„Mąż wtopił całe nasze oszczędności w >>genialny interes<<. Mieliśmy być bogaci, a ledwo starcza nam na chleb i ziemniaki”

kobieta fot. iStock by Getty Images, fizkes
„Zaczęłam opowiadać, jak Paweł zainwestował wszystkie nasze oszczędności w tę «pewną» inwestycję, i jak się okazało, że to była piramida finansowa. Pan Robert wysłuchał uważnie, notując najważniejsze szczegóły”.
/ 03.09.2024 19:00
kobieta fot. iStock by Getty Images, fizkes

Nasze życie było poukładane i pełne planów na przyszłość. Paweł i ja od lat odkładaliśmy pieniądze na spełnienie marzeń – chcieliśmy kupić dom na wsi, zapewnić naszym dzieciom dobre wykształcenie i spędzić spokojną emeryturę. Paweł zawsze był ostrożny w sprawach finansowych, dlatego kiedy pewnego dnia wrócił do domu z wieścią o „pewnej” inwestycji, poczułam niepokój.

Wszystko legło w gruzach

Mimo że miałam wątpliwości, zaufałam mu. Był podekscytowany, wierzył, że to nasza szansa na szybki zarobek. Ja chciałam wierzyć, że podjął dobrą decyzję. W końcu zawsze był rozsądny.
Któregoś dnia mąż wrócił do domu późnym wieczorem. Twarz miał bledszą niż zwykle, a oczy unikały mojego spojrzenia. Już wtedy wiedziałam, że coś jest nie tak, ale to, co usłyszałam, przeszło moje najgorsze obawy.

– Iwona… – zaczął, siadając na kanapie i ukrywając twarz w dłoniach. – Zostaliśmy z niczym. Ta inwestycja… to była piramida finansowa. Straciliśmy wszystko.

Przez chwilę nie mogłam wydusić z siebie słowa. Słyszałam o takich przekrętach, ale nigdy nie sądziłam, że mogłoby to spotkać nas.

– Jak mogłeś być tak naiwny?! – wykrzyknęłam, czując, jak gniew i rozpacz wzbierają we mnie. – Całe nasze oszczędności, nasze plany… Wszystko przepadło przez twoją chciwość!

Paweł spojrzał na mnie z bólem w oczach.

– Myślałem, że to szansa na lepsze życie, na spełnienie naszych marzeń – powiedział z łamiącym się głosem. – Przepraszam. Naprawdę przepraszam…

Patrzyłam na niego, widząc w nim nie tylko winowajcę, ale i ofiarę. Był zdruzgotany, a ja czułam, że muszę działać. Mimo gniewu wiedziałam, że nie możemy się poddać.

Miałam do niego żal

Następnego dnia, wciąż oszołomiona, zadzwoniłam do Moniki. Była moją najbliższą przyjaciółką, wiedziałam, że mogę na nią liczyć. Spotkałyśmy się w kawiarni, gdzie opowiedziałam jej wszystko – o inwestycji, o piramidzie finansowej, o tym, jak straciliśmy wszystkie oszczędności.

– Monika, ja nie wiem, co teraz robić. Nie mamy nawet na czynsz… – powiedziałam, walcząc ze łzami.
Monika spojrzała na mnie z troską, ale w jej oczach widziałam też zmartwienie. Sama nie miała łatwego życia, a mimo to zawsze potrafiła znaleźć czas, by wesprzeć innych.

– Kochanie, musisz być teraz silna – powiedziała, chwytając mnie za rękę. – Przede wszystkim dowiedz się, co się stało i jak możecie odzyskać chociaż część tych pieniędzy. Może nie wszystko stracone?

– Ale jak? – zapytałam z desperacją. – To był wielki przekręt… My nie mamy żadnych szans na odzyskanie tych pieniędzy.

Monika wzięła głęboki oddech.

– Może warto skonsultować się z prawnikiem? Jeśli ten Michał jest już na celowniku organów ścigania, to może da się coś zrobić?

Zdecydowałam się działać. Znalazłam kontakt do prawnika, który miał doświadczenie w sprawach takich jak nasza. Zaaranżowałam spotkanie, choć serce biło mi jak szalone. Kiedy weszłam do jego biura, zobaczyłam mężczyznę w średnim wieku, o przenikliwym spojrzeniu, które sugerowało, że niejedno już widział.

Byłam zdeterminowana

– Pani Iwono, proszę usiąść. Opowie mi pani wszystko od początku – powiedział spokojnym głosem, co dodało mi odwagi.

Zaczęłam opowiadać, jak Paweł zainwestował wszystkie nasze oszczędności w tę „pewną” inwestycję, i jak się okazało, że to była piramida finansowa. Pan Robert wysłuchał uważnie, notując najważniejsze szczegóły.

– Panie mecenasie, muszę odzyskać te pieniądze. To wszystko, co mieliśmy. Nie mogę po prostu odpuścić – powiedziałam, gdy skończyłam opowieść.

Pan Robert odłożył notatnik i spojrzał na mnie poważnie.

– Pani Iwono, sprawa nie będzie łatwa. Ten Michał to doświadczony oszust, wie, jak ukryć swoje ślady. Ale jeśli zdecyduje się pani walczyć, musimy się przygotować na długą drogę – odpowiedział. – Jest jednak szansa na odzyskanie przynajmniej części pieniędzy, ale musimy działać szybko.

– Nie obchodzi mnie, ile to zajmie. Muszę zrobić wszystko, co w mojej mocy – odpowiedziałam z determinacją, wiedząc, że to będzie ciężka, ale konieczna walka.

