„Pragnąłem kobiety z bagażem doświadczeń, taką jak ja. Niestety dostałem kosza, więc może powinnam szukać młodszych”

poważny mężczyzna fot. Adobe Stock, opolja
„Kobiety w tym wieku zazwyczaj miały już spory bagaż życiowych doświadczeń i doceniały mężczyzn z przeszłością. Przyznam szczerze, że na to liczyłem”.
/ 29.10.2023 09:15
poważny mężczyzna fot. Adobe Stock, opolja

Gdy do domu obok sprowadziła się atrakcyjna kobieta, od razu wiedziałem, że będą kłopoty. Kobiety zawsze przyciągają kłopoty. Takie są moje doświadczenia, i nie tylko moje. Jak mawia mój przyjaciel, a jest to dżentelmen doświadczony przez życie: „Z każdej, przepraszam za słowo, baby prędzej czy później wyjdzie gadzina!”. I niestety wiele razy okazywało się, że mój przyjaciel ma rację.

Kiedy nowa sąsiadka wprowadziła się do mojej dzielnicy, początkowo wydawało się, że przepowiednia przyjaciela i moje obawy okażą się błędne. Miała na imię Klaudia, dowiedziałem się tego w sklepiku za rogiem. Z pewnością skończyła już 45 lat, a więc była w odpowiednim wieku dla mnie.

Kobiety w tym wieku zazwyczaj miały już spory bagaż życiowych doświadczeń i doceniały mężczyzn z przeszłością. Przyznam szczerze, że na to liczyłem. Moje nadzieje wzrosły, gdy jakiś czas po zamieszkaniu w naszej dzielnicy Klaudia zadzwoniła do moich drzwi.

Miłe powitanie

– Jestem pańską nową sąsiadką! – powiedziała, gdy otworzyłem. Wdzięcznie się przy tym do mnie uśmiechała.

– Nie wiem, jakie tu są obyczaje, ale upiekłam ciasto powitalne. Chciałabym, aby potraktował je pan jako dobry początek sąsiedzkiej znajomości – powiedziała.

Przyznam, że na dłuższą chwilę mnie zatkało. Nie wiedziałem, co powiedzieć. Mieszkam w tej okolicy już dwadzieścia lat, ale jeszcze nikt nigdy nie przyszedł do mnie z poczęstunkiem. Ludzie się sprowadzali i wyprowadzali. Poznawaliśmy się na ulicy. Nikt dotąd nie robił z tego uroczystości i nie składał takich wizyt!

– Oj, przepraszam! – Klaudia opacznie zrozumiała moje zaskoczenie. – Chyba panu przeszkadzam, może przyjdę innym razem… – już się cofała od moich drzwi, by wrócić do siebie.

– Ależ nie, proszę zostać! – zaprotestowałem gwałtownie. – Po prostu zaskoczyła mnie pani. Jeszcze nikt nie przyszedł do mnie z ciastem. To bardzo miłe z pani strony. Proszę wejść, zrobię kawę…

Zauroczyłem się od razu

To był piękny wieczór. Znalazłem butelkę białego wina, które idealnie pasowało do ciasta przyniesionego przez Klaudię. Siedzieliśmy z tyłu domu na tarasie i rozmawialiśmy, aż się ściemniło. Klaudia opowiedziała mi trochę o swoim życiu. Miała za sobą nieudane małżeństwo, kilka nietrafionych związków. Te trudne przeżycia spowodowały, że postanowiła wszystko zmienić. Zaczęła od zmiany otoczenia. Sprzedała swoje mieszkanie w stolicy i kupiła dom w naszym mieście.

– Zawsze chciałam mieć ogródek – opowiadała. – Mam nadzieję, że tu będzie mi się dobrze mieszkało.

– Z pewnością – powiedziałem to z przekonaniem.

Patrzyłem na swoją sąsiadkę i coraz bardziej mi się podobała. Klaudia nie była typem kobiety mizdrzącej się na widok mężczyzny. Była stanowcza, spokojna i pewna siebie. Sprawiała wrażenie osoby, która wie, czego chce, i zawsze osiąga swój cel.

Im dłużej siedziała ze mną na tarasie, tym bardziej mnie do niej ciągnęło. Bo moja sąsiadka Klaudia miała w sobie to coś, co u mężczyzn wzbudza pożądanie. Idealna kobieta dla mnie! Po wielu latach samotności należy mi się od życia jakiś prezent. Zresztą bylibyśmy doskonałą parą, czułem to całym sobą.

