„Mąż wydaje polecenia i przestawia mnie z kąta w kąt. Dla niego małżeństwo to same obowiązki, a nie uczucia i czułości”

kobieta fot. iStock by Getty Images, PeopleImages
„Kiedy to się stało, że przekroczyliśmy tę niewidoczną linię i zaczęliśmy upodabniać się do własnych rodziców? Czyżbyśmy stracili gdzieś po drodze wyobraźnię, a teraz wciąż mamy do siebie zarzuty, pretensje, fochy?”.
/ 19.09.2024 11:15
kobieta fot. iStock by Getty Images, PeopleImages

Odkąd zepsuła się winda, wyprawa na spacer z małą Anią to prawdziwa udręka. Nie dam rady w pojedynkę znieść po schodach z drugiego piętra wózka dziecięcego, a nosidełko nie jest za dobre dla mojego dziecka. Wspomniałam o tych problemach Maćkowi, ale on tylko burknął coś pod nosem mówiąc, że zawracam mu gitarę  głupotami:

– Nie dostrzegasz, jak ciężko haruję, żeby wyżywić naszą rodzinę z jednej wypłaty?!

Ignorował mnie

Odnoszę wrażenie, że moje życie w ostatnim czasie to jeden wielki koszmar. Maciek, który do tej pory pałał do mnie uczuciem i był zaangażowany w małżeństwo nagle stał się oschły i prawie obcy. Jedyne, o czym myśli po powrocie z pracy, to zjedzenie obiadu i drzemka.

Nawet nie mam nikogo, z kim mogłabym tak po prostu porozmawiać, bo kiedy tylko próbuję cokolwiek opowiedzieć, on od razu daje mi do zrozumienia, że jest znudzony. Zdaję sobie sprawę, że opieka nad dzieckiem to nic ciekawego, dlatego wypytuję go głównie o sytuacje w pracy, a on tylko wzrusza ramionami mówiąc przy tym, że to ta sama śpiewka dzień w dzień.

Czepia się też, kiedy jego mama dzwoni z zaproszeniem na rodzinny obiad w niedzielę. Nie powiem, żebym przepadała za jego krewnymi, ale te obiady to dla mnie to istny relaks: przede wszystkim na jeden dzień mogę zapomnieć o gotowaniu, a poza tym babcia z dziadkiem od razu chętnie zajmują się naszą małą. Ja mam wtedy okazję po prostu popatrzeć przez okno i zregenerować siły.

Mąż z kolei najchętniej spędzał by czas na kanapie albo przed komputerem. Odkąd wróciłam ze spaceru i położyłam malutką do łóżeczka, nie miałam nawet pół sekundy dla siebie, bo przecież trzeba ogarnąć te wszystkie porozrzucane po podłodze zabawki, szyby w oknach też aż proszą się o wyszorowanie, w końcu nasza córeczka nie może żyć w aż tak zaniedbanym miejscu!

Wróciły wspomnienia

Gdy już uporałam się ze wszystkimi zadaniami, malutka zdążyła się w tym czasie obudzić, więc posadziłam ją na kolanach i uruchomiłam komputer. Kto by pomyślał, że dostanę taką wiadomość?! I to od Kuby…

„Hej Dorotko, co prawda nie planowałem już pisać, ale odkąd ujrzałem Ciebie w portalu społecznościowym, obudziło się we mnie tyle wspaniałych wspomnień, że aż zabolało… Stwierdziłem więc, że chyba nie ma już sensu wyciągać starych historii, niech ten magiczny i cudowny czas pozostanie na zawsze tylko w naszej pamięci – Ty, taka młoda i przestraszona zbliżającym się wtedy egzaminem dojrzałości, a ja, trochę od Ciebie starszy, przerażony uczuciami, które się we mnie narodziły.

Na zawsze chyba zapamiętam ten moment, gdy wspólnie spędzaliśmy czas nad rzeką. Byłaś wtedy w kurtce ze sztruksu i tak wspaniale przymykałaś oczy, kiedy nachylałem się, żeby złożyć na Twoich ustach pocałunek. Straszny ze mnie idiota – jak mogłem w tamtym momencie wypuścić z rąk taki skarb?”.

