„Mąż kuzynki to babiarz i damski bokser, więc namówiłam ją na rozwód. Teraz narzeka, że to przeze mnie jest samotną matką”

kobieta rozmawia z kuzynką fot. Adobe Stock, PheelingsMedia
„– Spójrz na Milenę – stwierdził, jakby wcale mnie tam nie było. – Też ma dzieciaka, a niezła z niej dupeczka. A ty? Wstyd się z tobą pokazać! Żebyś chociaż sprzątała… Ale siedzisz w bajzlu cały dzień i tylko jęczysz jak moja babka. W prosektorium człowiek by się lepiej bawił niż tutaj”.
/ 12.02.2023 10:30
kobieta rozmawia z kuzynką fot. Adobe Stock, PheelingsMedia

Bardzo cieszyłam się, że wracam na urlop do Polski. Człowiek narzeka, że syf i bezrobocie, ale jednak to dom… Ojciec też się podrajcował: wypytywał, jak długo zostanę, czy na pewno przyjadę z Kacperkiem, i jak sądzę, czy to dobry pomysł, żeby wziął na ten czas urlop i wreszcie mógł nacieszyć się wnukiem. Mój tata naprawdę jest strasznie fajny. Taki uważający, żeby się nie narzucać!

Co do mnie, nie miałam żadnych planów oprócz tego, żeby poleżeć pod jabłonią w sadzie, zabrać małego na kanie do zagajnika, no i obskoczyć bliskich. Miałam nadzieję, że sami wpadną na to, żeby powitać nas pierogami, barszczem czerwonym i wszystkimi pysznościami, które śniły mi się po nocach.

Na kilka lat całkiem straciłyśmy kontakt

Chciałam też odwiedzić kuzynkę, żeby zobaczyć, jak sobie radzi. Wielokrotnie pytałam o nią ojca – w końcu to jego bratanica – ale zawsze mnie zbywał.

– Tak, rozwiodła się wreszcie z tym bydlakiem – powiedział tylko. – I nie wiem, co u niej. Czy ja w cudze garnki zaglądam?!

No nic, pojadę, to pogadamy jak za dawnych czasów. Dawno temu, zanim w naszym życiu pojawili się mężczyźni, była przecież moją najlepszą przyjaciółką! Obu nam się nie powiodło z facetami. Ojciec Kacpra zniknął, gdy tylko dowiedział się, że dziecko w drodze. Jola zaś wyszła za mąż, ale… mój Boże! Stokroć lepiej było zostać samotną matką, niż wpakować się w związek z typem pokroju Krzysztofa!

Przed ślubem – cud, miód i orzeszki, rodzina piała z zachwytu, jakiego to anioła Jola sobie przygruchała. Z kwiatkami przychodził, matkę całował po rękach, a miły, uprzejmy… Kiedy wyjeżdżałam z Kacperkiem do Szkocji, byłam przekonana, że kuzynce się udało; nawet mobilizowało mnie to do walki o lepsze życie.

Ojciec nigdy nie narzekał, ale miałam podstawy uważać, że go zawiodłam; w końcu nawet studiów nie skończyłam. Tyle nadziei, tyle planów – i nagle buch! Panna z dzieckiem i po ptokach. Pewnie biedak się nasłuchał od rodziny…

Choć kariery nie zrobiłam, poradziłam sobie – mam tam niezłą pracę, mieszkanie, grono znajomych. Kacper odnalazł się w przedszkolu, potem w szkole. To, co mogło mnie załamać, na szczęście mnie wzmocniło – czułam się dorosła i samodzielna.

Próbowałam podtrzymywać kontakt z kuzynką, ale nie odpisała na żadną wiadomość. Coś było nie tak. Jednak mój ojciec, gdy pytałam, rzucił tylko enigmatycznie, że „Nie wszystko złoto, co się świeci”, i jeszcze: „Kiedy przyjedziesz, zobaczysz na własne oczy”.

Faktycznie, zobaczyłam. Wróciłam na święta i już w kościele zdziwiłam się, jak Jola się zmieniła: szara jak ten cień na ścianie! Za to Krzysiek – Francja elegancja: koszula, garnitur, włosy na żel. Holował żonę za łokieć do pierwszej ławki, jakby miała się zgubić w tłumie przy lada powiewie wiatru. Może chora?

Podeszłam po mszy, przywitałam się, zaprosiłam Jolę na plotki.

– Ja… Chyba nie – bąknęła. Czasu nie mam, dziecko małe.

– Wiem, co to małe dziecko! – roześmiałam się. – No, nie bądź taka sztywna, Jolka! Upiekę szarlotkę, posiedzimy, pogadamy.

– Milena ma rację – wtrącił się Krzysiek, który dotąd rozmawiał z kimś na boku. – Ruszże się, kobieto, wyrwij z domu, zanim całkiem porośniesz mchem.

Naprawdę mogę? – zapytała go cichutko, a mnie aż zatkało.

– Idź! – rzucił Krzysiek. – Zostaw małą u matki, nabierz trochę ogłady przy gościu ze świata.

