„Mąż skąpił kasy na wakacje nad morzem. Zdziwił się, bo liczył na luksus za grosze, a musiał spać w brudnym łóżku”

pokłócona para fot. Adobe Stock, Vitaliy
„Gdy otworzyliśmy drzwi do naszego pokoju, moje serce zamarło. Pokój był mały, ciemny i zaniedbany. Tapeta odchodziła od ścian, a łóżko wyglądało na wiekowe i brudne. Od razu poczułam wstręt, żeby w nim spać. Kto wie, co zalęgło się w pościeli i czy w ogóle jest świeża”.
/ 27.07.2024 14:30
pokłócona para fot. Adobe Stock, Vitaliy

Nasze życie toczy się w miarę spokojnie, choć nie zawsze jest łatwo. Paweł to typowy dusigrosz, zawsze szuka sposobów na zaoszczędzenie kilku groszy, co czasem kończy się mniej szczęśliwie. Ja natomiast lubię, gdy wszystko jest zaplanowane i zorganizowane, co często prowadzi do naszych spięć.

Nasze relacje są generalnie dobre, ale bywają momenty, gdy różnice w podejściu do życia stają się źródłem frustracji. Jednym z takich momentów miał być nasz ostatni wyjazd nad morze. Paweł znalazł pensjonat, który miał być tani i wygodny. Zgodziłam się, mimo że miałam pewne obawy. Zosię cieszył sam wyjazd, byleby była plaża i morze.

Wyjazd zapowiadał się dobrze, ale szybko okazało się, że oszczędności Pawła mogą nas kosztować znacznie więcej, niż się spodziewaliśmy. Gdy dojechaliśmy na miejsce, wszystko zaczęło się komplikować...

Robił dobrą minę do złej gry

Gdy dojechaliśmy do pensjonatu, już na pierwszy rzut oka zauważyłam, że coś jest nie tak. Budynek wyglądał na zaniedbany, a wokół niego panował totalny bałagan. Paweł, jak zwykle pełen entuzjazmu, wyciągnął walizki z bagażnika i próbował uspokoić moje obawy.

– Paweł, to miejsce wygląda na zaniedbane... Czy na pewno wszystko jest w porządku? – zapytałam, starając się opanować narastającą frustrację.

– Zobacz, jaki świetny pensjonat znalazłem! I to za taką cenę! – odpowiedział, starając się uśmiechnąć, choć widziałam, że i on zaczyna dostrzegać pewne problemy.

– Mam nadzieję, że pokoje są lepsze niż to, co widzę na zewnątrz – mruknęłam pod nosem.

Weszliśmy do środka, a tam powitała nas właścicielka, Katarzyna. Kobieta w średnim wieku, z wyraźnie zmęczoną twarzą, uśmiechnęła się do nas, ale w jej oczach było coś niepokojącego.

Tu było po prostu brudno

– Witajcie! Mam nadzieję, że będziecie zadowoleni z pobytu – powiedziała, wręczając nam klucze do pokoju.

Gdy otworzyliśmy drzwi do naszego pokoju, moje serce zamarło. Pokój był mały, ciemny i zaniedbany. Tapeta odchodziła od ścian, a łóżko wyglądało na wiekowe i brudne. Od razu poczułam wstręt, żeby w nim spać. Kto wie, co zalęgło się w pościeli i czy w ogóle jest świeża.

– Paweł, to miejsce jest okropne! – wybuchnęłam, nie mogąc już dłużej tłumić swojej frustracji.

– Ewa, spokojnie. Przecież to tylko na kilka dni. Na pewno znajdziemy jakieś pozytywy – próbował mnie uspokoić, ale ja wiedziałam, że te wakacje mogą być katastrofą.

Byłam coraz bardziej zła

Następnego ranka postanowiłam zorganizować nasze rzeczy i spróbować cieszyć się wakacjami. Paweł z Zosią poszli na plażę, a ja zeszłam do recepcji, żeby zapytać o ręczniki i leżaki. Katarzyna, właścicielka pensjonatu, siedziała za biurkiem i przeglądała jakieś dokumenty.

– Przepraszam, czy mogę dostać ręczniki i leżaki? – zapytałam.

Katarzyna spojrzała na mnie znad okularów, uśmiechając się lekko.

– Oczywiście, ręczniki są dostępne za dodatkową opłatą 10 złotych za sztukę, a leżaki 20 złotych dziennie.

– Jak to, za dodatkową opłatą? Myślałam, że to wszystko jest wliczone w cenę pokoju – odpowiedziałam zaskoczona.

