„Mąż adoptował i pokochał moją córkę. Po 15 latach pojawił się jej biologiczny ojciec i zniszczył naszą rodzinę”

zrozpaczona para fot. Adobe Stock, georgerudy
„– Po tylu latach przypomniałeś sobie, że masz córkę? – spytałam. – Lepiej późno niż wcale – powiedział ze spokojem. – Ty nigdy nie popełniłaś żadnych błędów? Nie zmieniłaś zdania? Nie dorosłaś? – raz po raz zadawał pytania. A potem dodał coś, co zupełnie mnie zmroziło. – Michalina też chce odnowić relacje. Już z nią rozmawiałem”.
/ 27.10.2023 11:15
zrozpaczona para fot. Adobe Stock, georgerudy

Po wielu trudnych latach wreszcie ułożyłam sobie życie. A nie miałam w nim łatwo. W wieku 25 lat urodziłam Michalinę, która miała wrodzoną wadę serca. Jej ojciec nie wytrzymał tej sytuacji i zostawił nas kilka miesięcy po porodzie. I chociaż wtedy miałam ochotę uciec do kąta i się rozpłakać, to wiedziałam, że nie mogę.

Miałam córkę, która potrzebowała mnie silnej i zdeterminowanej. Przecież nie mogłam jej zostawić. Na szczęście, okazało się, że wada nie jest tak groźna jak się wydawało, a przeprowadzona we wczesnym dzieciństwie operacja sprawiła, że Michalina rozwijała się tak samo jak inne dzieci. Wtedy też poznałam Adama, który okazał się miłością mojego życia. A on pokochał mnie i moją córkę. Wzięliśmy ślub, a Adam adoptował Michalinę. I kiedy wreszcie wydawało się, że wszystko w życiu mi się ułożyło, to wrócił biologiczny ojciec mojej córki. I to był początek końca mojego poukładanego i szczęśliwego życia.

Byliśmy szczęśliwą rodziną

Ten ranek był szalony. Ja szykowałam się do pracy, Adam do wyjazdu w delegację, a Michalina pakowała plecak na szkolną wycieczkę. Wszystko jak zwykle było w biegu, bo akurat tego ranka okazało się, że do zrobienia jest jeszcze bardzo wiele rzeczy.

 Nie mogłaś przygotować tego wczoraj? – naskoczyłam na Michalinę. Byłam zła, bo jak zwykle brakowało mi czasu.

– Mamo, spokojnie, ze wszystkim zdążymy – odpowiedziała córka. No tak, ona zawsze miała czas. Westchnęłam i już miałam coś odpowiedzieć, gdy usłyszałam głos męża.

 Michalina ma rację. Nie ma co się denerwować – powiedział Adam i mrugnął okiem do Michaliny. A ona podeszła do niego i przybiła z nim piątkę. Potem się roześmieli.

Widząc tę dwójkę razem, nie mogłam dłużej się złościć. Świetnie się ze sobą dogadywali. Michalina wiedziała, że nie jest biologiczną córką Adama, ale zupełnie jej to nie przeszkadzało. Co więcej, miała z nim lepsze relacje niż niejedna z córka ze swoim prawdziwym ojcem. A ja byłam bardzo szczęśliwa z tego powodu.

– Pospieszcie się – powiedziałam tylko. Ale w duchu się uśmiechnęłam.

Przypomniał sobie, że ma córkę

Dzień był męczący. W pracy miałam mnóstwo zajęć, a potem musiałam zrobić jeszcze zakupy. Kiedy więc wróciłam do mieszkania, to miałam ochotę na kąpiel, gorącą herbatę i ulubiony serial. Jednak nie było mi to dane.

 Co się stało z moim biologicznym tatą? – zapytała mnie Michalina przy kolacji. Mało się nie zakrztusiłam potrawką z kurczaka. 

 Dlaczego pytasz? – dociekałam. Moja córka nigdy nie zadawala mi takich pytań.

 Dzisiaj przed blokiem podszedł do mnie jakiś mężczyzna i powiedział mi, że jest moim tatą – usłyszałam z ust mojej córki. Zamarłam. W pierwszej chwili myślałam, że Michalina robi sobie żarty, ale gdy na nią spojrzałam, to sprawiała wrażenie wyjątkowo poważnej.

– Jaki mężczyzna? Jak wyglądał? Przedstawił się? Co mówił? zasypałam Michalinę pytaniami. Byłam cała w nerwach. Mój były partner przez te wszystkie lata ani razu się nie odezwał, ani razu nie wysłał pieniędzy i ani razu nie zainteresował się zdrowiem własnej córki. A teraz pojawił się w naszym życiu po 15 latach?