Siedziałam jak wryta, wgapiając się w monitor komputera. Maciek, nawet gdyby go poddawano najokrutniejszym torturom, nigdy nie napisałby takich słów. On jest typowym facetem – kiedy mi się oświadczał, także nie wspinał się na wyżyny romantyzmu: po prostu kupił bukiet u kwiaciarki i zapytał, czy za niego wyjdę. A ja i tak byłam wtedy wniebowzięta, że w ogóle zdobył się na taki gest.

Co się z nami stało?

Przypomniałam sobie minę mojego męża, jaką miał w tamtym momencie i parsknęłam śmiechem, jednak dosłownie chwilę później dopadła mnie jakaś melancholia. Kiedy to się stało, że przekroczyliśmy tę niewidoczną linię i zaczęliśmy upodabniać się do własnych rodziców? Czyżbyśmy stracili gdzieś po drodze wyobraźnię, a teraz wciąż mamy do siebie zarzuty, pretensje, fochy?

Mała Ania w jednej chwili zrobiła się niespokojna i od razu zaczęła dawać do wiwatu. Chciała jeść, niedługo później zaczęła pluć, aż w końcu rozpłakała się i musiałam ją nosić na rękach. Mimo to cały czas analizowałam w  głowie wiadomość od Jakuba… i tę wiosnę, którą tak pięknie ubrał w słowa.
Byłam wtedy tak bardzo zakochana. Nawet teraz mogę przywołać z pamięci chyba każde jego słowo, każde muśnięcie dłoni, chociaż kompletnie wypadło mi z głowy, jak zdawałam egzamin dojrzałości. Jedyne, co wtedy wiedziałam, to że musi mi się to udać, żeby dostać się na tę samą uczelnię co moja miłość.

Niestety, na samym początku lata Jakub pojechał do wuja do Francji. Zamiast pożegnać się jak człowiek, po ludzku, napisał tylko niedbały liścik. Ale najgorsze było zupełnie coś innego – plotka, którą znała już cała okolica. Podobno zostawił ciężarną dziewczynę. Totalny szok. Gdy uświadomiłam sobie, co się stało, poczułam, że świat mi się zawalił w jednej chwili.

Zostałam wtedy sama

Gdyby nie moja córeczka, chyba zupełnie pogrążyłabym się w rozpaczy. Potrafiła rozśmieszyć mnie do łez! Robiła takie same śmieszne i zabawne miny jak jej ojciec. Tak samo marszczyła przy tym czoło.

Przytuliłam ją mocno, ale odepchnęła mnie zdecydowanie, dając najwyraźniej do zrozumienia, że nie ma teraz ochoty na takie czułości. Wskazała tylko paluszkiem pluszowego misia, który siedział na górnej półce, dając jednocześnie znać, że to właśnie on jest teraz najważniejszy.

Kiedy była zajęta zabawą, ja kończyłam przygotowywać pierożki. Maciek je uwielbiał. Wparował jednak do mieszkania w pośpiechu, bo wypadła mu dodatkowa robota i musiał znów błyskawicznie wyjść.

– Świetnie! – ucieszyłam się. – Będziemy mogli pozwolić sobie na odrobinę jakiegoś luksusu?

– Owszem, na nowy tłumik. A, właśnie! – zawołał jeszcze od progu. – Pogadałem z tym starszym facetem mieszkającym na parterze. Uznał, że póki winda nie działa, możesz zostawiać nasz wózek u niego w loggi, bo i tak z niej nie korzysta. Pasuje ci to?

– On zawsze ma taki wzrok… Może to jakiś dziwak?

– Tak źle i tak niedobrze, nie da ci się dogodzić – burknął poirytowany i opuścił pokój, głośno zamykając przy tym drzwi.

Flirtował ze mną

Machnęłam ręką i kolejny raz zerknęłam na ekran laptopa, czytając wcześniejsze wiadomości od Jakuba. Pisał w nich, że jakiś czas temu zainteresował się zbieraniem monet, wspomniał też, że jego żona jest znacznie bardziej skupiona na pracy zawodowej niż na ich związku, więc na razie nie ma pojęcia, kiedy zostanie ojcem…

Wyczułam, że był samotny i sfrustrowany. „Przecież ja tez doskonale pamiętam każdy szczegół, łącznie z tym, jak pachniała twoja kurtka. Ale czy to ma teraz jeszcze jakiekolwiek znaczenie? Pozwoliłeś wtedy, by ten skarb wymknął ci się z dłoni i udałeś się w świat. Oboje dorośliśmy, pora ukrócić te młodzieńcze fantazje” – odpisałam mu.