– Niestety, w naszym pensjonacie te usługi są płatne dodatkowo. Wszystko jest w regulaminie – powiedziała spokojnie, wskazując na wiszącą na ścianie kartkę.

Nie podobało mi się to

Czując narastającą frustrację, zapłaciłam i wróciłam do pokoju. Gdy Paweł wrócił z Zosią, opowiedziałam mu o dodatkowych kosztach.

– Paweł, musimy płacić za ręczniki i leżaki! To absurd! – wybuchłam.

– Ewa, spokojnie. To tylko kilka złotych. Nie przejmuj się, znajdziemy sposób, żeby oszczędzić – odpowiedział, próbując mnie uspokoić.

– To nie tylko o to chodzi. Za te pieniądze mogliśmy mieć lepsze warunki – odpowiedziałam z goryczą.

Następnego dnia odkryłam kolejne ukryte koszty. Woda w pokoju była płatna dodatkowo, a korzystanie z lodówki kosztowało kolejne 10 złotych dziennie. Moja frustracja rosła z każdym odkryciem, a Paweł zaczynał zdawać sobie sprawę, że jego wybór pensjonatu nie był najlepszy.

Wieczorem postanowiłam porozmawiać z Katarzyną.

– Dlaczego musimy płacić dodatkowo za wszystko? To powinno być wliczone w cenę! – zapytałam, starając się zachować spokój.

– Takie są zasady naszego pensjonatu. Wszystko jest w regulaminie. Mąż go zaakceptował – odpowiedziała chłodno.

Czułam, jak narasta we mnie złość i frustracja. Wiedziałam, że muszę coś zrobić, żeby uratować te wakacje.

To była wina męża

Wieczorem, kiedy Zosia już spała, usiadłam na tarasie z Pawłem. Chciałam porozmawiać o naszym położeniu, zanim całkiem stracę cierpliwość.

– Paweł, te ukryte koszty nas zrujnują! Dlaczego nie sprawdziłeś tego dokładniej? – zapytałam, starając się nie podnosić głosu.

– Ewa, nie wiedziałem, że będą aż takie opłaty. W opisie pensjonatu nic o tym nie wspomnieli – próbował się bronić, ale widziałam, że sam zaczyna dostrzegać problem.

– Ale teraz za wszystko musimy płacić ekstra: za ręczniki, leżaki, wodę, nawet korzystanie z lodówki. To nie jest normalne – odpowiedziałam z goryczą.

– Wiem, że to frustrujące. Naprawdę myślałem, że znalazłem dobrą ofertę – powiedział cicho, wpatrując się w ciemność.

Wewnętrznie zaczęłam żałować, że zgodziłam się na ten wyjazd bez dokładniejszego sprawdzenia warunków. Zawsze ufałam Pawłowi w tych sprawach, ale tym razem jego oszczędność miała swoją cenę.

– Może powinniśmy rozejrzeć się za innym miejscem? – zapytałam niepewnie.

– Nie wiem, Ewa. To dodatkowy stres i koszty – Paweł westchnął, przecierając twarz dłonią. – Ale chyba masz rację. Sprawdźmy, co możemy zrobić.

Mąż zrozumiał swój błąd

Następnego dnia zaczęłam szukać alternatyw. Przeglądałam oferty w Internecie, dzwoniłam do kilku pensjonatów. Zaczęło do mnie docierać, że skąpstwo męża odbija się nam czkawką. Wieczorem, kiedy Paweł wrócił z Zosią z plaży, pokazałam mu kilka opcji.

– Spójrz, Paweł, te miejsca są w podobnej cenie, a oferują znacznie więcej. Może spróbujemy się przenieść? – zapytałam, pokazując mu zdjęcia.

– Masz rację, Ewa. Przepraszam, że tak wyszło. Następnym razem będę bardziej ostrożny – przyznał, obejmując mnie ramieniem.

– Ważne, że zrozumiałeś swój błąd. Teraz musimy coś z tym zrobić, żeby nie zmarnować wakacji – odpowiedziałam, czując ulgę, że Paweł jest po mojej stronie.

Razem zaczęliśmy planować, jak się przenieść do innego pensjonatu. 

Pokłóciliśmy się

Kiedy Paweł wrócił z recepcji, gdzie próbował rozmawiać z Katarzyną o możliwościach rezygnacji, jego mina mówiła wszystko. Był zły i rozczarowany.

Nic nie da się zrobić. Jeśli teraz się wyniesiemy, to przepadnie nam zaliczka i zapłacimy za cały pobyt – powiedział zrezygnowany.

