„Matka powiedziała, że ojciec nie chce mnie znać. To była zemsta za to, że ją zostawił. Tylko to mnie skrzywdziła”

Kobieta, którą okłamuje matka fot. Adobe Stock, fizkes
W końcu obie zrozumiałyśmy, że bardzo skrzywdziłyśmy się nawzajem. Choć moje zachowanie było podłe, działam w dobrej wierze. Mamą powodowała chęć zemsty.
/ 30.05.2021 19:07
Kobieta, którą okłamuje matka fot. Adobe Stock, fizkes

Nie zliczę, ile razy słyszałam od mamy, że mężczyźni są źli. Powtarzała mi to niestrudzenie, odkąd tata odszedł do innej kobiety. Miałam wtedy 7 lat i bardzo potrzebowałam miłości obojga rodziców. Pamiętam, że bardzo mi tego brakowało.

– Mamusiu, czy tatuś nas już nie kocha? – pytałam często, bo ojciec nigdy nie dał znaku życia, choć przecież obiecał często mnie odwiedzać.
– Nie kocha – potwierdzała matka. – Teraz kocha inną mamę i inną małą dziewczynkę. Nie płacz Marylko, mamusia zawsze będzie cię kochać.

Od dziecka słyszałam, że mężczyźni to zło

Z biegiem lat takich gorzkich słów wcale nie było mniej, a jedynie stawały się one coraz bardziej dosadne. Zupełnie, jakby mama dopasowywała je do mojego wieku. Wszystkie one jednak znaczyły to samo i stworzyły w mojej głowie obraz mężczyzny potwora.

Może to dlatego nigdy nie miałam chłopaka? Kiedy moje koleżanki zaczęły umawiać się na randki, ja patrzyłam na nie z politowaniem. „Głupie! Jeszcze zobaczą, co je czeka” – myślałam. Jednak burza hormonów nie omija nikogo, więc pewnego dnia i ja przyprowadziłam do domu kolegę.
– Mamo, to jest Maciek – powiedziałam.

Byłam szczęśliwa, bo właśnie odkryłam, czym jest stan zakochania. Moja radość nie trwała jednak długo. Mama była bardzo uprzejma dla Maćka, lecz gdy tylko wyszedł, zrobiła mi awanturę.
– Za młoda jesteś, żeby szlajać się z chłopakami. Nie mam zamiaru wychowywać potem kolejnego dziecka.
– Mamo, o czym ty mówisz?! – byłam zrozpaczona.
– Ale jesteś naiwna, nie wiesz, że chłopcom tylko jedno w głowie?! Trzymaj się z daleka od nich, bo skończysz tak jak ja.

Mama zabroniła mi spotykać się z Maćkiem. Przepłakałam pół nocy, ale co mogłam zrobić? Byłam tylko młodą dziewczyną, której od dziecka wmawiano, że wszyscy mężczyźni są źli.

Tak więc żyłyśmy we dwie, w swoim zamkniętym światku i nikogo do niego nie wpuszczałyśmy. Aż do chwili, gdy pojawił się Tomasz. Kiedy mama go poznała, byłam na trzecim roku studiów i właśnie pisałam pracę licencjacką. Z początku nie zauważyłam, że z mamą dzieje się coś dziwnego. Dopiero później skojarzyłam, że w tym czasie była dziwnie ożywiona.

Wtedy pojawił się Tomasz

Pewnego dnia wróciłam wcześniej z uczelni i zastałam ich razem. Nie robili nic zdrożnego, po prostu pili herbatę, a mimo to pamiętam, że ów widok wydał mi się nieprzyzwoity. Moja mama i jakiś obcy facet siedzą w naszym salonie i rozmawiają sobie jak gdyby nigdy nic. A kto mi całe życie powtarzał, żeby uważać na mężczyzn, bo to szczwane lisy!?

Mama widząc mnie, zerwała się z kanapy. Była wyraźnie zakłopotana, zupełnie jakbym przyłapała ją na gorącym uczynku. Dziś, z perspektywy czasu, widzę komizm tej sytuacji, ale wtedy wcale nie było mi do śmiechu.
– Kochanie, to jest Tomasz – powiedziała, rumieniąc się jak pensjonarka.
Wstał, wyciągając rękę w moją stronę.
– No proszę – zaśmiał się. – Córka równie piękna, jak mama.

Irytował mnie jego śmiech i pewny siebie wyraz twarzy. Typowy mężczyzna. Niechętnie podałam mu rękę, po czym bez słowa wyszłam z pokoju.

