Nigdy nie zapomnę dnia, w którym mąż poinformował mnie, że nie może mieć dzieci. To było dokładnie w drugą rocznicę ślubu. Przyszedł do domu z ogromnym bukietem kwiatów i zakomunikował mi, że nigdy nie zostanie ojcem. I chociaż przekonywał mnie, że wyniki badań poznał dopiero po naszym ślubie, to ja nie do końca mu uwierzyłam.
Miałam dziwne przeczucie, że zrobił to specjalnie. Jednak nie mogłam go zostawić. Kochałam go i nie wyobrażałam sobie bez niego życia. Pogodziłam się z myślą, że nie urodzę dziecka. Postanowiłam nawet rozważyć adopcję. Jednak mój mąż miał inne plany.
Miałam mieszane uczucia
Mimo iż od wyznania Marka o bezpłodności minęło już kilka miesięcy, to ja wciąż nie potrafiłam pogodzić się z myślą, że jedna z najbliższych mi osób zataiła przede mną prawdę.
–Nie jestem pewna, czy Marek mówi prawdę. Może po prostu bał się, że go zostawię – żaliłam się przyjaciółce.
Właśnie rano dowiedziałam się, że moja młodsza siostra spodziewa się dziecka i ta wiadomość popsuła mi cały dzień. Oczywiście bardzo się cieszyłam z jej szczęścia, ale to tylko rozdrapało moje wciąż niezagojone rany.
– Prawdę zna tylko Marek – Malwina wzruszyła ramionami. — Ale nie ulega wątpliwości, że bardzo cię kocha – dodała.
Myślałam, że adoptujemy dziecko
Kochałam Marka i byłam w stanie mu wybaczyć. Tym bardziej, że rozumiał moją potrzebę bycia matką. Sam także marzył o dziecku.
– Słuchaj Lenka, mam pewną propozycję – powiedział któregoś wieczoru. Oczy błyszczały mu z nieukrywanej ekscytacji, a z twarzy nie schodził uśmiech.
– Zabierasz mnie w podróż dookoła świata? – zapytałam i roześmiałam się. W sumie to nie byłby taki głupi pomysł. Oderwanie się od rzeczywistości i ciągłego rozpamiętywania kłamstwa Marka na pewno dobrze by mi zrobiło.
– Może innym razem – Marek zachichotał. — Teraz chciałbym porozmawiać o czymś innym.
Spojrzałam na niego z uwagą, a przez głowę przebiegła mi myśl, że chyba mi się to nie spodoba.
— Nigdy nie ukrywałem, że bardzo chciałbym zostać ojcem – rozpoczął nieśmiało mój mąż.
To akurat była prawda, bo o dzieciach mówił jeszcze przed ślubem.
– I właśnie wpadłem na pomysł, jak możemy spełnić to marzenie.
Byłam przekonana, że chodzi o adopcję. Ten temat pojawiał się w naszych rozmowach już od dłuższego czasu. Jednak to ja namawiałam Marka do tego kroku, a mój mąż nie był przekonany do tego pomysłu. Czyżby teraz miało się to zmienić?
– To kiedy zgłosimy się do ośrodka adopcyjnego? – zapytałam, nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
Marek spojrzał na mnie, a w jego oczach ujrzałam ogromne zdziwienie.
– Nie chodzi o adopcję – wyszeptał. I wtedy zrozumiałam, że jego pomysł wcale mi się nie spodoba.
Nie mieściło mi się to w głowie
Okazało się, że pomysł Marka jest absolutnie szalony. Otóż mój mąż wymyślił, że mam znaleźć sobie kochanka, dzięki któremu zajdę w ciążę. Mówiąc krótko, miałam przespać się z obcym facetem i liczyć na to, że mnie zapłodni.
– Czy ty zupełnie oszalałeś?! – wykrzyknęłam.
Przez kilka minut nie mogłam wyjść z szoku i trochę trwało, zanim się pozbierałam.
– Długo nad tym myślałem – odparł mój mąż ze stoickim spokojem. – I doszedłem do wniosku, że to jedyne wyjście – dodał.
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Mój mąż właśnie mi oświadczył, że mam uprawiać seks z innym mężczyzną.
– I jak to sobie wyobrażasz? Że podejdę do pierwszego lepszego faceta na ulicy i zapytam go, czy nie zechciałby zostać ojcem mojego dziecka? – z nerwów drżał mi głos i trzęsły mi się ręce.
– Oczywiście, że nie – odpowiedział spokojnie. – Znajdziemy odpowiedniego kandydata.
– Ty kompletnie zwariowałeś – powiedziałam i bezradnie rozłożyłam ręce.
Wymyślił to z miłości
A mój mąż spojrzał na mnie i delikatnie się uśmiechnął.
— Przecież zawsze chciałaś zostać matką. A ja ci to umożliwiam –powiedział. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć.
Zastanawiało mnie jedno. Czy mojemu mężowi nie przeszkadzało, że miałam się przespać z innym facetem?
– Czy ty mnie kochasz? – zapytałam ze łzami w oczach.
– Tak – odparł Marek. – I właśnie dlatego to robię.
Nie kontynuowałam tej rozmowy. Poszłam do sypialni i do końca dnia nie odzywałam się do Marka. Początkowo chciałam zadzwonić do przyjaciółki, ale zrezygnowałam. Było mi wstyd za męża, który wymyślił coś takiego.
