„Mąż spędził majówkę brykając z kochanką w naszym małżeńskim łóżku. O zdradzie dowiedziałam się z Facebooka”

zdradzona kobieta fot. iStock, Pheelings Media
„A więc to tak wygląda praca Wojtka? Który niby siedzi stęskniony w domu i żałuje, że nie dostał wolnego na majówkę? Nagle ogarnął mnie prawdziwy szał”.
/ 16.04.2024 07:15
zdradzona kobieta fot. iStock, Pheelings Media

Na te kilka dni wolnego czekałam już od dawna. W pracy w ostatnich miesiącach miałam prawdziwy młyn. Naszą firmę przejęła duża spółka ze stolicy i zaczęła się restrukturyzacja. To wiązało się nie tylko z dużymi zmianami, ale także pełnym zaangażowaniem pracowników.

Mieliśmy ugruntowaną pozycję w branży, dość dobrze zarabialiśmy na tle stawek rynkowych, dostawaliśmy fajne premie, dlatego nikt nie chciał być zwolniony. Trzeba było jednak pokazać nowej kadrze zarządzającej, że wymiana nas na nowy nabytek nie jest dla nich opłacalna.

Ostatnio miałam bardzo ciężki czas

Praktycznie od początku stycznia dawałam więc z siebie wszystko. Zostawanie w biurze po godzinach, zarywanie nocek, żeby skończyć pilny projekt czy przychodzenie w soboty stało się normą, od której w żaden sposób nie szło się wymigać. Taki maraton naprawdę odbił się na mojej kondycji.

Na szczęście mąż ze stoickim spokojem znosił te moje ciągłe nieobecności, przynoszenie dokumentów do domu i ślęczenie przy komputerze.

– Rozumiem, że teraz macie trudny okres i musisz pokazać, na co cię stać – tłumaczył mi, gdy żaliłam się, że ostatnio tak mało czasu spędzamy razem. – Gdy już wszystko się unormuje, odbijemy sobie ten czas z nawiązką. Weźmiesz długi urlop i pojedziemy w twoje ukochane góry – dodawał z uśmiechem.

– Naprawdę nie mogę się już doczekać. Jestem wykończona i fizycznie, i psychicznie. Dzięki, że wszystko rozumiesz i nie robisz mu wymówek – mówiłam, przytulając się do niego i niemal natychmiast zapadając w sen.

Wojtek rzeczywiście starał się być wyrozumiały. Nawet przejął za mnie robienie zakupów i gdy późnym wieczorem docierałam do domu, czekała na mnie pełna lodówka, a często także pyszny obiad do ogrzania.

– Naprawdę mam szczęście z tym moim mężem. Drugi na pewno robiłby awantury, że żony ciągle nie ma w domu i wiele spraw spadło na jego głowę – mówiłam do swojej przyjaciółki. – A on nie tylko rozumie, ale i faktycznie stara się mnie wspierać.

– Tak, Wojtek jest naprawdę w porządku. Mój Adrian jak ma jechać do marketu po większe zakupy, to niemal dostaje białej gorączki. Nie wyobrażam sobie, co byłoby, gdybym nie wracała z biura po trzeciej, ale późnymi wieczorami tak jak ty – widać było, że Magda zazdrości mi takiego wsparcia.

Mimo to powoli już czułam straszne zmęczenie, dlatego z tęsknotą wyczekiwałam na nadchodzącą majówkę. Te kilka dni wolnego wydawały mi się prawdziwym zbawieniem. Zwłaszcza że sytuacja w firmie zaczęła powoli się stabilizować i dostałam wolny poniedziałek oraz wtorek. W efekcie czekał mnie cały tydzień przysłowiowej laby.

Wspólny wypad na majówkę

– Muszę na ten długi weekend zaplanować coś ekstra. Naprawdę potrzebuję już podładować akumulatory, bo czuję, że powoli wysiadam – tłumaczyłam Madzi podczas naszego szybkiego spotkania na sobotnią kawę.

– Jedziecie z Wojtkiem jak zwykle w góry?

– A wiesz, że jeszcze nic nie zaplanowaliśmy. Ale teraz marzy mi się coś nieco spokojniejszego – sama byłam zdziwiona, że nie ciągnie mnie na ulubione szlaki.

