„Mąż porzucił mnie dla młodszej. Przez rok nie wychodziłam z domu i płakałam w poduszkę. Z dołka wyciągnęła mnie córka”

Mąż zostawił mnie dla młodszej fot. Adobe Stock, missty
– Naprawdę, najwyższy czas o nim zapomnieć – kontynuowała moja latorośl. – On odszedł do tej małolaty, bez skrupułów cię zostawił. Przekreślił lata waszego wspólnego życia! Nie zasługuje na to, by po nim płakać.
/ 07.09.2021 16:33
Mąż zostawił mnie dla młodszej fot. Adobe Stock, missty

A może jednak nie wszyscy faceci są tacy jak mój były mąż? Może nie wszyscy uganiają się za małolatami? No cóż... chyba warto to sprawdzić.

– Mamo, co się z tobą dzieje? Nie mogę już patrzeć, jak się zamartwiasz! Przestań wreszcie! Przecież nie możesz do końca życia rozpamiętywać rozstania z ojcem – oświadczyła moja córka.

Kilka miesięcy temu Sandra rozpoczęła studia w Krakowie i wyprowadziła się do akademika. Teraz przyjechała do mnie w odwiedziny na weekend. I zamiast opowiadać, jak jej się żyje w innym mieście, jak sobie radzi z nauką, od razu zabrała się za rozdrapywanie moich ran. Westchnęłam zrezygnowana. Wydawało mi się, że dobrze przygotowałam się do tej wizyty.

Do twarzy przykleiłam „służbowy” uśmiech, starałam się być wesoła, dowcipna

Nie chciałam, by wiedziała, że ciągle nie mogę poradzić sobie z tym, co mnie spotkało. Ale choć bardzo się starałam, córka nie dała się zwieść. Dobrze mnie znała. Doskonale wiedziała, że ta moja wesołość to tylko pozory, że w głębi duszy cierpię. I miała rację. Od momentu odejścia Michała czułam się okropnie. Jak stary, zniszczony, nikomu niepotrzebny mebel, który nadaje się tylko na śmietnik.

– Naprawdę, najwyższy czas o nim zapomnieć – kontynuowała moja latorośl. – On odszedł do tej małolaty, bez skrupułów cię zostawił. Przekreślił lata waszego wspólnego życia! Nie zasługuje na to, by po nim płakać. Powinnaś poznać nowych ludzi, zacząć znowu gdzieś bywać, bawić się. Nie możesz wiecznie użalać się nad sobą, rozpamiętywać tego, co się stało! Przecież masz tylko 48 lat! Przed tobą jeszcze kawał życia!

Skończ wreszcie! Nie chcę o tym rozmawiać! I proszę cię, żebyś się więcej nie wtrącała w moje sprawy! Jesteś za smarkata, by mnie pouczać! Sama wiem, co mam robić! – wybuchłam, bo ta jej paplanina zaczęła mnie już denerwować.

Córka zamilkła i spojrzała na mnie smutno

Zrobiło mi się nagle potwornie wstyd. Niepotrzebnie tak na nią krzyknęłam. Przecież nie zrobiła nic złego. Tylko powiedziała prawdę. Mimo że Wojtek odszedł ode mnie ponad rok temu, ja wciąż nie mogłam się z tym pogodzić.

Wieczorami leżałam w łóżku i zadręczałam się pytaniami: „Dlaczego wybrał tamtą? Czy tylko dlatego, że była ode mnie dużo młodsza, ładniejsza? A może byłam złą żoną? Albo nigdy tak naprawdę mnie nie kochał? Czemu nie próbował nawet ratować naszego małżeństwa i od razu zażądał rozwodu? Przecież przeżyliśmy razem 22 lata! Czy to nic dla niego nie znaczyło? Czy mogłam zrobić coś, by go zatrzymać?”.

– No dobra, skończę. Ale pod jednym warunkiem, wyjdziemy dziś wieczorem pośpiewać – córka wyrwała mnie nagle z zamyślenia. – Pamiętasz Kingę? Chodziłyśmy razem do liceum. Jej rodzice prowadzą taką fajną knajpkę przy Rynku. Pracuje u nich w weekendy. W piątki organizują tam karaoke. Przychodzi mnóstwo ludzi, zabawa jest ponoć świetna! Stolik mamy już zarezerwowany.

– Zwariowałaś? Nie mam ochoty na takie bzdury! Nie będę robić z siebie widowiska! Starsza pani bawiąca się z małolatami… Też wymyśliłaś! – zaprotestowałam.

Ale córka nie rezygnowała.

– Tam przychodzą ludzie w różnym wieku, nawet starsi od ciebie! Zresztą jak chcesz. Możemy zostać w domu. Ale wtedy dalej będę gadała o ojcu. Co wybierasz? – spojrzała na mnie wyczekująco.

Wybrałam wypad do knajpki.

Wolałam już to niż dalsze rozdrapywanie ran

Poza tym nie chciałam robić Sandrze przykrości. Tak się starała, by oderwać mnie od złych myśli. No i zawsze lubiłam śpiewać, znajomi mówili nawet, że mam dobry głos. Dlaczego więc nie spróbować? Zrobiłam makijaż, włożyłam najlepszą kieckę, przetarłam z kurzu szpilki i wyruszyłyśmy na podbój świata. Sandra nie kłamała, knajpka była pełna.