Ciągle o niej myślałem

Gdy Klaudia poszła do siebie, nie mogłem zasnąć. Wciąż o niej myślałem. Widziałem ją w swoich ramionach. Niemal słyszałem, jak szepcze mi do ucha czułe słówka. Czułem na twarzy jej pocałunki i z radością je odwzajemniałem. To były bardzo realne odczucia. Zasnąłem, gdy już było jasno.

Wstałem z potwornym bólem głowy, nawet solidna kawa nie pomogła. Męczyłem się aż do popołudnia. Mimo bólu głowy jednego byłem pewien – Klaudia jest stworzona dla mnie. Byłem przekonany, że ona o tym wie. Kobiety szybko odczytują tajemne znaki, które wysyłają im zakochani mężczyźni. A ja czułem, że jestem zakochany. Szybko? I co z tego? W takich sprawach nie ma na co czekać.

Była z jakimś facetem

Kilka dni później zobaczyłem podjeżdżającą pod dom Klaudię. Już chciałem wyskoczyć i zaprosić ją do siebie – przecież musimy porozmawiać, ustalić wiele spraw – gdy zobaczyłem, że w samochodzie siedzi mężczyzna. W ostatniej chwili się zatrzymałem.

– Witaj, Piotrze! – krzyknęła Klaudia, widząc mnie w otwartym oknie.
Ukłoniłem się raczej chłodno. Nie wiem, czemu poczułem się dziwnie, jakby oszukany. Czyżby Klaudia nie widziała, jak wielkie wrażenie zrobiła na mnie tamtego wieczoru? Czyżby nie odbierała sygnałów, jakie jej wysyłałem niemal przez cały czas? To niemożliwe! Musiała je zauważyć! Przecież kobiety są pod tym względem bardzo wrażliwe. Chodziłem po domu i rozmyślałem.

Rozsądek chwilami podpowiadał mi, że zachowuję się jak dzieciak i że nie mam do niej żadnych praw. Ale targały mną emocje,  do głosu dochodziła też urażona męska duma. Przecież to ja jestem tym facetem, na którego powinna zwracać uwagę. A ona przywozi sobie obcego! Byłem wściekły.

Mam na pięterku niewielki pokoik, którego okna wychodzą na sąsiedni dom, w którym mieszka Klaudia. Poszedłem tam i po ciemku usiadłem w fotelu. U sąsiadki zapaliło się światło. Szykowała się do snu. Mężczyzna, którego przywiozła, także. Nie byłem w stanie na nich patrzeć.

Znowu nie mogłem zasnąć. Zastanawiałem się, jak ona mogła sprowadzić sobie obcego mężczyznę. To przecież zdrada! Tym razem rozsądek odezwał się tylko raz, i to cicho. Mówił, że przecież nie jesteśmy z Klaudią razem więc wszystkie moje pretensje to urojenia…
Zachowujesz się jak psychopata! – mówił głos w mojej głowie. Szybko zagłuszyłem te myśli. Niech ona cierpi tak jak ja!

Druga szansa

Zanim przygotowałem zemstę, postanowiłem dać Klaudii szansę. Spotkałem ją w mieście kilka dni później. Chciałem ją zaprosić na kawę, ale się wymówiła.

– Przepraszam, Piotrusiu, ale bardzo się spieszę. Może innym razem – powiedziała.

– Pewnie czeka na ciebie ten brunet w okularach? – odpowiedziałem na to z lekką nutą zazdrości. Spojrzała na mnie uważnie.

– O co ci chodzi, Piotrze? – spytała ze zdziwieniem. – To mój brat!
Mało mnie szlag nie trafił! Z trudem się opanowałem. To było wierutne kłamstwo. Przecież widziałem, jak szli do łóżka! Dlaczego ona mnie oszukuje?

– Aha, brat… No tak, brat – jąkałem się. – Może rzeczywiście kiedy indziej wypijemy tę kawę… To cześć, miło było cię spotkać!

– Cześć, Piotrze! – odpowiedziała Klaudia zdziwiona moim zachowaniem.

