„Mąż budził u mnie emocje jak na grzybach. W łóżku sąsiada znalazłam rozrywkę na długie jesienne wieczory, ale do czasu”

Roześmiana para ludzi fot. iStock by Getty Images, dragana991
„Nasze spotkania były coraz bardziej ryzykowne. Coraz częściej wyobrażałam sobie scenariusze, w których Piotr dowiaduje się o wszystkim. Te myśli napawały mnie strachem, ale jednocześnie czułam się jak w potrzasku, z którego nie mogłam się wydostać”.
/ 21.09.2024 16:00
Roześmiana para ludzi fot. iStock by Getty Images, dragana991

Wydawało mi się, że moje życie z Piotrem jest idealne. Mamy piękne mieszkanie w centrum miasta, oboje pracujemy w dobrze płatnych zawodach, a nasi znajomi podziwiają naszą relację. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda perfekcyjnie, ale jak to często bywa, pozory mogą mylić.

Codziennie rano budzę się obok Piotra, przygotowuję śniadanie i razem pijemy kawę, planując kolejny dzień. Chociaż kocham męża, rutyna naszego małżeństwa zaczyna mnie przytłaczać. Codziennie te same rozmowy, te same obowiązki, brak spontaniczności. W pracy zawsze mogę liczyć na chwilę wytchnienia i rozmowy z Robertem, naszym sąsiadem, który pracuje też w biurze obok mojego. Robert to fascynujący człowiek, pełen pasji i energii, który potrafi rozjaśnić każdy mój dzień. Nasze spotkania zaczęły się niewinnie – kawa w przerwie, krótkie pogawędki na korytarzu. Z czasem zaczęłam odczuwać do niego coś więcej, co w końcu przerodziło się w romans.

– Wiesia, widzę, że coś cię trapi – Robert patrzył na mnie z troską, kiedy siedzieliśmy w kawiarni obok biura.

– To nic, tylko... Piotr i ja... Nasze małżeństwo... – zaczęłam, nie wiedząc, jak ubrać w słowa swoje uczucia.

– Możesz mi wszystko powiedzieć, wiesz o tym – jego głos był miękki, pełen zrozumienia.

– Czasami mam wrażenie, że duszę się w tej rutynie – wyznałam.

A co czujesz, kiedy jesteśmy razem? – zapytał Robert, pochylając się bliżej i patrząc mi w oczy.

– Czuję, że żyję – odpowiedziałam szczerze, wiedząc, że ta odpowiedź zaważy na naszej przyszłości.

Był dla mnie ucieczką od codzienności

Od kiedy zaczęłam ukrywać swój romans z Robertem, moje życie zmieniło się w labirynt pełen niebezpiecznych zakamarków. Codziennie rano, kiedy wstawałam obok Piotra, czułam się, jakbym nosiła na sobie ciężki płaszcz winy. Każde spojrzenie męża było dla mnie przypomnieniem o zdradzie, jakiej się dopuściłam. Z drugiej strony, każda chwila spędzona z Robertem była dla mnie jak powiew świeżego powietrza, który pozwalał mi na chwilę zapomnieć o moich obowiązkach i problemach.

– Musimy być ostrożni – powiedziałam do Roberta, kiedy spotkaliśmy się pewnego wieczoru w jego mieszkaniu.

– Wiem, Wiesia. Ale nie mogę przestać o tobie myśleć – odpowiedział, patrząc mi głęboko w oczy.

– Ja też nie mogę przestać. Ale co dalej? – zapytałam, czując rosnący wewnętrzny konflikt.

– Może kiedyś... może kiedyś będziemy mogli być razem otwarcie – jego głos był pełen nadziei.

– A co z Piotrem? – spytałam, z trudem powstrzymując łzy.

Robert zamilkł na chwilę, jakby ważył słowa.

To zależy od ciebie.

Nasze spotkania stawały się coraz bardziej ryzykowne. Coraz częściej wyobrażałam sobie scenariusze, w których Piotr dowiaduje się o wszystkim. Te myśli napawały mnie strachem, ale jednocześnie czułam się jak w potrzasku, z którego nie mogłam się wydostać. Moje emocje były jak na huśtawce – raz czułam radość i ekscytację, innym razem przerażenie i wyrzuty sumienia.

