„Mam 60 lat i szukam szczęścia w portalach randkowych. Nie szukałem przeterminowanej babci, tylko jędrnej kokietki”

uśmiechnięty mężczyzna fot. Getty Images, Westend61
„Uśmiechnąłem się, gdy córka spojrzała na mnie z wyrzutem. Nie wierzyła, że mógłbym tak kogoś poznać. Ale ja słyszałem od Marka i Stasia, że obaj znaleźli w ten sposób całkiem niezłe towarzystwo. Bo co – czy w moim wieku nie wolno już randkować?”.
/ 15.11.2024 19:30
uśmiechnięty mężczyzna fot. Getty Images, Westend61

Z Jadzią byliśmy razem ponad trzydzieści lat. Odchowaliśmy dwoje dzieci, dzieliliśmy troski i wspólnie cieszyliśmy się z małych sukcesów, aż tu nagle ona obwieściła, że chce rozwodu. Nie rozumiałem jej wtedy. Myślałem… Byłem przekonany, że wszystko jest dobrze. Że się uzupełniamy, wspieramy w każdej, nawet najtrudniejszej, najbardziej przybijającej chwili, a ona tak po prostu postanowiła to z miejsca przekreślić.

Znalazła szczęście gdzie indziej

– Między nami nic już nie ma, Antku – powiedziała spokojnie. Gdyby w jej głosie wybrzmiał chociaż jakiś ślad smutku… – To tylko przyzwyczajenie. A nie ma sensu być ze sobą, skoro dzieci porozchodziły się do własnych domów, są dorosłe. One zrozumieją naszą decyzję.

– Ale… jaką decyzję? – wykrztusiłem w końcu. – Ja o niczym nie decydowałem. To ty postawiłaś mnie przed faktem dokonanym!

– Oj, nie zachowuj się jak dziecko – prychnęła. – Co mam ci powiedzieć? Zakochałam się. Jest inny mężczyzna, który daje mi to, o czym ty już dawno nie myślisz.

– A skąd wiesz, o czym ja myślę? – nie wytrzymałem. – Nie zadałaś sobie nawet trudu, żeby ze mną porozmawiać! Spróbować coś między nami naprawić!

– No to właśnie rozmawiam – stwierdziła. – I mam nadzieję, że to nasza ostatnia rozmowa, bo tu już nie ma czego naprawiać. – Wyszła z pokoju, ale zawołała jeszcze: – To ja się wyprowadzę. Jeszcze dziś zabiorę najpotrzebniejsze rzeczy. Po resztę przyjedziemy z Maurycym później.

Chciałem samotności i spokoju

Maurycy. Mężczyzna od rozbijania długich, pięknych związków. Nie chciałem go poznać, choć Jadzia przez jakiś czas nalegała. W końcu jednak dała sobie spokój i sama przyszła po resztę potrzebnych jej rzeczy. Starałem się ją wtedy przekonywać, żeby wszystko przemyślała.

– Jadzia, jeszcze nie wszystko stracone – mówiłem, pełny jakiejś naiwnej nadziei. – Naprawdę chcesz przekreślić tyle wspólnych lat?

– Nie zachowuj się jak sentymentalny głupiec – ofuknęła mnie wtedy. – To już postanowione. Musisz mi dać rozwód, bo chcemy się z Maurycym pobrać.

I tyle było tego gadania. Zostałem sam w pustym mieszkaniu i nic, zupełnie nic mnie nie cieszyło. W dodatku dzieci obrały sobie za punkt honoru wyrwanie mnie z pogłębiającego się smutku.

– Tatuś – zaczęła Iza tym swoim zatroskanym tonem. – Mama zachowała się okropnie, ale nie załamuj się, proszę. Poradzimy sobie. Masz nas! Mnie, Karola, Maćka…

– Tato, daj spokój – przekonywał mnie Maciek. – To jeszcze nie koniec świata! Nie musisz być przecież sam. Na pewno sobie kogoś znajdziesz.

Kiedy to zasugerował, zachciało mi się śmiać. Bo ja, sześćdziesięciolatek z problemami z ciśnieniem, miałem uganiać się za kobietami? Dobre sobie. Poza tym, nie chciałem nawet o tym myśleć. W tamtej chwili interesował mnie spokój, cisza, zapadanie się w sobie. Dla mnie życie rzeczywiście skończyło się wraz z momentem, gdy Jadzia po raz ostatni przekroczyła próg naszego mieszkania. Nie sądziłem, żebym miał się jeszcze kiedykolwiek cieszyć.

Koledzy postanowili o mnie zadbać

Poza dziećmi, na potęgę wydzwaniali do mnie przyjaciele – Marek i Staś. Uparli się, żeby wyciągnąć mnie z domu, no i w końcu im się udało. Po tygodniu dręczących wiadomości i telefonów, w końcu uległem i dla świętego spokoju zgodziłem się spotkać w barze.

– No to słuchaj, Antek – zaczął poważnie Staś, gdy już usiedliśmy. – Ty musisz mieć jakiś plan.

– Plan? – mruknąłem, gdy Marek ochoczo pokiwał głową. – Niby na co?

– No na siebie, na siebie, Antek! – Staś niemal uniósł się nad krzesłem. – Nie możesz teraz składać broni!

Uniosłem brew.

– Chodzi mu o to, że nie powinieneś skazywać się na samotność – wyjaśnił Marek. – Wiesz, powinieneś poszukać jakiejś kobiety.

– Niekoniecznie miłości – wtrącił się Staś. – Ale wiesz, randki dobrze by ci zrobiły.

Zaśmiałem się cicho.

