„Mąż zrobił innej kobiecie dziecko, ale mu wybaczyłam. Pokochałam owoc jego zdrady i zostałam mamą tej kruszyny”

Kobieta, która przygarnęła dziecko ze zdrady fot. Adobe Stock, nuzza11
„Byłam w takim szoku, że przez kilka minut nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Osunęłam się więc tylko na fotel i patrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami. Nie dość, że mnie zdradził, to jeszcze miał z nią córkę?”.
/ 10.12.2021 08:55
Kobieta, która przygarnęła dziecko ze zdrady fot. Adobe Stock, nuzza11

Moje przyjaciółki często skarżyły się na swoich mężów. Narzekały, że ich nie szanują, nie pomagają w domu, a nawet zdradzają. Gdy to słyszałam, patrzyłam na nie ze współczuciem, ale w duchu się cieszyłam. Byłam szczęśliwa, że mnie takie problemy nie dotyczą. Mój ukochany mąż, Jacek, zawsze traktował mnie jak księżniczkę i zapewniał na każdym kroku, że jestem jedyną i największą miłością jego życia. Wierzyłam w każde jego słowo. Ale pół roku temu czar prysł. 

To miał być cudowny, romantyczny wieczór. Były urodziny Jacka. Czekałam na jego powrót z niecierpliwością. Kolacja stała na stole, świece się paliły, wino chłodziło się w lodówce. Pod sukienką miałam nową, seksowną bieliznę. Taką, jaką lubił – czarną, z mnóstwem koronek. Byłam przekonana, że kiedy już zjemy, to pójdziemy do łóżka. Niedawno uznaliśmy, że czas najwyższy na dziecko, i, że tak powiem, bardzo sumiennie się o nie staraliśmy.

Co prawda od miesiąca Jacek nie wykazywał takiego entuzjazmu jak wcześniej, ale nie widziałam w tym niczego niepokojącego. Od świtu do nocy siedział w firmie, miał prawo być przemęczony. Byłam pewna, że jak już skończy najnowszy projekt, to wszystko wróci do normy.

Ogarnął mnie niepokój. A zaraz potem się wściekłam

Przyjechał spóźniony. Godzinę. Wszedł do mieszkania i wręczył mi bukiet przepięknych, białych róż.

– Dziękuję, kochanie, ale to raczej ja powinnam dać ci kwiaty. Masz przecież urodziny – przytuliłam się do niego.

– To nie tak. To na przeprosiny – delikatnie mnie od siebie odsunął.

– Za spóźnienie? Nie gniewam się. Wiem, że masz mnóstwo pracy i rozumiem, że możesz być później – uśmiechnęłam się.

– Nie o to chodzi… Musimy porozmawiać… Bardzo poważnie porozmawiać – wykrztusił, a mnie ogarnął niepokój.

– O Boże, zwolnili cię z pracy?

– Nie, to nie to…

– To co? Wykrztuś wreszcie! – straciłam cierpliwość.

Wziął głęboki oddech.

– Prawda jest taka, że mam dziecko. Półroczną córeczkę, Natalkę. I muszę się nią zaopiekować – wypalił.

Zamarłam. Byłam w takim szoku, że przez kilka minut nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Osunęłam się więc tylko na fotel i patrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami. A on? Zaczął opowiadać… Że jakieś dwa lata temu miał romans z koleżanką z pracy, Ewą. Spotkali się tylko kilka razy i rozeszli bez wzajemnych pretensji i żali, ale wkrótce okazało się, że ona jest w ciąży. On obiecał, że będzie odwiedzał dziecko, płacił na jego utrzymanie, ale od razu uprzedził Ewę, że nigdy nie będą razem. Bo on kocha tylko mnie. Poczułam, jak wzbiera we mnie wściekłość.

– No proszę, jaki jesteś szlachetny i prawy. Może ci medal dać?! – wrzasnęłam.

– Przestań… Naprawdę nie wyobrażam sobie bez ciebie życia. Ewa to rozumiała. Powiedziała, że nie chce rozbijać mojego małżeństwa, że poradzi sobie z małą sama…

– A teraz co, nagle zmieniła zdanie?

– Nie. Miesiąc temu miała wypadek samochodowy. Zginęła na miejscu. Natalka nie ma oprócz mnie nikogo. Ojciec Ewy nie da sobie rady, jest za stary, jej matka nie żyje. W opiece społecznej powiedzieli, że jeśli ja się nią nie zajmę, trafi do domu dziecka… Nie mogę na to pozwolić…

– No i…

– No i pomyślałem że ci o wszystkim opowiem, a ty… – zająknął się.

– A ja wspaniałomyślnie wybaczę ci zdradę i powiem, że z wielką radością zaopiekuję się twoją córką? – dokończyła za niego.

– Tak – patrzył na mnie z nadzieją.

Aż się zatrzęsłam. W głowie mi się nie mieściło, że może mnie prosić o coś takiego! Co za bezczelność!

– No to srodze się zawiedziesz! Nie chcę na was patrzeć! Ani na ciebie, ani na tą twoją córeczkę! Zabieraj więc swoje rzeczy i do widzenia! – wrzasnęłam.

Jacek nawet nie próbował się dalej tłumaczyć

Wrzucił kilka swoich najpotrzebniejszych rzeczy do walizki i ruszył w stronę drzwi. W progu się odwrócił.

