Marka poznałam na domówce, kiedy oboje studiowaliśmy na pierwszym roku. W krótkim czasie zaczęliśmy ze sobą chodzić, a niedługo potem stanęliśmy na ślubnym kobiercu. Zdecydowaliśmy się pobrać wcześniej niż planowaliśmy, bo okazało się, że jestem w ciąży.
Nie wierzyłam, że może mi się to przytrafić
Zamieszkaliśmy wraz z naszą córeczką Martą w niewielkim pokoju w akademiku. Mimo trudności w pogodzeniu nauki z opieką nad dzieckiem, byliśmy przepełnieni radością i darzyliśmy się ogromnym uczuciem.
Jakiś czas po ukończeniu uczelni na świat przyszedł nasz synek, którego nazwaliśmy Wiktor. Oboje byliśmy aktywni zawodowo, więc zatrudniliśmy opiekunkę, która zajmowała się maluchami pod naszą nieobecność. Czułam ogromną radość i satysfakcję, że zbudowaliśmy kochającą się, zgraną rodzinę.
Byłam przekonana, że mój współmałżonek to facet, dla którego bliscy zawsze będą najważniejsi. Wydawało mi się to naturalne, bo dla mnie moje pociechy i ukochany mąż stanowili całe życie. W najśmielszych snach nie przyszłoby mi do głowy, że Marek mógłby mnie zdradzić, że byłby zdolny do takiego łajdactwa.
– Mam ci coś ważnego do powiedzenia – zagadnął pewnego wieczora.
– Stało się coś złego? – zapytałam pewna, że za chwilę usłyszę o jego pracy. Być może dostał podwyżkę albo nareszcie zdecydował, gdzie spędzimy wakacje.
– Spotkałem inną kobietę, straciłem dla niej głowę i pragnę z nią zostać – odparł obojętnie, wpatrując się w pustkę za oknem.
Stałam jak wryta, niezdolna wykrztusić choćby słowa.
– Co? O czym ty w ogóle mówisz? – w końcu udało mi się coś powiedzieć.
– Nie utrudniaj. Wiesz, takie sytuacje są normalne, mnóstwo par w końcu się rozstaje – usiłował mi to jakoś wytłumaczyć.
Poczułam zawroty głowy i opadłam z sił. Wiedziałam, że muszę znaleźć miejsce, by przysiąść, bo inaczej nogi odmówią mi posłuszeństwa.
– Mareczku, przecież to jakieś brednie, niemożliwe, żeby to była prawda. Kochasz mnie i nasze dzieci, prawda? – wciąż nie docierało do mnie to, co przed chwilą usłyszałam. Może to tylko zły sen, z którego zaraz się wybudzę.
Zabrał nawet telewizor
– Po prostu chcę być z tobą w stu procentach szczery. Nie cierpię oszustwa, więc wolę ci wyznać prawdę, niż tkwić w trójkącie – mówił tak swobodnie, jakby opowiadał bajkę. – Planuję wyprowadzkę i zamieszkanie z Kamilą, to ją kocham.
– A co z nami będzie? Jak wytłumaczysz to dzieciakom? – dopytywałam się.
– Spokojnie, na dzieciaki kasę będę dawał, a ty? No wiesz, w końcu masz całe życie przed sobą, jesteś jeszcze młoda – odpowiedział.
Siedziałam jak zaklęta i patrzyłam, jak Marek wrzuca do walizek swoje rzeczy: ciuchy, papiery, cały sprzęt grający. Zabrał nawet telewizor i odtwarzacz DVD, na którym dzieci oglądały kreskówki.
– Serio u twojej nowej laski nie ma TV, więc musisz zabrać nasz? Chcesz ogołocić naszą klitkę doszczętnie, czy co? – zapytałam z rezygnacją w głosie.
