„Mąż sypia z innymi, bo chce poczuć się prawdziwym mężczyzną. Nie mogę odejść, przecież przysięgałam przed Bogiem”

załamana żona fot. iStock, damircudic
„Najpierw zrobiłam się niespokojna, jakbym coś przegapiła, potem nabrałam pewności niepodpartej żadnymi dowodami”.
/ 09.08.2024 10:18
załamana żona fot. iStock, damircudic

Nigdy nie przeglądałam korespondencji męża, nie przeszukiwałam kieszeni, nie próbowałam odczytywać ukradkiem SMS-ów. 

Nie wiem. Niby nic się nie zmieniło: mąż wracał do domu, nie jeździł w fikcyjne delegacje, nie spotykał się zbyt często z kolegami. W domu był taki jak zawsze – wesoły, migający się od obowiązków, kompan… Do tego zdążyłam już się przyzwyczaić. Gdyby nagle zaczął odgrywać rolę czułego męża i opiekuńczego ojca, dopiero bym się zdziwiła! Szczytem możliwości Jacka było zapamiętanie, do której klasy chodzą jego dzieci, chociaż i to mu się czasem myliło, dlatego rzadko bywał wysyłany na wywiadówki.

Wyszłam za mąż za wielkie dziecko, ale nie przeszkadzało mi to. Jacek potrafił zarobić i był lekiem na całe zło tego świata. Jego niefrasobliwe podejście do życia było niepraktyczne, ale urocze. Zawsze potrafił mnie rozchmurzyć, zapewnić, że troski to tylko przejściowa chmurka na wiecznie błękitnym niebie. Fajnie się z nim żyło, chociaż to ja musiałam pamiętać o terminach, płatnościach i obowiązkach. Nie przeszkadzało mi to.

Byłam w rodzinie złym policjantem, a on dobrym. Dzieci go uwielbiały, nawet gdy weszły w okres nastoletniego buntu. Jacek nie poświęcał im zbyt wiele czasu, ale jeżeli już, to na całego. Świetnie się razem bawili, przeżywali przygody na podwórku i kajakowych spływach. Miejsce nie było ważne, tylko chęci i wyobraźnia ojca.

Naprawdę myślałeś, że to się nigdy nie wyda?!

Jacek podobał się kobietom, jednak nigdy żadnej nie wyróżniał, przynajmniej przy mnie. Dlatego zaskoczył mnie czuły mail, który odkryłam, złamawszy jego tajne hasło (imię i końcówka daty urodzenia, żadna sztuka).

„Jeszcze nie ostygło miejsce po Twojej stronie łóżka, a ja już tęsknię. Chciałabym być z Tobą tak, że to aż boli” – pisała do mojego własnego męża Aldona971.

Jego strona łóżka?! To on ma inne łóżko? Co za idiotyzm! Piłam zimną wodę w nadziei, że mnie to uspokoi. Właśnie złapałam Jacka na zdradzie, przeczucie mnie nie myliło! Musiałam uspokoić emocje, pomyśleć, co dalej. Zrobić awanturę? Wyrzucić go z domu? Miałam wielką ochotę na te rzeczy, ale co to da? Niewierny zejdzie mi z oczu, a ja zostanę sama z dziećmi. I ze wszystkimi kłopotami.
Biłam się z myślami do powrotu męża.

Nie mogłam na niego patrzeć. Skłamałam, że źle się czuję, i zaszyłam się w sypialni.

– Śpisz? – Jacek zajrzał do pokoju. – Może wezwać lekarza?

Wściekłość na niego wybuchła we mnie z siłą wulkanu. Zacisnęłam powieki i zgrzytnęłam zębami. Jacek przymknął drzwi. Nie chciał mi przeszkadzać. Kochany mąż… Przemęczyłam się do rana. Słuchałam oddechu Jacka, który spał, jakby nie miał nic na sumieniu. Mnie na zmianę chciało się wyć z bólu i płakać. Ciężar, który spadł na moje barki, wydawał się nie do udźwignięcia.

Decyzję o tym, czy ujawnić zdradę, podjęła za mnie Aldona971. Postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i zawiadomić mnie o tym, jak się kochają. Ona i mój mąż. A ja stoję ich szczęściu na drodze.
Czytałam i nie wierzyłam własnym oczom. Co za tupet i bezczelność! Jeszcze niedawno kochanki były okładane przez prawowite małżonki parasolkami, a teraz roszczą sobie prawa… Do męża innej kobiety!

– Jacek, czy możesz mi wyjaśnić, kim jest ta pani? – spytałam spokojnie, chociaż gotowałam się w środku.

Rzuciłam mu laptop na kolana. Jacek najpierw zbladł, potem poczerwieniał na twarzy.

– Asiu, to nie jest tak, jak myślisz – zaczął standardową formułką. – Ty i ja…

– …i Aldona – wpadłam mu w słowo – to trójkąt. Jak zamierzasz to rozwikłać?

On nie zamierzał niczego robić! Chyba myślał, że romansik na boku nigdy nie ujrzy światła dziennego i wszyscy będą zadowoleni.

„I masz swoją wielką miłość, Aldono971” – myślałam później, patrząc, jak Jacek dwoi się i troi, żeby zapewnić mnie o dozgonnym uczuciu. Musiałam to przerwać.

– Twoja kochanka napisała do mnie, bo podobno właśnie z nią chcesz być, nie ze mną. Nie zamierzam stać wam na drodze. Idź do niej, kochany, i bądź szczęśliwy.

Jacek wyglądał jak zbity pies. Najwyraźniej nie spodziewał się takiego obrotu sprawy.

– A dzieci? Pozbawiasz je ojca?

