„Mąż na siłę wprowadza do sypialni jakieś dziwactwa. Gdyby mnie kochał, nie potrzebowałby takich wymysłów”

Mąż mnie nie szanował fot. Adobe Stock, DimaBerlin
„Raz czy drugi mogłabym spróbować, żeby zrobić mu przyjemność, ale on ciągle wymyślał nowe rzeczy, aż mnie to zaczęło krępować. Drętwiałam jak siadał do komputera, bo wiedziałam, że szuka jakichś nowych rzeczy. Miałam tego po dziurki w nosie!”.
/ 05.06.2023 09:30
Mąż mnie nie szanował fot. Adobe Stock, DimaBerlin

Wiele lat prowadzenia terapii par wyrobiło we mnie przekonanie, że już nic nie potrafi mnie zaskoczyć, a jednak Małgorzata i Adam dokonali niemożliwego. Spotkanie z nimi będę pamiętać do końca życia.

Ledwie usiedli na kozetce ciasno jedno przy drugim, już wiedziałam, że przyszli z nietypowym problemem, ale nie potrafiłam odgadnąć, co też ich do mnie sprowadza. Miałam takie niewinne hobby polegające na wyciąganiu wniosków z obserwacji mowy ciała pacjentów. Na ogół udawało mi się mniej więcej przewidzieć, jakie mają kłopoty, i byłam z tego ogromnie dumna. Ale nie tym razem. Małgorzata i Adam wyglądali na tak zżytych, zaprzyjaźnionych i zadowolonych ze swojego towarzystwa, że się zastanowiłam, czy aby nie pomylili specjalistów.

O co więc chodziło?

– My się kochamy, pani doktor, nie wyobrażam sobie życia bez Gośki. Po dwudziestu latach małżeństwa brzmi trochę dziwnie, ale to prawda. Dobraliśmy się jak w korcu maku, jesteśmy szczęściarzami – powiedział żarliwie, obrzucając małżonkę gorącym spojrzeniem. – Problem w tym, że całkiem nam przeszło. No, wie pani doktor, w łóżku. Nie to, żebym nie miał ochoty, Gośka też chętna, ale tak jest tylko na początku. Potem… szkoda gadać. Nuda. A przecież związek najmocniej cementuje udany seks, jak zmysły nie płoną, to już po ptakach.

Zaśmiał się krotochwilnie, jakby udał mu się dowcip. Żona uderzyła go lekko w ramię.

– Proszę mu wybaczyć, on bywa taki bezpośredni – powiedziała, ściągając usta.

Krępowało ją mówienie o życiu seksualnym, za to Adama wręcz przeciwnie, z wyraźną przyjemnością zgłębiał temat. Lubił ją zawstydzać. Zauważyłam, że bawiły go i rozczulały reakcje Małgorzaty. Nawet chyba więcej, bo przesunął ręką po jej nodze, jakby mnie nie było w pokoju.

– Jak mogę wam pomóc? – spytałam głośno, żeby sprowadzić go na ziemię.

Zaczęłam mieć podejrzenia, że moja poczciwa kozetka działa na Adama jak afrodyzjak. Zrozumiał aluzję, bo odsunął się lekko od Małgorzaty.

– Próbowaliśmy różnie sobie radzić, naczytaliśmy się, jak podkręcić atmosferę w sypialni i nakupiliśmy gadżetów przez internet, ale obojgu nam się nie spodobały, tylko nas rozśmieszyły, a przecież nie o to chodziło.

Adam spojrzał na zarumienioną żonę i mrugnął do niej okiem. Małgorzata zareagowała jednak inaczej, niż myślał, zacisnęła usta i rozzłościła się.

– Nie opowiadaj pani doktor głupot, jeszcze sobie co złego o nas pomyśli. My nie jesteśmy tacy, pani doktor, a te zabawki to ja zaraz wyrzuciłam, nie będę czegoś takiego w domu trzymała, bo wstyd.

– Słyszę to na okrągło, nawet się na mnie obraziła, a ja nie chcę w domu cichych dni – powiedział z rezygnacją Adam. – Dlatego przyszliśmy na terapię, żeby nam pani pomogła się porozumieć.

Jednak nie straciłam intuicji, zgadłam, że trafili do mnie przez pomyłkę, seksuolog byłby lepszym wyborem.