Jej przyjaciółka posadziła nas przy stoliku z wygodnymi fotelami, podała drinki. Rozejrzałam się po sali. Towarzystwo rzeczywiście było „wiekowo” mieszane. Ale młodsi i starsi świetnie się wspólnie bawili. Ochotnicy zapisywali się w kolejce i śpiewali na przemian wybrane przez siebie stare i nowe przeboje. Nawet zaczęłam im wtórować pod nosem.

– Mamo, teraz my – powiedziała nagle córka i wyciągnęła mnie na środek sali.

Rzeczywiście prowadząca zabawę dziewczyna zapowiedziała: A teraz rodzinny duet: Ewa i Sandra zaśpiewają dla nas piosenkę Lady Pank „Mniej niż zero”.

Wcisnęła mi w rękę mikrofon. Byłam przerażona i zawstydzona. Ale gdy usłyszałam muzykę, strach nagle zniknął. Objęłam córkę i zaczęłyśmy śpiewać.

Poszło nam chyba nieźle, bo dostałyśmy gromkie brawa

Ukłoniłyśmy się publiczności i śmiejąc się, wróciłyśmy do stolika. Kinga przyniosła mi kolejnego drinka. Smakował wybornie.

– Wiesz, czasami masz naprawdę dobre pomysły – powiedziałam do córki, wygodnie rozpierając się w fotelu.

Zrobiło mi się błogo, przyjemnie…

No i wtedy poczułam na plecach czyjś wzrok

Świdrował mnie na wylot. Odwróciłam dyskretnie głowę. Dwa stoliki dalej siedział w dużym towarzystwie szpakowaty mężczyzna. Na oko pięćdziesięcioletni. Ale zamiast rozmawiać ze znajomymi, bezczelnie się na nas gapił. Obrzuciłam go niechętnym spojrzeniem, ale go to nie zraziło. Wstał i zaczął iść w naszą stronę...

Brawo! Dały panie wspaniały występ, Lady Pank może się schować – powiedział, uśmiechając się od ucha do ucha.

Poczułam jak mój błogi nastrój pryska i wzbiera we mnie złość.

„Pewnie spodobała mu się Sandra. Następny stary dziad, który szuka przygód z młodą dziewczyną. Zupełnie jak mój mąż. No poczekaj, dam ci ja tu zaraz popalić!” – pomyślałam.

– Niech pan sobie daruje te tanie komplementy! To moja córka! Jak panu nie wstyd podrywać tak młodą dziewczynę! A w ogóle, czy pańska żona wie, że tak świetnie się pan tu bawi? – wypaliłam. Nieznajomy wyraźnie się speszył.

– Przepraszam, chyba źle mnie pani zrozumiała – zaczął się tłumaczyć. – Rzeczywiście pani córka jest piękną młodą kobietą i pewnie niejeden mężczyzna chciałby się z nią umówić. Ale ja chciałem poznać panią. A żony nie mam, jestem kawalerem – dodał.

Poczułam się jak idiotka

„O rany, ale dałam plamę” – pomyślałam.

Spojrzałam błagalnie na córkę, szukając ratunku. Zauważyłam, że ledwie powstrzymuje się od śmiechu. Nagle wstała i powiedziała:

– No to ja lecę, muszę jeszcze pogadać z Kingą, nie przejmuj się mną, ktoś mnie odprowadzi... – po czym zniknęła gdzieś na zapleczu.

Spojrzałam na nieznajomego. Był wyraźnie rozbawiony.

– Nasza znajomość nie zaczęła się chyba zbyt szczęśliwie. Może więc zaczniemy jeszcze raz? Mam na imię Piotr – powiedział i skłonił się szarmancko.

– Ewa – odparłam.

Spędziłam cudowny wieczór. Gdy wróciłam do domu, zasypiając, pomyślałam, że może i stary ze mnie mebel, ale... na śmietnik to się jeszcze nie nadaję. 

Dziś mija osiem miesięcy, od kiedy spotykamy się z Piotrem. Odżyłam, przestałam rozpamiętywać, mam dla kogo się umalować i wyjść z domu. Jestem szczęśliwa. Piotr powoli przebąkuje o przyszłości, ślubie, ale nie wiem, czy jeszcze kiedyś zdecyduję się na obrączkę. Potrzebuję czasu, by na nowo uwierzyć w małżeństwo. Ale jest dobrze tak, jak jest...

Czytaj także:
„Po ślubie moja Kalinka zmieniła się w jędze nie do wytrzymania. Szkoli mnie jak w wojsku. Ktoś mi podmienił żonę"
„Urodziłam i mąż stracił na mnie ochotę. Woli po nocach oglądać porno niż pójść ze mną do łóżka. Czuję się jak śmieć"
„Po 12 latach pracy, dzięki której wzbogacił się on, jego dzieci i jego była żona, ja nie mam nic”

Redakcja poleca

REKLAMA