– Słuchaj, musimy porozmawiać – Robert złapał mnie za rękę, gdy siedzieliśmy na ławce w parku.

– O czym? – spytałam, choć wiedziałam, co chce powiedzieć.

– O nas. Nie mogę dłużej ukrywać swoich uczuć. Chcę, żebyśmy wreszcie byli razem, otwarcie i bez kłamstw – jego słowa były jak balsam dla mojej duszy, ale jednocześnie budziły lęk.

– Boję się, Robert. Nie wiem, jak to wszystko się skończy – przyznałam, czując, że moje serce bije coraz szybciej.

– Zaufaj mi, Wiesia. Znajdziemy sposób – odpowiedział, przyciągając mnie do siebie.

W tamtym momencie, chociaż przez chwilę, chciałam wierzyć, że wszystko się ułoży. Ale wiedziałam, że przed nami długa i trudna droga. Droga pełna kłamstw, tajemnic i bolesnych wyborów.

Nagle wszystko się zmieniło

Kiedy odkryłam, że jestem w ciąży, poczułam, jakby cały świat runął mi na głowę. Strach, desperacja i niepewność rozlały się po mnie jak zimny prysznic. Wiedziałam, że nie mogę ukrywać tego przed Piotrem na długo, ale jak miałam mu powiedzieć, że dziecko, które noszę pod sercem, prawdopodobnie nie jest jego?

Każdego dnia, kiedy mąż wracał z pracy, czułam się jak oszustka. Starałam się ukryć swoje objawy i unikałam bliskości, obawiając się, że wyczuje zmianę. Wieczorami, leżąc obok niego, myśli o przyszłości nie dawały mi spokoju.

Musiałam się przyznać. Zaczęłam od mojego kochanka.

Robert, jestem w ciąży – wyznałam, starając się zachować spokój.

Zamarł, a potem powoli wciągnął powietrze.

– To... to znaczy, że to może być moje dziecko?

To jest twoje dziecko – powiedziałam z naciskiem, czując, jak łzy napływają mi do oczu.

– Co teraz zrobimy? – zapytał, kładąc dłoń na mojej.

– Nie wiem. Boję się powiedzieć Piotrowi. Boję się, że wszystko się rozsypie – przyznałam.

Robert przyciągnął mnie do siebie, próbując dodać mi otuchy.

– Razem znajdziemy rozwiązanie. Nie zostawię cię samej z tym problemem.

W kolejnych dniach walczyłam ze swoimi moralnymi dylematami. Czy powinnam powiedzieć mężowi prawdę i ryzykować, że stracę wszystko, co do tej pory zbudowaliśmy? Czy powinnam ukrywać romans i żyć w ciągłym strachu, że prawda w końcu wyjdzie na jaw? Każda decyzja wydawała się zła, a czas działał na moją niekorzyść.

– Musisz to przemyśleć. To nie tylko nasze życie, ale też życie naszego dziecka – powiedział Robert, kiedy kolejny raz próbowaliśmy znaleźć wyjście z tej sytuacji.

– Wiem. Ale każde rozwiązanie wydaje mi się niemożliwe – westchnęłam, ocierając łzy.

Dni mijały, a ja czułam się coraz bardziej przytłoczona. Nie mogłam jeść, spać, ani normalnie funkcjonować. Każda chwila z mężem była dla mnie udręką, każda rozmowa z Robertem – przypomnieniem o mojej zdradzie. Wiedziałam, że muszę podjąć decyzję, ale nie miałam pojęcia, jaką drogę wybrać.

Wybrał najgorszy możliwy scenariusz

Wieczorem, kiedy wróciłam do domu, zauważyłam, że Piotr i Robert siedzą razem w salonie. Serce zaczęło mi bić szybciej, czując, że coś jest nie tak. Podeszłam bliżej, słysząc fragmenty ich rozmowy.

– To, co ci powiem, nie będzie łatwe do przyjęcia. Ale musisz wiedzieć prawdę. Wiesia i ja... mamy romans – wyznał Robert, a ja poczułam, jak nogi się pode mną uginają.

