„Mąż miał dobry gust, ale nie grzeszył rozumem. Wymienił mnie na młodszą kopię. Zapomniał, że to kosztowna transakcja”

pewna siebie kobieta fot. Adobe Stock, sepy
„Wiedziałam, że rozwód nadchodzi, a Dominika zaczęła nawet pojawiać się czasem w naszym domu, niby na chwilę, żeby tylko poczekać na Józka. Ignorowałam to, ale denerwowało mnie krzątanie się po przestrzeni. Mojej przestrzeni”.
/ 10.09.2023 22:00
pewna siebie kobieta fot. Adobe Stock, sepy

Kiedy mąż przyprowadził do naszego domu bezczelną Dominikę, byłam wściekła. Do tej pory skąpił mi wszystkiego, ale nie miał oporów, by zacząć wydawać wszystkie oszczędności na kochankę.

Nie spodziewał się jednak, że z torbami puścić mogą go dwie osoby naraz.

Szybko mu się znudziłam

Poznałam Józka na studiach. W tym czasie dorabiałam sobie w kawiarni, którą starszy ode mnie, zawsze dobrze ubrany mężczyzna odwiedzał praktycznie każdego wieczoru. Nigdy nie widziałam go z książką czy gazetą, bo nie należał do intelektualistów. Wyczuwałam za to jego wzrok na sobie.

Kiedy ruch w kawiarni malał, zwykliśmy zamieniać ze sobą kilka zdań. Robił na mnie wrażenie tym, że w przeciwieństwie do chłopców w moim wieku, wydawał się ułożony i spokojny. Choć nie należał do najbardziej błyskotliwych osób, biła od niego elegancja i męskość. W ten sposób, 11 miesięcy później, stałam się żoną starszego o 15 lat mężczyzny.

Oboje nigdy nie planowaliśmy mieć dzieci, więc małżeństwo mijało nam głównie na wspólnych podróżach czy odwiedzaniu drogich restauracji. Po kilkunastu latach małżeństwa zauważyłam jednak po raz pierwszy, że mój Józek zdziadział. Zawsze chętny do wspólnego spędzania czasu, nagle zaczął przesiadywać godzinami na kanapie lub spędzać nadgodziny w pracy.

– Józek, czemu już razem nic nie robimy? – pytałam.

– Nie jesteśmy już najmłodsi.

– Ale ja mam tylko 40 lat. – odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy, dumna z tego, że powoli starzeję się z dumą.

– No więc widzisz, menopauza, te sprawy. Śpieszno ci na parkiet?

– Chyba bardziej, niż tobie. Ja czuję się w swojej skórze świetnie.

Nie odbierałam w tamtym czasie jego słów za atak. Po czasie zauważyłam jednak, że kieruje w moją stronę coraz więcej przytyków, nijako obdzierając mnie z kobiecości.

– Ale ty byłaś wtedy ładna… – mówił, oglądając nasze stare zdjęcia. – Chciałbym wrócić do tych czasów.

Dziś wiem już, że słowa te odznaczały się wcale nie romantyzmem, a nieodżałowaną chęcią poderwania kolejny raz młodej, naiwnej dziewczyny.

Zmienił mnie na młodszy model

Dominikę zobaczyłam pierwszy raz, gdy mąż postanowił zaprosić na domową kolację współpracowników. Wydało mi się to dziwne, z racji, że wśród zaproszonych znalazło się bardzo dużo młodych osób. Miałam wtedy jednak wrażenie, że po prostu próbuje odmłodzić się w takim towarzystwie.

– Maria, co to za włosy? Taki kolor jest dla młodych dziewczyn. – skomentował pewnego razu, gdy wróciłam od fryzjera, po przefarbowaniu się na ognisty rudy, tak, jak robiłam to za czasów studiów.

Komentarz ten zakuł mnie na nowo, gdy zobaczyłam młodą, piękną Dominikę. Kiedy zapukała do drzwi, ja siedziałam przy garach w fartuszku, a ona odkładała na wieszak drogi płaszcz. Spod niego wydostały się piękne, bursztynowo rude fale. Wyglądała podobnie, jak ja z przeszłości: wysoka, szczupła, z widocznie kocimi oczami. Mój mąż, pod pretekstem udzielania się w dyskusji, cały czas zadawał jej pytania i patrzył w nią jak w obrazek.

– Chłopak na Ciebie czeka? – rzucił w pewnym momencie.

– Nie mam chłopaka.

– No i dobrze. Znajdź sobie mężczyznę, to znaczy, kogoś starszego. – mówiąc to, zreflektował się dopiero, patrząc na męską część grona. – Nie mówię o was źle, chłopaki. Żeby nie było.

Usłyszałam jej chichot. I mnie przekonywał lata temu, że chłopcy w moim wieku nie powinni nazywać się mężczyznami.

Potem zaczęło się wracanie późno z pracy, odwożenie dużo młodszej koleżanki do domu. Doskonale wiedziałam, co się święci, ale nie chciałam dawać sobą pomiatać. Trzymanie go na siłę nie było w moim stylu: uważałam, że jeśli mąż nie umiał zachować wierności teraz, prędzej czy później by mnie zdradził.

– Spotykasz się z nią? – zapytałam w końcu, doskonale wiedząc, co usłyszę.

– Tak. Póki co, między nami wszystko jest skończone. Przepraszam. – powiedział chłodno, wychodząc z domu.

