„Mąż wymieniał wiadomości z koleżanką z pracy, a we mnie rosła zazdrość. Zaplanowałam zemstę pod osłoną nocy”

zazdrosna kobieta fot. iStock by Getty Images, fizkes
„Zaczęłam dostrzegać drobne zgrzyty, ciche dni, które pojawiały się coraz częściej. Artur, choć nadal był czuły, coraz częściej spędzał czas na rozmowach telefonicznych, szczególnie z jedną koleżanką z pracy. Zauważyłam, że ich rozmowy stają się coraz bardziej intensywne”.
/ 31.08.2024 16:00
zazdrosna kobieta fot. iStock by Getty Images, fizkes

Nasze małżeństwo zawsze wydawało się stabilne. Z Arturem jesteśmy razem już od lat, mamy swoje rutyny, wspólne marzenia. Ale od jakiegoś czasu coś zaczęło się zmieniać. Zaczęłam dostrzegać drobne zgrzyty, ciche dni, które pojawiały się coraz częściej. Artur, choć nadal był czuły, coraz częściej spędzał czas na rozmowach telefonicznych, szczególnie z jedną koleżanką z pracy – Martą.

Zauważyłam, jak ich rozmowy stają się coraz bardziej intensywne, jak Artur rozpromienia się, gdy z nią rozmawia. Z każdą kolejną wiadomością od Marty, której brzmienie wyłapywałam przypadkiem, rosła we mnie niepewność i zazdrość.

Zaczęłam snuć domysły

Z czasem zaczęłam coraz bardziej skupiać się na tej relacji. Artur wspominał Martę coraz częściej, jakby stała się ważną częścią jego życia. Owszem, pracowali razem, ale sposób, w jaki się śmiali, jak Artur był zrelaksowany w jej towarzystwie, sprawiał, że czułam się zagrożona. W domu było inaczej – nasze rozmowy stały się powierzchowne, a ja zaczynałam czuć, że coraz bardziej oddalamy się od siebie.

Zaczęłam snuć domysły, zastanawiając się, czy między nimi nie ma czegoś więcej niż tylko przyjaźń. Martwiło mnie to, że Artur woli rozmawiać z Martą niż ze mną. Pewnej nocy, kiedy Artur spał, nie mogłam już znieść niepewności. Z drżeniem rąk sięgnęłam po jego telefon i zaczęłam przeglądać wiadomości. To, co zobaczyłam, nie uspokoiło mnie – długie rozmowy, pełne żartów i wzajemnego zrozumienia, jakby Marta była kimś, komu Artur zwierza się z najskrytszych myśli.

Byłam coraz bardziej przekonana, że Artur coś przede mną ukrywa. Nie potrafiłam wyrzucić z głowy tej myśli, że może to już nie jest tylko przyjaźń. Z każdą kolejną wiadomością, którą przeczytałam, zazdrość rosła we mnie jak cień, który coraz bardziej zaciemniał moje myśli.

Przeszukując telefon Artura, natrafiłam na wiadomości, które sprawiły, że serce zamarło mi w piersi. Artur zwierzał się Marcie z naszych problemów małżeńskich. Pisał o rzeczach, o których nigdy mi nie mówił – o frustracjach, poczuciu osamotnienia, o tym, że czuje się niezrozumiany. Każde zdanie, które czytałam, uderzało mnie coraz mocniej. Marta odpowiadała mu z czułością i zrozumieniem, oferując wsparcie, którego ja nie byłam w stanie mu dać, bo nawet nie wiedziałam, że tego potrzebuje.

Czułam mieszankę złości, smutku i zdrady. Jak mógł zwierzać się komuś innemu z naszych problemów? Jak mógł nie powiedzieć mi, że coś jest nie tak? Zamiast próbować rozmawiać ze mną, Artur wybrał Martę, jakby to ona była bardziej godna jego zaufania.

Stała się jego powierniczką

Przeglądając ich rozmowy, widziałam, że Marta wie o moim mężu rzeczy, o których ja nie miałam pojęcia. Wiedziała, jak się czuje, jakie ma obawy, o czym myśli. Poczułam się, jakby ktoś wyrwał mi serce – Marta stała się powierniczką Artura, podczas gdy ja byłam trzymana w niewiedzy. Czułam głęboki żal, że nie dostrzegłam tych problemów wcześniej, że nie zrobiłam nic, by naprawić nasze małżeństwo.

Nie mogłam przestać myśleć o tym, co przeczytałam. Dlaczego Artur nie zwierzył się mnie, tylko Marcie? Co takiego miała ona, czego ja nie mogłam mu dać? Z jednej strony chciałam natychmiast skonfrontować Artura, zmusić go do wyjaśnień, ale z drugiej strony bałam się prawdy. Bałam się, że gdy wypowiem na głos swoje obawy, to nasz związek już się nie podniesie.

Zaczęłam analizować nasze małżeństwo, próbując zrozumieć, gdzie popełniłam błąd. Może byłam zbyt skupiona na swoich sprawach, może za mało interesowałam się jego problemami? Przypominałam sobie nasze ostatnie kłótnie, te drobne sprzeczki, które zawsze zbywaliśmy milczeniem, zamiast je rozwiązywać. Teraz zrozumiałam, że to milczenie tworzyło przestrzeń, w której Artur czuł się samotny, a Marta stała się jego ucieczką.