W pierwszej chwili chciałam napisać, że to właśnie on ponosi całkowitą odpowiedzialność za to, że nasz związek się rozpadł, ale doszłam do wniosku, że moje pretensje mógłby odebrać jako oznakę zaangażowania z mojej strony.

„Dorotko – zaczął swoją kolejną wiadomość. –- Wyobraź sobie, że w tej właśnie chwili obydwoje przebywamy w swoich światach, które raz są nam bardziej przyjazne, a raz mniej. Oddziela nas spora odległość, ale nie myśli. Powiedz, że wyczuwasz, jak właśnie muskam cię swoim pragnieniem…?”.

Czułam się rozdarta

Szczęście, że właśnie wtedy pluszowa zabawka znudziła się Ani, bo niewiele brakowało, żebym dała temu zielone światło! Zamknęłam komputer, ubrałam małą w coś innego i wysypałam klocki, żeby się z nią pobawić.

Nie ma mowy, żebym kontynuowała tę wymianę wiadomości, to nie jest w porządku w stosunku do mojego męża. Wiem, co prawda, że teraz w naszym związku nie jest idealnie, ale kiedyś przecież Maciek był dla mnie taki czuły i troskliwy! Opiekował się, robił świeże soki, kiedy, będąc w ciąży, wylądowałam w szpitalu.

Miałam plan na wieczór. Położyłam Anię spać, wystroiłam się jak modelka i z niecierpliwością wyczekiwałam powrotu męża. Pojawił się późną porą, cały w skowronkach.

– Klient był pod ogromnym wrażeniem wykonanej pracy – relacjonował. – Nie dość, że zapłacił więcej, niż umówiona na wstępie stawka, to jeszcze załatwił mi następne zadanie. W najbliższą niedzielę zabiorę was do jego domku nad jeziorem, szybko ogarnę to, co mam do zrobienia, a potem przez cały dzień będziemy się relaksować, leżąc na pomoście. Ekstra, no nie?

Na to, że się wystroiłam w ogóle nie zwrócił uwagi! A z resztą co on sobie właściwie myśli? Że na kempingu z naszym maluchem będzie relaks? On sobie będzie dłubał przy prądzie, a ja będę mieć oczy dookoła głowy i uważać, żeby córcia nie wpadła do wody?

Nie liczył się ze mną

– Spokojnie! – rzucił. – Anię zostawimy przecież dziadkom, pojedziemy sami.

– Odstawić naszą córeczkę na całą dobę? Oszalałeś do reszty?! Przecież maleństwo się tam zapłacze!

– Najpierw zrzędzisz, że ci się nudzi w domu, a jak już coś zorganizuję, to i tak masz wieczne pretensje. O co ci chodzi?!

– A tobie o co? – odparłam. – Wydajesz tylko polecenia i oczekujesz, że będę tym zachwycona! Myślisz, że jestem jakąś przesyłką kurierską, którą możesz tak sobie przerzucać z kąta w kąt? Mógłbyś chociaż w jakimś stopniu skonsultować ze mną, jakie masz zamiary!

Zdenerwowany Maciek przekręcił się na drugi bok i szybko odpłynął w objęcia Morfeusza. „Mam wrażenie, jakby to marzenie krążyło blisko w powietrzu – pod osłoną nocy stukałam w klawiaturę. – Sama nie mam już pewności, czy należy do ciebie, czy do mnie. Czuję jedynie, że unosi się dookoła niczym aromat młodej trawy w chłodnym, kwietniowym powietrzu. Nie sposób go zauważyć ani nawet poczuć pod palcami, ale rzeczywistość bez tego marzenia byłaby zwyczajnie nie do przetrwania".

Wysłałam wiadomość.

Mariola, 38 lat

Czytaj także:
„Żona zostawiła mnie dla młodszego. Czuję się upokorzony, więc zabiorę jej przy rozwodzie nawet dzieci”
„Po rozwodzie chciałam się bawić, ale koleżanki unikały mnie jak ognia. Uznały mnie za harpię polującą na ich mężów”
„Życia z żoną było nudne jak pomidorowa z wczoraj. To pikantna bratowa sprawiła, że moje zmysły oszalały”

Redakcja poleca

REKLAMA