„Mąż po 17 latach małżeństwa odszedł do 28-letniej kochanki. Po 2 latach wrócił i chciał grać na dwa fronty”

Mąż, który zostawił żonę fot. Adobe Stock
„Gdy się pokłócił z Ariadną, to przybiegł do mnie, by mieć ugotowany obiad i ciepłe łóżko. Zasugerował, że moglibyśmy zacząć od nowa. Nie podobało mu się, że kochanka naciska na ślub i dzieci”.
/ 27.03.2022 11:00
Mąż, który zostawił żonę fot. Adobe Stock

Najgorszy sylwester mojego życia już za mną. Wolałabym choćby pożar od milczącej uprzejmości Rafała siedzącego obok mnie i przerzucającego kanały w telewizji. Obecny był tylko ciałem, duchem przebywał z nią, tą, w której się zakochał.

To była farsa, w której dwa lata temu zostałam obsadzona wbrew własnej woli. O tym, że dostałam tę rolę, dowiedziałam się od kochanki męża. Nie mogę powiedzieć, Ariadna starała się być przydatna… Nie podejrzewałam Rafała o romans, 17 lat małżeństwa to nie w kij dmuchał, byliśmy razem na dobre i na złe, a nawet bardziej. Rafał nie dawał mi żadnych powodów do podejrzeń, trwałam u jego boku zadowolona z życia, przekonana, że wygrałam los na loterii.

Dwa lata temu jeden telefon zmienił wszystko, zadzwoniła Ariadna. Przedstawiła się elegancko, podała imię, nazwisko, a nawet wiek - 28 lat, sporo młodsza od Rafała.

– Od wielu miesięcy jesteśmy razem, kochamy się – powiedziała. – Gdyby pani nie szantażowała go dziećmi, już dawno by odszedł. Proszę tego nie robić, to nic nie da, my i tak będziemy razem.

– Eee, słucham? Nie rozumiem – przysięgam, tylko na tyle było mnie stać. Zbiłam ją z tropu, nie sądziła, że jestem tak zielona w temacie. Dowiedziałam się od niej, że zagroziłam Rafałowi, iż odetnę go od dzieci, jeśli będzie nalegał na rozwód. Podobno walczyłam, by go zatrzymać, a z tego wynikało, że wiedziałam o obecności Ariadny w jego życiu. Niestety, nie wiedziałam. Nic a nic.

Nie wiem, czy uwierzyła, ale straciła impet.

– Rafał i ja… ee, kochamy się – zaczęła się jąkać. Nie jest przyjemnie dowiedzieć się, że mężczyzna, z którym się związałyśmy, łże na potęgę. Doskonale ją rozumiałam.

– Naprawdę? – spytałam, starając się zachować spokój. Udało mi się to tylko dlatego, że uważałam całą sprawę za głupi żart. Albo nieporozumienie, cokolwiek, byle nie prawdę.

– On nic pani nie mówił? – Ariadna nadal nie dowierzała. – Nie wiem nawet, kim pani jest – odparłam.

– Pracujemy razem – powiedziała cicho, ale zaraz wzięła się w garść. – Planujemy wspólną przyszłość, kochamy się i będziemy razem niezależnie od przeszkód.

– Godna podziwu determinacja – pochwaliłam z ironią.

– Chodzi o rozwód – wyjaśniła Ariadna i wtedy rzuciłam słuchawką.

Bardziej czułam się koleżanką mojego męża

Rafał był bardzo zaskoczony, kiedy oznajmiłam, że wiem o romansie. Mleko się wylało, więc odważnie przyznał się do Ariadny.

– Wydaje mi się, że ją kocham. To spadło niespodziewanie, odnowiło moje życie, nie chcę z tego rezygnować. Teraz wszystko jest takie świeże, pełne nowych możliwości.

