„Mąż mnie zdradzał, a siostra nagle znienawidziła. Jak mogłam się nie domyślić, że knują razem coś obrzydliwego”

„Mąż mnie zdradzał, a siostra nagle znienawidziła. Jak mogłam się nie domyślić, że knują razem coś obrzydliwego” fot. Adobe Stock
„– Haha, czyżby twój idealny mąż zauważył, że nie jesteś taka doskonała? – szyderczo odpowiedziała siostra. – Bardzo śmieszne... Kama, mnie się życie wali i nie mam czasu na twoje docinki. Powiedz mi tylko, czy Łukasz spoufala się z jakąś laską, kiedy przesiaduje w twoim pubie? – prosiłam”.
/ 21.05.2023 13:15
„Mąż mnie zdradzał, a siostra nagle znienawidziła. Jak mogłam się nie domyślić, że knują razem coś obrzydliwego” fot. Adobe Stock

Moje małżeństwo przechodziło poważny kryzys. Od jakiegoś czasu podejrzewałam, że mój mąż znalazł sobie kogoś na boku. Postanowiłam odkryć trudną prawdę, ale w życiu nie podejrzewałabym go o zdradę z tak bliską mi osobą. Moje życie w jednej chwili wywróciło się do góry nogami.

Kryzys wieku średniego?

Mojego męża poznałam jeszcze w liceum. Zakochaliśmy się w sobie jak wariaci i bardzo szybko zdecydowaliśmy się na ślub. Mimo niezadowolenia rodziców i licznych prób wybicia nam tego pomysłu z głowy, w wieku 20 lat byliśmy już małżeństwem. Nasze życie nie zawsze było usłane różami, ale zawsze mogliśmy liczyć na siebie nawzajem. Byliśmy wręcz nierozłączni i wiele osób nam tego zazdrościło. W tym moje siostra, która zawsze z niemal pogardą wypowiadała się na temat naszego związku i była zniesmaczona każdą wymianą czułości między nami. Choć takie zachowanie było oczywiście bolesne, to nauczyłam się nie zwracać na to uwagi. Relacje między mną a Łukaszem zaczęły się zmieniać tuż przed jego 40. urodzinami. Coraz częściej narzekał na pracę i brak wolnego czasu na rozwijanie swojego hobby. Łukasz uwielbiał motocykle, ale często nie mógł uczestniczyć w wyjazdach organizowanych przez swój klub, bo zdarzało mu się pracować w weekendy. Widziałam, że się wypala, dlatego z całego serca go wspierałam, gdy zaczął szukać nowego zajęcia. W końcu znalazł mniej angażującą, choć gorzej płatną pracę. Chciałam jednak, by znów był szczęśliwy, dlatego bez mrugnięcia na to przystałam. Łukasz faktycznie był chyba szczęśliwszy, ale jednocześnie coraz rzadziej bywał w domu. Niemal całe weekendy spędzał w klubie motocyklowym, w którym bywał równie często w tygodniu.

Często wracał późną nocą

Na początku starałam się to ignorować, mając nadzieję, że to tylko taka faza. Kiedy jednak nie pojawił się na ważnym występie naszej nastoletniej córki, która kochała śpiewać, powiedziałam "dosyć".

O co ci znowu chodzi, Marzena? Ciągle ma pełno tych występów, a ty się czepiasz, jakbym jej zrobił jakąś krzywdę! – bronił się, gdy w końcu mu to wypomniałam.

– To było dla niej naprawdę ważne i potrzebowała naszego wsparcia, a ty co? Nie mogłaś odpuścić sobie jednego piwa z kolegami? Mam wrażenie, że od jakiegoś czasu, to oni są twoją rodziną, a my jesteśmy w twoim życiu tylko na doczepkę – wypaliłam.

– Co ty gadasz?! W końcu mam czas, żeby zająć się tym, co naprawdę kocham, a ty mi tu wyjeżdżasz z jakimiś żalami – obruszył się Łukasz.

