„Mąż wystawił mnie w walentynki. Kiedy wypłakiwałam oczy sama przy stole, przystojny nieznajomy podszedł mnie pocieszyć”

Smutna dojrzała kobieta fot. iStock by GettyImages, alexey_ds
„Mój mąż nie jest romantykiem, ale żeby wystawić własną żonę w walentynki, to już trzeba być nieczułą łachudrą. Nigdy mu tego nie wybaczę”.
/ 05.02.2024 21:15
Smutna dojrzała kobieta fot. iStock by GettyImages, alexey_ds

– Słuchaj no, nie możesz zrozumieć, że chociaż ten jeden raz w roku chciałabym poczuć się jak na początku naszego związku? – mówiłam podczas kłótni. – Czy pamiętasz jeszcze, jak to wtedy było? Kiedy zobaczyłeś mnie w tym barze i pobiegłeś po bukiet kwiatków, aby do mnie podejść?

– Romka, byłem wtedy młody, miałem dwadzieścia dwa lata – odparł. – Czego ty ode mnie, kobieto, chcesz? Jeżeli chcesz znów spotykać się z dwudziestolatkami, to może powinnaś sobie takiego poszukać, a mi daj święty spokój!

– I może faktycznie tak zrobię! – krzyknęłam, tracąc panowanie nad sobą. – Obok ciebie czuję się nie jak kobieta, a jak jakaś emerytka! Chociaż na pewno istnieją staruszkowie, którzy są bardziej romantyczni niż ty!

Wcale nie chciałam szukać sobie młodszego partnera. Jak bym mogła to zrobić? Z Piotrkiem mamy nastoletnią córkę, jesteśmy w związku prawie dwie dekady i generalnie dobrze nam się wspólnie żyje. Wiem, że mój mąż mnie kocha, po prostu poziom jego romantyzmu ma wiele wspólnego z kamieniem.

– I jak masz zamiar to ogarnąć? – zapytała mnie Marta, moja koleżanka.

– Ale co mam ogarniać? – odparłam, unosząc ramiona. – Myślę, że po prostu odpuszczę, jak zwykle. On jest taki, jaki jest, nie zmieni się. Przecież nie mogę go wymienić na lepszą wersję...

Miała być romantyczna randka

W zeszłym roku walentynki wypadały w piątek. Piotrek łaskawie zgodził się wtedy, że skoro tak bardzo chcę jakoś ten dzień uczcić, to możemy zorganizować sobie w domu wieczór filmowy. Z lekkim zniecierpliwieniem i zbyt częstym przewracaniem oczami ogłosił, że jest gotów nawet na seans z jakąś komedią romantyczną.

To nie było dokładnie to, o co mi chodziło, ale stwierdziłam, że to i tak lepsze niż nic. Kiedy jednak już przygotowałam lazanię i otworzyłam butelkę czerwonego wina, Piotrek zadzwonił z biura, mówiąc, że szef kazał mu zostać dłużej.

– To jest już naprawdę przesada! – podniosłam ton. – Poprosiłam, żebyśmy miło spędzili chociaż ten jeden dzień w roku! Nie obchodzimy rocznicy ślubu, bo to jest też rocznica śmierci twojej matki. Nie jestem na ciebie zła, ale mógłbyś...

– Roma, przepraszam, kochanie, ale nie mogę teraz o tym gadać. Muszę kończyć, cześć! Naprawdę cię przepraszam! – powiedział i rozłączył się.

Byłam tak wściekła, że chciałam wyrzucić lazanię do śmieci, ale Julka ją uwielbia, więc zrezygnowałam. W dodatku pięć minut po rozmowie z Piotrkiem odebrałam od niej telefon.

– Mamo, on mnie wystawił... – płakała. – Siedzę w tej knajpie, a on nawet nie odbiera moich telefonów! Co ja mam zrobić?

Rozumiałam, że Julia myślała o swoim nowym chłopaku. Umówił się z nią na romantyczną randkę w eleganckiej knajpie. Zastanawiała się, jak ma się na to spotkanie ubrać, pytała mnie o radę, zanim wyszła z domu. Szczerze jej współczułam, bo w końcu to miało być dla niej coś wyjątkowego. Przyznałam, że jej tata również mnie "wystawił" i jestem teraz sama w domu.

– Wiesz, co mamo? – nagle córka przestała płakać. – Wyszykuj się i wpadnij tu do mnie. Mają naprawdę dobre jedzenie, a ja już zamówiłam krewetki, bo nie chciałam siedzieć przy pustym stole. Nie przejmujmy się facetami, spędźmy ten wieczór razem!

Nie miałam nastroju za bardzo, żeby się stroić, ale moja córka bardzo chciała, żebym do niej przyszła. Więc się zebrałam. Po jakiejś godzinie weszłam do restauracji i rzuciłam okiem na całą salę. Nie dostrzegłam nigdzie blond włosów z fioletowymi pasemkami, więc wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do córki.

– Gdzie jesteś? – zapytałam, patrząc na kobiety w eleganckich sukienkach i mężczyzn w garniturach i krawatach. – Czekam przy wejściu...

– Mamo, nie mogłam się do ciebie dodzwonić, musiałam na chwilę wyjść! – słabo ją słyszałam, w tle coś huczało i szumiało. – Usiądź i poczekaj, za 10 minut będę. Bardzo ważna sprawa, przepra...