– Zupełnie jak ona – podpowiedziałam. – Tak, chyba masz rację – przyznał sennie i nagle oprzytomniał. Zwierzał mi się, jakbym była jego koleżanką, nie żoną. Większego policzka nie mógł mi wymierzyć.

– To nie moja wina, tak wyszło – wyjąkał, starając się mnie ułagodzić. Wybrał zły sposób. Nie jego wina? A czyja, moja? Spytałam, co zamierza.

– Nie wiem… Powinienem się wyprowadzić, ale jestem odpowiedzialny za rodzinę. Nie chcę, żeby dzieci miały do mnie żal.

– Zdecyduj się i oszczędź mi swoich rozterek, mam dość własnych – powiedziałam oschle. Wszystko się we mnie gotowało. Czułam, że lada chwila wybuchnę i starałam się odwlec tę chwilę, dopóki on nie wyjdzie.

– Będę musiał poszukać lokum do wynajęcia, ona mieszka z rodzicami – powiedział cicho.

Czyli Ariadna nie mogła go przytulić, zaczynało robić się ciekawie. Miałam nadzieję, że oboje wylądują pod mostem. Rafał szukał odpowiedniego miejsca na gniazdko miłości tak długo, że zaczęłam go popędzać.

Nie mogłam już na niego patrzeć

Udawałam silną, ale wcale tak nie było. Grałam, by nie martwić dzieci, ktoś musiał ogarnąć ten bałagan i poukładać życie na nowo. Bałam się, czy dam sobie bez Rafała radę, czułam się podle, jak każda porzucona kobieta, i nie widziałam światła w tunelu.

W końcu nadszedł wielki dzień wieńczący nasze małżeństwo. Rozstaliśmy się grzecznie, Rafał zapytał z troską, czy jestem pewna, że wszystko jest okej. Idiota.

– Idź już, bo Ariadna znów do mnie zadzwoni – popchnęłam go. – Ona uświadomiła mi, że na miłość nie ma siły, ona zawsze wygrywa.

Rafał spojrzał na mnie z niedowierzaniem, chciał coś powiedzieć, ale zamknęłam za nim drzwi. Byłam pewna, że to koniec… Nowe mieszkanie zakochanych było okropne, o czym poinformowały mnie odwiedzające tatusia dzieci.

– Otoczenie jest straszne, okna wychodzą na tor kolejowy – opowiadała Ola. – Jak jedzie pociąg, jest straszny hałas, nie wiem, jak tata może tam spać. Nie śpi sam, pomyślałam. Ma Ariadnę, powinien być zadowolony, miłość wszystko wybaczy, nawet przejeżdżające pod oknami pociągi.

Wytrzymał dwa lata, akurat tyle zajęło mi przeżywanie żałoby po mężu i pogodzenie się z sytuacją. Żebym mogła dalej żyć. Niespodziankę ogłosiła Ola.

– Czy tata mógłby spędzić z nami święta? – spytała po powrocie od ojca – Proszę, mamo, zgódź się, będzie fajnie.

Czułam jedynie przywiązanie i współczucie

Tak bym tego nie nazwała, ale jak wytłumaczyć córce, co czuję? Święta to rodzinny czas, dobrze, kiedy rodzina może być razem. Ale, do diabła, czemu on stawia mnie pod ścianą? Powinien porozmawiać ze mną, a nie wysyłać córkę jako emisariusza. Co tam się stało, czyżby Ariadna stała się nieaktualna? Nie mogłam odmówić Oli, wyraziłam ostrożną zgodę, upychając do kąta własne uczucia. Czego się nie robi dla dzieci!

Rafał przybył z małą walizką i licznymi prezentami. Od razu zabrał dzieci na spacer, potem grał z nimi, rozmawiał, wygłupiał się, nie było kiedy poważnie porozmawiać, spytać dlaczego wrócił do domu. Sytuacja wyjaśniła się częściowo przy wigilijnym stole.