Nie mogłam dłużej stać z boku. Weszłam do salonu, czując, że muszę stanąć twarzą w twarz z konsekwencjami swoich działań.

– Kochanie, to prawda? – zapytał Piotr, jego głos drżał z emocji.

– Tak – odpowiedziałam, czując, jak łzy napływają mi do oczu.

Jak mogłaś mi to zrobić? – wybuchł Piotr, a w jego głosie słychać było mieszaninę gniewu i bólu.

– Przepraszam. Nie chciałam, żeby tak to się skończyło. Ale nie mogłam dłużej żyć w kłamstwie – odpowiedziałam, starając się zachować spokój.

– Co teraz? – zapytał, patrząc na nas obu.

Chcę uznać dziecko, jeśli okaże się, że to moje – powiedział Robert, starając się brzmieć pewnie.

Dziecko? – mąż spojrzał na mnie zszokowany.

– Tak, jestem w ciąży – wyznałam, nie mogąc dłużej ukrywać prawdy.

Emocje wybuchły. Piotr był wściekły, Robert próbował go uspokoić, a ja czułam się, jakbym tonęła w morzu własnych uczuć. Wiedziałam, że musimy znaleźć sposób, aby poradzić sobie z tą sytuacją, ale w tamtej chwili przyszłość wydawała się bardziej niepewna niż kiedykolwiek wcześniej.

Wpadłam we własne sidła

Cała ta sytuacja była dla mnie koszmarem. Piotr czuł się zdradzony i zdezorientowany, a jego ból był niemal namacalny. Robert, choć chciał być wsparciem, również był zdezorientowany i niepewny swojej roli. Ja, zrozpaczona i pełna wyrzutów sumienia, nie wiedziałam, jak poradzić sobie z tym wszystkim.

Piotr nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Nasze życie, które wydawało się idealne, rozpadło się na kawałki. Każdego dnia czułam jego wzrok pełen bólu i gniewu, a każda nasza rozmowa była pełna niewypowiedzianych pretensji.

– Jak mogłaś mi to zrobić? – zapytał po raz kolejny pewnego wieczoru, kiedy siedzieliśmy w kuchni.

– Nie wiem. To wszystko zaczęło się tak niewinnie, a potem wymknęło się spod kontroli – odpowiedziałam, starając się opanować łzy.

– Robert, nasz sąsiad, nasz przyjaciel... – jego głos drżał z emocji.

– Przepraszam. Naprawdę żałuję – wyznałam, czując się coraz bardziej bezradna.

Robert mimo wszystko chciał uznać dziecko i zająć miejsce mojego męża. Jego pewność siebie była jednocześnie pocieszeniem i źródłem dodatkowego konfliktu. Każde jego zapewnienie, że chce być z nami, budziło we mnie mieszane uczucia.

– Wiem, że to trudne. Ale musimy myśleć o przyszłości – powiedział Robert podczas jednej z naszych rozmów.

– Ale co z Piotrem? Co z naszym małżeństwem? – zapytałam, czując, że każda decyzja jest zła.

– Piotrek jest dorosłym mężczyzną. Musi zrozumieć, że to nie jego wina. To nasze decyzje doprowadziły do tej sytuacji – odpowiedział Robert, choć jego słowa nie przynosiły mi ulgi.

Nasze rozmowy były pełne emocji, łez i niepewności. Każdy z nas miał swoje oczekiwania, swoje nadzieje i lęki. Wiedziałam, że musimy znaleźć sposób, aby poradzić sobie z tym wszystkim, ale nie miałam pojęcia, jak to zrobić.

Zmuszał mnie do podjęcia decyzji

Każde spotkanie z Robertem było pełne emocji. Wiedziałam, że musimy porozmawiać o przyszłości, o naszym dziecku i o tym, co dalej z nami. Choć zawsze pewny siebie, teraz wydawał się bardziej zdeterminowany niż kiedykolwiek wcześniej.

– Muszę ci coś powiedzieć – zaczął, patrząc mi prosto w oczy.

– Co się stało? – zapytałam, czując, że serce bije mi szybciej.

Zawsze czułem coś do ciebie. Od pierwszego dnia, kiedy się poznaliśmy. Nigdy nie miałem odwagi ci tego powiedzieć, ale teraz, kiedy jesteś w ciąży, muszę być z tobą szczery – wyznał, a jego głos był pełen emocji.