Myślałam, że faceci nie są ci potrzebni do szczęścia. Wielokrotnie mi to powtarzałaś. – powiedziałam potem z wyrzutem mamie.
– Nic nie rozumiesz, Marylko, on jest zupełnie inny. Jest czuły, kochany i dobry.

Nie rozumiałam, jak Tomasz może być inny, skoro wszyscy są tacy sami. Nie mieściło mi się to w głowie i już wtedy wmówiłam sobie, że mama pakuje się w tarapaty i trzeba ją z nich wyciągnąć.

Tomasz przychodził coraz częściej, aż któregoś dnia został na stałe. Byłam wściekła na mamę. Przez tyle lat żyłyśmy tylko we dwie i było nam dobrze. Uważałam, że obecność Tomasza zburzy nasze szczęście. Właściwie nie miałam mu nic do zarzucenia. Był sympatyczny i próbował się ze mną zaprzyjaźnić. Jednak nie zamierzałam bratać się z wrogiem.

Starałam się wymyślić sposób na to, by mama zakończyła tę znajomość. Kłamałam na temat jego niewłaściwego zachowania w stosunku do mnie. Ale na mamę to nie działało. Któregoś razu podsłuchałam w kuchni rozmowę telefoniczną Tomasza. Dzwoniła jakaś kobieta i ja od razu uznałam, że to musi być jego kochanka. A to podsunęło mi pewien pomysł.
– Radziłabym ci uważać na twojego kochasia… – zwróciłam się do mamy.
– Słyszałam dziś, jak rozmawia z jakąś kobietą i wierz mi, że to nie była koleżeńska rozmowa.
– Co ty mówisz Marylko… On by mi tego nie zrobił. – widziałam, że mama wyraźnie się zaniepokoiła.
Była przewrażliwiona na tym punkcie, w końcu tata zostawił ją dla innej.

Kiedy Tomasz wrócił z pracy, słyszałam jak się kłócili. Mama płakała, a Tomasz tłumaczył się, że rozmawiał z siostrą i jak nie wierzy, to może do niej zadzwonić. W końcu ją udobruchał. Kilka dni później zaczęłam wysyłać do Tomasza pikantne SMS-y z nieznanego numeru. Dziękowałam w nich za wspaniałą noc i tym podobne. Wiedziałam, że mama zaczęła przeglądać jego komórkę, więc prędzej, czy później natknie się na nie. I tak też się stało. Znów była awantura, pretensje, trzaskanie drzwiami. I znów był płacz mamy.

Tym razem osiągnęłam swój cel. Mama wreszcie wyrzuciła Tomasza z domu. Jednak moja satysfakcja nie trwała długo.

Zagłuszałam wyrzuty sumienia. Mimo że czas mijał, rozpacz mojej mamy się pogłębiała. Nie mogłam już dłużej patrzeć, jak cierpi. Postanowiłam, że choćby miała mnie za to znienawidzić, muszę wyznać jej prawdę.

Nie przyjęła tego dobrze.

– Zawsze powtarzałaś, że nie należy ufać mężczyznom. Chciałam ochronić cię przed tym, przed czym sama mnie przestrzegałaś. – próbowałam się tłumaczyć.
Nie chciała słuchać moich wyjaśnień. Uważała, że ją skrzywdziłam. Doszłam do wniosku, że lepiej będzie, jeśli się wyprowadzę. Noc spędziłam u przyjaciółki.

Następnego dnia, gdy wróciłam do domu po rzeczy, zastałam ją zapłakaną. Na stoliku przed nią leżał plik listów. Zaadresowane były do mnie.
– Co to jest? – spytałam.
Uniosła głowę, spoglądając na mnie z rozpaczą.
– Listy od twojego ojca – powiedziała.
– Wysyłał je przez wiele lat, zanim umarł...
– Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?! – krzyknęłam. – Zawsze twierdziłaś, że już mnie nie kocha, że gdyby kochał, to przyszedłby mnie odwiedzić.
Przychodził – powiedziała. – Ale nie pozwoliłam mu cię zobaczyć. To była zemsta za to, że odszedł do innej. Przepraszam, skrzywdziłyśmy się nawzajem córeczko – łzy popłynęły po jej twarzy.
Jeszcze tego samego dnia wykręciłam numer Tomasza.
– Mówi Maryla, muszę ci o czymś powiedzieć...

Czytaj także:Postanowiłam uciec z naszego domu na wsi. Wszystko zaczęło się od... awantury o rodzaj makaronuSzewc bez butów chodzi. Mój mąż był zaangażowanym wychowawcą, ale olewał własnego synaZamiast zajmować się dzieckiem siostry, wolałam opiekować się psem mamy

Redakcja poleca

REKLAMA