To może wybierzecie się z nami? Z Adrianem i chłopakami wyjeżdżamy na działkę teściów. Nic luksusowego, ot domek z niewielkim podwórkiem nad jeziorem, ale okolica naprawdę śliczna. Wokół zieleń, lasy, mnóstwo miejsc na spacery. Dziadkowie dla chłopaków przygotowali trampolinę, piaskownicę, huśtawki, to dzieci na pewno będą miały, co robić. Zresztą, mąż obiecał, że zabierze ich na ryby. Miałybyśmy całe przedpołudnia na plotki – kusiła przyjaciółka.

– A wiesz, że to nie byłby zły pomysł. Teraz i tak trudno będzie znaleźć nam jakąś sensowną rezerwację. A wcześniej nie planowaliśmy nic konkretnego, bo nie wiedziałam, czy w ogóle dostanę to wolne.

– To nie zastanawiaj się długo, tylko szykuj walizkę – roześmiała się Magda. – W domku jest dodatkowa sypialnia dla gości, więc znajdzie się dla was miejsce. Do tego mamy piękny taras. Będziemy mogły wylegiwać się na leżakach, pić kawkę, nadrabiać czytanie i wreszcie nagadamy się za wszystkie czasy. A wieczorem chłopaki zrobią ognisko.

Doszłam do wniosku, że to naprawdę super opcja. Właśnie czegoś takiego potrzebowałam. Spokojnego odpoczynku na łonie natury w sprawdzonym gronie.

Wojtek nie był zachwycony

– Co my tam będziemy robić? To pewnie totalne odludzie. Owszem, dobre dla rodzinki z dziećmi, ale my będziemy piątym kołem u wozu – mąż nie krył, że nie ma najmniejszej ochoty na wypad ze znajomymi.

– Odpoczniemy, pospacerujemy po okolicy, pewnie nad jeziorem są jakieś rozrywki. Można wynająć rowerki wodne albo inny sprzęt. Adrian planuje wyjście z dzieciakami na ryby, więc będziesz mógł wybrać się z nimi, a wieczorem zrobimy fajne ognisko. Nie tęsknisz za takimi rozrywkami? – próbowałam go przekonać, ale Wojtek popatrzył na mnie sceptycznie i poszedł do kuchni.

W końcu oświadczył, że on i tak nie może jechać, bo szef nie da im wolnego.

– Będę miał tylko pierwszy i trzeci maja, drugiego idę do pracy. Mamy teraz urwanie głowy z terminami. A o całym tygodniu, to nawet nie ma co marzyć – powiedział niby z rezygnacją, ale przez chwilę przemknęło mi przez myśl, że wcale nie martwi się tym, że nie będziemy mogli wyjechać.

– A może ja pojadę z Magdą i Adrianem, a ty dojedziesz do nas w piątek? Albo w czwartek po pracy? – próbowałam znaleźć sensowny kompromis.

– Nie ma takiej opcji. W sobotę też idziemy do biura, bo klient chce mieć poprawki na już. Szef nie daruje, ten kontrakt to naprawdę duże pieniądze – powiedział. – Ale ty możesz spokojnie jechać z nimi. Nie ma sensu, żebyś psuła sobie majówkę – dodał wspaniałomyślnie, a ja przyznałam mu rację.

Stanęło na tym, że wyjadę z przyjaciółmi już we wtorek po południu i miałam wrócić dopiero w niedzielę.

– Ale na pewno nie będę wam przeszkadzać? Może chcecie zrobić sobie taki rodzinny wyjazd, a ja będę wam jedynie plątać się pod nogami? – dopytywałam jeszcze Madzi, żeby mieć pewność.

– Jasne, że nie będziesz przeszkadzać. Co ci w ogóle przyszło do głowy? Już tak dawno nie miałyśmy czasu, żeby na spokojnie posiedzieć, poplotkować, powspominać studenckie czasy – widziałam, że przyjaciółka też potrzebuje odrobiny odskoczni od ciągłego domowego kieratu.

We wtorek Adrian odebrał mnie z naszego mieszkania, bo doszliśmy do wniosku, że pojedziemy ich samochodem. To tylko kilka dni, a na miejscu praktycznie wszystko jest, dlatego nasze całe bagaże to ciuchy i nieco kosmetyków.

– Zakupy zrobimy w pobliskim miasteczku. Nie ma sensu tachać ze sobą ciężkich siatek – Magda była pełna entuzjazmu, a mnie szybko udzielił się jej dobry nastrój.