– W końcu zajmujesz się tym, co naprawdę kochasz? Łał, to niezwykle miłe z twojej strony, że jesteśmy na samym dole twojej listy priorytetów... Co się z tobą, do cholery, dzieje? Nie poznaję cię... – powiedziałam z żalem.

– Może mnie nigdy nie znałaś, a teraz nie możesz znieść tego, że nie jestem już pod twoim pantoflem – niemal wykrzyczał, złapał za klubową kurtkę i po prostu wyszedł.

Nasze drogi i wizje wspólnego życia coraz bardziej się rozjeżdżały. Myślałam, że znalazłam w Łukaszu kompana na dobre i złe, a on zaczął się coraz bardziej zmieniać i oddalać. Mimo wszystko nadal miałam nadzieję, że da się to jeszcze poukładać. Właściwie nie dopuszczałam do siebie żadnego innego rozwiązania. Choć przez kolejne tygodnie starałam się zbliżyć do męża i zmniejszyć przepaść między nami, jemu raczej na tym nie zależało. Wydawało mi się, że do minimum chce ograniczyć czas, który musi spędzać w domu. Ostateczny dowód na to, że wolałby być zupełnie gdzie indziej, znalazłam pewnego dnia w jego kurtce motocyklowej. Szukałam kluczy do garażu, a z kieszeni wyciągnęłam napoczęte opakowanie prezerwatyw.

Mój mąż mnie zdradzał

Z oczu popłynęły mi łzy, ale nie wpadłam w histerię. Gdzieś głęboko w podświadomości istniała już w mojej głowie myśl, że Łukasz zabawia się z jakąś lafiryndą na boku. Bolało, nawet bardzo, ale w jakimś sensie byłam na to przygotowana. Pozostawało skonfrontować się z Łukaszem i dowiedzieć się, kim ona jest.

Znalazłam to w twojej kurtce... Powiesz mi, kto to? – powiedziałam spokojnie do Łukasza, gdy wrócił z pracy.

– Co to jest? Gumki? To nie moje, chyba już zupełnie ci odbiło – oburzył się mój mąż.

– Chcesz mi powiedzieć, że trzymasz w kurtce cudze prezerwatywy? Nie rób ze mnie idiotki. Łukasz, po prostu bądź mężczyzną i się przyznaj – zaczęłam się denerwować.

– Nie wiem, może wziąłem kurtkę kogoś innego, nie mam zamiaru się przed tobą tłumaczyć, bo zwyczajnie nie ma z czego. Koniec i kropka, Marzena. Tylko winny się tłumaczy, a ja nie zrobiłem niczego złego – powiedział stanowczo i ostentacyjnie wyszedł z pokoju, jak ostatnio miał w zwyczaju.

Zaczęłam wątpić w to, czy mam rację, ale sprawa była na tyle poważna, że musiałam coś zrobić. Pierwsze, co przyszło mi do głowy, to telefon do mojej siostry. Kamila była właścicielką pubu, w którym ciągle przesiadywali faceci z klubu motocyklowego mojego męża. Pomyślałam więc, że może ona coś zauważyła.

– Haha, czyżby twój idealny mąż zauważył, że nie jesteś taka doskonała? – szyderczo odpowiedziała Kama, gdy zapytałam, czy widziała Łukasza z jakąś laską.

– Bardzo śmieszne... Kama, mnie się życie wali i nie mam czasu na twoje docinki. Powiedz mi tylko, czy Łukasz spoufala się z jakąś laską, kiedy przesiaduje w twoim pubie? – prosiłam.

– Marzenka, nie jestem jakimś cholernym szpiegiem i nie obserwuje non stop twojego ukochanego Łukaszka. Jeśli kogoś wyrywa, to raczej nie przy kumplach i barowym stoliku – stwierdziła Kamila zdegustowana tym, że w ogóle musi ze mną gadać.

Nie rozumiałam, dlaczego Kamila była do mnie tak wrogo nastawiona, ale musiałam z nią porozmawiać. W końcu ostatnimi czasy pewnie widywała Łukasza częściej niż ja. To, co powiedziała, nie uspokoiło mnie ani trochę, musiałam więc coś zrobić, aby dowiedzieć się prawdy.

