Najgorszy sylwester w moim życiu minął, a ja wolałabym przeżyć cokolwiek innego – nawet pożar – niż znosić to, co wydarzyło się tamtej nocy. Siedzieliśmy na kanapie, ja i Michał, mój mąż, a cisza między nami była nieznośna. Przerzucał kanały, ale myślami był daleko. Wiedziałam, że duchowo był z nią – z kobietą, w której się szaleńczo zakochał.
Grunt usunął mi się spod stóp
Trzy lata temu dostałam rolę w tej farsie, nie mając nawet pojęcia, że w ogóle biorę udział w takiej grze. O wszystkim doniosła mi... jego kochanka. I to w sposób, który wprawił mnie w osłupienie. Muszę przyznać, że Kasia – bo tak miała na imię – chciała być „pomocna”. Nigdy wcześniej nie podejrzewałam Michała o romans.
Mieliśmy za sobą 16 lat małżeństwa, pełnych wzlotów i upadków, ale zawsze byliśmy razem, zarówno w dobrych, jak i złych chwilach. Wydawało mi się, że jestem szczęściarą. Michał nigdy nie dał mi powodów do jakichkolwiek podejrzeń, żyliśmy spokojnie, wychowując dzieci, ciesząc się życiem. A potem zadzwonił telefon, który zmienił wszystko. Kasia przedstawiła się grzecznie, nawet powiedziała mi, ile ma lat – 28, dużo młodsza od Michała.
– Jesteśmy razem od kilku miesięcy, jesteśmy w sobie zakochani – powiedziała bez ogródek. – Gdybyś nie trzymała go na siłę przy sobie, już dawno by odszedł. Przestań go szantażować dziećmi, to i tak nic nie da. Będziemy razem, czy to ci się podoba, czy nie.
– Przepraszam, ale o czym ty mówisz? – spytałam z niedowierzaniem. To wszystko wydawało mi się jakimś absurdalnym żartem.
Byłam tak zaskoczona, że Kasia sama straciła pewność siebie. Nie wiedziała, że nie mam pojęcia o ich związku. To ona mi uświadomiła, że Michał oszukiwał mnie od dłuższego czasu. A ja, w swojej naiwności, nie zauważyłam tego.
W rozmowie próbowała mi wytłumaczyć, że to ja rzekomo walczyłam o Michała, że groziłam mu odebraniem dzieci, jeśli zdecyduje się na rozwód. A ja nie miałam pojęcia o jej istnieniu.
– Michał i ja kochamy się – kontynuowała, choć jej głos nie był już tak pewny jak na początku.
– Naprawdę? – spytałam chłodno, choć wewnątrz aż się gotowało. Próbowałam zapanować nad emocjami, bo nadal uważałam to za jakiś głupi żart, z którego za chwilę się obudzę.
– On nic ci nie powiedział? – Kasia nie mogła uwierzyć.
– Nie mam pojęcia, kim jesteś – odpowiedziałam sucho. Na to Kasia cicho wyjaśniła, że pracują razem. Podkreśliła, że planują wspólną przyszłość i będą razem, bez względu na wszystko.
– No cóż, to ambitne plany – skomentowałam z ironią, po czym odłożyłam słuchawkę.
Co z niego za facet?
Michał nie krył zaskoczenia, kiedy oznajmiłam mu, że dowiedziałam się o jego romansie. Skoro wszystko wyszło na jaw, przyznał się od razu. Jego wyznanie było lodowate.
– Chyba zakochałem się w Kasi – powiedział z chłodnym spokojem. – To przyszło nagle i dało mi nową energię. Nie potrafię z tego zrezygnować. Wszystko wydaje się takie nowe, pełne wielu możliwości.
– Tak jak ona – odparłam z goryczą.
Michał skinął głową, jakby to była oczywista prawda.
– Masz rację – potwierdził beznamiętnie, jakbyśmy rozmawiali o czymś zupełnie błahym. Czułam się, jakbym była jego koleżanką, której zwierza się ze swoich miłosnych rozterek. Ten brak jakichkolwiek emocji bolał najbardziej.
– To nie jest moja wina, tak po prostu wyszło – próbował się usprawiedliwić.
– Czyli to ja jestem winna? – zapytałam ironicznie, próbując zapanować nad rosnącą złością.
– Nie wiem, co robić – wymamrotał. – Może powinienem rozważyć wyprowadzkę, ale czuję się odpowiedzialny za dzieci. Nie chcę, żeby miały do mnie żal.
– Zdecyduj się – powiedziałam chłodno. – Oszczędź mi swoich rozterek, bo sama mam ich wystarczająco dużo.
Zamilkł, ale widać było, że nie wiedział, co robić dalej. Sytuacja była dla niego tak samo trudna jak dla mnie. A może nawet bardziej? Kiedy zaczął wspominać o tym, że Kasia mieszka ze swoimi rodzicami i nie ma dokąd się wynieść, poczułam, że to wszystko staje się groteskowe. W mojej głowie pojawiła się złośliwa myśl, że może oboje skończą na ulicy.