– Pary z wieloletnim stażem, nawet jeśli się kochają, miewają kłopoty łóżkowe, najważniejsze, że nadal jesteście sobie potrzebni. Skieruję was do kolegi, on lepiej się zna na tych sprawach.

Wyjęłam telefon i zaczęłam przeszukiwać listę kontaktów.

Małgorzata poruszyła się niespokojnie

– To co mamy robić? Bo ja zaczynam myśleć, że to przeze mnie. Nie mam takiej figury jak dwadzieścia lat temu, nie czuję się jak obiekt pożądania.

– Gośka, mówiłem ci, że nie o to chodzi, nadal mi się podobasz, kocham każdą twoją fałdkę – zapewnił Adam.

Na kozetce zrobił się ruch, oderwałam wzrok od ekranu i prawie oblałam się pąsem. Gdyby nie wieloletnie doświadczenie, nie wiedziałabym, jak zareagować na nagły wybuch uczuć małżonków, w którym prym wiódł Adam, zaś Małgorzata nie protestowała, biernie poddając się fali przypływu. Chrząknęłam znacząco, a gdy to nie pomogło, klasnęłam w ręce.

– Nie wydaje się państwu, że to nie jest właściwe miejsce i pora na takie zachowanie? – spytałam, rozbawiona ich minami.

Wyglądali jak para uczniaków przyłapanych na gorącym uczynku. Z drugiej strony, moja kozetka rzadko bywała świadkiem takiej wylewności, zwaśnione pary zachowywały się całkiem inaczej.

– Niepotrzebna wam terapia małżeńska, tylko seksuolog, który wysłucha i pomoże. Zaraz was umówię na wizytę u kolegi, on jest bardziej kompetentny niż ja. To bardzo doświadczony specjalista.

– Nie ma mowy, nie będę żadnemu facetowi zwierzała się z łóżkowych historii – oświadczyła kategorycznie Małgosia.

Podniosłam w górę brwi

– Historii? Chyba problemów.

– Jak pani doktor opowiemy, w czym rzecz, to sama pani zobaczy, że nie ma racji. My nie mamy kłopotów, jesteśmy dobrym małżeństwem.

– Ale ja się na tym nie znam…

– A ja wolałabym rozmawiać z panią, czekaliśmy dość długo na wizytę, więc proszę nam nie odmawiać i chociaż wysłuchać.

– Dobrze, ale muszę wam uświadomić, że nie mogę przepisać farmaceutyków na potencję – uprzedziłam, pewna, że teraz się poddadzą.

– No i dobrze, to szkodzi na serce – Adam bez problemu pogodził się z sytuacją. – Mnie zresztą ona niepotrzebna.

No to zabił mi ćwieka, byłam pewna, że z tym do mnie przyszli, tym bardziej że jurne zachowanie Adama odczytałam jako grę, na którą miałam się nabrać. Pozował na macho, żeby ukryć wstydliwy problem, jeśli jednak nie o to chodziło, to o co?

– Przyszło mi do głowy, żeby trochę urozmaicić nasze życie, nie dlatego, że znudziłem się żoną, Gośka nadal na mnie działa, ale wszystko stało się mniej ekscytujące, za bardzo przewidywalne, za każdym razem takie samo.

Teraz mówił poważnie

Bez wygłupów, w oczach Małgorzaty zobaczyłam aprobatę.

– Najpierw nie zwracałem na to uwagi, mam duży temperament i byle co go nie ugasi – spojrzał na minę żony i spuścił z tonu. – Ale w końcu i ja zacząłem odczuwać, hm… wyczerpanie akumulatorów. Kocham Gośkę, ale rutyna jest wrogiem dobrego seksu, więc pomyślałem, jak by temu zaradzić – mówił, a ja zaczęłam rozumieć, dlaczego w moim gabinecie nabrał takiego animuszu.

Szczera rozmowa i odmienne niż w domu warunki uruchomiły lawinę skojarzeń, ekscytacja zaczyna się w głowie, nie poniżej pasa.

– Wyczytałem wszystko, co znalazłem na ten temat i w gąszczu porad odkryłem niejedną, która mi podeszła, ale Gośka stanęła dęba. Nie i nie, żadna jej nie pasowała. Wszystkie propozycje oprotestowała i wysłała mnie do diabła. Pierwszy raz coś takiego nam się przydarzyło, zwykle jesteśmy zgodni, nie powiem, ubodło mnie jak cholera. Bo jeśli ona nie chce, to znaczy, że o mnie nie dba, niepotrzebny jej seks, chociaż do tej pory udawała, że jest inaczej. Oszukiwała mnie?