Co byście powiedzieli, gdybym został z wami dłużej? – spytał dzieci. – Powiedzmy do Nowego Roku? Jak myślicie, co mama by na to powiedziała? Interesowało mnie raczej, co powiedziałaby na to Ariadna, ale takie pytanie zakrawało na złośliwość. Powstrzymałam się, była Wigilia, ale obiecałam sobie, że dopadnę Rafała później i wszystkiego się dowiem. Oraz powiem, co myślę o załatwianiu spraw przez dzieci.

Niczego z niego nie mogłam wycisnąć. Kręcił. Mówił, że się stęsknił za dziećmi, trudno mu się rozstać. O mało się nie popłakałam ze wzruszenia, pamiętając o 24 miesiącach, które osładzała mu Ariadna, najwidoczniej łagodząc żal za rodzinnym ciepłem. Zaraz po świętach zadzwoniłam do niej, pytając, co Rafał robi u mnie w domu. Nie bardzo chciała rozmawiać, nabrałam podejrzeń. 

Przycisnęłam ją mocniej.

– On musi wiele spraw przemyśleć – powiedziała niechętnie. – Jest bardzo niezdecydowany, a ja chciałabym wiedzieć, czy mogę na niego liczyć. Dałam mu czas na zastanowienie, chwilowo mieszkam u rodziców. No to miałam jasność.

Rafał, pozostawiony sam na sam z pociągami, wolał spędzić kilka dni w bardziej komfortowych warunkach. Rodzinne święta odbyły się moim kosztem i znacząco przedłużyły. Sylwester był prawdziwą mordęgą dla nas obojga, widziałam, jak dojrzewa w nim decyzja, żeby znów uciec do Ariadny. Nieważne, co będzie musiał jej obiecać, zrobi to, żeby chciała z nim być.

Po Nowym Roku przydybałam Rafała w łazience, zamknęłam drzwi i spytałam, kiedy zamierza się wynieść.

– Nie bądź taka, miałem nadzieję, że moglibyśmy zacząć od nowa, dzieci potrzebują obojga rodziców – powiedział, kompletnie mnie zaskakując.

– Nie szantażuj mnie dziećmi – powiedziałam cicho. – Nie myślałeś, kogo potrzebują, kiedy wiałeś do Ariadny.

– Wiedziałem, że nie przepuścisz okazji, żeby mi to wypomnieć. Zatkało mnie, Rafał skorzystał i umknął z łazienki do pokoju syna.

Zmęczyła mnie ta zabawa w ciuciubabkę

Zajrzałam i obiecałam mu, że nie uniknie rozmowy ze mną, choćby schował się pod dywan, co bardzo rozśmieszyło młodego. O to mi właśnie chodziło, nie chciałam mieszać go w sprawy dorosłych. Wieczorem znalazłam Rafała w kuchni. Stał tyłem do mnie i rozmawiał przez telefon.

Ariadna naciska, chce ślubu i dziecka – mówił do kogoś. – Zgodziłbym się na wszystko, ale w pieluchy nie mam zamiaru wchodzić, a tego z kolei ona nie rozumie. Tęsknię za nią. Tak, teraz jestem w domu. Marta? Ona jest w porządku, tylko we mnie wszystko się wypaliło, nie czuję do niej nic poza współczuciem i przywiązaniem. Po tylu latach małżeństwa to nawet obowiązkowe, ale jak pomyślę, że miałbym w ten sposób spędzić resztę życia… Odwrócił się i napotkał mój wzrok. Opuścił rękę z telefonem i powiedział, że idzie się pakować. Wyniósł się rano.

Czytaj także:
Teściowa najchętniej zostałaby u nas na 3 tygodnie
Jako dziecko straciłam słuch i stałam się niewidzialna dla innych
Teściowa przed śmiercią wyznała mi, że mąż mnie oszukał
Facet w którym się zakochałam, próbował mnie zgwałcić

Redakcja poleca

REKLAMA