„Marzę o dziecku, ale ciąża nie przychodzi. Być może to kara za to, że rozbiłam związek przyjaciółki”

kobieta z testem ciążowym fot. Getty Images, Ekaterina Goncharova
„– Sądzę, że to wszystko ma jakiś sens – przyznałam cicho, nie patrząc mu w oczy. – Że to wszystko moja wina. Ona… była z tobą szczęśliwa – wymamrotałam do swoich kolan. – A ja to zniszczyłam. I pewnie teraz za to płacę”.
/ 21.01.2025 07:15
kobieta z testem ciążowym fot. Getty Images, Ekaterina Goncharova

Było mi dobrze samej. Miałam znajome, kilku kolegów i bardzo dobrą przyjaciółkę – Olę. Zajmowałam się głównie pracą i realizowaniem swoich pasji, no a do miłości jakoś mnie nie ciągnęło. Jednych facetów lubiłam bardziej, innych mniej, ale przy żadnym z nich nie poczułam „tego czegoś”.  Czasem tylko żałowałam, że nie będę mieć szansy na dziecko, a akurat o byciu matką po cichu marzyłam.

Nie szukałam faceta

Ola mnie rozumiała i już dawno zaprzestała swatania na siłę. Potwornie tego w ludziach nie lubiłam – gdy mieli swoją drugą połówkę, zaraz dochodzili do wniosku, że każdy, kto jest sam, musi czuć się potwornie nieszczęśliwy. A Ola sama nie była – miała fajnego chłopaka, w sumie to narzeczonego, który wydawał się chodzącym ideałem. Nie palił, nie pił za dużo, przepadał za spędzaniem czasu z nią sam na sam i nie latał co chwila z kumplami po barach. W ogóle był trochę domatorem, co akurat Oli nie odpowiadało.

– Ciągle by siedział w tym mieszkaniu – żaliła mi się. – Nic tylko „zróbmy romantyczną kolację przy świecach”, ale w domu, oczywiście, „obejrzyjmy jakiś serial”, „wyjdźmy na taras i powpatrujmy się w gwiazdy”. No powiedz, jak z nim wytrzymać?

Uśmiechałam się tylko, bo osobiście nic złego w takim spędzaniu czasu nie widziałam. Ale kłócić się ani wtrącać w ich sprawy nie chciałam. Nadszedł jednak taki moment, że Ola zaczęła trochę przesadzać.

– Ja nie wiem, czy do tego ślubu w ogóle dojdzie – oświadczyła mi kiedyś przy kawie.

– Olka, no co ty mówisz! – zdumiałam się. – Przecież z was taka fajna para…

– A idź... – machnęła ręką. – Ostatnio obraził się, bo wróciłam do domu z tym kolegą z pracy, wiesz, tym Jurkiem. No do baru poszliśmy, fakt, trochę się zasiedzieliśmy, ale przecież odprowadził mnie do domu przed drugą.

No to dziwisz mu się? – spytałam ostrożnie. – Poszłaś do baru z innym facetem…

– A to moja wina? – prychnęła zirytowana. – Mówiłam mu, żeby poszedł ze mną, to „nie” i „nie”. Że do restauracji możemy pójść albo posiedzieć na tarasie… No rozumiesz?

Nie rozumiałam. Było mi natomiast żal Daniela, który pewnie tak samo nie pojmował, o co chodzi Oli, jak ja. Starałam się jednak pocieszać przyjaciółkę tak, jak potrafiłam i nie dawać po sobie poznać, że niekoniecznie się w tym jej problemie odnajduję. Utwierdziłam się w przekonaniu totalnego zagubienia w życiu, gdy w kolejny piątkowy wieczór na moim progu stanął Daniel.

Wydał mi się taki przybity

– Cześć – popatrzył na mnie wielkimi, smutnymi oczami. – Przeszkadzam?

Automatycznie pokręciłam głową.

– Nie, no skąd – zapewniłam. – Wchodź, wchodź.

Kiedy zaprowadziłam go do salonu, odruchowo zapytałam:

– A gdzie Ola?

Westchnął ciężko i zapatrzył się w ścianę.

– A, nie układa nam się ostatnio – przyznał. – Wciąż widzę ją z jakimś facetem. Mam wrażenie, że ja już jej nie wystarczam.

– Przesadzasz – mruknęłam, starając się na niego nie patrzeć. – Wiesz, jaka jest Olka. Rozrywkowa, wszędzie jej pełno. Prawdziwa dusza towarzystwa.

Skrzywił się lekko.

– To ja chyba do tego towarzystwa nie pasuję.

Przez resztę wieczoru starałam się przekonać go, że oboje świetnie do siebie pasują i nie ma o co się martwić. Z czasem jednak zmieniliśmy temat. Zaczęliśmy rozmawiać o ostatnio obejrzanych filmach, później zaproponowałam, żebyśmy zrobili sobie jakiś maraton serialu, a on ochoczo się zgodził.

Tak nam się dobrze razem siedziało, że przenocował u mnie – wtedy jeszcze na kanapie. Kiedy następnego dnia wychodził, przepraszając mnie po kilka razy, że tak się zasiedział i zrobił kłopot, dotarło do mnie, że z nikim do tej pory tak dobrze się nie czułam. Starałam się otrząsnąć z tego wrażenia, ale nie było łatwo. Zwłaszcza że Daniel postanowił wpadać do mnie regularnie.