Byłam rozdarta między gniewem a poczuciem winy. Nie chciałam uwierzyć, że nasze małżeństwo jest tak kruche, że Artur szukał wsparcia u innej kobiety. Zastanawiałam się, czy to już koniec, czy może mamy jeszcze szansę na naprawienie tego, co zniszczyliśmy przez lata nieporozumień i niedomówień. Ale czy mogę wybaczyć mu to, że poszukał zrozumienia gdzie indziej? I co, jeśli Marta była tylko początkiem czegoś, co mogło się przerodzić w coś więcej?

Każdy kolejny dzień był dla mnie walką z samą sobą. Wiedziałam, że muszę coś zrobić, że nie mogę tego dłużej ignorować. Ale bałam się, że konfrontacja z Arturem może ujawnić rzeczy, na które nie jestem gotowa.

Zdecydowałam się na konfrontację

W końcu nie wytrzymałam. Wieczorem, gdy Artur wrócił do domu, usiedliśmy w kuchni, a ja zdecydowałam się na konfrontację. Serce waliło mi jak młotem, ale wiedziałam, że muszę z nim porozmawiać, zanim ta sytuacja całkowicie nas zniszczy.

– Artur, chciałabym z tobą porozmawiać – zaczęłam, a on spojrzał na mnie z niepokojem.

– Co się stało? – zapytał, jakby nie miał pojęcia, o co może chodzić.

Zebrałam całą odwagę, jaką miałam, i wyznałam:

Przeczytałam twoje wiadomości z Martą.

Jego twarz zmieniła się w jednej chwili. Początkowo zaskoczenie, potem gniew. Widziałam, jak jego dłonie zaciskają się w pięści.

– Jak mogłaś? – zapytał ostro, pełen oburzenia. – To moja prywatność!

– Wiem – odpowiedziałam świadomie. – Ale nie mogłam już dłużej wytrzymać. Artur, co się z nami stało? Dlaczego zwierzasz się Marcie, a nie mnie?

Jego złość powoli zaczęła ustępować, a na jej miejsce wkradł się smutek.

– Bo bałem się, że mnie nie zrozumiesz – przyznał. – Ona po prostu mnie słuchała. Z tobą... wszystko było trudniejsze. Czułem, że każdy mój problem to kolejna kłótnia i nieporozumienie.

Spojrzał na mnie, a w jego oczach zobaczyłam coś, czego nie widziałam od dawna – głębokie rozczarowanie i samotność.

– Marta mnie nie oceniała – dodał po chwili ciszy. – Z tobą nie potrafiłem już rozmawiać.

Zaczęliśmy od pracy nad zaufaniem

Te słowa bolały bardziej niż cokolwiek innego. Zdałam sobie sprawę, że tak bardzo skupiałam się na sobie, na swoich obawach i niepewnościach, że zapomniałam, jak ważna jest otwarta komunikacja w związku. Artur czuł się osamotniony, i zamiast rozwiązywać problemy razem ze mną, szukał wsparcia gdzie indziej.

Po naszej rozmowie zrozumiałam, jak wiele między nami zawiodło. Artur szukał u Marty tego, czego brakowało w naszym małżeństwie – zrozumienia i wsparcia. Postanowiliśmy, że musimy stawić czoła problemom razem. Rozmawialiśmy długo o tym, co nas boli, co poszło nie tak. Przestaliśmy unikać trudnych tematów i zaczęliśmy szczerze mówić o naszych uczuciach.

Zrozumiałam, że Marta była ucieczką Artura, ale to my, oboje, stworzyliśmy przestrzeń na tę ucieczkę. Postanowiłam spróbować zaakceptować ich przyjaźń, ale z zastrzeżeniem, że nasza relacja musi być na pierwszym miejscu. Zaczęliśmy pracować nad odbudową zaufania, codziennie próbując być bardziej otwarci i empatyczni wobec siebie.

Choć wiedziałam, że droga przed nami jest długa, czułam, że jest nadzieja. Być może to, co przeszliśmy, sprawi, że staniemy się silniejsi jako para. Najważniejsze było dla mnie to, że Artur był gotów walczyć o nas, a ja chciałam mu w tym pomóc.

Postanowiliśmy razem odbudować nasze małżeństwo, zaczynając od terapii dla par. Wiedzieliśmy, że to nasza szansa na lepsze zrozumienie siebie nawzajem i na naprawienie tego, co zostało zaniedbane.

Jola, 35 lat

Czytaj także:
„Partner mojej przyjaciółki to kompletny burak. Traktował ją jak gosposię, a później przychodził z bukietem”
„Kumpela umówiła mnie na randkę życia. Miałam hasać po lesie jak nimfa, delektować się korzonkami i przytulać do drzew”
„Odrzuciłam oświadczyny kumpla, bo był zbyt zwyczajny. Teraz doceniłam, że nudziarz to najlepszy kandydat na męża”

Redakcja poleca

REKLAMA