„Mąż prawie zdradził mnie na naszym weselu. Dałam mu drugą szansę, którą wykorzystał z biuściastą Tajką”

kobieta po rozwodzie fot. iStock, Pheelings Media
„Przed Jackiem ostrzegały mnie wszystkie moje przyjaciółki, a ja byłam tak zakochana, że niczego poza nim nie widziałam. Kiedy przede mną uklęknął i wręczył mi zaręczynowy pierścionek, popłakałam się ze szczęścia”.
/ 16.10.2023 14:30
kobieta po rozwodzie fot. iStock, Pheelings Media

Jacka poznałam na imprezie u Jolki. Od razu przykuł moją uwagę. Wysoki, przystojny, z głosem godnym wytrawnego radiowca. Znajomy powiedział, że Jacek niedawno wrócił z Włoch, gdzie mieszkał 3 lata. Właśnie kupił mieszkanie w Warszawie i nosił się z zamiarem uruchomienia własnego biznesu. Nie ukrywam, że bardzo mi zaimponował.

– Ale wiesz – dodał kolega – na twoim miejscu bym na niego uważał.

– Dlaczego? Coś z nim nie tak? – dopytywałam zaciekawiona.

– On nie traktuje kobiet zbyt poważnie – odparł Marek.

– Aha – kiwnęłam głową.

Zauważyłam, że Jacek mi się przygląda

W końcu podszedł i zaczął rozmowę. Nasza znajomość rozwinęła się w błyskawicznym tempie. Totalnie oczarował mnie już na pierwszej randce. Od razu się zakochałam, do domu wróciłam kompletnie rozkojarzona. Na niczym nie potrafiłam się skupić, myślałam tylko o Jacku. Marzyłam o tym, aby resztę życia spędzić w jego ramionach.

Zignorowałam wszelakie możliwie czerwone lampki, które już wtedy na potęgę zapalały się w mojej głowie. Nigdy nie czułam się tak fantastycznie przy żadnym mężczyźnie. Jacek był czuły, lubił słuchać, wykazywał się ogromną wrażliwością i empatią. Byłam święcie przekonana, że przyjaciółki mi zazdroszczą i dlatego wygadują o nim tyle głupot.

– Jesteś wspaniałą kobietą, nigdy nie spotkałem kogoś takiego, jak ty – słowa, które towarzyszyły wręczeniu pierścionka zaręczynowego, podziałały na me serce niczym plaster miodu. – Będę zaszczycony, jeśli zechcesz zostać moją żoną.

Byliśmy w eleganckiej restauracji, gdzie Jacek zaprosił mnie na kolację. W pewnym momencie wstał od stolika, chwycił moją dłoń i uklęknął. Oczywiście się zgodziłam, co wywołało aplauz wśród zgromadzonych w lokalu gości. Przez parę minut bili nam brawo, a ja miałam wrażenie, że jestem w niebie.

Co tam moje koleżanki mogły wiedzieć o prawdziwej miłości! Byłam święcie przekonana, że ja i Jacek mamy przed sobą świetlaną przyszłość, a nasz fantastyczny związek kłuje w oczy tych, którzy z różnych powodów nie potrafią ułożyć sobie życia.

Na weselu podrywał kobiety

Po zaręczynach błyskawicznie ustaliliśmy datę ślubu. Do dnia ceremonii układało się między nami jak w bajce. Naprawdę sądziłam, że złapałam pana Boga za nogi, a Jacek to ten jedyny.

Niestety, naszego wesela wcale nie wspominam dobrze. Nie chciałam, aby podczas przyjęcia był podawany alkohol, ale Jacek strasznie nalegał, żeby nie szczędzić gościom procentowych trunków. Niechętnie się zgodziłam. Zgodnie z przewidywaniami większość weselników upiła się – w tym również mój świeżo upieczony małżonek. Puściły mu hamulce. Smalił cholewki do każdej kobiety, jaka znalazła się w zasięgu jego wzroku.

Młodszym nie przepuszczał – wszystkie wyrywał do tańca. Wcześniej nie widziałam, żeby tak się zachowywał – jakby mnie nie było tuz obok. Tłumaczyłam jego wygłupy nadmiarem alkoholu, ale nie zmienia to faktu, że było mi bardzo przykro. Nie omieszkałam go o tym poinformować – rzecz jasna na drugi dzień, kiedy raczył wytrzeźwieć.

– Maleńka, przesadzasz – cmoknął mnie w policzek. – Przecież wiesz, że liczysz się tylko ty, ciebie kocham najbardziej na świecie.

– Nie było fajnie patrzeć na to, jak obskakujesz te laski – miałam do niego żal, chyba się nie spodziewał, że przejdzie mi ot tak.

– Skarbie, chyba za dużo wypiłem, przepraszam – przytulił się, a ja naturalnie zmiękłam.

W dalszym ciągu coś mnie uwierało

Nie do pomyślenia, żeby facet w dniu swojego ślubu przystawiał się do innych kobiet na oczach własnej żony. Tak się po prostu nie robi. Jacek całą winę zwalił na alkohol i wychodził z założenia, że jest rozgrzeszony.

