i włączyłam melodie, przy których zawsze lubiliśmy się relaksować. W momencie, gdy przekroczył próg mieszkania, zobaczyłam na jego buzi zdziwienie, ale nie to pozytywne, na które tak bardzo czekałam.

– O, a to z jakiej okazji? – spytał, pozbywając się wierzchniego okrycia.

– Brakowało mi ciebie. Pomyślałam, że fajnie byłoby pobyć chwilę sam na sam – powiedziałam, starając się zamaskować niepewność w swoim głosie.

W czasie wspólnego posiłku zauważyłam, że Krystian jest nieobecny duchem. Z jego twarzy nie schodził sztuczny uśmiech, a nasza rozmowa kręciła się wokół nieistotnych tematów. Cokolwiek robiłam, nie potrafiłam do niego dotrzeć – odpowiadał mi tylko uprzejmymi gestami.

Rano po wyjściu męża do pracy rozpoczęłam śledztwo w naszym mieszkaniu. Miałam nadzieję odkryć coś, co pomoże mi pozbyć się podejrzeń. Zajrzałam wszędzie – sprawdzałam po kolei ubrania, przetrząsnęłam papiery w szufladach, a nawet przeanalizowałam aktywność na jego komputerze. Bezskutecznie. Nigdzie nie znalazłam żadnych podejrzanych wiadomości, paragonów z restauracji ani biletów. Nic nie potwierdzało moich obaw, że Krystian spotyka się z inną.

Czułam się bezradna

Przestałam być pewna, czy dobrze robię. Zastanawiałam się, czy nie wyolbrzymiam sprawy. Być może Krystian po prostu musiał coś w swoim życiu zmienić, a ja zbyt mocno się w to wszystko zaangażowałam? Choć z drugiej strony, sposób w jaki się zachowywał i to oddalenie, które nagle nas rozdzieliło…

Nagle przyszła mi do głowy jego służbowa torba, do której nigdy nie zaglądałam. Ciągle ją ze sobą nosił, a ja instynktownie traktowałam ją jako coś prywatnego, czego nie powinnam ruszać. Zdecydowałam, że to będzie mój ostatni punkt poszukiwań. Gdybym i tutaj niczego nie odkryła, odpuszczę całe śledztwo i po prostu szczerze pogadam z Krystianem o tym, co mnie niepokoi.

W momencie znalezienia torby poczułam, jak szybko wali mi serce. Z drżącymi rękami, najciszej jak potrafiłam, zajrzałam do środka. Oprócz papierów i komputera przenośnego moją uwagę przykuł niewielki, gustowny liścik.

Przeczytałam jego treść: „Do zobaczenia jutro, nie mogę się doczekać. K.”. Poczułam, jak krew odpływa mi z twarzy. Czy właśnie odkryłam to, czego tak bardzo się bałam? Czyżby rzeczywiście sprawdziły się moje najczarniejsze przeczucia?

Mało nie padłam

Patrzyłam na mały skrawek papieru, a zimno ogarniało całe moje ciało. Zastanawiałam się gorączkowo, kto kryje się za inicjałem „K”. Może niepotrzebnie się nakręcam? Moje serce biło jak szalone, podczas gdy w mojej głowie toczyła się prawdziwa bitwa między dwoma scenariuszami – czy to naprawdę dowód niewierności, czy może wszystko da się logicznie wyjaśnić?

Tamtego dnia mój mąż pojawił się w domu o nietypowej porze. Włożyłam znalezioną wiadomość do kieszeni, czując że nadszedł moment prawdy. Ta sytuacja zbyt długo nie dawała mi spokoju.

– Musimy na poważnie porozmawiać – powiedziałam, kiedy przekroczył próg pokoju.

Na początku zauważyłam w jego oczach zaskoczenie, które szybko zmieniło się w niepokój.

– Karolina, coś nie tak? Masz taką zmartwioną minę.

Nabrałam powietrza do płuc, starając się uporządkować chaos w swojej głowie i znaleźć w sobie siłę. Sięgnęłam do kieszeni, wyjęłam mały skrawek papieru i wysunęłam w jego stronę.

– Wypadło z twojej torby. Chciałabym wiedzieć, co to właściwie ma znaczyć?

Myślałam, że kogoś ma

Na krótką chwilę jego twarz wyraziła zdumienie, które niemal natychmiast ustąpiło miejsca świadomości sytuacji. Odebrał kartkę z mojej dłoni, chwilę na nią patrzył, po czym przeniósł wzrok na moją osobę.

– Rozumiem, że to wszystko źle wygląda, ale wysłuchaj mnie, proszę – powiedział. – Pod tym „K” kryję się ja, Krystian. Mam służbowy wyjazd do Paryża i planowałem cię tam zabrać. Nawiązaliśmy ostatnio współpracę z pewną marką perfum i stąd te wszystkie zmiany w moim wyglądzie. Miała to być taka miła niespodzianka. A ta mała kartka… napisałem ją właśnie dla ciebie.

Poczułam, jak ze mnie schodzi całe napięcie, choć jednocześnie złościłam się na siebie za to, że byłam taka podejrzliwa.

– Czemu nie wspomniałeś o tym od razu? – zapytałam, mimo że zabrzmiało to bardziej oskarżycielsko niż zamierzałam.

– Bo miało to być dla ciebie niespodzianką. Widziałem, że martwisz się ostatnimi zmianami w moim życiu, ale właśnie dlatego nie mówiłem nic o tej wycieczce. Chciałem, żeby to było wyjątkowe, taki nasz wspólny moment – odparł głosem, w którym wyczułam smutek.

Nie spodziewałam się

– Och, Krystian… – tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić. W środku czułam dziwną mieszankę – z jednej strony ulgę i radość, z drugiej wstyd za to, że go podejrzewałam.

Dotarło do mnie, że to moje własne lęki i zazdrość sprawiły, że wyobrażałam sobie najgorsze scenariusze. Zdałam sobie sprawę, że musimy bardziej otworzyć się na siebie i wzmocnić nasze wzajemne zaufanie.

– Wybacz mi te podejrzenia. Po prostu obawiałam się, że odchodzisz ode mnie – powiedziałam, spoglądając mu prosto w oczy.

Krystian zbliżył się i zamknął mnie w ciepłym uścisku.

– Zawsze będziemy razem. Przyrzekam być z tobą szczerym. Chciałem ci tylko zrobić niespodziankę!

Ta rozmowa okazała się przełomem w naszym związku. Daliśmy sobie słowo, że będziemy dbać o naszą miłość tak, by żadne niedopowiedzenia nie mogły stanąć między nami.

Karolina, 41 lat

Czytaj także:
„Przyjaciółka uwiodła mojego chłopaka i zaciągnęła go przed ołtarz. Ta zołza nieświadomie uratowała mnie przed piekłem”
„Wyszłam za buca, który myśli, że jest pępkiem świata. Każdy dzień na tym łez padole przysłaniają mi myśli o rozwodzie”
„Mąż traktuje mnie jak matkę swoich dzieci, nie jak żonę. Gdyby ciąża zagrażała mojemu życiu, wiem, co by zrobił”

Redakcja poleca

REKLAMA