Michalina wyczuła, że jestem zdenerwowana. Pokazała mi zdjęcie, które zrobiła sobie z tym mężczyzną. Poczułam, że zaraz zemdleję. Na zdjęciu był ojciec Michaliny. I co najgorsze – byli tak do siebie tak podobni, że o pomyłce nie mogło być mowy.

 Masz do niego kontakt? – zapytałam. Głos mi zadrżał.

Michalina wysłała mi wizytówkę. A potem powiedziała coś, co mnie zmroziło.

 Chciałabym go lepiej poznać – usłyszałam. 

Nie wiedziałam, co jej powiedzieć. Tej nocy nie zmrużyłam oka. Zastanawiałam się, czego chce od nas ojciec Michaliny i jak zmieni się nasze życie. 

Nie wierzyłam w jego przemianę

Przez kilka dni biłam się z myślami, co w tej sytuacji powinnam zrobić. Odezwać się do Tomka i ustalić, czego chce czy też zupełnie go zignorować? To drugie wyjście było ryzykowne, gdyż groziło tym, że biologiczny ojciec nawiąże kontakt z Michaliną bez mojej wiedzy. Zastanawiałam się też, czy powiedzieć o wszystkim Adamowi. Wiedziałam, że ma do tego prawo, a moje ukrywanie prawdy na pewno mu się nie spodoba. Ale z drugiej strony najpierw chciałam sama dowiedzieć się, o co tak naprawdę chodzi. Dlatego też postanowiłam zadzwonić do ojca Michaliny.

– Co sprawiło, że postanowiłeś odezwać się po 15 latach? zapytałam od razu po tym, jak Tomek odebrał telefon. 

 Nie przywitasz się? Nie zapytasz co u mnie? – usłyszałam w słuchawce głos mojego byłego partnera. Tak naprawdę to niewiele mnie to interesowało. Chciałam się po prostu dowiedzieć, czego od nas chce.

 Czego chcesz? – zapytałam obcesowo. – Bo chyba nie poczułeś nagle miłości ojcowskiej? – dodałam ironicznie. Nie mogłam się powstrzymać.

W słuchawce usłyszałam jedynie westchnięcie. A potem pojawiła się propozycja.

 Spotkajmy się – zaproponował Tomek. I chociaż nie miałam na to ochoty, to się zgodziłam.

Nagle chciał być ojcem

Umówiliśmy się w kawiarni blisko mojej pracy. I chociaż nie widziałam Tomka od niemal 15 lat, to od razu go poznałam. Niewiele się zmienił. Był tak samo przystojny i uwodzicielski.

 O czym chciałeś porozmawiać? – zaczęłam bez żadnych wstępów, gdy tylko usiadłam przy stoliku. Nie chciałam wdawać się z nim w przyjacielskie pogawędki. – Nie mam czasu na długie rozmowy.

Tomek spojrzał na mnie wymownie, a potem napił się kawy. Zauważyłam, że ma na sobie drogi garnitur i zegarek za naprawdę niemałe pieniądze. Ewidentnie mu się powodziło i to bardzo. Od razu poczułam złość, że przez tyle lat nie podarował nam nawet złotówki.

 Skoro tak stawiasz sprawę, to nie będę przedłużać – powiedział mój były partner i wymownie spojrzał mi w oczy. – Wiem, że minęło wiele lat i nic już tego nie zmieni. Ale uświadomiłem sobie, że mam córkę i postanowiłem być dla niej pełnoprawnym ojcem.

Jeszcze zanim skończył mówić, to mi już zabrakło tchu. Miałam poukładane i szczęśliwe życie, w którym nie było miejsca na przeszłość. A Michalina miała już ojca.

 Chyba sobie żartujesz! – ze złości podniosłam głos. Jednak szybko go ściszyłam, bo kilka osób spojrzało w naszą stronę. 

 Po tylu latach przypomniałeś sobie, że masz córkę? – dodałam

Tomek milczał. Potem się uśmiechnął.

 Lepiej późno niż wcale – powiedział ze spokojem. – Ty nigdy nie popełniłaś żadnych błędów? Nie zmieniłaś zdania? Nie dorosłaś? – raz po raz zadawał pytania. A potem dodał coś, co zupełnie mnie zmroziło.

 Michalina też chce odnowić relacje. Już z nią rozmawiałem.

Siedział i z uśmiechem mi się przyglądał. A ja nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć. Aby nie powiedzieć o kilka słów za dużo, to postanowiłam nic nie mówić. Wstałam od stolika i wyszłam.

Zaczął nam ją zabierać

Gdy tylko Adam wrócił z delegacji, to postanowiłam o wszystkim mu powiedzieć. Zresztą nie mogłam tego przed nim ukrywać.