Oboje odruchowo spojrzeliśmy na Małgorzatę, ja pierwsza się opamiętałam.

– Różnica temperamentów zdarza się częściej, niż się sądzi, ale to nie znaczy, że żona pana nie kocha – zaczęłam wyjaśniać, lecz Małgorzata mi przerwała.

Nigdy ci nie odmawiałam – wymamrotała pod nosem, oblewając się szkarłatem.

Temat małżeńskich zbliżeń był dla niej zbyt intymny, by omawiać go z obcą kobietą, niechby nawet i terapeutką. Dla mnie nic nowego, dla wielu osób seks jest tabu, dorosłość nie niesie ze sobą otwartości w „tych” sprawach.

– Miała mi pani powiedzieć, z czego nie chce się zwierzać seksuologowi – podsunęłam jej delikatnie.

Ożywiła się

Widocznie ten temat był łatwiejszy do zaakceptowania.

– Jesteśmy z Adamem zgraną parą, nigdy nie było między nami nieporozumień.

Uśmiechnęłam się lekko do własnych myśli. Nigdy? To niemożliwe, Małgorzata oszukiwała siebie albo mnie.

– Nie wierzy mi pani? A jednak to prawda. Oboje mamy receptę na zgodne pożycie, brzmi ona: czasem trzeba trochę ustąpić, dostosować się do kochanej osoby. Oby bez strat własnych, których potem nie można odrobić – pomyślałam. – Adam zawsze na mnie leciał, to znaczy, ma duży temperament – poprawiła się szybko – co przyjmowałam z zadowoleniem. Bo jeśli pożąda, to znaczy, że kocha.

„Niekoniecznie” – spuentowałam w myślach.

Małgorzata spojrzała na mnie czujnie, jakby zajrzała do mojej głowy.

Zawsze interesował się tylko mną, nikim więcej – podkreśliła.

Adam na moment spuścił wzrok, ale szybko się opanował.

– A ja za nim podążałam jak dobra żona za mężem – zakończyła Małgorzata, pozostawiając mnie z pewnym niedosytem.

Bardzo trudno było z nią rozmawiać o życiu intymnym, postanowiłam jednak uściślić relację.

– Chce pani powiedzieć, że nie odmawiała pani zbliżeń, żeby zadowolić męża? A co z pani potrzebami?

Adam spojrzał na nią z napięciem

Od jej odpowiedzi wiele zależało. Jeśli przez wiele lat był przekonany, że seks sprawia żonie tyle samo radości co jemu i jest przez nią podobnie oczekiwany, szczera odpowiedź mogła go rozczarować, podkopując podwaliny związku.

Cofam pytanie, wrócimy do tego później – powiedziałam szybko.

Rozmowa z Małgorzatą była jak taniec na linie, o mało nie obsunęła mi się noga.

– Zamiast tego chciałabym usłyszeć, co poszło nie tak.

Małgorzata podniosła wyżej głowę.

– Zawsze starałam się polubić to co on, ale tym razem przesadził – powiedziała żywo. – Niech pani sama powie, czy przyzwoita kobieta mogłaby bez żenady używać tych… głupich gadżetów, które kupił w internecie? Niektóre są naprawdę zadziwiające, inne wstrętne. No i przebieranki. Litości, nie jesteśmy na balu maskowym, naprawdę nie rozumiem, co może dorosłego mężczyznę podniecać w stroju pielęgniarki. Nie włożyłabym czegoś takiego, zresztą nie mieli mojego rozmiaru.

– Bielizny, którą ci kupiłem, też nie chciałaś włożyć – poskarżył się mąż.

– Składała się z samych sznurków i była dwa numery za mała!

Podobasz mi się w obcisłych ciuszkach.

W głosie Adama nie było pretensji, raczej lekka ekscytacja. Lubił rozmawiać o wszystkim, co wiązało się z seksem, mogłabym się założyć, że w towarzystwie był mistrzem pikantnych skojarzeń, którymi dzielił się, przekonany, że wszyscy czują to co on.

Miła ekscytacja będąca gotowością...

Ja nie przepadam za mężczyznami, którym wszystko kojarzy się z seksem, uważam ich za uciążliwych, ale jestem w mniejszości, bo właśnie tacy jak Adam bywają duszami towarzystwa.