Zachowywał się jak małolat
Przez kilka tygodni Michał szukał nowego mieszkania. Z każdym dniem stawało się dla mnie coraz bardziej jasne, że nie mogę już na niego patrzeć. Chciałam, żeby się wyniósł, żeby skończył się ten koszmar. Udawałam, że jestem silna, że radzę sobie z tym wszystkim, ale to była tylko fasada. W środku czułam się jak wrak. Robiłam wszystko, żeby dzieci nie zauważyły, jak bardzo cierpię, ale wiedziałam, że i one zaczynają coś podejrzewać.
W końcu Michał wyprowadził się. Ostatecznie pożegnał się ze mną z troską w głosie, pytając, czy na pewno wszystko jest w porządku. Kretyn.
– Może już idź, bo Kasia do mnie zadzwoni znowu – powiedziałam ironicznie.
Widziałam, że Michał chciałby coś powiedzieć, ale nie dałam mu szansy. Zamknęłam z hukiem za nim drzwi i poczułam, że to naprawdę koniec. A może to właśnie był początek?
Przez kolejne miesiące nasze dzieci odwiedzały Michała w jego nowym mieszkaniu. Ola opowiadała mi, że nowe mieszkanie jest koszmarne. Hałas pociągów, które przejeżdżały za oknem, nie dawał im spokoju. Zastanawiałam się, jak Michał znosi te warunki, ale potem przypominałam sobie, że ma Kasię. Przecież miłość pokona wszelkie przeciwności, nawet hałas pociągów.
On nigdy nie dorośnie
Minęły dwa lata. W tym czasie stopniowo odzyskiwałam równowagę i zaczynałam układać sobie życie na nowo. Pewnego dnia Ola przyniosła niespodziewaną wiadomość.
– Mamo, czy tata mógłby być z nami święta? – zapytała błagalnym tonem. – Proszę, zgódź się. Byłoby tak fajnie.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Święta to czas dla rodziny, ale czy Michał nadal był jej częścią? Nie chciałam stawiać Oli w niezręcznej sytuacji, więc zgodziłam się, mimo że wszystko we mnie krzyczało, żeby odmówić. Robiłam to dla dzieci, nie dla siebie.
Michał przyjechał z walizką pełną prezentów i od razu wziął dzieciaki na spacer. Cały dzień spędzili razem, bawiąc się i wygłupiając. Nie było czasu na rozmowę, której tak bardzo potrzebowałam. Aż w końcu, podczas kolacji wigilijnej, Michał powiedział coś, co mnie zaskoczyło.
– Co powiedzielibyście, gdybym został z wami aż do Nowego Roku? – zapytał dzieci, uśmiechając się.
Zacisnęłam zęby, starając się nie wybuchnąć. Nie wiedziałam, co myśli Kasia o jego przedłużonym pobycie, ale byłam pewna, że coś się między nimi zmieniło. Po świętach od razu zadzwoniłam do niej, chcąc dowiedzieć się, co się dzieje. Była niechętna do rozmowy, ale w końcu wyjaśniła, że Michał potrzebuje czasu na przemyślenie pewnych spraw.
– On jest niezdecydowany – powiedziała. – Dałam mu trochę przestrzeni, a sama na razie wróciłam do rodziców.
Już go nie potrzebowałam
Teraz wszystko stało się jasne. Michał, zostawiony sam sobie, wolał spędzać czas z dziećmi, niż siedzieć samotnie w mieszkaniu przy torach kolejowych. Wiedziałam, że muszę z nim porozmawiać, ale czekałam na odpowiedni moment. Tymczasem sylwester zbliżał się nieubłaganie.
Tamta noc była dla mnie koszmarem. Obserwowałam Michała i widziałam, jak walczy sam ze sobą. Było jasne, że dojrzewa do decyzji – wrócić do Kasi za wszelką cenę.
Nowy Rok minął, a ja postanowiłam, że dłużej nie będę tego znosić. Złapałam Michała w łazience, kiedy próbował uniknąć rozmowy.
– Kiedy zamierzasz się wynieść? – spytałam bez ogródek.
– Myślałem, że może moglibyśmy wszystko zacząć od nowa – odparł zaskakująco spokojnie. – Dzieci potrzebują nas obojga.
– Przestań szantażować mnie dzieciakami – powiedziałam zimno. – Gdzie były te myśli, gdy uciekałeś do Kasi?
Michał wybiegł do pokoju naszego syna, nie chcąc dalej rozmawiać. Byłam wykończona tą grą w ciuciubabkę. Wieczorem przyłapałam go na rozmowie telefonicznej. Rozmawiał z kimś o Kasi.
– Ona chce ślubu. I chce dziecka – mówił. – Ale ja nie chcę pieluch, to jej nie odpowiada. Tęsknię za nią, ale jestem przecież w domu... Marta? Jest okej, ale nie czuję do niej właściwie nic poza współczuciem.
Zobaczył mnie stojącą w drzwiach. Opadła mu ręka z telefonem, a potem bez słowa zaczął się pakować. Rano już go nie było.
Marta, 42 lata
Czytaj także:
„Życia z żoną było nudne jak pomidorowa z wczoraj. To pikantna bratowa sprawiła, że moje zmysły oszalały”
„Szwagier pachniał arabskimi perfumami, a był jak rolnik z gęstego lasu. Jego urok sprawił, że oddałam mu się na sianku”
„Miałam w oczach powódź tysiąclecia, gdy błagałam go, by wybrał mnie, a nie rodzinę. Później chciałam cofnąć czas”