Wiedziałam, że rozwód nadchodzi, a Dominika zaczęła nawet pojawiać się czasem w naszym domu, niby na chwilę, żeby tylko poczekać na Józka. Ignorowałam to, ale denerwowało mnie krzątanie się po przestrzeni. Mojej przestrzeni.

– Chcesz rozwodu? – spytałam w końcu, zamykając się z mężem w małym pokoju biurowym.

– Maria, myślałem, że wiesz, że to jest postanowione. Wypaliłem się w tym związku, a zasługuję na to, by żyć pełnią życia. Być może uda mi się nawet zostać jeszcze ojcem.

– Ojcem? O czym ty mówisz? – nie dowierzałam własnym uszom.

– Tylu polskich celebrytów zostało ojcami po pięćdziesiątce…

„Daleko ci do celebryty” – chciałam odpowiedzieć. Nie chciałam jednak zniżać się do jego poziomu.

– Być może ja mogę jeszcze dać jej dziecko. Za to Ty nie donosisz ciąży. – dodał po chwili.

– Ty…

Już miałam odpowiedzieć coś temu łachudrze, który na pozór nigdy nie chciał mieć dzieci, ale przerwało mi pukanie do drzwi. Ta wariatka nie pomyślała nawet, by poczekać na zgodę, tylko weszła, jak do swojego własnego mieszkania.

– Skarbie, czyli mogę iść kupić te buty i użyć twojej karty? – mówiąc to, wyszczerzyła i w moją stronę białe, równe ząbki.

– Pewnie, słoneczko. – odpowiedział.

To słodzenie strasznie mi przeszkadzało. Do mnie nie mówił tak już od lat.

– Zabierz tę wywłokę z mojego domu! – odkrzyknęłam.

– To też mój dom. Chcesz się o niego spierać? Dobra. Pójdę na wszystkie ugody, dostaniesz połowę, albo możemy sprzedać go razem w cholerę. Już niebawem zamieszkam zresztą z Dominiką.

Jak miało się wkrótce okazać, jego plan wcale się nie ziścił.

Wystawiła go do wiatru!

Wraz z Józkiem postanowiliśmy rozstać się bez orzekania o winie, by uniknąć burzliwych rozpraw sądowych. Mieliśmy zeznać wspólnie, że powodem rozpadu małżeństwa wynikało z wypalenia się uczuć. Warunkiem takiego ustalenia było podzielenie się zyskiem ze sprzedaży domu pół na pół: żadne z nas nie potrzebowało 90 metrów kwadratowych, ani też nie zamierzało się nimi dzielić.

Z racji, że chciałam jak najszybciej pozbyć się Józka z mojej głowy, zajęłam się sobą i straciłam zainteresowanie sprawą. Dopóki nie zapukał do moich drzwi w nowym mieszkaniu.

– Marysia! Musisz mi pomóc! Proszę, zrobię wszystko! – wręcz wykrzyknął, patrząc się na mnie, jak małe dziecko na matkę.

„Aha: pomyślałam. Teraz mi Marysiuje. Coś musiało się stać”.

– Przekazałem swoją połowę pieniędzy ze sprzedaży naszego domu Dominice. Miała kupić za nie mieszkanie, które razem oglądaliśmy. A ona zniknęła! Dosłownie rozpłynęła się w powietrzu.

– Masz jakieś dowody umowy między wami? Nie posądzam cię o spisanie papierka, ale choćby SMSy. Może pisałeś w nich, że przekazujesz jej kwotę, którą ta wpłaci w waszym wspólnym imieniu na poczet konkretnego mieszkania? No i co z potwierdzeniem przelewu?

– Nie mam niczego takiego! Dałem jej kopertę do ręki, a o sprawie rozmawialiśmy tylko na żywo.

– Józek! Zawsze wiedziałam, że nie grzeszysz inteligencją, ale teraz widzę, że jesteś po prostu głupi. Dałeś się nabrać małolacie.

– Najgorsze jest to, że o tym wiem! Jestem strasznie głupi. Gdybym tylko wiedział… Nigdy nie nawiązałbym z nią romansu.

– Świetnie. Powodzenia zatem w ugraniu czegokolwiek.

– Marysia! – nawoływał. – Mam zostać bez dachu nad głową?

– Jesteś dorosły, radź sobie. Przecież stać cię chociaż na wynajem.

– Po tylu latach we własnym domu?

– A co mnie to obchodzi? – zamknęłam mu drzwi przed nosem.

Z Józkiem nie kontaktowałam się od tej pory niemalże wcale. Teraz czeka na mnie rozwód, do którego mąż najwyraźniej nagle nie zamierza dopuścić. Wiem jednak, że nie przyjmę z powrotem psa, który wraca z podkulonym ogonem. Nowe życie rozpocząć mogę sama: i to bez względu na wiek.

Czytaj także:
„Mąż po rozwodzie odżył i zmienił się w elegancika z werwą. To romans z małolatą stał za tą metamorfozą”
„Wskakiwała do różnych łóżek, ale materac małolata był dla niej najwygodniejszy. Zdradę przypłaciła szantażem”
„Mąż zdradził mnie z małolatą, wręczył papiery rozwodowe, a potem się rozmyślił. Młodziutka kochanka zaczęła mu dokazywać?”

Redakcja poleca

REKLAMA