Ten sam wieczór, który spędziłyśmy razem, małżonek mojej kuzynki przebalował w klubie ze swoją kochanką… Ale to wyszło dopiero po jakichś dwóch latach. A wtedy Jola skupiła się na tym, żeby mnie przekonać, że jest bardzo szczęśliwa. Gdyby tylko Krzysiek tyle nie pracował! Nigdy go w domu nie ma… A jak już wróci, to zły i zmordowany do granic. Ja to mam dobrze, że wyjechałam. W tym kraju założyć własną firmę to jak zawiązać sobie stryczek na szyi!

Najpierw ją wyśmiał, a potem pobił

Prawda zaczęła wychodzić na jaw stopniowo, niczym woda szukająca przejścia w wale przeciwpowodziowym. Tu ciotce się wymknęło słówko przez telefon, tam wujek zaklął na samo wspomnienie zięcia, gdy do nich zaszłam w czasie kolejnej wizyty. Nawet tata powiedział kiedyś, gdy zastanawiałam się, czy Kacprowi nie brakuje ojca, że czasem lepiej nie mieć żadnego, niż mieć za wzorzec byle co.

Obraz, który się wyłaniał z tych „przecieków”, był przerażający. Wyszło na to, że Krzysiek potraktował małżeństwo jak jeszcze jeden biznes: podpiął się pod majątek teściów, zainwestował w firmę, żonie zmajstrował dziecko, aby ją czymś zająć, a sam żył jak kawaler, coraz jawniej obnosząc się ze swoimi romansami. W końcu poderwał jakąś małolatę i całkiem przestał się kryć. Sama byłam świadkiem, jak naubliżał Joli, że zrobiła się stara, brzydka i jest niczym kula u nogi.

– Spójrz na Milenę – stwierdził, jakby wcale mnie tam nie było. – Też ma dzieciaka, a niezła z niej dupeczka. A ty? Wstyd się z tobą pokazać! Żebyś chociaż sprzątała… Ale siedzisz w bajzlu cały dzień i tylko jęczysz jak moja babka. W prosektorium człowiek by się lepiej bawił niż tutaj!

Byłam w totalnym szoku. A ta jeszcze zaczęła się tłumaczyć, że przecież się stara, ale dom jest taki duży, mała źle sypia i choruje!

– Powiedz, co mam jeszcze zrobić, żeby było lepiej? – spojrzała na mnie błagalnie, gdy nareszcie zostałyśmy same.

– Postaw się! – palnęłam. – Czego ty się boisz? Że cię zostawi? Przecież ten facet to porażka, na rozwodzie tylko wygrasz!

Odniosłam wrażenie, że sama o tym myślała, ale nie miała odwagi podjąć decyzji. Długo wtedy gadałyśmy. Poradziłam jej, żeby postawiła warunki – w końcu miała za sobą całą rodzinę. Żadnych bab, szacunek, pomoc w domu. A jak pan się nie dostosuje, to fora ze dwora! Czy ona w ogóle wyobraża sobie, że może być gorzej?!

– No, mógłby mnie jeszcze bić – westchnęła cichutko.

– Pewnie i tego się doczekasz.

– Mama mówi, że dziecko powinno mieć ojca – ona na to.

– Takiego gnoja?!

Podobno mało jej śmiechem nie zabił, gdy próbowała naprawiać ich małżeństwo. W końcu też doczekała się – spuścił jej łomot. To już przepełniło miarkę: rodzina Joli nareszcie wkroczyła do akcji i doszło do rozwodu.

No tak, trzeba znaleźć kozła ofiarnego

Zadzwoniłam do kuzynki na drugi dzień po powrocie do Polski i zaproponowałam spotkanie.

– Wybacz, ale nie mam czasu – powiedziała po chwili.

– A kiedy będziesz miała? – zapytałam lekkim tonem.

Znowu zapadła cisza, w tle szeleściły jakieś szepty.

Ona nie chce cię widzieć – raptem w słuchawce zabrzmiał głos ciotki. – Co to za przyjaciółka, która niszczy czyjeś małżeństwo?

– Przecież Krzysiek Jolę zdradzał, pomiatał nią – bąknęłam.

– A co ty wiesz o związkach, jak ciebie nikt nie chciał?! Teraz biedaczka została samotną matką, a wszystko przez ciebie! – krzyknęła. – Daj jej święty spokój!

I rozłączyła się.

To takie niesprawiedliwe! Chciałam pomóc, a teraz się okazuje, że to przeze mnie Jola jest nieszczęśliwa… To moja wina?

Czytaj także:
„Facet mojej siostry to furiat. Podczas napadów szału bije ją i upokarza. Ewa wie, że powinna go rzucić, ale się boi...”
„Nakryłam męża przyjaciółki z kochanką. Nie wiem, co mam robić: zaoszczędzić jej bólu i milczeć czy zrujnować jej małżeństwo?”
„Nakryłam sąsiada, jak obmacuje kochankę na parkingu. Jaką świnią bez honoru trzeba być, by zdradzać ciężarną żonę?”

Redakcja poleca

REKLAMA