– Przepraszam, naprawdę przepraszam. Nie chciałem cię skrzywdzić. Ale nie potrafię i nie chcę zapomnieć o Natalce. Miałem nadzieję, że to zrozumiesz – powiedział tylko cicho i wyszedł.

Przez kilka następnych dni nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Chodziłam z kąta w kąt, przez głowę przelatywało mi setki myśli. Z jednej strony nienawidziłam Jacka. Za to, że mnie zdradził, oszukał, że jednym wyznaniem rozjechał mój idealny i szczęśliwy świat jak buldożer. Ale z drugiej już za nim tęskniłam.

Przed oczami stanęły mi wszystkie cudowne chwile, które razem spędziliśmy. Uświadomiłam sobie, że mimo wszystko wciąż go kocham. I raczej nie uda mi się o nim zapomnieć. Tak jak o jego córeczce.
Zaczęłam się zastanawiać, jak wygląda, czy jest do niego podobna. Starałam się odpędzić tę myśl, ale wracała jak bumerang, ze zdwojoną siłą. Po tygodniu nie wytrzymałam. Chwyciłam za komórkę i zadzwoniłam do męża.

– Gdzie jest Natalka? – mruknęłam.

– W pogotowiu opiekuńczym. A co?

– Nic. Chciałabym ją zobaczyć.

– Za pół godziny u ciebie będę!

– OK. Tylko nie rób sobie żadnych nadziei. To tylko zwykła babska ciekawość – odburknęłam.

W tamtej chwili jeszcze nie byłam pewna, czy zdołam wybaczyć Jackowi i zaakceptować jego dziecko. Chciałam je najpierw zobaczyć, przekonać się, co poczuję. Pojechaliśmy do pogotowia opiekuńczego. Jacek musiał tam bywać wcześniej, bo opiekunka serdecznie się z nim przywitała. I od razu zaprowadziła nas do Natalki. Malutka leżała w łóżeczku. Była taka śliczna. Miała jasne kręcone włoski i niebieskie oczy, zupełnie jak Jacek.

Ogarnęło mnie wzruszenie. I żal, że to maleństwo jest na świecie zupełnie samo. Pomyślałam, że ta słodka dziewczynka nie jest niczemu winna, że po śmierci matki zasługuje na miłość i szczęście.
W jednej chwili rozbudziły się we mnie nieznane mi dotąd emocje. Nie mogłam się powstrzymać i wzięłam ją na ręce. Spojrzała niepewnie, ale zaraz potem przylgnęła do mnie całym ciałkiem. Poczułam, jak robi mi się tak dziwnie gorąco.

– Wiesz co, jak tatuś pozałatwia wszystkie formalności, to zabierzemy cię do domku – uśmiechnęłam się.

– To znaczy, że mi wybaczyłaś? – usłyszałam za plecami niepewny głos męża.

– O nie, mój drogi, o twojej zdradzie tak szybko nie zapomnę. Ale na tę słodką istotę gniewać się nie potrafię – odparłam.

To była dla mnie zupełnie nowa rola

Następne dni były szalone. Musieliśmy się przecież przygotować do roli rodziców. Wykupiliśmy w księgarni wszystkie poradniki. W błyskawicznym tempie urządziliśmy pokoik dla Natalki, kupiliśmy wózek i dziesiątki innych rzeczy, o których istnieniu nawet nie wiedziałam. Pierwsze dni były dla mnie naprawdę trudne. Nie miałam pojęcia, jak zajmować się takim małym dzieckiem.

Jacek jako tako sobie radził, bo przecież wcześniej odwiedzał córeczkę, ale ja byłam kompletnie zielona.
Na szczęście z pomocą przyszły bardziej doświadczone przyjaciółki i wszystko zaczęło się układać.
Dziś Natalka ma już prawie dwa lata i opieka nad nią sprawia mi ogromną radość. Nie wyobrażam sobie bez niej życia. I cieszę, się, gdy mówi do mnie „mama”. Kiedy nazwała mnie tak po raz pierwszy, poczułam się dziwnie, ale zaraz potem uświadomiłam sobie, że jestem dla niej, obok męża, najbliższą i najukochańszą osobą. Czyli mamą.

Między mną a Jackiem też już wszystko powoli się układa. Co prawda gdzieś tam w głębi duszy ciągle czuję do niego żal, ale nie rozdrapuję ran, nie przypominam mu o zdradzie. Zwłaszcza że dwoi się i troi, żebym znowu uwierzyła, że jestem tą jedyną. Ostatnio przemknęła mi nawet przez głowę myśl, że jeśli tak dalej będzie się starał, to może pomyślimy o rodzeństwie dla Natalki. Mała nie powinna chować się sama!

Czytaj także:
„Wpadłam z młodszym bratem mojej przyjaciółki. W sumie to się cieszę, był moją ostatnią nadzieją na macierzyństwo”
„Po pierwszym zawale nadal wymykałem się z domu na pizzę i piłem piwo. Igrałem ze śmiercią”
„Syn zginął w wypadku, a mąż zmarł z rozpaczy tęsknoty za dzieckiem. Do tego jeszcze straciłam pracę”

Redakcja poleca

REKLAMA