„Mam romans z byłym mężem. Kocham obecnego, ale nikt nie potrafi rozpalić mnie tak, jak robi to mój eks”

Kobieta, która ma romans z byłym fot. Adobe Stock, deagreez
„Eksmąż mnie zdradził, więc się rozwiedliśmy. Ale z nikim nie było mi w łóżku tak dobrze, jak z nim... Z byłym za każdym razem miałam wrażenie, że w łóżku zlewamy się w jedność i stajemy się jedną osobą, nie mogłam mu się oprzeć”.
/ 26.10.2021 17:09
Kobieta, która ma romans z byłym fot. Adobe Stock, deagreez

Kochanie, co się stało? Jesteś taka rozkojarzona – Darek wziął mnie za rękę, która dziwnie drżała.

– To nic! Drobiazg! Zawieruszyłam dzisiaj w biurze teczkę z ważnymi dokumentami, na szczęście znalazła się w końcu na biurku koleżanki. Ale trochę najadłam się strachu! – stwierdziłam pozornie pogodnym tonem, nie patrząc jednak mężowi w oczy.

– No, to wszystko dobrze się skończyło! – powiedział. – Rozluźnij się, zrobię ci herbaty!

Poszedł do kuchni, a ja ukryłam twarz w dłoniach. Nie wiem, jak długo zniosę to napięcie! Jak długo będę w stanie ukrywać przed Darkiem, że mam romans! I to z Mariuszem, byłym mężem!

Blondyn zawładnął moim sercem

Był moją pierwszą, młodzieńczą miłością. Poznaliśmy się na obozie narciarskim. Wysoki blondyn o rozbrajającym uśmiechu od razu zawładnął moim sercem. Czułam się dumna i wyróżniona, że spośród wielu dziewczyn wybrał właśnie mnie! Mieszkaliśmy w tym samym mieście, więc nasze uczucie kwitło bez przeszkód i po feriach. Po drugim roku studiów postanowiliśmy się pobrać. Od dawna mieszkaliśmy razem w mieszkaniu, którego użyczyła mi ciotka, wyjeżdżając do Stanów.

– Moim zdaniem za szybko! Takie studenckie małżeństwa nie są trwałe! – krakała moja koleżanka, ale ja się nie przejmowałam! Uznałam, że jest zazdrosna, bo wciąż była sama.

Było nam z Mariuszem cudownie. Nie decydowaliśmy się na razie na dziecko, woleliśmy najpierw skończyć studia i znaleźć dobrą pracę. Czasami jednak myślałam, że dobrze by było mieć jakąś istotkę do opieki...

Mieliśmy plany, a on miał już kochankę!

I tak, w dniu moich urodzin, Mariusz przyniósł do domu coś piszczącego, zawiniętego w kocyk. To był uroczy szczeniaczek! Cudowny, długouchy jamniczek!

– Nazwiemy go Miki! – postanowiłam uradowana.

Piesek stał się naszym ulubieńcem. Nie mogłam wiedzieć, że stanie się także, w pewien sposób, sprawcą naszego… rozwodu! Czas płynął, Miki rósł, a my z mężem kończyliśmy studia. Mariusz zdał swój dyplom architekta z wyróżnieniem i od razu trafił do renowowanego biura projektowego. A ja po historii sztuki zaczęłam pracę przy organizacji wystaw. Oboje zarabialiśmy nieźle, więc zaczęliśmy rozmawiać o wzięciu kredytu na większe mieszkanie.

– Musimy mieć pokój dla dziecka! – tłumaczył Mariusz.

Do głowy by mi nie przyszło, że już wtedy miał... kochankę! Mąż realizował projekty na terenie całego kraju i musiał często wyjeżdżać. Po jednej z takich podróży rozpakowywałam jego walizkę i pośród rzeczy znalazłam damską apaszkę!

– A to co, kochanie?! – zawołałam do Mariusza, trzymając chusteczkę oskarżycielsko w rękach. On wyszedł z łazienki i przez chwilę wydawało mi się, że przez jego twarz przebiegł cień zmieszania, ale zaraz rozjaśnił się i powiedział żartobliwie:

– Rany, ale ze mnie oferma! Zapomniałem to ukryć i musiałaś znaleźć swój prezent! Wszystkiego najlepszego z okazji naszej piątej rocznicy ślubu, kochanie!

Zrobiło mi się ciepło na sercu i trochę zarazem głupio, że przez sekundę podejrzewałam męża o to, że w jego życiu pojawiła się jakaś inna kobieta!

– Dziękuję! – byłam szczęśliwa, że pamiętał o naszej rocznicy.

Spojrzałam na apaszkę. Piękna, droga. Może tylko te ciepłe kolory pasowałyby bardziej do blondynki, ja wolałam odcienie szarości i niebieskiego, ale… Mariusz zawsze mi powtarzał, że powinnam ożywić swój strój! Przytuliłam się do męża. Zdziwiło mnie tylko zachowanie Mikiego, który wpadł do pokoju, obwąchał apaszkę i zaczął się cieszyć, merdając ogonem, jakby zobaczył kogoś znajomego.

Jakiś czas później musiałam pójść z psem do fryzjera. Z zasady strzygł go Mariusz, ale akurat kończył ważny projekt i był zawalony pracą. W poczekalni siedziało już kilka osób, miedzy innymi bardzo szykowna blondynka z miniaturowym terierkiem. Mój Miki po prostu zwariował na jej widok! Rzucił się do powitania, piszcząc i machając ogonkiem.

Zamarłam zdziwiona. Ona także wydawała się zaskoczona, ale… nie tyle reakcją psa, co moim widokiem! Po sekundzie zorientowałam się, że przy jej torebce wisi oryginalnie zamotana apaszka. Taka jak ta, którą ja miałam na szyi! Poczułam, że miękną mi kolana… Osunęłam się na najbliższe krzesło, podczas gdy Miki biegał zadowolony pomiędzy nami, obszczekując każdą z nas radośnie.
Ona pierwsza przerwała ciszę.

