Mijały 3 lata, odkąd zostałam wdową. Mało kto w tym wieku ma takie doświadczenia. Ja miałam i totalnie sobie z tym nie radziłam. Wciąż nie docierało do mnie, że męża już nie ma.
To ciągle bolało
Tragedia, która nas spotkała, była nagła. Nikt nie dał mi czasu, żeby przygotować się na śmierć ukochanej osoby. Tamtego dnia Kamil długo nie wracał z pracy i nie dał mi znać, że będzie późno, więc zaczęłam się martwić. Myślałam, że może wyskoczył gdzieś z kumplami, bo czasem mu się to zdarzało, ale czułam jakiś wewnętrzny niepokój.
Kilka godzin później dostałam wiadomość, która mnie zmroziła. Mój mąż zginął w wypadku. Zostałam wdową i samotną matką 5-letniej córki. Kochałam męża, choć gdy braliśmy przymusowy ślub tuż po maturze, nie czułam tego. Wyszłam za niego, żeby nie być panną z dzieckiem.
Gdy zmarł, myślałam, że już nigdy nie otworzę serca dla innego mężczyzny. Miałam 24 lata, a czułam się, jakbym miała 70 i wszystko już przeżyła – miłość, macierzyństwo, małżeństwo. Byłam przekonana, że będę samotna już do końca życia. Wtedy w moim życiu pojawił się Maciek.
Miał uleczyć moje serce
Na początku był tylko kolegą z pracy. Poznaliśmy się, bo dostarczał towar do sklepu, w którym pracowałam. Po kilku miesiącach zaczęliśmy więcej rozmawiać na prywatne tematy, a Maciek coraz częściej zaczął mi przywozić jakieś drobiazgi. Raz dostałam kawę, innym razem czekoladki. Twierdził, że dodatkowe rzeczy od klienta, ale dobrze wiedziałam, o co chodzi. Urabiał sobie mnie.
W końcu któregoś dnia zaprosił mnie na randkę. Nawet się ucieszyłam, ale musiałam odmówić, bo nie miałam, z kim zostawić Kasi. Myślałam, że to go odstraszy, ale zaskoczył mnie dojrzałością. Wpadł na pomysł, żebyśmy w takim razie spotkali się we trójkę. Miałam wątpliwości, jak Kasia na to zareaguje, ale zgodziłam się.
Wybraliśmy się do wesołego miasteczka. Maciek i Kasia złapali świetny kontakt. Nie mogłam się napatrzeć, jak uśmiech nie schodzi z buzi mojej córeczki. Po tym wypadzie Maciek zaczął bywać u nas w domu. Mijały tygodnie, a moje serce w końcu drgnęło.
Przestałam się opierać
Zostaliśmy parą, ale nie była to jakaś szalona miłość. Zakochałam się w dobrym sercu Maćka. Był odpowiedzialny, a Kasia go uwielbiała. Któregoś dnia zapytała mnie nawet, czy on będzie jej nowym tatą, ale powiedziałam, że ma mówić do niego po imieniu lub "wujku".
Wahałam się, czy przyjąć pierścionek zaręczynowy czy żyć na kocią łapę, ale ostatecznie uległam. Jako narzeczeni zamieszkaliśmy razem i na początku naprawdę nie miałam się, do czego przyczepić. Maciek dbał o nas także w kwestii materialnej. Gdy byłama sama, nie przelewało mi się, a teraz w domu miałam w końcu nową lodówkę i telewizor.
Moja rodzina początkowała była sceptycznie nastawiona do naszego związku, ale z czasem polubili Maćka.
– Powinnaś jeszcze mieć coś z życia. Może wyjdziesz znów za mąż? – mówiła mama.
Choć miałam pierścionek na palcu, to w głowie zrodził mi się pewien lęk przed ponownym zamążpójściem. Maciek nie naciskał, a ja trochę udawałam, że nie ma tematu.
Wystraszyłam się
Któregoś dnia zadzwoniła do mnie zdenerwowana mama.
– Ojca zabrała policja! – krzyknęła, gdy tylko odebrałam telefon.
– Co się stało? – zdenerwowałam się.
– Nie mam pojęcia, jedź córciu na komendę.
Tak też zrobiłam. Nie czekałam długo, bo ojca wkrótce zwolnili. Był wściekły.
– Wyjaśnię ci wszystko w domu – powiedział tylko.
Milczał przez całą drogę. Widziałam, że jest zły, ale nie sądziłam, że na mnie.
