„Mama chciała ode mnie recepty na problemy w łóżku. Nie mam zamiaru doradzać, jak rozpalić ogień w ojcu”

matka z córką fot. Getty Images, B2M Productions
„– Wiesz, Renatko, jak bardzo byłam o niego zazdrosna, kiedy wyruszał w morze? Byłam przekonana, że w każdym porcie ma inną kochankę na boku! Tymczasem okazał się oziębły, kompletnie pozbawiony libido. Nasze pożycie małżeńskie praktycznie nie istnieje! – Mamo! – poczułam się zakłopotana”.
/ 25.05.2024 21:15
matka z córką fot. Getty Images, B2M Productions

Klęcząc obok kredensu, matka agresywnie trzaskała garnkami, jakby wypowiadała bitwę kuchennym akcesoriom.

– No i jak ja mam z nim żyć, Renatko, no jak?! Kiedyś to on sobie był szanownym panem kapitanem statku, podróżował i oglądał najróżniejsze zakamarki globu. Pokazywał się od wielkiego dzwonu, rzucał okiem, czy aby dzieciarni mu nie przybyło, napychał brzuch odsypiał i cześć! A ja non stop jestem przy garach, zupełnie jakbym była jakąś służącą!

Sięgnęła do wnętrza szuflady i wyciągnęła drewnianą łychę, wpatrując się w nią z takim zdziwieniem, jakby pierwszy raz widziała coś podobnego na oczy. Następnie z całej siły rąbnęła nią o krawędź blatu, aż drzazgi poleciały na wszystkie strony.

– Do śmieci – warknęła pod nosem. – I to ma być cały mój dobytek po tylu latach harówki!

Mama się czepiała

Uświadomiłam ją, że się myli. A co ze mną, Maćkiem i Iwoną? Czy my w ogóle jesteśmy kimś ważnym? Nie miałam ochoty na awanturę, chciałam jedynie, aby dała sobie spokój z tym marudzeniem choćby na chwilę. No ja pierniczę, przyleciałam tu z daleka, żeby dzień i noc słuchać tych jej sentymentalnych historyjek? Można trochę, ale bez przesady! Tymczasem, gdy tylko tata przekroczył próg domu, mama od razu ruszała z tą swoją gadką.

– Wy to macie dobrze! – sarknęła. – Ty sobie żyjesz jak pączek w maśle w tej Irlandii, Iwonka bawi się w Brukseli, a Maciek łaskawie przyjeżdża do nas góra dwa razy w roku na Boże Narodzenie i Wielkanoc, i to pod warunkiem, że ta jego szanowna małżonka Brygida da mu pozwolenie! Kto w ogóle wymyśla takie cudaczne imiona?!

Powiedziała jeszcze, że nie ma do nas pretensji, gdyż każdy wie, że rolą dzieci po osiągnięciu pełnoletności nie jest zajmowanie się rozrywką dla leciwej rodzicielki. Oczywiście dawniej sytuacja prezentowała się odmiennie  – ona sama musiała opiekować się własną matką.

Gromadka trojga pociech, babcia z problemami zdrowotnymi, a głowa rodziny przepadała na statku przez długie miesiące. Gdy już się pojawiał, wystrojony w swój szykowny uniform, pachnący wyszukanymi perfumami, o jakich tu nikt nawet nie śnił, to nie myślał wcale o tym, by w czymś pomóc, bo przecież jest na zasłużonym odpoczynku!

Chciałam ją uspokoić

Wydaje mi się, że trochę przesadzasz – starałam się uspokoić mamę. – Jak przez mgłę pamiętam, że tata spędzał z nami sporo czasu. Zawsze z niecierpliwością wyczekiwaliśmy jego powrotu, bo często zabierał nas do kina albo na basen… Kiedyś nawet byliśmy razem na zawodach bokserskich w Katowicach!

– No tak, racja, wykorzystywał każdą okazję, żeby tylko wydostać się z chaty. Nic dziwnego! – parsknęła. – A teraz znowu się ulotnił, a miał tylko przynieść głupią marchew, psiakrew! – cisnęła durszlakiem o zlew.

Pomyślałam sobie, że mama uwielbia robić sceny. Przypomniałam sobie, że sama kazała tacie jechać po warzywa do ogródka wujka, który jest kawał drogi stąd. Szybko jednak poczułam wyrzuty sumienia z powodu takich przemyśleń, bo zobaczyłam na jej policzkach łzy wielkości ziaren grochu. Wzięłam ją w ramiona i wyszeptałam, że wszystko się jakoś ułoży, nie ma powodu sądzić inaczej.