Znalazł odpowiedniego kandydata
Przez kilka kolejnych tygodni Marek nie wracał do tematu. Miałam nadzieję, że ten głupi pomysł umarł śmiercią naturalną. Zaczęłam nawet myśleć, że być może uda mi się wrócić do tematu adopcji. Jednak nie doceniłam męża.
Któregoś wieczoru wrócił do domu i zapytał, czy możemy porozmawiać. Przestraszyłam się, że to jakiś kolejny szalony pomysł.
– Kilka tygodni temu do naszego zespołu w pracy dołączył świetny facet – powiedział Marek.
Zamilkł na kilka chwil i wpatrywał się we mnie.
– Jest przystojny i bardzo inteligentny – dodał.
– I co z tego? – zapytałam ze złością.
– To byłyby dobre geny dla naszego dziecka – odpowiedział.
Po tej rozmowie kompletnie się załamałam. Zrozumiałam, że nic nie odwiedzie mojego męża od chorego planu, który powstał w jego głowie. Wtedy też dotarło do mnie, że nasze małżeństwo zawisło na włosku.
Nasze życie erotyczne umarło
Powiedziałam Markowi, że nigdy nie zgodzę się na jego propozycję.
– Nie będzie ci przeszkadzać, że twoja żona pójdzie do łóżka z innym? – zapytałam Marka, gdy znowu wrócił do tematu.
– Przecież to tylko jednorazowa akcja – odpowiedział Marek. – Chodzi tylko o osiągnięcie celu, jakim jest dziecko.
W tym momencie poczułam do niego obrzydzenie, choć wciąż go kochałam. Nasze życie bardzo się zmieniło. Z jednej strony prawie w ogóle się do siebie nie odzywaliśmy, a jeżeli podejmowaliśmy jakieś rozmowy, to niemal zawsze kończyły się kłótnią. Dodatkowo nasze życie erotyczne niemal zamarło. Oboje mieliśmy dość duże potrzeby w tej kwestii, więc doskonale się uzupełnialiśmy. Tymczasem ostatnio sypialnia służyła nam jedynie do snu i kłótni.
– Myślę, że Marek robi to specjalnie – żaliłam się przyjaciółce. – Chyba liczy na to, że z powodu braku seksu znajdę sobie kochanka.
– Niemożliwe – zdziwiła się Malwina. – Przecież to chore – dodała.
A potem stwierdziła, że w to nie wierzy.
Ignorował mnie
Taka jednak była prawda. Każda sypialniana inicjatywa z mojej strony była przez Marka ignorowana. Wymówki były bardzo różne – ból głowy, dużo pracy, zmęczenie. I tak za każdym razem. W końcu poważnie zaczęłam zastanawiać się nad znalezieniem kochanka, ale wiedziałam, że to byłby koniec naszego małżeństwa. Dlatego ostatni raz postanowiłam porozmawiać z Markiem.
– Czy ty widzisz, co się dzieje? – zapytałam go. – Przecież za chwilę nie będzie, czego ratować.
– Bo jesteś uparta – odpowiedział Marek. – Ja podejmuję kroki, abyśmy spełnili swoje największe marzenie, a ty tylko narzekasz.
Tego było już za wiele. Zrozumiałam, że jakakolwiek rozmowa z nim nie ma kompletnego sensu. Zaczęłam rozważać rozwód.
– Dobrze się zastanów, zanim podejmiesz jakieś decyzje – radziła mi Malwina.
Ale ja już nie widziałam innego rozwiązania.
Czułam się upokorzona
Ostateczną decyzję podjęłam po imprezie firmowej w biurze Marka. Nie miałam ochoty tam iść, ale mój mąż nalegał. Po kilku drinkach przedstawił mnie swojemu współpracownikowi. I może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie jego zachowanie. Zostawił nas samych, wypowiadając słowa o lepszym poznaniu.
Nie wiedziałam, co mój mąż naopowiadał temu facetowi, ale jego mina mówiła wiele. Dosłownie rozbierał mnie wzrokiem. Poczułam mdłości, a zaraz potem pojawiła się czysta nienawiść. W tamtym momencie zrozumiałam, że dla mnie i dla Marka nie ma już przyszłości.
Opuściłam imprezę bez słowa wyjaśnienia i wróciłam do domu. Jeszcze tego wieczoru spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i wyprowadziłam się do rodziców. Mama próbowała wypytać mnie, co się stało, ale dla mnie rozmowa na ten temat była zbyt trudna. Zresztą co miałam jej powiedzieć? Że mój mąż postanowił znaleźć mi kochanka w celach rozpłodowych?
Kilka tygodni później złożyłam pozew o rozwód. Marek próbował mnie przekonać do zmiany zdania, ale ja wiedziałam, że już się nie cofnę. Nie wyobrażałam sobie życia z kimś takim. Sama też bardzo pragnęłam dziecka, ale pomysł Marka był dla mnie nie do zaakceptowania. Nie wiem, czy jeszcze spotkam mężczyznę, z którym założę rodzinę. Teraz dochodzę do siebie i wciąż wierzę w lepsze jutro.
Czytaj także: „Opiekowałam się dziadkiem aż do śmierci. Byłam w szoku, że w testamencie zapisał wszystko swojej córce, a nie mi”
„Gdy Robert został moim kochankiem, powiedziałam o tym jego żonie. Myślałam, że ją rzuci, a on szybko do niej wrócił”
„Coraz bardziej nie lubię swojego męża. Irytuje mnie wszystko, co robi. Nawet to, w jaki sposób mlaska przy stole”