Nie mogłam już dłużej tłumić swojej frustracji.

– Czy ty w ogóle pomyślałeś, zanim zarezerwowałeś ten pensjonat?! Wszystko tutaj jest ukrytym kosztem! – wybuchłam.

– Ewa, przecież nie wiedziałem... – zaczął tłumaczyć Paweł, ale ja nie zamierzałam słuchać.

Zawsze musisz szukać oszczędności, nawet kosztem naszego komfortu! Mogliśmy wybrać coś sprawdzonego, a nie tę ruinę! – wrzeszczałam, mając nadzieję, że Zosia tego nie usłyszy.

– Myślałem, że to dobra okazja. Naprawdę chciałem dobrze – odpowiedział, z frustracją ściskając pięści.

– No i teraz mamy! Ukryte koszty, brak wygód... Czy kiedykolwiek pomyślałeś, że taniej to może być gorzej? – kontynuowałam, nie mogąc się uspokoić.

Paweł w końcu podniósł głos:

– Ewa, dość! Wiem, że popełniłem błąd, ale to nie znaczy, że możesz mi to wypominać przez cały czas! Staram się, naprawdę się staram!

Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że jest na skraju wytrzymałości. Złość zaczęła ustępować miejsca poczuciu winy.

– Paweł, przepraszam. Po prostu jestem sfrustrowana. Chciałam, żeby te wakacje były udane – powiedziałam cicho.

– Ja też. Ale kłótnie nam nie pomogą. Musimy znaleźć rozwiązanie – odpowiedział, biorąc mnie za rękę.

Usiedliśmy razem, próbując wymyślić, jak uratować resztę naszego pobytu. Wiedziałam, że najważniejsze to być razem i wspólnie stawić czoła problemom.

Musieliśmy stamtąd uciec

Następnego dnia postanowiliśmy z Pawłem zrobić wszystko, żeby znaleźć lepsze miejsce. W trakcie spaceru natknęliśmy się na parę z dziećmi, która wyglądała na równie sfrustrowaną.

– Cześć, też jesteście tu na wakacjach? – zapytałam.

– Niestety, tak. Pensjonat okazał się katastrofą – odpowiedziała kobieta. – Ukryte koszty nas wykańczają.

– My również mamy ten problem. Rozważamy zmianę miejsca. Zastanawialiście się nad tym? – zapytałam.

– Właśnie sprawdzaliśmy inne opcje. W pobliskim hotelu są jeszcze wolne pokoje i oferują lepsze warunki za podobną cenę – odpowiedział mężczyzna.

Wróciliśmy do pensjonatu i natychmiast zaczęliśmy przeglądać oferty online. Znaleźliśmy hotel, o którym wspominali nasi nowi znajomi. Paweł zadzwonił i zarezerwował pokój. Postanowiliśmy, że przeniesiemy się jeszcze tego samego dnia.

Pakujcie się, Zosiu! – zawołał Paweł, a Zosia, choć nie rozumiała, co się dzieje, szybko zaczęła zbierać swoje rzeczy.

Pożegnanie z Katarzyną było chłodne. Mieliśmy nadzieję, że nasze nowe miejsce będzie lepsze. Kiedy dotarliśmy do hotelu, od razu poczuliśmy ulgę. Pokój był przestronny, czysty i dobrze wyposażony. Wszystko wyglądało tak, jak obiecano.

– To jest to, czego potrzebowaliśmy – powiedział Paweł z uśmiechem, obejmując mnie.

Reszta wakacji minęła znacznie przyjemniej. Korzystaliśmy z basenu, plażowaliśmy, a Zosia bawiła się w dziecięcym klubie. Ostatniego wieczoru, siedząc na tarasie naszego nowego pokoju, Paweł przyznał:

– Ewa, przepraszam za ten pensjonat. Obiecuję, że następnym razem będę bardziej ostrożny.

Następnym razem to ja wybieram miejsce, a ty sknero nie patrzysz na koszty.

Ewa, 33 lata

Czytaj także: „Mąż zabrał mnie na weekend do przyjaciół na wieś. Zrobił mi tam taką niespodziankę, że myślę o rozwodzie”
„Po porodzie mąż chyba zapomniał, że jestem kobietą. Woli oglądać panienki w internecie, niż zająć się żoną"
„Teść na starość chciał wyrwać się z domowego więzienia. Puścił żonę z torbami i poleciał na panienki”

 


 

Redakcja poleca

REKLAMA