Rozmowa została nagle przerwana, a ja aż zacisnęłam zęby ze złości. Pięknie. A mogłam zostać w domu i obejrzeć sobie sama jakąś rzewną komedię... Albo lepiej dramat.

Odrobina pikanterii nie zaszkodzi

To nie jest wcale przyjemne, kiedy zostajesz dwukrotnie porzucona w walentynkowy wieczór, ale cóż, spotkało to właśnie mnie! Byłam zła na swoją córkę i potrzebowałam wyjaśnień, więc zajęłam miejsce przy barze i zamówiłam kieliszek wina. Cieszyłam się, że założyłam swoją wieczorową sukienkę i obcasy, bo inne kobiety wokół wyglądały bardzo elegancko. Przynajmniej nie czułam się jak ostatnia idiotka i nie odstawałam od innych.

Nagle poczułam, że ktoś staje obok mnie, jakby chciał zacząć ze mną rozmowę. Z irytacją odwróciłam się, nie chcąc żadnych zalotów i... ujrzałam Piotrka. Był ubrany w garnitur, miał na sobie krawat. Trzymał w dłoni kieliszek szampana.

– Przepraszam, czy mogę się przysiąść? – spytał, pokazując na wolny stołek obok mnie, przy barze.

– Piotrek, co ty tu robisz?! – byłam zszokowana. – Przyjechałam do Julki...

– Proszę pani – grzecznie mi przerwał. – Mam na imię Seweryn, i jestem tu tylko przejazdem. Czy mogę postawić pani drinka?

Chciałam odpowiedzieć, ale zupełnie się pogubiłam, mój mąż jednak puścił mi oczko i nagle zdałam sobie sprawę, co się dzieje.

– Nazywam się Konstancja – podałam mu rękę, którą on następnie podniósł do swoich ust, nie przerywając ani na chwilę intensywnego kontaktu wzrokowego. – Mój mąż jest na wyjeździe służbowym i nie ma dla mnie czasu, więc postanowiłam się tu trochę dziś zabawić...

Uśmiechnęłam się, wspominając tę niezapomnianą noc. Okazało się, że Piotrek, znany też jako Seweryn, zarezerwował stolik w tylnej części sali, gdzie mnie zaprowadził. Na stole czekał już schłodzony szampan i dwa nakrycia. Przez resztę wieczoru ja udawałam, że jestem Konstancją, a Seweryn opowiadał mi o sobie, stale rzucając mi komplementy. Kiedy nasza elegancka kolacja dobiegła końca, mój nowy znajomy zapytał, czy chciałabym... spędzić z nim resztę nocy.

– To jest moja jedyna noc w tym miejscu – powiedział, schylając się do mnie. – Potem już nigdy nasze drogi się nie skrzyżują. Czy jesteś gotowa na tę przygodę, Konstancjo?

Przymknęłam oczy i powiedziałam, że zapraszam go do swojego domu. Tam też nie opuściliśmy swoich ról i szczerze mówiąc, czułam się jakbym tego wieczoru była w łóżku z innym mężczyzną. Mój partner zachowywał się zupełnie inaczej – był pełen romantyzmu i otwarty na nowe doświadczenia. Bardzo ciekawe przeżycie. Całkowicie się tego nie spodziewałam...

To był naprawdę świetny seks!

Gdy następnego dnia rano otworzyłam oczy, okazało się, że jestem sama w łóżku. Uśmiechnęłam się na wspomnienie tej niezwykłej i trochę w sumie zabawnej nocy, a potem poszłam do kuchni. Tam zastałam Piotrka, który stał przy kuchence i coś sobie pod nosem nucił.

– Hej, już jesteś na nogach, Romuś? – uśmiechnął się do mnie i wtedy zrozumiałam, że Seweryn i Konstancja już wyszli. – Co robiłaś wczoraj? Przykro mi, że nie mogłem spędzić z tobą walentynek... Bardzo chciałem, ale sama rozumiesz...

Przybrałam tajemniczy wyraz twarzy i oznajmiłam, że nie jestem zła, ponieważ miło spędziłam ten wieczór. Gdy tylko córka przyznała, że była częścią "kombinacji", szeptem powiedziałam do męża, że bardzo mi się spodobał jeden mężczyzna.

– Nazywa się Seweryn, ale to było tylko jednorazowe spotkanie – szeptem powiedziałam do jego ucha.

– No, może niekoniecznie jednorazowe – odpowiedział cicho. – Myślę, że Seweryn będzie w mieście za rok, na kolejne walentynki. I chyba chciałby znowu "przypadkiem" spotkać Konstancję.

Ujęło mnie to. Znacznie bardziej niż podarunki i bukiety. Ale też nie jestem pewna, czy dam radę czekać cały rok. Jest całkiem prawdopodobne, że Konstancja zrobi Sewerynowi niespodziankę szybciej niż on myśli! Od tych niezwykłych walentynek upłynęło już sporo czasu, a nasza relacja z pewnością na nowo rozkwitła.

Czytaj także:
„Wstyd mi przed moją kobietą, że zarabiam marne grosze. Boję się, że zostawi mnie dla jakiegoś bogatego chłystka”
„Koleżanki żony to same rozwódki. Boję się, że namącą jej w głowie i też będzie chciała zostać singielką”
„Zięć to chytrus i cwaniak, ale nie ze mną te numery. Naiwniak myśli, że dom i działki przepiszę na córkę. Niedoczekanie”

 

Redakcja poleca

REKLAMA