Poczułem się oszukany. Odczekałem kilka dni. Kupiłem bukiet pięknych róż i butelkę wina. Z moich obserwacji wynikało, że Klaudia jest sama w domu, więc powinna mnie przyjąć. Chciałem dać jej szansę. Zresztą uprzejmość nakazywała, żebym złożył jej rewizytę!

Czułem się upokorzony

Klaudia otworzyła mi w szlafroku, który tylko uwydatniał jej wdzięki. Podkreślał to, co tak męczyło mnie podczas naszego pierwszego spotkania.

– Nie spodziewałam się ciebie, Piotrze – powiedziała Klaudia.
Liczyłem raczej na radosne powitanie. – Niebawem muszę wyjść i chcę się przygotować, czy możemy przełożyć to spotkanie? – zapytała. – Bardzo dziękuję za kwiaty – wyjęła mi bukiet z rąk – Są piękne. Zdzwonimy się, dobrze?

Niemal wypchnęła mnie za drzwi. Czy ta kobieta nie widzi, kogo ma obok siebie? Czy nie dostrzega, że jestem dla niej idealną partią? Nie mogłem zrozumieć zachowania Klaudii. Przecież reprezentuję sobą wszystko, czego szukają i potrzebują kobiety! Jestem inteligentny, stateczny, opanowany, w miarę zamożny, kulturalny i dowcipny! I nie mam żadnych zobowiązań!

Ktoś ją obrażał

Następnego dnia rano wszyscy przejeżdżający naszą ulicą mogli oglądać duże, paskudne i wulgarne graffiti, które nieznany sprawca wymalował na ścianie domu Klaudii. Pojawiła się policja, przesłuchiwali sąsiadów. Nikt nic nie widział i nie słyszał. 

– Jak myślisz, Piotrze, kto mógł to zrobić? – spytała mnie wieczorem. – Przecież mieszkam tu zaledwie kilka tygodni i z nikim nie mam konfliktów. Nic złego nikomu nie zrobiłam! Dlaczego wymalowano mi takie świństwo?! – pytała Klaudia rozgoryczona.

– A u wszystkich byłaś z ciastem? – spytałem nieco złośliwie.

– Skądże! – odpowiedziała poważnie. – Tylko u tych najbliższych, znaczy najbliżej mieszkających… Myślisz, że to dlatego ktoś zrobił ten malunek?

– Nie wiem, co o tym myśleć – odpowiedziałem. – Przecież tu nigdy się nie zdarzały takie rzeczy!

Trzy dni później Klaudia znalazła na wycieraczce przed domem trzy zdechłe szczury. Zawiadomiła policję. Funkcjonariusze rozmawiali z sąsiadami, ale znowu niczego się nie dowiedzieli.

Była zaskoczona

– Dlaczego mnie to spotyka, Piotrze?! – pytała mnie, swojego najbliższego sąsiada. – Przecież ja naprawdę z nikim się nie kłócę, nikomu nie przeszkadzam. Konfliktów unikam jak ognia. Kto może aż tak mnie nie lubić? I za co?

Nie odpowiedziałem. Tego dnia ponownie kupiłem bukiet róż i wino. Elegancki, w marynarce i śnieżnobiałej koszuli poszedłem do Klaudii.

– Nie uprzedziłeś mnie, Piotrze! – powiedziała nieco zirytowana. – To nieładnie! Wejdź, skoro już jesteś – wzięła ode mnie kwiaty i wino. Głową wskazała salon.

– Zaraz do ciebie przyjdę – powiedziała Klaudia chłodno.

– Rozgość się.

Miała ładnie urządzone mieszkanko. Nasze domy były bardzo podobne, ale u Klaudii w każdym kącie czuć było kobiecą rękę. Brakowało mi tego od lat. Widać, że gospodyni ma zmysł artystyczny i nie boi się eksperymentów. Wszystko urządzone ciepło i nowocześnie. Wisienką na torcie były piękne fotele w stylu art déco. Rozsiadłem się wygodnie. Wstałem, gdy Klaudia weszła, niosąc tacę z kawą.

– Nadal nie wiadomo, kto cię tak urządził? – spytałem, nawiązując do niedawnych wydarzeń.

– Policja nic nie wie i nie sądzę, by się kiedykolwiek dowiedziała.

– Skąd takie przypuszczenie?