– No wy chyba żartujecie – parsknąłem. – I gdzie ja mam tej kobiety szukać? W osiedlowym warzywniaku czy w kościele?

Staś skrzywił się gwałtownie.

– Nie mówię o starszych paniach – stwierdził. – Bez problemu znajdziesz te młodsze. Gorące trzydziestki, czterdziestki. No… jak wolisz trochę starsze, to i pięćdziesiątki.

– Tak, tak – poparł go Marek, gdy dostrzegł moje niedowierzające spojrzenie. – Wystarczy, że założysz sobie konto na portalu randkowym. My już takie mamy i… nie powiem, świetnie nam idzie.

Popatrzyłem na nich w zdumieniu.

– Randkujecie z kobietami poznanymi w Internecie? Z takimi o dwadzieścia lat młodszymi od was? – Kiedy przytaknęli z ochotą, przeniosłem wzrok na Stasia: – Przecież ty masz żonę!

Wzruszył ramionami.

– Mam, nie mam, a co za różnica – burknął. – Związki w tym wieku to już nie to, co kiedyś. A tu się trzeba jeszcze trochę pobawić, korzystać z życia! I to ci proponujemy, Antek! Zastanów się.

– Nie pożałujesz! – dodał z przekonaniem Marek.

Postanowiłem zacząć poszukiwania

Z początku uznałem to całe randkowanie za głupotę i stratę czasu. Im dłużej jednak o tym myślałem, tym więcej nachodziło mnie wątpliwości. W końcu uznałem, że co mi szkodzi? Konto założyć mogę – najwyżej nikt się nie odezwie.

Zdziwiłem się, gdy odkryłem, że dużo młodszych kobiet rzeczywiście szuka starszych panów, takich jak ja. Już drugiego dnia poszukiwań umówiłem się z czterdziestoletnią Joanną. Spędziliśmy miło czas przy wystawnej kolacji w restauracji, potem był całkiem nie najgorszy spacer, a ostatecznie… wylądowaliśmy u niej. I ta noc w momencie rozbudziła mój apetyt na więcej. Już wiedziałem, że podjąłem najlepszą możliwą decyzję, która na dodatek mogła mi pomóc zapomnieć o Jadzi.

Któregoś dnia wpadła do mnie Iza. Przyniosła trochę jedzenia, jakieś własnoręcznie upieczone ciasto, ale ja doskonale wiedziałem, że chciała po prostu skontrolować, czy nie zrobiłem niczego głupiego w związku z tym, że zostałem sam.

– A ty przy komputerze? – zdziwiła się. – Co robisz?

Popatrzyłem na nią przez dłuższą chwilę.

– A, założyłem sobie konto na takim portalu – przyznałem. – Można tam szukać znajomych. Jest dużo kobiet w moim wieku i… trochę młodszych.

Iza aż się zapowietrzyła.

– Portal randkowy? Tato, poważnie? – Pokręciła głową. – Nie jesteś już na to za stary?

– A co? – rzuciłem z przekąsem. – Wolałabyś, żebym się już położył do trumny i umarł?

Zmieszała się.

– No nie… Wiesz, że nie o to chodzi, tatuś…

– No to daj mi poznawać nowych ludzi – stwierdziłem. – Muszę jeszcze trochę pożyć.

Córka tego nie akceptuje

Uśmiechnąłem się, gdy córka spojrzała na mnie z wyrzutem. Nie wierzyła, że mógłbym tak kogoś poznać. Ale ja słyszałem od Marka i Stasia, że obaj znaleźli w ten sposób całkiem niezłe towarzystwo. Bo co – czy w moim wieku nie wolno już randkować? Przecież Iza sama znalazła tego swojego Karola przez Internet, a teraz prawi mi morały!

– Te kobiety są dużo młodsze od ciebie – zauważyła, gdy spojrzała, jakie profile przeglądam. – Co to miałby być za związek?

Nie myślę o związku – przyznałem. – Mówiłem ci. Po prostu chcę pożyć. Skoro twoja matka mi na to nie pozwoliła, muszę sobie jakoś radzić.

Choć moja córka nadal jest sceptyczna, wciąż randkuję. Syn, w przeciwieństwie do niej, uważa, że to super pomysł i twierdzi, że cieszy się, że się nie załamałem. Ja byłem już z kilkoma paniami, ale przyznam, że trochę mi się znudziły te przelotne romanse. Ostatnio jednak dużo pisałem z Alicją, pięćdziesięciopięciolatką, która wydaje mi się naprawdę interesująca.

Mamy podobne zainteresowania, lubimy podobną kuchnię i oboje szukamy kogoś na dłużej. Jej mąż zginął dwa lata temu w wypadku samochodowym, a ona od tego czasu nie może się pozbierać. Mimo to, twierdzi, że ja mógłbym jej pomóc. Pozwolić się podźwignąć z koszmaru i zacząć żyć na nowo.

Jutro spotkamy się po raz pierwszy na żywo. Chociaż to dopiero taka tam randka, mam naprawdę dobre przeczucia. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to może uda nam się nawet ze sobą związać? Kto wie. Nie jestem przecież aż tak stary, jak wydaje się Izie! A przynajmniej postaram się to udowodnić.

Antoni, 60 lat

Czytaj także:
„Po śmierci ojca na jaw wyszła jego tajemnica. Okazało się, że swoją wypłatę musiał bardzo mocno dzielić”
„Na 80. urodziny nie oczekiwałam Bóg wie jakich prezentów. Nie doczekałam się nawet odwiedzin własnych dzieci”
„Córka zawsze marzyła o gromadce dzieci. Teraz urabia się sama przy czwórce maluchów, bo każdy z tatusiów dał nogę”

Redakcja poleca

REKLAMA