– Widzę, że obie mamy identyczne chustki i znamy dobrze tego samego psa… – zaczęła.

– To mój pies! Skąd go pani zna? – prawie krzyknęłam.

Na jej twarzy odmalował się wyraz szczerego zdumienia.

– A myślałam, że… jego właścicielem jest Mariusz!

– To prawda, ale Mariusz należy także do mnie! – sprostowałam. – Jest moim mężem!

Zaczerwieniła się.

– Nie miałam pojęcia… Nie wiedziałam, że jest żonaty! – wyszeptała, nie pozostawiając mi złudzeń, kim jest. Zszokowana Monika wyznała mi, że poznała Mariusza właśnie w tej poczekalni u psiego fryzjera i spotyka się z nim od roku! Kiedy jej apaszka zaplątała się w jego walizce, byli razem na 2-dniowym wyjeździe nad morzem. Kupił jej nową, bo przecież starą dał mnie…

W końcu wyszłam za mąż za innego

W domu natychmiast zażądałam od męża rozwodu! Nie wypierał się niczego, tylko zaczął błagać, abym mu wybaczyła. Ja jednak czułam się za bardzo zraniona. Dostaliśmy rozwód. Mariusz wyprowadził się z mojego mieszkania. Po rozstaniu musiałam zacząć sobie radzić z bardziej męskimi zajęciami, takimi jak przegląd samochodu czy naprawy. Właściciel warsztatu, do którego oddawałam auto, okazał się cierpliwym człowiekiem. Zorganizował mi wymianę samochodu na nowszy i mniej awaryjny model. W podzięce zaprosiłam go na kolację. Gdy tylko wszedł do mojego mieszkanka i zobaczył obluzowane drzwiczki w szafkach i cieknący kran, stwierdził:

– Widzę, że tu potrzebny jest mężczyzna!

Zabrał się za usuwanie usterek w moim domu, za zapłatę przyjmując tylko kolację i mój uśmiech.
Cierpliwie także zdobywał moje serce, które było szczelnie zamknięte po rozczarowaniu Mariuszem.
Po prawie dwóch latach jego starania zostały w końcu uwieńczone naszym ślubem. Moi rodzice trochę się z początku krzywili, że ich zięć jest zwykłym mechanikiem, ale ja dobrze wiedziałam, że wykształcony mąż nie jest gwarancją szczęścia. W końcu Darek ujął moich rodziców pracowitością i fascynacją mną.

– Jeśli to nie może być Mariusz, to niech będzie on! – stwierdziła moja mama podkreślając, że mój „eks” zajmuje w jej sercu pierwsze miejsce. Trochę mnie to wtedy ubodło, ale czas pokazał, że… tak naprawdę, w moim sercu dzieje się to samo!

Od naszego ślubu z Darkiem minęły już dwa lata, gdy niespodziewanie spotkałam na ulicy Mariusza. Unikałam go po rozwodzie, wychodząc z założenia, że co z oczu, to ze zranionego serca. Czasami jednak wyobrażałam sobie, jak to będzie, gdy się na niego przypadkiem natknę. Ćwiczyłam uśmiech, którym go poczęstuje, ale gdy go zobaczyłam, emocje wzięły górę.

Jednak nie mogłam mu się oprzeć...

– Linka! – uroczo zdrobnił, jak zawsze, moje imię, wyraźnie ucieszony spotkaniem i moim widokiem. – Ślicznie wyglądasz! Widać nowe małżeństwo ci służy! – zaskoczył mnie tym, że wie o mnie i Darku. Ja nie miałam pojęcia o tym, co się u niego działo przez te lata. – Dużo podróżowałem, bo mamy inwestycje nawet w Chinach i je nadzoruję – opowiadał przy kawie, na którą dałam się namówić. Miałam na końcu języka pytanie, czy się ożenił i chyba to wyczuł, bo stwierdził:

– Mam świetną pracę i pieniądze, ale nie znalazłem jeszcze kobiety, która by mi zastąpiła ciebie! Nawet nie masz pojęcia, Linka, jak bardzo żałuję tego, co zrobiłem i… tego, czego nie zrobiłem! – wypalił.

Spojrzałam na niego pytająco.

– Zdradziłem cię, a potem nie potrafiłem walczyć o to, abyś mi wybaczyła. A powinienem! 

Złapał mnie w tym momencie za rękę, a mnie przebiegł taki dreszcz, jakby moje ciało przypomniało sobie nagle te tysiące wspaniałych orgazmów, które przeżyliśmy razem. I poczułam, jak bardzo mi ich brakowało przez ostatnie lata... Z Darkiem układało mi się wspaniale, także mieliśmy udany seks, ale to nie było to samo. Z byłym mężem za każdym razem miałam wrażenie, że w łóżku zlewamy się w jedność i stajemy się jedną osobą.

Pożegnałam się szybko, przerażona własnymi myślami. Miałam nadzieję, że nie spotkam go przez kolejne kilka lat, tymczasem… Mariusz zadzwonił po trzech dniach… Nie mogłam mu się oprzeć... resztę historii już znacie...

Czytaj także:
„Nie umiem wybaczyć mężowi, że umarł i zostawił mnie samą. Moje życie legło w gruzach, a serce rozpadło się na kawałki”
„On był miłością mojego życia, ale nie mogliśmy być razem, bo byłam biedna i źle urodzona”
„Mąż zostawił mnie z niepełnosprawnym synem. Powiedział, że woli mieć zdrowe dzieci i być szczęśliwy”

Redakcja poleca

REKLAMA