– Powiedzieli mi, że są pewni, że to są sąsiedzkie porachunki. W takich sytuacjach oni się nie wtrącają. No chyba że kogoś zabiją lub pobiją albo chociaż okradną! A tu, jak wiesz, cierpi wyłącznie moja reputacja.

Tylko sąsiad

Przez chwilę jeszcze wymienialiśmy uwagi o pracy policji, po czym zebrałem się na odwagę.

– Muszę ci coś powiedzieć. Widzisz, uważam, że jestem dla ciebie idealnym partnerem! – punkt po punkcie wyłożyłem jej całą swoją filozofię. – Dlatego uważam, że moglibyśmy być razem. Nie odrzucaj tego, Klaudio!

Patrzyła na mnie z rosnącym zdziwieniem. Słuchała, co do niej mówię, ale widziałem, że z każdym słowem coraz mniej rozumie. Czułem, że odrzuci moją ofertę. A ja, stary marketingowiec, wiedziałem, że lepszej nie będzie miała. Chciałem ją uchronić przed kolejną życiową porażką…

– Nie wiem, gdzie popełniłam błąd, Piotrze! – odezwała się Klaudia, gdy skończyłem. – Nie przypominam sobie, bym choć przez chwilę, choć jednym słowem dała ci do zrozumienia, że coś nas może łączyć. Nie wysyłałam ci takich sygnałów! Krótko mówiąc, Piotrze, cieszę się, że mam miłego sąsiada, lecz jesteś i zostaniesz tylko sąsiadem. Wybacz, ale powinieneś już iść!

Czułem, że kłamie. Nie wiedziałem tylko dlaczego. Kobiety bywają przewrotne! Wyraźnie widziałem, że jej się podobam. Zresztą czułem to od samego początku, od naszego pierwszego spotkania. Chciałem jej wykrzyczeć: Nie rób tego, Klaudio! To twój największy błąd, będziesz cierpiała, jeśli odrzucisz moją ofertę!  Klaudia nie chciała mnie słuchać. Wyszedłem zrozpaczony, upokorzony i wściekły.

Zasłużyła na to

Ktoś musi bardzo nie lubić Klaudii, bo od dwóch tygodni jej dom i posesja, a także sama Klaudia są przedmiotem nieustannych szykan. Jej wróg już bez owijania w bawełnę pisze: „Wynoś się stąd!”, dodając wulgarne epitety nienadające się do powtórzenia. Obraźliwe graffiti stało się stałym elementem zdobiącym dom mojej sąsiadki. Czuję satysfakcję, bo zemsta się udała. I nikt mi nie udowodni, że to ja za tym stoję.

Przecież w prosty sposób mogła tego wszystkiego uniknąć. Doskonale o tym wiedziała. Widać wolała cierpieć! Policja była bezradna. Nie pomogło nawet specjalne oświetlenie budynku. Na monitoring Klaudia się nie zdecydowała. Twierdziła, że nie ma pieniędzy. Chyba już wtedy wiedziała, że będzie musiała się wyprowadzić.

Policjanci robili, co mogli. Próbowali nawet zasadzić się na wroga Klaudii. Kilka nocy dyżurowali w moim domu, ale bez skutku.
Po dwóch miesiącach Klaudia się wyprowadziła. Pożegnaliśmy się prawie serdecznie. W jej oczach widziałem żal i coś jeszcze, czego nie potrafiłem zidentyfikować. Jednak wtedy już mnie to nie interesowało. Było mi jej trochę żal, ale odetchnąłem z ulgą. Nie mogłem pozwolić, by taka zła kobieta, która nie szanuje cudzych uczuć, mieszkała przy naszej ulicy. To była wredna sąsiadka! 

Jak mawia mój przyjaciel, tego kwiatu jest pół światu! Nie ma się, czym przejmować. Poczekam więc i zobaczę, kto następny zamieszka na sąsiedniej posesji…

Czytaj także: „Potrzebowałem skoku w bok, a żona od razu rzuciła mi papierami rozwodowymi. Myślałem, że bardziej jej zależy”
„Za kasę ze spadku po rodzicach kupiłem dom w lesie. Nigdy nie powiem żonie, jaką tajemnicę skrywają te mury”
 „Córka marzyła o dziecku, ale to ja zaszłam w ciążę. Mój syn nazywa mnie babcią, a ja chcę wierzyć, że zrobiłam dobrze”

 

Redakcja poleca

REKLAMA