„Ogłosiłam się jako dziewczyna do wynajęcia na wesela. To była zemsta na narzeczonym za jego przyjaźnie z Basiami i Kasiami”

Załamana kobieta fot. Adobe Stock, realstock1
„Miałam tego dość, doskonale widziałam, jak te lafiryndy na niego patrzą. Wystarczyło, że Kasia, Basia, czy inna Monika zadzwoniły, nawet w środku nocy, a Mareczek jechał do nich, jak do pożaru. Czasami zapominałam, że to ja jestem jego narzeczoną”.
/ 20.01.2022 05:00
Załamana kobieta fot. Adobe Stock, realstock1

Maciek zawsze był duszą towarzystwa. Poznaliśmy się zresztą na imprezie, nie miałam więc złudzeń, co do tej strony jego osobowości. Bardzo mi się podobało, że do każdego potrafi zagadać, z każdym znajdzie wspólny język, bo ja jestem beznadziejnym przypadkiem introwertyka, który najlepiej czuje się we własnym towarzystwie. Na tamtą imprezę zostałam niemal siłą wyciągnięta przez koleżankę z pracy.

– Nie możesz całymi dniami przesiadywać w biurze, a potem zamykać się w czterech ścianach – przekonywała mnie Magda. – Tak to się będziesz mogła zachowywać na emeryturze, a nie teraz, kiedy jesteś dziewczyną w kwiecie wieku!

– Ale ja już wypożyczyłam sobie ciekawą książkę – marudziłam. – Wolałabym zostać w domu i poczytać.

Magda nie chciała tego słuchać.

– W domu to ludzie umierają! – stwierdziła.

Z początku myślałam, że przemęczę się gdzieś w kącie przez godzinę lub dwie, a potem po cichutku ulotnię się z imprezy. Na szczęście, nie zrobiłam tego. Za bardzo spodobało mi się, jak Maciek opowiadał historyjki z wypadu w góry.

Zapomniałam, że miałam siedzieć w kącie i, wręcz przeciwnie, zaśmiewałam się do łez, tak że nie dało się mnie nie zauważyć. Maciek potem powiedział mi, że właśnie to go we mnie zauroczyło – moje poczucie humoru. Z imprezy wyszliśmy razem – Maciek odprowadził mnie do domu, wziął numer telefonu, zadzwonił następnego dnia… I tak to się potoczyło.

Telefony z prośbą o pomoc w nocy, to była norma

Wiadomo, jak to jest w początkowej fazie związku – zakochani chcą przebywać głównie ze sobą, więc nawet nie zorientowałam się, że Maciek ma tylu znajomych! Ale kiedy w końcu zaczęliśmy się lepiej poznawać, dotarło do mnie, że mój chłopak jest ulubieńcem płci przeciwnej.

W kinie, w restauracji, na spacerze – dosłownie wszędzie wpadaliśmy na jakieś jego znajome, koleżanki… I wszystkie wyraźnie za nim przepadały!  A na mnie patrzyły z zazdrością.

– Więc udało ci się w końcu upolować naszego Maciusia – orzekła jedna zjadliwym tonem, który potrafi właściwie odczytać tylko druga kobieta. – Ciekawe, jak to zrobiłaś…

Maciek zawsze zachowywał się wzorowo – przedstawiał mnie jako swoją ukochaną, obejmował, włączał w rozmowę… Tyle że chyba nawet nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo lubiany jest przez kobiety, i gdy prosiły go o jakąś przysługę, nigdy im nie odmawiał, nie czując podstępu.

– Woda leje się z kranu i nie możesz go zakręcić? – takie telefony w sobotnią noc nie były czymś rzadkim. – Nie martw się, zaraz będę!

A kiedy ja patrzyłam na niego z wyrzutem, bo zaplanowałam spokojny wieczór przed telewizorem, rzucał mi tylko zbolałe spojrzenie.

– Znam się z Kaśką kopę lat, nie mogę zostawić jej bez pomocy – przekonywał mnie.

Z jednej strony, cieszyłam się, że jest taki uczynny, bo wiedziałam, że i mnie nigdy nie zostawi w potrzebie. Z drugiej – która dziewczyna chciałaby, żeby jej chłopak był na każde zawołanie innych?

Nie, żebym mu nie ufała, bo przekonałam się, że to dobry, uczciwy chłopak... Ale czasami zastanawiałam się, czy te wszystkie dziewczyny nie mają jakichś, bo ja wiem, braci, ojców? Musiały z każdą najmniejszą pierdołą dzwonić akurat do Maćka?

Nieraz mówiłam mu, że ma za dobre serce i daje się wykorzystywać, ale on twierdził, że w razie czego ktoś pomoże kiedyś jemu. Dlatego znosiłam cierpliwie, kiedy pomagał Dance taszczyć szafę na pierwsze piętro, wyprowadzał psa Igi, gdy ona złamała nogę i naprawiał laptopa Magdzie. Taki miał charakter i nie sposób było go zmienić.

Ale kiedyś w końcu miarka się przebrała. Byliśmy wtedy razem od dwóch lat i nasza znajomość była już dość „zaawansowana” – mieszkaliśmy razem, a Maciek mi się oświadczył. Któregoś dnia wrócił po pracy bardzo czymś uradowany.

– Nareszcie będę miał okazję sobie potańczyć! – powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha. – Już wieki nie mieliśmy żadnego wesela w rodzinie, a do naszego jest jeszcze trochę czasu.

– A kto się żeni? – zaciekawiłam się. – Jakiejś twojej kuzynce spieszno do ołtarza?

– Nie, to nie z rodziny – wyjaśnił Maciek. – Siostra mojej koleżanki z pracy, Moniki, wychodzi za mąż.