– No wiesz, ten sprzęt jest nam potrzebny, a poza tym ja go kupiłem za swoje pieniądze i wyposażyłem całe mieszkanie – odpowiedział zaskoczony moim pytaniem. – Twoja wypłata ledwo starczała ci na ciuszki, fryzurę i jedzenie – dorzucił z wyrzutem.
Byłam w szoku. Czy to naprawdę mógł ten sam facet, którego poślubiłam?
Kłótnia z nim to ostatnia rzecz, na jaką miałam ochotę. Straciłam zapał do czegokolwiek. Marzyłam tylko o tym, żeby paść na łóżko i obudzić się z nadzieją, że to wszystko było jedynie nocną marą.
Cierpliwość do naszych pociech gdzieś się ulotniła. Jedyne, o czym myślałam, to czy uda mi się odzyskać mojego męża, bo nadal darzyłam go uczuciem. Zaczęłam go nawet potajemnie obserwować.
Czułam, że muszę go zobaczyć, inaczej oszaleję. Zadręczałam się widokiem Marka, który tulił w ramionach jakąś ślicznotkę z ognistymi włosami.
Czułam się upokorzona jak nigdy
Zdecydowałam się na szczerą rozmowę z tą panią. Nie chciałam wierzyć, że jest aż tak nieczuła i pozbawiona uczuć. Pomyślałam, że być może nie zdawała sobie sprawy, że Marek ma rodzinę. Wybrałam się więc do ich mieszkania, aby poprosić ją o uszanowanie faktu, że jesteśmy rodziną, a przecież to rzecz najważniejsza na świecie.
– Ja również wkrótce zostanę mamą, a moje maleństwo zasługuje na to, by mieć tatę. Nie jest w niczym gorsze od pani dzieci – odparła, zupełnie ignorując moje łzy.
Zupełnie bez sensu się tam wybrałam, po raz kolejny poczułam się upokorzona. Mój świat runął jak domek z kart. Pogrążyłam się w depresji. Czułam się bezwartościowa i bezużyteczna, bo mój mąż znalazł inną, atrakcyjniejszą partnerkę. Przyjaciele próbowali mnie podtrzymywać na duchu, ale nie wiedzieli, od czego zacząć, bo nie chciałam przyjąć od nikogo pomocy.
– Ogarnij się wreszcie! – ciągle to słyszałam. – Jest dla kogo się pozbierać, nie użalaj się nad tym palantem i nie roń po nim łez.
Byłam kompletnie zagubiona. Dzieci szlochały, a ja łykałam następne pigułki na stres i szukałam zapomnienia we śnie. Nie mam pojęcia, co by się ze mną stało, gdyby nie spotkanie Adama. To brat Izki, mojej przyjaciółki. Pewnego upalnego dnia w środku lata umówiłam się z nią w parku, żeby pogawędzić przy piwku i lodach.
Iza przyszła z Adamem. Od razu wyczułam między nami chemię. Zaczęliśmy rozmawiać i czułam się, jakbyśmy przyjaźnili się wieki. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek wcześniej tak swobodnie i radośnie chichotała, jak podczas tamtej pogawędki z Adamem.
Pragnęłam być w jego ramionach
– Jesteś niezwykłą babką, mądrą i piękną, twoje dzieciaki za tobą przepadają – mówił, ściskając moją dłoń. – Nie marnuj życia na gdybanie, należy ci się, aby obok ciebie stał ktoś równie fajny jak ty i żeby się wami zajął.
Kiedy słuchałam jego słów, czułam, jakby wlewał we mnie nową energię. Gdy na moment oddalił się od naszego stolika, Iza nachyliła się do mnie i szeptem ostrzegła:
– Wpatrujesz się w niego maślanym wzrokiem. Ostrożnie, on ma żonę i dwójkę dzieci.
Te słowa sprowadziły mnie na ziemię. Ale kiedy Adam odprowadził mnie pod same drzwi mieszkania i obdarzył czułym, namiętnym pocałunkiem, wszystko poszło w niepamięć. Przez myśl przebiegło mi pytanie: „Czyżbym nadal mogła się podobać facetom?”.