– Robert, ja... – zaczęłam, ale on przerwał mi.

Jestem gotów na wszystko, aby być z tobą i naszym dzieckiem. Chcę zbudować z tobą przyszłość, bez kłamstw i tajemnic – powiedział, chwytając mnie za rękę.

Czułam, jak moje serce ściska się z emocji. Robert mówił to, czego zawsze chciałam usłyszeć, ale wciąż miałam wątpliwości. Czy naprawdę mogłam porzucić swoje dotychczasowe życie dla niego?

– To nie jest takie proste. Piotr jest moim mężem, a ja go kocham. Ale kocham też ciebie – wyznałam, czując, że łzy napływają mi do oczu.

– Wiem. Ale musimy myśleć o przyszłości, o naszym dziecku. Chcę być ojcem – powiedział, a w jego oczach widziałam determinację.

Zastanawiałam się, czy mogę zaryzykować wszystko, co miałam, dla niepewnej przyszłości z Robertem. Każda decyzja wydawała się niemożliwa, a ja czułam się, jakbym była na skraju przepaści.

– Daj mi trochę czasu. Muszę to wszystko przemyśleć – poprosiłam, czując, że muszę się od niego oddalić, aby zrozumieć swoje uczucia.

Próbowałam załagodzić sytuację

Dni mijały, a ja wciąż nie wiedziałam, jaką decyzję podjąć. Każda rozmowa z Piotrem była dla mnie przypomnieniem o bólu, który mu sprawiłam, a każda chwila spędzona z Robertem była pełna nadziei i niepewności. Moje życie stało się polem bitwy, na którym walczyły moje uczucia, obowiązki i pragnienia.

– Porozmawiajmy o naszej przyszłości. O tym, co dalej z naszym małżeństwem – odpowiedziałam, starając się zachować spokój.

– Czy jest jeszcze coś do omówienia? Zdradziłaś mnie. Zniszczyłaś nasze życie – powiedział, a jego słowa były jak nóż w moje serce.

Wiem, że popełniłam błąd. Ale musimy znaleźć sposób, aby poradzić sobie z tym wszystkim, dla dobra naszego dziecka – powiedziałam, próbując przekonać go do rozmowy.

– Nie wiem, czy jestem gotów. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie ci to wybaczyć – odpowiedział, a jego oczy były pełne bólu.

Czułam, że każda nasza rozmowa oddala nas od siebie coraz bardziej. Wiedziałam, że muszę podjąć decyzję, ale nie wiedziałam, jaką drogę wybrać. Czy powinnam zaryzykować wszystko dla miłości do Roberta, czy próbować naprawić swoje małżeństwo z Piotrem?

Wszystko, co wiedziałam, to że moja przyszłość, oraz przyszłość mojego dziecka, jest teraz niepewna. Czułam się oszukana przez swoje własne emocje i pełna żalu, że dopuściłam do takiej sytuacji. Wiedziałam, że muszę podjąć decyzję, która zmieni życie wszystkich zaangażowanych, ale nie miałam pojęcia, jaką drogę wybrać.

Zastanawiałam się, co przyniesie przyszłość. Czy będę w stanie naprawić swoje błędy? Czy będę miała odwagę zaryzykować wszystko dla miłości? Te pytania wciąż krążyły w mojej głowie, a odpowiedzi na nie pozostawały nieuchwytne. Przyszłość była teraz bardziej niepewna niż kiedykolwiek wcześniej, a ja musiałam stawić jej czoła, nie wiedząc, co przyniesie kolejny dzień.

Wiesława, 34 lata

Czytaj także:
„Gdy żona zmarła przy porodzie, oddałem córkę do adopcji. Rodzinę okłamałem, bo nie dałem rady”
„Siedział na tronie jak udzielny książę, a ja skakałam wokół niego jak głupia. Otworzyłam oczy, gdy znowu mnie wystawił”
„Wieczory z mężem są nudne i obowiązkowe jak raporty w pracy. Gnijemy w domu, bo szkoda mu na mnie kasy”

Redakcja poleca

REKLAMA