– A co ciebie to obchodzi? – zdziwiłam się. – Przecież nie znasz jej siostry, żeby miała nas zapraszać!

– Nie nas, tylko mnie – objaśnił mi szybko. – Monika nie ma nikogo, głupio jej przed tymi wszystkimi ciotkami, wiesz, jak jest… Przyłapałem ją, jak chlipała w firmowej kuchni, no i zaproponowałem, że z nią pójdę…  Nie masz chyba nic przeciwko temu?

– Jasne, że mam! – wrzasnęłam. – Mogłeś mnie przynajmniej spytać o zdanie! Pójdziecie na to wesele, i co, będzie cię przedstawiała jako swojego chłopaka? A na oczepinach będziesz łapał muszkę?!

– No skąd, przecież ja już jestem zajęty – tłumaczył się ze zbolałą miną. – Nie mogę jej teraz odmówić, co ta biedna dziewczyna zrobi? Ja tylko chcę pomóc…

Ustąpiłam mu, jak setki razy wcześniej, kiedy bawił się w rycerza na białym koniu, ale tym razem powzięłam w duchu plan, który miał być nauczką dla Maćka. „Niech poczuje na własnej skórze, jak to jest, kiedy cały czas jesteś o kogoś zazdrosny!”.

Potrzebował wstrząsu, aby wreszcie zrozumieć, co czuję

Niedawno, kiedy szukałam jakieś eleganckiej sukienki, na stronie wyświetliła mi się reklama partnerów do wynajęcia – właśnie na takie imprezy jak na przykład wesela. Nie, nie zamierzałam podsuwać koleżance Maćka tego pomysłu – za to sama umieściłam tam swoje ogłoszenie!

Zareklamowałam się najlepiej, jak umiałam, dodałam swoje zdjęcie – zostawało mi tylko czekać na chętnego. Trzymałam kciuki, żeby ktoś się odezwał. Na szczęście ludziom chyba trudno znaleźć kogoś sensownego, bo moja skrzynka mailowa błyskawicznie zapełniła się zgłoszeniami od zdesperowanych chłopaków. Nic, tylko wybierać i przebierać!

Wieczorem, kiedy Maciek wrócił już do domu, po wspólnej kolacji, demonstracyjnie zasiadłam przed laptopem. Nie odrywałam od niego wzroku nawet wtedy, kiedy rozpoczął się nasz ulubiony serial kryminalny.

– A coś ty dzisiaj taka zajęta? – zapytał w końcu Maciek, podchodząc do biurka.

– Nie wiem, na którego się zdecydować – westchnęłam teatralnie.– Patrz, ten wydaje się miły, ale w sumie na ten sam dzień mam propozycję wesela w górach, a nigdy jeszcze na takim nie byłam. Jak myślisz?

– A co to w ogóle jest? – widziałam, że lekko się zaniepokoił.

– Zamierzam towarzyszyć na weselach paru chłopakom, założyłam sobie profil na takiej stronie – wyjaśniłam beztrosko. – Biedactwa, niełatwo teraz o partnerkę, to pomyślałam, że im pomogę. Ich ciotki nie będą miały powodu do obgadywania, a ja potańczę, podjem pyszności. Same plusy!

– Ale jak to? – mój chłopak dalej nie rozumiał. – Jak możesz iść beze mnie? I jako kto chcesz się przedstawiać? Jako ich dziewczyna? To jest w ogóle poza dyskusją, ja się nie zgadzam!

– A czy ja cię pytam o zdanie? – udałam zdziwienie. – Chcę spełnić dobry uczynek, a przy okazji trochę sobie dorobię, co w tym złego? Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że nie umiem się odpowiednio zachować w towarzystwie?

– Przecież tu zupełnie nie o to chodzi! – oburzył się. – Nie ma mowy, żeby jakiś obcy koleś obściskiwał cię w tańcu! I może jeszcze twierdził, że jesteś jego dziewczyną! A jak trafisz na kogoś znajomego, przecież wiadomo, że świat jest mały?

Wzruszyłam tylko ramionami.

– Tobie to jakoś nie przeszkadza – stwierdziłam dobitnie. – Idziesz sobie na wesele z Moniką i nie widzisz w tym żadnego problemu! Więc nie bądź hipokrytą, kiedy sytuacja jest odwrotna!

– Ale… – zająknął się. – To co innego…  Ja tylko… To taka przysługa…

– Jak dla wszystkich twoich koleżanek – warknęłam. – Żadnej nie jesteś w stanie odmówić, więc czemu ja mam być gorsza? A może ja też chcę się pobawić!

Zdenerwowałam się wtedy tak, że aż wyszłam z mieszkania, trzaskając drzwiami. Widać musiałam wyrzucić z siebie to całe rozgoryczenie. A Maćkowi dobrze to zrobiło, że w końcu dowiedział się, co naprawdę myślę. Kiedy wróciłam, czekał na mnie z bukietem kwiatów i zapewnieniem, że więcej nawet mu do głowy nie przyjdzie, że mógłby pójść gdzieś bez mnie.

– Może i przesadzałem z tą uprzejmością – przyznał. – Ale od dziś z tym koniec!

Czytaj także:
„Męża odebrała mi straszliwa choroba, a ja nie umiałam żyć dalej. Nawet podczas drugiego ślubu czułam, że go zdradzam”
„Synowa wrobiła mojego syna w dzieciaka. Po 3 latach wszystko się wydało, wnuczka dla mnie >>umarła<<”
„Zdradziłem narzeczoną, by upewnić się, że ją kocham. Ślub to poważna deklaracja, musiałem się poświęcić”

Redakcja poleca

REKLAMA