„Marzyłam, by jakiś przystojniak dostrzegł we mnie piękno i powab. Tymczasem męża poznałam, bo... zrobiło mu się mnie żal”

mąż i żona fot. Adobe Stock, bnenin
„Dostałam wodą w twarz, zamknęłam oczy, a kiedy je otworzyłam, świat nagle znowu nabrał czarno-białych barw. Po mojej pięknej fryzurze nie zostało nawet śladu! Mój wełniany płaszczyk ociekał brudną wodą, podobnie jak twarz, na której – jak czułam – od razu rozmazał się makijaż”.
/ 25.06.2022 18:15
mąż i żona fot. Adobe Stock, bnenin

Wszystko zaczęło się od krytycznej uwagi mojej przyjaciółki.

– Mogłabyś coś zrobić z tymi włosami! – powiedziała, patrząc na mnie z dezaprobatą.

Znałyśmy się od lat i wiedziałam, że w słowach Asi nie było cienia złośliwości, a jedynie szczerość i troska o mnie. Trudno było nie przyznać jej racji. Trochę się wtedy zaniedbałam. Pewnie miało to związek z nieszczęśliwą miłością, którą bardzo przeżywałam.

Facet wydawał się mocno zaangażowany i wobec mnie szalenie opiekuńczy. Dawno nikt nie robił mi śniadania, biegając co rano po świeże bułeczki. Ten raj trwał jednak tylko trzy miesiące, bo potem… jego żona urodziła synka. Okazało się, że leżała cały czas w szpitalu z zagrożoną ciążą. Rafał ganiał do niej, nosząc jej te same obiadki, które gotował dla mnie, w dodatku często z produktów, które kupowaliśmy razem w markecie.

– On nawet nie był skruszony, że mnie oszukał! – wypłakiwałam się Aśce w mankiet.

Dałam się wypchnąć do fryzjera

Po tym jak zniknął z mojego życia, wszystkiego mi się odechciało. Czy ja jeszcze kiedyś kogoś spotkam? Na pewno nie… Wszyscy fajni faceci w moim wieku są już zajęci, a reszta to zwyczajne szuje!” – myślałam. Właśnie dlatego bez sensu wydała mi się wizyta u manikiurzystki czy u fryzjera. „Odrosty? A jaki to problem?  Kto to zauważy? – myślałam.

– A tak oszczędzę trochę pieniędzy, które przecież mogę wydać na lody i inne »pocieszacze«”.

Asia zauważyła. I tak długo mnie męczyła, że w końcu umówiłam się na wizytę. Ledwie weszłam do salonu, od razu musiałam uczciwie przyznać, że to był dobry pomysł. Paweł, mój fryzjer, miał tyle pozytywnej energii!

– Zmienimy trochę kolor na jaśniejszy, to buzia od razu nabierze blasku – biegał wokół mnie podeskcytowany. – Tu podetniemy, odsłonimy oczy. Masz takie piękne oczy! – zapewniał.

Dzięki mojemu fryzjerowi znowu poczułam się kobietą – atrakcyjną i ciągle młodą, bo przecież zaledwie trzydziestotrzyletnią. Kiedy spojrzałam w lustro, jak skończył układać mi włosy, poczułam przypływ mocy. „A może jeszcze zrobię sobie paznokcie?” – zadecydowałam. Tym bardziej że za oknem salonu zrobiło się nagle ciemno i lunął deszcz ze śniegiem.

„Może przejdzie, zanim stąd wyjdę” – uznałam i… faktycznie tak się stało! Po kolejnej godzinie, którą spędziłam na manikiurze i piciu ziołowej herbatki, po ulewie nie było śladu. Mam dzisiaj szczęście i tak już będzie zawsze!” – pomyślałam, wychodząc dziarsko z salonu. Do przystanku miałam zaledwie kilka kroków. Stanęłam na nim, zerkając na rozkład jazdy, kiedy będzie mój autobus.

„Za trzy minuty” – ucieszyłam się. Odwróciłam się, wyjęłam komórkę, by zadzwonić do Asi, i wtedy przejeżdżający z dużą prędkością samochód ochlapał mnie breją z ogromnej kałuży. To było tak niespodziewane, że przez moment poczułam się tak, jakbym tonęła!

Dostałam wodą w twarz, zamknęłam oczy, a kiedy je otworzyłam, świat nagle znowu nabrał czarno-białych barw. Po mojej pięknej fryzurze nie zostało nawet śladu! Mój wełniany płaszczyk ociekał brudną wodą, podobnie jak twarz, na której – jak czułam – od razu rozmazał się makijaż. O Boże, i co ja teraz zrobię?!

Nie mogłam tak wejść do autobusu

Odruchowo sięgnęłam do torebki po chusteczki higieniczne, ale natrafiłam na coś mokrego. No tak, przecież torebkę miałam akurat otwartą, bo wyjmowałam telefon, więc ją także zalała breja z kałuży. Podobnie jak komórkę… „Czy ona w ogóle będzie jeszcze działać?” – przebiegło mi przez głowę i to chyba przelało czarę goryczy, bo… zwyczajnie się rozpłakałam.

Szlochałam jak dziecko, łzy zalewały mi oczy i mieszały się z błotem na mojej twarzy. Musiałam wyglądać okropnie. Kiedy więc zatrzymał się przede mną samochód i jakiś facet zapytał przez odkręconą szybę: „Ma pani dzisiaj zły dzień?” – odruchowo chciałam go zwymyślać i kazać mu spadać! 

Byłam pewna, że się ze mnie naigrawa, ale on, zamiast odjechać ze śmiechem i piskiem opon, wysiadł, obszedł auto dokoła i otworzył mi drzwi pasażera.

– Proszę, odwiozę panią do domu – powiedział.

Stałam jak wryta i ocknęłam się dopiero na widok podjeżdżającego na przystanek autobusu. Chciałam powiedzieć facetowi, że to mój, ale nagle poczułam, że nie dam rady wsiąść, taka mokra, w ten tłum pasażerów.

Pobrudzę panu tapicerkę – mruknęłam niechętnie.

– Nie szkodzi, wyczyszczę – uśmiechnął się.

„Ma ujmujący uśmiech…” – pomyślałam. Wsiadłam i tak poznałam Michała. Ta znajomość przerodziła się w trwały związek. W tym roku będziemy obchodzili trzecią rocznicę ślubu. Zabawne… Każda kobieta marzy o tym, że spotka swoją drugą połówkę, gdy będzie wyglądała pociągająco i seksownie. A Michał zatrzymał się, bo zrobiło mu się mnie żal.

– Zakochałem się chwilę później, w twoich pięknych oczach – powiedział mi potem.

Miał więc rację mój fryzjer, skracając mi grzywkę!

Czytaj także:
„Córka chce się rozwieść, bo zięć pije. Jej ojciec też za kołnierz nie wylewał, ale przy nim trwałam i w końcu zmądrzał”
„Kochanek zdradzał mnie z wieloma >>przyjaciółkami<<. Dopiero po tym romansie zrozumiałam, że mam cudownego męża”
„Całe życie zajmowałam się rodzicami, bo mój brat robił karierę. Gdy zmarli, zostawili nasz dom jemu. Zostałam na bruku”

Redakcja poleca

REKLAMA