– Czy mam tu zostać, czy lepiej będzie, jak się ulotnię? Jedno słowo i zrobię, co zechcesz – wymruczał uwodzicielsko.
Miękłam pod wpływem jego czaru. Gdzieś z tyłu głowy zaświtała myśl, że przecież ma żonę, ale szybko ją zignorowałam. Tylko ten jeden, wyjątkowy wieczór.
– Nie idź – wyszeptałam ledwo słyszalnie.
Marzyłam o tym, łaknęłam poczucia bezpieczeństwa w objęciach mężczyzny, nawet jeśli miałoby to trwać tylko kilka godzin. Te momenty pozostaną na zawsze w mojej pamięci. W ciągu jednej nocy Adam sprawił, że znów uwierzyłam w siebie. Na nowo poczułam się atrakcyjną i pożądaną kobietą. Odkryłam, że życie jest piękne i warto je przeżywać.
Gdy się obudziłam, jego już nie było. Na stoliku obok łóżka znalazłam kartkę: „Dziękuję, jesteś wyjątkowa. Chyba się w Tobie zakochałem. Chciałbym być z Tobą, o ile Ty… ale uszanuję każdą Twoją decyzję. Niedługo się odezwę. Twój Adam”.
Poznaliśmy się za późno…
Odczytałam wiadomość z uśmiechem na twarzy. Poczułam, że znów liczę się dla drugiego człowieka. Zdawałam sobie sprawę, że u jego boku mogłabym odnaleźć prawdziwe szczęście, ale musiałam pogodzić się z faktem, że dostałam tylko tę jedną noc.
Wystarczyło mi to, że Adam diametralnie zmienił moje życie i mnie jako osobę. Znaczyło to dla mnie naprawdę dużo, mimo że ceną było spędzenie nocy z mężczyzną, który miał żonę. Nie chciałam i nie byłam w stanie ingerować w jego małżeństwo, naruszać tej świętości. Nie mogłam postąpić tak jak tamta kobieta, która odebrała mi męża i ojca moich pociech.
Nie chciałam doprowadzić do sytuacji, w której inna kobieta cierpiałaby przeze mnie, tak jak ja kiedyś. Byłam przekonana, że to jedyne rozsądne wyjście, choć żal mi było tego, co przepadło.
Po dwóch dniach zadzwonił telefon. To był Adam.
– Masz może chwilę, żebyśmy się zobaczyli? – zapytał.
– Wiesz, chyba lepiej będzie, jeśli jednak się nie spotkamy – odparłam. – To, co nas połączyło, było niesamowitym i znaczącym przeżyciem. Na zawsze pozostaniesz w mojej pamięci, ale niestety, nie możemy iść tą drogą dalej – dodałam z westchnieniem.
– Najwyraźniej nasze ścieżki skrzyżowały się o parę lat za późno, ale cóż, tak bywa – skwitował.
Już ponad dwa lata upłynęły od naszego spotkania. Od tamtej pory nasze drogi się nie zeszły. Byłam ostatnio z wizytą u Izy i przeglądałyśmy fotografie z wesela jej siostry. Wśród gości znalazł się również Adam wraz z małżonką i pociechami. Sprawiał wrażenie, jakby otaczała go aura radości i zadowolenia z życia rodzinnego.
Dominika, 34 lata
Czytaj także:
„Mój mąż wszystkie wydatki dzielił na pół. Gdy straciłam pracę, miałam u niego dług zaciągnięty na chleb i podpaski”
„Niechcący odkryłem romans żony. Zamiast ją zostawić, postanowiłem obmyślić sposób, by pokochała mnie na nowo”
„Przespałam się z jego kumplem, bo nie zwracał na mnie uwagi. Na nastoletnią mamę z brzuchem też pewnie nie spojrzy”