Zaczęliśmy działać natychmiast

Złożyliśmy pozew przeciwko Michałowi i rozpoczęliśmy gromadzenie dowodów na jego oszustwa. Każdy dzień przynosił nowe wyzwania – sprawa okazała się bardziej skomplikowana, niż się spodziewaliśmy. Michał miał doświadczenie w manipulowaniu ludźmi i doskonale wiedział, jak się zabezpieczyć.

W międzyczasie nasze codzienne życie stawało się coraz trudniejsze. Wszystkie oszczędności przepadły, a rachunki zaczynały się piętrzyć. Paweł był załamany, coraz bardziej zamykał się w sobie. Widziałam, jak ciężko znosił to, co się stało, i jak trudno mu było patrzeć na mnie, kiedy próbowałam trzymać naszą rodzinę na powierzchni.

– Kochanie, może to wszystko nie ma sensu – powiedział pewnego wieczoru, kiedy siedzieliśmy przy stole. – Może powinniśmy po prostu… zacząć od nowa, gdzieś indziej? Uciec od tego wszystkiego?

Poczułam, jak wzbiera we mnie gniew.

– Paweł, nie poddam się tak łatwo. To, co się stało, to nie tylko twoja wina. Ale nie możemy pozwolić, żeby taki człowiek jak Michał po prostu się wywinął – odpowiedziałam stanowczo.

Mój mąż spuścił głowę.

– Ale jak długo damy radę tak żyć? Codziennie jestem coraz bardziej zmęczony tym wszystkim.
Wiedziałam, że jest mu ciężko, ale musiałam być silna za nas oboje. Nie mogłam się poddać – dla nas i dla naszej przyszłości.

To wszystko trwało

Proces przeciwko Michałowi w końcu ruszył. Pan Robert wykonał ogromną pracę, zdobywając dowody, które mogły pomóc w odzyskaniu części naszych pieniędzy. Wiedziałam, że to długi i trudny proces, ale czułam, że jesteśmy na dobrej drodze. Codziennie walczyliśmy nie tylko z sądową machiną, ale też z własnymi lękami i długami, które nieustannie narastały.

Paweł z każdym dniem stawał się bardziej wycofany, jednak kiedy zobaczył moją determinację, zaczął wspierać mnie w tej walce. Przeprosił za swoje wcześniejsze słowa, przyznał, że podziwia moją siłę i zaangażowanie.

– Przepraszam, że cię zawiodłem… – powiedział pewnego wieczoru, gdy siedzieliśmy przy kuchennym stole. – Ale widzę, jak walczysz, i jestem z ciebie dumny.

Spojrzałam na niego i po raz pierwszy od dłuższego czasu poczułam, że nie jestem w tym wszystkim sama.

– Nie zawiodłeś mnie, Paweł – odpowiedziałam cicho. – Po prostu wpadliśmy w pułapkę, ale teraz walczymy razem.

Prawnik poinformował mnie, że Michał zaczyna się kruszyć, że dowody, które zgromadziliśmy, mogą naprawdę coś zmienić.

– Pani Iwono, mamy szansę. Michał nie spodziewał się, że ktoś tak mocno się zaangażuje. Ale musisz być gotowa na długą walkę – powiedział pan Robert.

– Jestem gotowa. To nie tylko o pieniądze chodzi. To o sprawiedliwość. On nie może tak po prostu odejść z tym wszystkim – odpowiedziałam z determinacją.

Czułam, że zbliżam się do celu

Po wielu miesiącach walki w sądzie udało nam się wygrać. Michał został skazany za swoje oszustwa, a my odzyskaliśmy część utraconych pieniędzy. To nie była pełna kwota, ale wystarczyła, by zacząć odbudowywać nasze życie. Gdy wyrok zapadł, poczułam mieszaninę ulgi i satysfakcji. Wiedziałam, że sprawiedliwości stało się zadość, choć droga do niej była długa i bolesna.

Paweł i ja postanowiliśmy rozpocząć wszystko od nowa. Sprzedaliśmy to, co pozostało, i przenieśliśmy się do mniejszego mieszkania. Nie było to życie, jakie sobie wymarzyliśmy, ale byliśmy razem i wiedzieliśmy, że teraz możemy przetrwać wszystko. Paweł, choć wciąż czuł się winny, zrozumiał, że to, co nas spotkało, nie definiuje nas jako ludzi. Zaczęliśmy odbudowywać nasze zaufanie i wspólną przyszłość.

Pewnego dnia, siedząc na balkonie naszego nowego mieszkania, powiedziałam do Pawła:

– Wiesz, to wszystko nauczyło mnie, że prawdziwą wartością nie są pieniądze, ale determinacja, miłość i wspólne przetrwanie trudnych chwil.

Paweł uśmiechnął się smutno, ale ciepło, i odpowiedział:

– Jestem wdzięczny, że mieliśmy tę siłę, by to wszystko przetrwać.

Zaczęliśmy nowe życie z nowym podejściem – nie bogatsi, ale mądrzejsi i silniejsi. Wiedzieliśmy, że czeka nas jeszcze wiele wyzwań, ale byliśmy gotowi je podjąć, bo teraz wiedzieliśmy, że naprawdę możemy na sobie polegać. W końcu nauczyliśmy się, że warto walczyć o to, co naprawdę ważne.

Iwona, 37 lat

Czytaj także:
„Po zerwaniu z facetem wylewałam łzy na ramieniu przyjaciółki. Nie miałam pojęcia, że zostałam zdradzona podwójnie”
„Zrobiłam sobie urlop od rodziny i wyjechałam bez słowa. Mam dość podstawiania tym darmozjadom wszystkiego pod nos”
„Syn znalazł portfel pełen gotówki, ale się nie przyznał. Za jego chciwość musiałam słono zapłacić z własnej kieszeni”

Redakcja poleca

REKLAMA