Tydzień po ślubie wybraliśmy się do Tajlandii na miesiąc miodowy. Jechałam tam dziwnie niespokojna. Wciąż nie potrafiłam dopuścić do siebie myśli, że się pomyliłam co Jacka i że przy jego boku na dłuższą metę nie zaznam szczęścia. Na początku było fajnie, ale trzeciego wieczoru Jacek wlał w siebie sporo drinków i ponownie zamienił się w króla parkietu. W ogóle nie przejmował się moją obecnością.

W końcu miałam tego dość, byłam bliska płaczu. Niemalże biegiem wróciłam do hotelu i przeryczałam ze dwie godziny. On w tym czasie bawił się w najlepsze. Próbowałam zasnąć, ale bezskutecznie, przewracałam się tylko z boku na bok. Dochodził 5 rano, kiedy postanowiłam pójść na spacer plażę, licząc na to, że nieco się uspokoję. Zastałam tam Jacka baraszkującego z Tajką, której natura nie poskąpiła apetycznych kształtów. Sytuacja była jednoznaczna – nie było tu miejsca na żadne niedomówienia.

– Ty podła świnio! – cisnęłam w niego obrączką i odwróciłam się na pięcie.

Niezdarnie zakładając koszulę, próbował mnie dogonić. Udało mu się dopiero przed wejściem do hotelu.

– Skarbie, to wcale nie jest tak, jak myślisz – fundując mi żałosne przedstawienie, miał czelność mówić coś tak idiotycznego.

– Wiesz, co ja myślę? – poczerwieniałam ze złości na twarzy. – Jesteś prostakiem, zwykłym lowelasem!

– Skarbie, błagam cię…

– Goń się, nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.

Kilka godzin później siedziałam w samolocie do Polski. Jacek wrócił następnego dnia. Wparował do mieszkania z wielkim bukietem czerwonych róż. Właśnie kończyłam pakować swoje rzeczy.

– Ewcia, proszę cię, nie rób tego – błagał ze łzami w oczach. – Nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale przysięgam, że to się nie powtórzy.

Skamlał, zaklinał się na świętości i apelował do mojego sumienia. Niestety skutecznie. Z jednej strony go nienawidziłam i nie chciałam więcej oglądać, a z drugiej serce mi pękało i nie chciałam go zostawiać. Postanowiłam zdobyć się na wspaniałomyślność i mu wybaczyć, dając tym samym drugą szansę.

Człowiek uczy się na własnych błędach

Przez 2 miesiące było cudownie, a ja uwierzyłam, że wszystko się poukłada. Czar prysnął, kiedy przypadkowo zobaczyłam wiadomość, jaką dostał Jacek. Właściwie to nie była wiadomość, a rozbierana fotka jakiejś panienki. Wściekłam się i w pierwszej chwili miałam nieodpartą chęć udusić męża. Poczekałam jednak, aż mi przejdzie.

Doszłam do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem będzie mu dać nauczkę. Założyłam fejkowe konto na Instagramie i napisałam do Jacka. Nie byłam zaskoczona szybką odpowiedzią. Ostro się wkręcił w pikantną pogawędkę. Po dwóch tygodniach uznałam, że nadeszła pora na finał. Zaproponowałam mu spotkanie, na które chętnie przystał.

Ania, moja dobra koleżanka, której Jacek nie znał, udostępniła mi swoje mieszkanie. Ona zaś w tym czasie miała być u mnie – umówiłam ślusarza, który miał wymienić zamki w drzwiach. Trzypokojowe lokum, które zajmowaliśmy z Jackiem, należało do mnie.

Na randkę z gorącą Joanną, bo takie imię podałam na fałszywym profilu, przybiegł jak na skrzydłach. Jakież było jego zdziwienie, kiedy zamiast seksownej, 20-letniej blondynki zastał mnie.

– Witaj misiaczku – w ten sposób do niego pisałam, podając się za inną kobietę.

– To ty? – niewiele brakowało, a zapadłby się pod ziemię.

– A co, rozczarowany? – nie kryłam satysfakcji.

Tym razem w rachubę nie wchodziło wysłuchiwanie serwowanych przez Jacka bzdur. Nie zgodziłam się na żadne rozmowy. Zapewne się zdziwił, chcąc dostać się do mieszkania oraz po sprawdzeniu stanu naszego wspólnego konta. Zdążyłam je wyczyścić do zera. Później zobaczyliśmy się dopiero na sali sądowej – złożyłam pozew o rozwód z orzeczeniem o jego winie.

Całe szczęście, że nie mieliśmy dzieci – nie wyobrażam sobie dzielenia z nim opieki nad maluchami. Po tym wszystkim musiałam ochłonąć – wyjechałam na parę dni do mamy. Z tego, co słyszałam, Jacek wyniósł się z Warszawy – i niech tu nie wraca.

Czytaj także:
„80-letni emeryt zaproponował mi ślub i pokaźny spadek w zamian za opiekę. Nikt nie wierzył, że go pokochałam”
„Koleżanka wskoczyła do łóżka mojemu ojcu i umilała mu czas swoim ciałem. Zgred miał rozrywkę, a mnie to obrzydzało”
„Nie podołałem samotnemu ojcostwu. Syna zostawiłem na wychowanie siostrze i zniknąłem bez słowa, uciekłem za granicę”

Redakcja poleca

REKLAMA