Nic do niej nie docierało

Cierpliwie wyczekiwała momentu, aż tata przejdzie na zasłużoną emeryturę. Wierzyła, że odtąd będą nierozłączni, wszystko pięknie się ułoży i sama się o tym przekona.

– Jasne, akurat! Chyba w Nowym Jorku!  – głośno pociągała nosem.  – Przez całe życie miał mnie gdzieś i teraz również tak będzie. Nie ruszymy razem ani na tańce, ani do sąsiadów na kiełbaski z rożna. Po prostu nigdzie!

Ojciec w końcu się pojawił, taszcząc ogromną reklamówkę pełną jarzyn, a mama znowu zaczęła zrzędzić, pytając, po co aż tyle tego wziął. Nie miała pojęcia, jak to wszystko zmieści w tej malutkiej szufladce na warzywa w lodówce.

Musiałam odetchnąć

Ja wykorzystałam moment i cichaczem się ulotniłam, rzucając, że Madzia do mnie napisała. Moja kumpela w końcu przyjechała z wakacji, już się martwiłam, że nie uda nam się spotkać, póki tu jestem! Gdy wychodziłam, usłyszałam jeszcze z przedsionka, że "przyjaciółeczki zawsze na pierwszym miejscu", a potem trzasnęłam drzwiami i nastała cudowna cisza.

O rany, ten wyjazd do Polski to totalna porażka. Siedząc za granicą, wśród nieznanych ludzi, zaczynasz tworzyć w głowie jakąś wyidealizowaną wizję bliskich i kraju, a potem, zamiast wybrać się na wakacje do Hiszpanii jak każdy normalny człowiek, który w końcu może odetchnąć od tej całej mordęgi w robocie, ląduje się tutaj – i zonk!

Zero nostalgii, zero taryfy ulgowej, od wejścia dostaje się po nosie od obsługi na stacji paliw, w sklepie brakuje reszty, a w chałupie totalny rozgardiasz.

Bliscy dali mi w kość ekspresowo

Raptem 3 dni z całego tygodnia upłynęły, a ja już odliczałam minuty do momentu, gdy wyjadę. Pocieszające jest tylko to, że Jackowi oszczędziłam tej wyprawy, bo jeszcze by się na śmierć przeraził tą atmosferą! Sądziłam, że matka będzie miała do mnie pretensje o to, że nie zabrałam swojego faceta, ale nawet specjalnie nie dopytywała, czym się zajmuje, jakie ma wykształcenie i tego typu sprawy.

Poczuła wielką ulgę, gdy okazało się, że Jacek jest rodakiem, a nie Irlandczykiem. I w zasadzie na tym zakończyła się jej ciekawość co do mojego życia za granicą. Aha, rzuciła jeszcze pytanie o to, czy mamy w planach ślub. Jeżeli tak, to kategorycznie stwierdziła, że uroczystość musi odbyć się w kraju. Nie ma zamiaru tłuc się taki kawał drogi, a przelot samolotem w ogóle nie wchodzi w grę.

Skontaktowałam się telefonicznie z Madzią, żeby spotkać się w restauracji przy głównym placu. Czekając na jej przybycie, obiecałam sobie solennie, że to ostatni raz, kiedy pędzę do ojczyzny ile sił w nogach, gdy tylko uda mi się wyrwać parę dni urlopu.

Koleżanka miała mało czasu

Spotkałam się z Madzią, plotkowałyśmy trochę przy kawie. Chciałam ją namówić, żebyśmy gdzieś wyskoczyły wieczorem, może do kina, ale spojrzała na mnie z pretensją: no jak to, przecież gadała mi przez komórkę, że musi lecieć po psiaka do przyszłej teściowej! No i jak już tam pojedzie, to wiadomo, wypada kwiatki wziąć w ramach podziękowań, posiedzi trochę, poza tym trzeba pogadać o ślubie… Ten jej Marek to ma ogromną familię i chcą wszystkich zaprosić – jakieś trzysta osób!