– Ja? – naprawdę się zdziwiłam. – To ty rozbiłeś nasze małżeństwo, zapomniałeś o nas, bo jakaś Aldona pomachała ci przed oczami biustem. Dzieci będą się z tobą widywały tak często, jak będą chciały. Są już duże i mogą odwiedzać tatusia same. Ty też możesz do nas wpadać. Żebyś nie mówił, że ograniczam ci kontakty z synem i córką.

– Asia, zastanów się, co robisz – błagał. – Przecież każdy facet miał chyba jakiś romans na boku. To nic takiego! Nic, co mogłoby wpłynąć na rodzinę. Nie przekreślaj z błahego powodu tylu lat szczęśliwego związku.

Wzięłam głęboki oddech. Coś w tym było…

– Tak czy siak, wybacz, ale ja potrzebuję czasu do namysłu – powiedziałam poważnie. – Bez ciebie. Usuń się na trochę, żebym mogła nabrać dystansu do tego, co zrobiłeś. Na razie nie mogę na ciebie patrzeć.

– Dziękuję – Jacek obdarzył mnie swoim najcieplejszym spojrzeniem.

Spakował najpotrzebniejsze rzeczy do małej walizki i wyszedł. Dopiero wtedy puściły mi nerwy. Rozpłakałam się z głową opartą o drzwi, za którymi zniknął mój mąż. Kochałam go, a on wyrządził mi krzywdę… Czy zdołam kiedykolwiek o tym zapomnieć? Chwilę później zadzwoniła teściowa.

– Co tam się u was dzieje? – spytała surowo. – Jacek powiedział, że musi trochę ze mną pomieszkać. O co chodzi?

Nie czułam się na siłach wyjaśniać uczuciowych zawiłości, ograniczyłam się więc do komunikatu o chwilowej separacji.

– Byleby to nie trwało za długo – powiedziała teściowa. – Uważaj, kochana. Kto wyrzuca męża z domu, może go już nie zobaczyć. Stara kobieta to mówi, niejedno już widziałam. Weź to pod uwagę.

Miała rację. Z jednej strony czyhała Aldona i sto innych pokus, z drugiej byłam ja, zraniona i nieszczęśliwa. Nie wiedziałam, co robić. Tymczasem Jacek nie dawał o sobie zapomnieć. Wydzwaniał do mnie na okrągło. Chyba spanikował jak chłopczyk, którego mama nakryła na zakazanych zabawach.

Teściowa, która do tej  pory raczej za mną nie przepadała, nagle stanęła po mojej stronie. Ciosała synowi kołki na głowie do tego stopnie, że przedobrzyła i Jacek uciekł do mieszkania kolegi. A tam dopadła go Aldona. Mąż musiał podjąć decyzję, nie mógł dłużej chować głowy w piasek. Z jednej strony osaczała go kochanka, z drugiej ważyło się całe dotychczasowe życie, do którego przywykł, i z którym nie chciał się tak łatwo rozstać. Bo nie oszukujmy się – miłość miłością, ale wygoda też jest ważna. Kiedy dowiedziałam się, że Jacek nie zerwał z Aldoną natychmiast, tak jak bym się tego spodziewała, trafił mnie jasny szlag. Proszę, jaki delikatny, jak szanuje uczucia tej pani! Szkoda, że nie szanuje moich.

– Dzieci, kiedy odwiedzicie tatusia? – spytałam słodko syna i córkę.

– A możemy? – Rafał ożywił się momentalnie. – Bo ja bym miał sprawę. I stęskniłem się oczywiście – dodał, widząc mój wzrok.

– Zawiozę młodego, też mam do taty dwa słowa – piętnastoletnia Aneta lubiła podkreślać dwa lata różnicy między nią a bratem.

Dzieci pojechały do Jacka na całą sobotę. Wieczorem zdały mi relację.

– Ta Aldona zupełnie nie czai bazy – zaczęła Aneta wyjaśniająco; chyba czuła się winna.

– No! – przyświadczył solidarnie Rafał. – Nic jej nie zrobiliśmy. Ona chyba nie lubi dzieci.

– No co, chciała, to wyszła, jej decyzja – zakończyła niejasno córka.

Okazało się, że moje drogie dzieci wypłoszyły Aldonę z tymczasowego lokum ojca. Jak to zrobiły, nie udało mi się dowiedzieć, ale mieszkam z nimi i wychowuję je przecież. Wiem, jak potrafią zaleźć za skórę, strzelić focha. I to mnie, własnej matce, a co dopiero obcej kobiecie, która zabrała im ojca! Mogę sobie wyobrazić, jak na niej sobie używały…

Przez chwilę czułam satysfakcję, lecz potem pomyślałam, że trzeba było dopiero dwojga nastolatków, żeby pokazać Aldonie jej miejsce. A powinien to zrobić mój mąż! Kiedy minęła mi pierwsza wściekłość na Jacka, pozwoliłam, żeby wrócił do domu. Nie jest jak dawniej, ale powoli staramy się odbudować nasze życie. Szkoda, że jeden głupi wyskok (to znaczy, mam nadzieję, że jeden) wyrządził takie szkody w naszym związku. 

Joanna, 45 lat

Czytaj także:
„Po dwóch dekadach harówki miałam tego serdecznie dosyć. Postanowiłam zacząć zarabiać na tym, co kocham”
„Teściowie jeżdżą na urlop razem z byłą żoną mojego męża. Bierze mnie na mdłości, gdy widzę, jak jedzą sobie z dziubków”
„Odkryłem, że żona łajdaczy się z innym facetem. A potem, że przez lata żyliśmy w trójkącie z ich parszywym sekretem”

Redakcja poleca

REKLAMA