Tego się nie spodziewałam!

Nie jestem dobra w szpiegowaniu ludzi, więc potrzebowałam kogoś, kto pomoże mi zdemaskować Łukasza. Po tym, jak mnie zlekceważył i bezczelnie okłamał, byłam zdeterminowana, by poznać prawdę. Zatrudniłam więc prywatnego detektywa, aby dowiedzieć się, gdzie swój wolny czas spędza mój ukochany mąż. Czułam się, jak w jakimś tanim amerykańskim filmie, ale nic nie mogło mnie zatrzymać. Na szczęście detektywem okazała się kobieta, więc czułam się trochę mniej zażenowana, opowiadając jej o swoim problemie. Pani Kasia uprzedzała mnie, że czasem trzeba uzbroić się w cierpliwość, aby zyskać twarde dowody. W moim przypadku nie minął nawet tydzień. Kiedy do mnie zadzwoniła, byłam bardzo zdenerwowana, ale też podekscytowana. Pani Kasia poprosiła, żebym przyjechała do niej do biura, bo ma mi coś do pokazania. W ciągu godziny byłam na miejscu i nie mogłam się doczekać momentu, w którym zobaczę kochankę Łukasza. Pani detektyw miała poważną minę i powiedziała, żebym usiadła w fotelu.

– Zawsze mówię klientkom, że jest mi przykro, kiedy dostarczam im dowody zdrady ich partnerów. Teraz jest mi jednak wyjątkowo przykro, pani Marzeno – powiedziała z zatroskaną miną i wręczyła mi kopertę.

Wydawało mi się, że jestem gotowa na wszystko. Myliłam się. Na pierwszym zdjęciu zrobionym przez panią Kasię był Łukasz całujący się z jakąś kobietą na tyłach baru Kamili. Dopiero na kolejnym zdjęciu było widać jej twarz. To była Kamila. Moja siostra całowała się z moim mężem. Kolejne zdjęcia przedstawiały ich już w samochodzie Kamili, która ewidentnie siedziała okrakiem na Łukaszu. Na zdjęciach z innego dnia było widać, jak wchodzą uśmiechnięci do jej mieszkania, z którego Łukasz wyszedł późną nocą. Zamurowało mnie. Nie mogłam się ruszyć ani nic powiedzieć. Tylko wpatrywałam się w zdjęcia i nie dowierzałam w to, co na nich widzę. Kamila nie mogła znieść naszego szczęścia i w końcu nadarzyła się okazja, by zrujnować nasz związek! Obydwoje nie mieli skrupułów nie tylko, żeby mnie zdradzić, ale jeszcze, by bezczelnie kłamać na ten temat.

Kiedy pokazałam zdjęcia Łukaszowi. był w szoku. Jakby nie spodziewał się, że kiedykolwiek jego romans się wyda, a ja zażądam rozwodu. Błagał o wybaczenie, zmieniając się nagle z oziębłego gnojka w szalenie zakochanego we mnie faceta. Ja nie miałam już jednak dla niego nawet strzępów miłości. W ciągu tygodnia udało mi się wyrzucić go z domu i złożyć papiery do sądu. Jesteśmy już rok po rozwodzie i od tej pory praktycznie go nie widuję. Nie rozmawiam też z Kamilą, która nawet nie próbowała się ze mną skontaktować i przeprosić. Na dobre pozbyłam się jej z mojego życia i podejrzewam, że tak będzie lepiej.

Czytaj także:
„Rozwiodłem się po 8 miesiącach małżeństwa. Teraz ta zołza chce 50 tysięcy złotych za wesele, którego nie chciałem”
„Rozwiodłam się z mężem, by szukać przygód i szybko tego pożałowałam. Znalazł sobie młodą lafiryndę, a mnie zakłuła zazdrość”
„Zaledwie pół roku po swoim ślubie, mój brat wdał się w romans z moją przyjaciółką. Szybko uznał, że nie kocha żony”

Redakcja poleca

REKLAMA