– No wyobrażasz to sobie?! – podsumowała kumpela. – Ty to masz dobrze, w domu pewnie wszyscy wokół ciebie skaczą, jak wpadasz w odwiedziny…

Naprawdę ciężko jest prowadzić dialog, gdy wychodzi się z założenia, że jest się w gorszej sytuacji. Wysłuchałam więc opowieści o ceremonii ślubnej, podarunkach dla nowożeńców oraz o cioci Aurelii, która nalega, by Madzia założyła na uroczystość suknię odziedziczoną po babci, a w zamian obiecuje sfinansować podróż poślubną do Rzymu.

Chciałam wracać do siebie

Na tym nasza rozmowa się skończyła. Gdyby nie pogawędki z Jackiem każdego wieczoru, nie mam pojęcia, jak przetrwałabym ten urlop. Mam nadzieję, że uda mi się wywalczyć jeszcze parę dni wolnego na jesieni i będziemy mogli gdzieś wyskoczyć tylko we dwójkę. Dlaczego by w sumie nie polecieć na przykład na Teneryfę i nie powylegiwać się trochę w luksusowych warunkach?

Gdy w końcu zaczęłam się zbierać, mama zaczęła narzekać: "Pojedziesz do siebie, a ja zostanę tutaj z tym ponurakiem. Patrz, znowu poszedł łowić ryby, nie usiedzi ze mną ani chwili!"

Mama wyskoczyła z problemami

I co ja jej miałam na to odpowiedzieć? Może to, że tata i tak dzielnie znosi jej humory?! Przez całe życie zachowywał stoicki spokój. Być może matka dała się zwieść mundurowi i sądziła, że poślubiła bywalca salonów, który będzie olśniewał towarzystwo i wirował w tańcu przy dźwiękach zmysłowego tanga?

– Wiesz, Renatko, jak bardzo byłam o niego zazdrosna, kiedy wyruszał w morze? Byłam przekonana, że w każdym porcie ma inną kochankę na boku! Tymczasem okazał się oziębły, kompletnie pozbawiony libido. Nasze pożycie małżeńskie praktycznie nie istnieje!

– Mamo! – poczułam się zakłopotana.

To co, będzie mi teraz zwierzać się ze swoich erotycznych przeżyć?

– Masz już swoje lata i podejrzewam, że wiesz na ten temat więcej niż ja!  – oburzyła się.

Powiedziała mi, że po cichu miała nadzieję, iż wytłumaczę tacie, że ona nadal jest kobietą, która pragnie zainteresowania i uwielbienia. Opinia dzieci zawsze miała dla niego duże znaczenie, a zwłaszcza moja, w końcu byłam jego pupilką.

Czułam się zażenowana

Stojąc i patrząc na moją matkę, cały ten niesmak związany z tą wyprawą do domu. Jestem przecież jej dzieckiem, to ona powinna troszczyć się o mnie, a nie obarczać mnie swoimi problemami w małżeństwie i to intymnymi! O co jej w zasadzie chodzi?

– Pomożesz mi? – chwyciła mnie za ręce. – Czy olejesz to wszystko i zwyczajnie wrócisz do siebie, do obcego kraju, mając w nosie, że twoja własna matka zaraz się załamie psychicznie.

– To wasza sprawa, twoja i ojca. Nie będę się mieszać w wasze sprawy łóżkowe. Zapomnij!

Udałam się do swojej sypialni, ciągle mając nadzieję, że mama zmieni zdanie i mnie przeprosi. Że chociaż mnie pożegna!

Następnego dnia rano, kiedy szykowałam się do wyjścia, w kuchni był tylko tata. Przygotował mi coś do jedzenia, a potem nalegał, żeby mnie odprowadzić na przystanek.

Tuż przed wyjściem z domu zajrzałam jeszcze do pokoju mamy. Nie spała, ale gdy mnie zobaczyła, natychmiast odwróciła wzrok w stronę ściany. Zastanawiałam się, czy dobrze postąpiłam, odmawiając jej pomocy. Czy rzeczywiście ją rozczarowałam? 

Renata, 30 lat

Czytaj także: „W delegacji poznałem kandydatkę na żonę, ale nasza miłość była krótka. Zobaczyła moją obrączkę i dała dyla"
„Były mąż próbował zrobić ze mnie swoją kochankę. Zamiast róż dostawałam jednak anonimowe maile i głuche telefony”
„Facet przyjaciółki był o mnie tak zazdrosny, że aż chciał mnie zaciągnąć do łóżka. To był plan, by się mnie pozbyć”

 
 

Redakcja poleca

REKLAMA