Wojtek pożegnał mnie z uśmiechem

– Szkoda, że nie mogę z tobą jechać kochanie, ale sama wiesz, że na pracę nie da się nic poradzić – powiedział. – Ale ty będziesz świetnie się bawić. Przyślij jakieś fajne zdjęcia z podróży – dodał, pakując moją walizkę do bagażnika samochodu.

Wyjazd okazał się naprawdę udany. Okolica była piękna, domek przytulny, wokół cisza, spokój i mnóstwo zieleni.

– Właśnie czegoś takiego potrzebowałam – powiedziałam do przyjaciółki, gdy wylegiwałyśmy się na tarasie.

Adrian zabrał dzieci  na obiecaną wyprawę na ryby, a my siedziałyśmy przed domkiem, przeglądałyśmy gazety i plotkowałyśmy. Naprawdę wypoczęłam. Wszyscy wspólnie wybraliśmy się nad jezioro, spacerowaliśmy po lesie, a wieczorem zrobiliśmy ognisko z pieczeniem kiełbasek.

– To nawet lepsze niż wyprawa w góry. Teraz szlaki coraz bardziej zatłoczone, wszędzie hałas, a ja potrzebowałam spokojnego odpoczynku – mówiłam do przyjaciółki kolejnego dnia.

Wysłałam mężowi kilka fotek, a on w zamian napisał, że jest w pracy i żałuje, że nie może bawić się wspólnie z nami. Nawet szkoda mi się, go zrobiło, że my mamy taką udaną majówkę, a on został sam w mieście.

Odkryłam zdjęcia Wojtka z kochanką

W niedzielę rano zaczęłam się już pakować. Wypoczęta, nieco opalona i tryskająca nową energią. I właśnie wtedy dostałam na Facebooku wiadomość od jednej z moich koleżanek z biura. Przesłała mi link do profilu jakiejś młodej blondynki, której w ogóle nie kojarzyłam.

Mimowolnie jednak zaczęłam przeglądać jej galerię zdjęć i przeżyłam szok. Na kolejnych ujęciach dziewczę prężyło się bowiem w objęciach… mojego własnego męża. Fotki z Krupówek, z górskiego szlaku, zdjęcie z salonu Spa. Ale najlepsza była fotografia z romantycznej kolacji w eleganckiej restauracji podpisana: „Wieczorna randka z moim ukochanym”.

Na stoliku paliły się świece, a dziewczyna i Wojtek wtuleni w siebie uśmiechali się do aparatu. A więc to tak wygląda praca Wojtka? Który niby siedzi stęskniony w domu i żałuje, że nie dostał wolnego na majówkę? Nagle ogarnął mnie prawdziwy szał. Dlaczego? Bo wśród bardzo bogatej galerii fotek znalazłam zdjęcie, gdzie w tle zauważyłam moją własną kuchnię. Ponoć dziewczyna pichciła sobotni obiadek ze swoim skarbem – tak podpisała fotkę.

Nie mam pojęcia, co teraz zrobię

Ja najpewniej byłam wtedy w pracy, a mój mąż zabawiał się z tą gówniarą. Odkryłam, że ma dopiero dwadzieścia jeden lat. Dokładnie piętnaście mniej niż Wojtek i ja.

Jak koleżanka wpadła na profil kochanki mojego męża? Otóż Wojtek był na tyle nieostrożny, że polubił kilka z fotek tej małolaty. Doskonale wiedział, że ja z Facebooka korzystam sporadycznie i nigdy nie śledzę jego aktywności.

Majówka, która miała być dla mnie odskocznią od codzienności, okazała się koszmarem. Nie mam pojęcia, co teraz zrobię. Ale nie wybaczę zdrady. Dla mnie coś takiego oznacza koniec związku.

Czytaj także:
„Kazałam mężowi wyjechać za pieniędzmi, a teraz usycham z zazdrości. Boję się, że znalazł sobie kogoś”
„Wszyscy myślą, że jesteśmy bogaci, a tak naprawdę nie mamy kasy. Usta mnie bolą od fałszywego uśmiechu”
„Żyłam wbrew zakazom i regułom. Ze śmiechem doprowadzałam matkę do rozpaczy, aż w końcu dostałam to, na co zasłużyłam”

Redakcja poleca

REKLAMA