– Mogłaś nam powiedzieć – odezwał się w końcu, gdy dotarliśmy.
– O czym? – spytałam, bo kompletnie nie wiedziałam, o co mu chodzi.
– O tym, że Maciek to zwykły złodziej!
– Tato, co ty mówisz?
– A więc jednak dobrze cię omamił – dodał tylko.
Byłam w szoku
Wtedy opowiedział mi, co się stało. Maciej przywiózł jakiś czas temu do rodziców ogromny karton. Powiedział, że to prezent dla mnie i poprosił o przechowanie. Rodzice mu uwierzyli, bo dlaczego mieliby nie uwierzyć. Tylko że teraz okazało się, że w tym kartonie to po prostu były fanty z kradzieży.
– To niemożliwe! – niemal krzyknęłam, słysząc te rewelacje.
– To nie wszystko, córeczko – powiedział ojciec. – Na komisariacie dowiedziałem się, że twój ukochany to jest im całkiem dobrze znany. Ma na swoim koncie kilka drobnych kradzieży i machlojek. Mało tego, podejrzewają go, że jest członkiem większej grupy złodziejskiej.
– Jezuuu – złapałam się za głowę.
– Nic nie zauważyłaś?
– Nie, ale zastanawiam się teraz, czy moja nowa lodówka i telewizor to czasem nie pochodzą z kradzieży?
– Oby nie – powiedział ojciec i poklepał mnie po ramieniu, widząc, jak te informacje mną wstrząsnęły.
Miałam w głowie już same czarne myśli. Byłam pewna, że policja wejdzie też do mojego mieszkania i będę się musiała tłumaczyć.
Maciek nie pojawił się w domu przez tydzień. Martwiłam się, ale dobrze wiedziałam, że pewnie nawiał. Nie odbierał telefonów i nie odpisywał na SMS-y. Nie wiedziałam, czy w ogóle jeszcze wróci.
Wrócił z przeprosinami
Gdy stanął w progu z bukietem kwiatów, nie wiedziałam, czy go wyrzucić za drzwi, czy wpuścić i wszystko wyjaśnić. Nie chciałam słuchać kłamstw, a coś czułam, że usłyszę całą stertę.
– Mogę wejść? – spytał.
Otworzyłam drzwi szerzej i wpuściłam go. Wzięłam od niego kwiaty, ale nie pozwoliłam się przytulić.
– No słucham! Co masz mi do powiedzenia?
– Przepraszam – powiedział skruszony.
– Tylko tyle? Trochę mało!
– Wiem, chcę ci to wyjaśnić.
– Mów, masz tylko jedną szansę – warknęłam.
Nie wierzyłam mu
– Widzisz, wziąłem dużą pożyczkę i nie miałem, z czego spłacać. Wtedy stary kumpel namówił mnie na szybki zarobek. Miałem mu pomóc tylko raz, ale gdy skapnąłem się, o co chodzi i chciałem zrezygnować, zaczął mnie szantażować. Kilka razy prawie wpadłem.
– I mówisz to tak spokojnie? Czemu wplątałeś w to moich rodziców? – spytałam ze złością.
– Bo już nie wiedziałem, co robić. I byłem pewny, że nikt nie będzie szukał rzeczy z kradzieży u pary emerytów.
– Nie wierzę!
– Gdybym wiedział, że tak to się skończy, nigdy bym tego nie zrobił.
– Jasne, jakoś ci nie wierzę. Gdybym ja wiedziała, że sypiam ze złodziejem, już dawno by cię tu nie było.
– A co zrobisz teraz?
Milczałam.
– Ja zgłoszę się na policję i pewnie mnie zamkną. Będziesz czekać? – spytał z rozpaczą w głosie.
– Raczej nie, a teraz idź już.
Gdy zamknęły się za nim drzwi, rozpłakałam się. Czułam się oszukana. I choć go kochałam, nie mogłam pozwolić na to, żeby ktoś taki wychowywał moją córkę.
Matylda, 26 lat
Czytaj także: „Brat mnie wykiwał i w spadku po rodzicach dostałem okrągłe zero. Ale potem przypomniałem sobie o tajemniczej skrytce”
„Znalazłam cudzy portfel i wydałam z niego całą kasę. Wreszcie miałam okazję pożyć w luksusie, na który zasługuję”
„Mąż przed śmiercią wyznał mi swoją tajemnicę. Naiwnie przez 20 lat myślałam, że jest ideałem”