 Spokojnie kochanie. Córka pewnie szybko mu się znudzi i zniknie tak jak ostatnim razem – mój mąż próbował mnie pocieszać. Jednak ja nie byłam taka pewna. I nic nie wskazywało na to, aby Tomek miał się ponownie ulotnić z naszego życia.

Mój były partner robił wszystko, aby przeciągnąć córkę na swoją stronę. Kupował jej prezenty, zabierał na zakupy, fundował jej wycieczki i zagraniczne wyjazdy. A Michalina całkowicie wpadła w ten jego świat. I niemal całkowicie się od nas odsunęła. Zupełnie nas nie słuchała, a jedynym autorytetem był dla nie Tomek. Gdy próbowałam z nim porozmawiać, że pozwala sobie na zbyt wiele, to przekonywał mnie, że musi nadrobić zaległy czas.

 Nigdy więcej nie zabierzesz mi córki – usłyszałam od niego, gdy zagroziłam, że ograniczę jego kontakty z Michaliną. Ta relacja nie była dla niej dobra. Nie tylko opuściła się w nauce i chodziła na wagary, ale także zaczęła pyskować i kłócić się z nami o byle co. A gdy Adam próbował nakładać jej kary, to krzyczała, że nie jest jej ojcem. Bardzo się zmieniła.

Tego było za wiele

Kłótnie Michaliny z Adamem stały się codziennością. Dochodziło do tego, że córka wykrzykiwała mojemu mężowi, że jest dla niej nikim i nie będzie jej rozkazywać, co ma robić.

 Kochanie, ja chcę dla ciebie jak najlepiej – mój mąż kolejny raz kolejny raz tłumaczył Michalinie. Jednocześnie próbował zachować spokój. – Jesteś moim dzieckiem i kocham się najbardziej na świecie dodawał.

 Nie jesteś moim ojcem – wykrzykiwała Michalina. – Ja mam tylko jednego ojca.

I tak wyglądał każdy dzień. Doskonale widziałam, że Adam jest coraz bardziej zmęczony, zirytowany i zniechęcony. I coraz mniej miał ochotę na kłótnie z nastolatką. Sytuacja powoli stawała się nie do wytrzymania. Ale to nie był jeszcze koniec.

Któregoś dnia Michalina wróciła ze szkoły i już od progu oświadczyła, że wyjeżdża.

 Jak to wyjeżdżasz? – zapytałam zdzwiona. Najpierw pomyślałam, że zapomniałam o jakiejś wycieczce szkolnej.

 Tak po prostu. Wyjeżdżam – butnie odpowiedziała moja córka.

– Tata powiedział, że zabiera mnie ze sobą za granicę – dodała.

Spojrzałam na Adama, a on na mnie. 

 Nigdzie nie pojedziesz – powiedział mój mąż. – Jesteś niepełnoletnia i pod naszą opieką.

 To się jeszcze okaże – syknęła Michalina i zamknęła się w swoim pokoju.

Zniknęła razem z ojcem

Wtedy widziałam ją ostatni raz. Następnego dnia okazało się, że jej pokój jest pusty. Nie było ani Michaliny, ani jej rzeczy. Zdenerwowana zadzwoniłam do Tomka, ale on nie odbierał telefonu. Dopiero po kilku godzinach wysłał mi wiadomość, że nie muszę się martwić, bo wszystko jest dobrze i że nigdy nie odzyskam córki. Zgłosiłam sprawę na policję. Na komisariacie dowiedziałam się, że przez to, że nigdy nie ograniczyłam ojcu Michaliny praw rodzicielskich, to miał prawo wyjechać z córką. Na nic zdały się moje tłumaczenia i błagania. Dowiedziałam się, że jest to sprawa rodzinna.

Razem z Adamem wynajęliśmy detektywa. To nasza jedyna szansa na odzyskanie córki. Jednocześnie zauważyłam, że mój mąż ma już dosyć tej sytuacji. Wiem, że kocha Michalinę, ale nie wiem, czy wystarczy mu siły i determinacji. Mam nadzieję, że nie tylko odzyskamy córkę, ale także uratujemy swoje małżeństwo. 

Czytaj także: „Podobno w sanatorium można przeżyć ognisty romans. Żaden książę z bajki nie stanął na mej drodze”
„Zlitowałam się nad pobitym mężczyzną. Było mi go żal, dopóki nie odkryłam, że on wcale nie chciał ratunku”
„Przez nieodpowiedzialną matkę jadłam w dzieciństwie chleb ze śmietnika. A teraz muszę ją utrzymywać, choć nie chcę”

 

Redakcja poleca

REKLAMA