Chciał, żebym pojechała z nim na tournée po Polsce. Rodzicom powiedziałam, że jadę na egzaminy, potem na praktyki studenckie, które wymyśliłam na poczekaniu. Całe wakacje jeździłam razem z Lucjanem i jego zespołem od miasta do miasta.
Zjeździliśmy wszystkie nadmorskie kurorty. Wieczorami chłopaki grali, potem długo w noc imprezowaliśmy. Nie lubiłam piwa, jednak dla Lucjana nauczyłam się je pić. Imponowało mi bycie dziewczyną perkusisty, choć nie wszystko mnie cieszyło i bawiło.
Na przykład byłam bardzo zazdrosna o Lucjana. Nie znosiłam, gdy laski piszczały na jego widok – był bardzo przystojny. Albo gdy biegały, by dostać autograf. Jednak Lucjanowi takie powodzenie bardzo odpowiadało...
Kiedyś po koncercie zobaczyłam, jak całował się z jakąś napaloną fanką. To wtedy uświadomiłam sobie, jak ulotna jest miłość. I jak łatwo się pomylić. Bo tak naprawdę Lucjan nigdy nie powiedział, że mnie kocha.
Pocieszałam się, że może po prostu nie uznawał słów i że dla niego miłością było bycie razem, seks od czasu do czasu, wspólne koncertowanie. Bardzo chciałam, żeby tak było. I mocno liczyłam, że kiedyś doczekam się upragnionego wyznania. Miałam 19 lat i byłam bardzo głupia. Wtedy jednak sądziłam, że zjadłam wszystkie rozumy.
– No co ty, Anka, przecież wiesz, że jesteś tylko ty – zapewniał mnie Lucjan, gdy wypomniałam mu tamte pocałunki. – Nie masz się o co wkurzać. Widać laska była potrzebująca, zaskoczyła mnie. Nie bądź zazdrosna, misiaczku, o jeden całus...
Na „przeprosiny” kochaliśmy się długo i namiętnie. Myślałam, że wszystko w porządku, a nazajutrz fanka pojawiła się znów. I nie skończyło się tylko na pocałunkach. Domyśliłam się wszystkiego, zamknęłam się w pokoju i ryczałam.
Postanowiłam odejść i zmienić swoje życie
Zrobiłam coś, o co miałam wcześniej pretensje do Lucjana. Znalazłam pocieszenie w ramionach Bodzia, wokalisty. Okazałam się słaba i nieuczciwa... Wcale nie było mi dobrze. To znaczy w tamtej chwili tak, ale później wcale. Kochałam Lucjana, więc tak naprawdę seks z Bodziem na dłuższą metę nie wchodził w grę.
Gdyby Lucjan okazał mi więcej serca, gdybym choć raz usłyszała słowa, na które tak czekałam, moje losy potoczyłyby się inaczej... Nadszedł czas na zmiany. Napisałam pożegnalny list do Lucjana, zabrałam trochę grosza ze wspólnej puszki i wsiadłam w najbliższy pociąg.
Było mi wszystko jedno, dokąd jadę. W domu nie miałam się co pokazywać, tylko czekałam, kiedy kłamstwo wyjdzie na jaw. Pieniądze skończyły się, więc musiałam poszukać jakiejś pracy. Załapałam się do pomocy w szklarni przy pomidorach i papryce.
Znalazłam tani nocleg w przybudówce do willi. Z jednego tylko się cieszyłam – że nie zaszłam w ciążę ani nie zaraziłam się żadną chorobą. Brałam co prawda tabletki, ale potem mi się skończyły i liczyłam na szczęście.
U boku Szymona wreszcie jestem szczęśliwa
Szymona poznałam właśnie na polu. Razem dojeżdżaliśmy do pracy, razem pracowaliśmy. Byłam wtedy przeziębiona, Szymon poczęstował mnie herbatą z termosu. Smakowała wybornie. Od tego czasu codziennie piliśmy razem herbatę. Złapałam się na tym, że czekam na tę przerwę w pracy, żeby porozmawiać z Szymonem.
Okazało się, że dorabia sobie, gdzie może, by pomóc rodzinie. Zaimponował mi. Myślałam, że takich ludzi już nie ma. Kiedyś opowiedziałam mu swoją historię. Potrzebowałam kogoś, komu mogłam się wreszcie zwierzyć, wygadać. Wiosną byliśmy już razem, a w maju Szymon oświadczył mi się. To właśnie wtedy usłyszałam słowa, na które tak czekałam:
– Kocham cię, Anka.
Prawie się popłakałam z radości. Tymczasem Szymon mówił dalej:
– Pokochałem cię od pierwszego wejrzenia, ale jestem ostrożny i niezbyt odważny. Teraz jestem pewien swego uczucia. Jeśli nie przeszkadza ci, że nie jestem perkusistą i gotowa jesteś być ze mną na dobre i złe, to pobierzmy się. Byłam naprawdę szczęśliwa.
Martwiło mnie tylko jedno – nie wyobrażałam sobie ślubu bez rodziców. Szymon zaproponował, że ze mną do nich pojedzie. Dostałam od rodziców kredyt zaufania, choć ojciec stwierdził, że należy mi się solidne lanie.
Latem wzięliśmy ślub, a następnego roku w maju przyszła na świat nasza córeczka, Jagódka. Za parę tygodni będzie miała pięć lat. W czerwcu skończę zaoczne studia licencjackie, które podjęłam w nadziei, że łatwiej znajdę pracę.
Na razie jednak muszę odczekać, ponieważ jestem w trzecim miesiącu ciąży. Szymon pracuje fizycznie i nawet nieźle zarabia. Lucjan z zespołem koncertuje podobno za granicą, nawet nie wiem, gdzie. Moje życie, na szczęście, wkroczyło na właściwe tory.
Czytaj także:
„Narzeczony nie powiedział mi, że ma żonę i dzieci. Gdy ich zobaczyłam razem, wmówił mi, że to jego siostra z potomstwem”
„Przystojny strażak ugasił mi pożar w mieszkaniu, a w sercu wzniecił ogień. Od tego czasu codziennie podsyca go na nowo”
„Stary przyjaciel jest sędzią i udzielał mi rozwodu. Wtedy zrozumiałam, że on jest tym jedynym i kocham go od dziecka”