Fikuśna bielizna, kajdanki, nie wiem co wstąpiło w Adama. Raz czy drugi mogłabym spróbować, żeby zrobić mu przyjemność, ale on ciągle wymyślał nowe rzeczy, aż mnie to zaczęło krępować. Do tej pory podążałam za nim, bo miałam zaufanie, a teraz nigdy nie wiem, z czym wyskoczy. Drętwiałam jak siadał do komputera, bo wiedziałam, że szuka nowych zabawek, jak nazywał te świństwa.

Powoli zaczynała się otwierać, przechodzić do sedna sprawy. Ale kartę atutową zachowała na koniec.

– Dlatego uważam, że mój mąż już mnie nie kocha, i o tym właśnie chciałam z panią porozmawiać.

Zaskoczyła mnie. Nie kocha? Weszli do gabinetu, na każdym kroku okazując sobie przywiązanie, nie spodziewałam się, że którekolwiek z nich ma wątpliwości co do łączącego ich uczucia.

– Miłość wystarczy, żeby odczuwać pożądanie, niepotrzebne są do tego erotyczne zabawki – powiedziała Małgorzata.

Nareszcie zrozumiałam, co ją dręczyło.

– …a jeśli mąż chce spróbować czegoś więcej, urozmaicić seks w niezwyczajny sposób, to znaczy, że przestała mu się pani podobać, a uczucie wyparowało – dokończyłam za nią.

Pokiwała energicznie głową.

– Dokładnie to chciałam powiedzieć. Gdyby mnie kochał, wystarczałabym mu, nie potrzebowałby tych… wspomagaczy.

Gośka, czy ty się dobrze czujesz? – podsumował ją małżonek, w równym stopniu zdziwiony, co rozbawiony. – Większej głupoty jak żyję nie słyszałem, co ma piernik do wiatraka? Dlaczego wcześniej mi tego nie powiedziałaś, zamiast się na mnie obrażać?

Bo Małgorzata ukrywa coś, o czym Adam nie powinien się dowiedzieć, a gadżety odegrały tylko rolę katalizatora…

Chciałam, ale nie powiedziałam tego głośno, zastanawiałam się, jak przygotować go na wiadomość, że jednak miał rację. Małgorzata nie była z nim do końca szczera, nie miała tak dużego temperamentu jak mąż, ale przez lata próbowała mu dorównać, uważając to za swój obowiązek. Odmówiła współpracy, dopiero gdy Adam poprosił o rozszerzenie miłosnej gry o elementy, które wydały jej się nie na miejscu. Skorzystała z okazji i odmówiła, obwiniając o wszystko gadżety dla dorosłych. Za nic nie chciała porady seksuologa, bojąc się, że biegły w tych sprawach mężczyzna natychmiast przejrzałby jej grę. Co za pokrętne rozumowanie.

Co miałam robić?

Ujawnić, że jak to ujęła, „podążała za mężem”, by go zadowolić i utrzymać przy sobie? Jak to przyjmie Adam, któremu nie zależy na ofierze czynionej w imię utrzymania związku, tylko na pełnym zaangażowaniu żony w pikantne gry? Musiałam spowodować, by zaczęli szczerze rozmawiać o swoich potrzebach i akceptować je, ale czy byli na to gotowi? Nie sądziłam, by naga prawda mogła uszczęśliwić pogrążonego w słodkim kłamstwie Adama. Stchórzyłam, lub inaczej mówiąc, wybrałam dla nich lepszą opcję. Skierowałam ich do koleżanki seksuolog.

Małgorzata nie miała nic przeciwko zwierzaniu się kobiecie. Nie wiem, jaką złotą radę dostali od pani seksuolog, ale pozostali razem i sprawiali wrażenie bardzo szczęśliwych, specjalnie postarałam się tego dowiedzieć. Wyglądało na to, że recepta Małgorzaty na dobre małżeństwo nadal działała. 

Czytaj także:
„Ślub miał być początkiem szczęścia, a był zwiastunem tragedii. Rodzice postawili na swoim, a ja straciłam miłość życia”
„Odwołałam ślub 2 godziny przed ceremonią i porzuciłam narzeczonego, ale dzięki temu poznałam miłość życia”
„Narzeczony porzucił mnie przed ołtarzem, więc... wyszłam za kumpla. Nie po to przez 2 lata planowałam ślub, żeby się nie odbył”

Redakcja poleca

REKLAMA