Nie mogłam tego powstrzymać

Skłamałabym, mówiąc, że nie czekałam na te wizyty. Dawno z nikim tak dobrze się nie bawiłam. Po jakimś miesiącu złapałam się na tym, że w sumie częściej widuję Daniela niż Olkę. W dodatku względem niej miałam coraz mniej ciepłych uczuć. A humor Daniela znacznie się poprawił. Myślałam, że będą się ze sobą godzić, a tu któregoś wieczora, po wyjątkowo dobrym winie i ciekawym filmie tak jakoś wyszło, że wylądowaliśmy razem w łóżku.

Kolejnego dnia nie bardzo wiedziałam, gdzie oczy podziać. Ku mojemu zdumieniu Daniel najwyraźniej nie miał takiego problemu, bo uśmiechnął się do mnie szeroko i zapytał, czy zrobić mi kawy.

– Daniel, to, co między nami zaszło – zaczęłam niepewnie. – Ja wiem, że to się nie powinno wydarzyć, ale…

– Hania, ja się zakochałem – przerwał mi, a ja omal nie spadłam z kuchennego krzesła. – Ja… zrozumiem, jeśli nie czujesz tego samego, ale… i tak rozstanę się z Olą. Nie pasujemy do siebie. Teraz wiem to już na sto procent.

Mogłam go oszukiwać. Mogłam wciskać mu, że nic do niego nie czuję, a potem udawać przed Olą, że nie mam pojęcia, dlaczego od niej odszedł. Czemu zerwał zaręczyny. Ale nie zamierzałam. Kiedy o nim myślałam, moja przyjaźń z Olą przestawała mieć znaczenie.

– Chyba wiem, co czujesz – przyznałam cicho. – Bo mam dokładnie tak samo.

No i został u mnie. Zerwał z Olą, która oczywiście okrzyknęła mnie największą zdrajczynią i przestała utrzymywać ze mną jakikolwiek kontakt. Zmniejszyła się też liczba moich znajomych, bo wielu z nich uważało, że zrobiłam jej potworne świństwo. Jakby co najmniej w ogóle Daniela kochała… Starałam się tym jednak nie przejmować. Miałam przy sobie najwspanialszego faceta jaki kiedykolwiek istniał, więc uważałam, że nic innego wcale się nie liczy.

Myślałam tylko o ciąży

Daniel bardzo się ucieszył, gdy powiedziałam mu, że chciałabym mieć dzieci. Ola nie myślała poważnie o powiększaniu rodziny – mimo trzydziestu lat, dalej w głowie były jej tylko szaleństwa, wyjścia ze znajomymi i „wolność”. Nie wiem zresztą, czy w ogóle myślała o byciu matką. W końcu nie każda kobieta tego chce.

Sęk w tym, że mimo starań, za nic nie mogłam zajść w ciążę. Daniel mnie stale uspokajał, ale ja powoli wpadałam w panikę. Czułam się coraz bardziej bezradna, a w dodatku miałam złe przeczucie. Takie, które nie pozwalało mi w pełni trzeźwo myśleć. Któregoś wieczora, gdy Daniel zaproponował, żebyśmy coś obejrzeli, odmówiłam i nakłoniłam go do rozmowy.

– Sądzę, że to wszystko ma jakiś sens – przyznałam cicho, nie patrząc mu w oczy. – Że to wszystko moja wina.

Daniel przyjrzał mi się uważnie. Raczej nie rozumiał ani słowa z tego, co powiedziałam.

– Hania, o czym ty mówisz? – spytał w końcu.

– Ona… była z tobą szczęśliwa – wymamrotałam do swoich kolan. – A ja to zniszczyłam. I pewnie teraz za to płacę.

Pokręcił głową i się roześmiał.

– Haniu, głupoty gadasz – rzekł miękko i objął mnie ramieniem. Mimo wszystko, od razu zrobiło mi się jakby lepiej. – Przecież Ola nigdy nie była ze mną szczęśliwa! Wiecznie narzekała! Nasze charaktery… były tak bardzo różne, że to nie miało się szansy udać!

– No ale była moją przyjaciółką – nie odpuszczałam. – A ja… ja zrobiłam jej coś takiego

– Nic nie zrobiłaś – powiedział spokojnie. Pogłaskał mnie uspokajająco po głowie. – Po prostu się zakochałaś. Zdarza się. A co do ciąży… Wszystko na spokojnie. Jeśli będzie trzeba, zrobimy badania. Oboje. I… nawet, gdyby wina leżała po twojej stronie, nie masz się czego bać. Jestem z tobą dlatego, że cię kocham, słyszysz? A nie dlatego, że chcę dziecko.

Słowa Daniela trochę mnie uspokoiły. Przestałam się przejmować i nieco się rozluźniłam. On zresztą uważa, że to przez stresujący okres w pracy i moje przejęcie całą sytuacją. Teraz rzeczywiście czuję się lepiej i nie żyję pod ciągłą presją. Cieszę się tym, co mam i nie narzekam. I to nieprawda, że Daniel nie lubi wychodzić z domu. Po prostu woli odwiedzać inne miejsca niż Ola: kina, restauracje, nastrojowe kawiarenki i parki, idealne na długie wieczorne spacery.

Hanna, 31 lat

Czytaj także:
„Mama z sanatorium wróciła nie tylko z walizką, ale też z nowym kawalerem. Na starość powinna haftować, nie flirtować”
„Rozkochał mnie w górach, a później zrzucił na dno emocjonalnej przepaści. Już nigdy nie zaufam mężczyźnie”
„Mąż przez lata chował przede mną pieniądze. Gdy je znalazłam, potraktowałam je jak zapłatę za spędzone z nim lata”

Redakcja poleca

REKLAMA