„Mam 3 byłe żony i 6 dzieci, na alimenty wydaję krocie. Te harpie chcą mnie wykończyć, a ja za błędy słono płacę”

załamany mężczyzna fot. Getty Images, Westend61
„Następnym razem zobaczyłem Alinę dopiero w sądzie. Jej rodzice dopilnowali, żebym słono zapłacił za zostawienie jej w tej sytuacji. Płaciłem, choć moim zdaniem więcej niż powinienem. Dzieci nie pozwoliła mi nawet poznać”.
/ 07.02.2024 18:30
załamany mężczyzna fot. Getty Images, Westend61

Kilka młodocianych błędów i człowiek ma zrujnowane całe życie. A czy to moja wina, że uwiodły mnie wyrachowane baby? Nie sądzę!

Alina była moją licealną dziewczyną

Nasza miłość była tak poważna, jak tylko może być związek pomiędzy dwójką smarkaczy ledwo przekraczających osiemnastkę. Oczywiście, wtedy kochaliśmy się „dozgonnie” – jak wszyscy licealiści. Szczerze wierzyliśmy, że będziemy ze sobą do końca życia, bo w końcu jak mogłoby być inaczej?

Gdy Alina zaszła w ciążę, nawet się cieszyliśmy. W tej swojej młodzieńczej naiwności wierzyliśmy, że uda nam się stworzyć silną, kochającą się rodzinę, nawet jeśli rodzicielstwo przytrafiło nam się dużo wcześniej, niż planowaliśmy. Pobraliśmy się w urzędzie, w towarzystwie dwóch świadków. Rodzice jednak nie podzielali naszego optymizmu…

– No świetnie. Ślub, ciąża i co dalej? Zaraz matura, a potem co? Macie jakiś plan? – pytał mnie ojciec, gdy matka cicho chlipała w tle.

– Pójdę do pracy i utrzymam rodzinę – oznajmiłem odważnie, a ojciec tylko zaśmiał się drwiąco.

– Synu, czy ty wiesz w ogóle ile potrzeba pieniędzy, żeby utrzymać rodzinę? Alina nie będzie pracować, dziecko kosztuje, mieszkanie kosztuje, życie kosztuje… Myślisz, że ile zarobisz bez żadnego doświadczenia z samą maturą? Co najwyżej na kasę cię gdzieś przyjmą, za niewiele więcej niż najniższa krajowa – perorował.

„Może on ma rację?”, przeszło mi wtedy przez myśl. Faktycznie, wcześniej ani razu nie przeliczyłem naszego potencjalnego planu na życie. Nie myślałem, na jaką pracę mam szansę.

Nie utknę na kasie do końca życia!

Im dłużej to rozważałem, tym bardziej przerażony byłem. „Co jeśli utknę na całe życie w nędznej, kiepsko płatnej robocie w supermarkecie, bo tak mi się spieszyło do zakładania rodziny?”, analizowałem. Wobec Aliny zrobiłem się zdystansowany i chłodny.

– Sebek, o co chodzi? Co się stało? – pytała mnie, ale nie potrafiłem zebrać się na szczerość i powiedzieć jej o swoich rozterkach.

Wkrótce dowiedzieliśmy się, że ciąża jest bliźniacza. To chyba utwierdziło mnie w przekonaniu o tym, że muszę się szybko wycofać z tej sytuacji.

– Alina, ja nie mogę tego zrobić, wybacz – oznajmiłem któregoś wieczoru.

– Czego nie możesz zrobić?

– Być ojcem. Nie jestem na to gotowy. Nie dam rady. Zniszczę sobie w ten sposób życie – westchnąłem.

Alina patrzyła na mnie przymrużonymi gniewnie oczami.

– To bardzo wygodnie mieć opcję „po prostu nie móc tego zrobić”. Ja takiej nie mam. Nie mam wyboru. Myślisz, że ja jestem gotowa na bycie matką w wieku dziewiętnastu lat? Nie jestem, ale stało się i muszę ponieść konsekwencje tego, co zrobiliśmy – odparła.

– Przykro mi – powiedziałem tylko i wyszedłem.

Nie zobaczyłem swoich dzieci

Następnym razem zobaczyłem Alinę dopiero w sądzie. Jej rodzice dopilnowali, żebym słono zapłacił za zostawienie jej w tej sytuacji. Płaciłem, choć moim zdaniem więcej niż powinienem. Dzieci nie pozwoliła mi nawet poznać.

„Mówiłeś, że nie chcesz być ojcem, więc nie jesteś”, napisała mi w SMS-ie. „A kto ci miesięcznie płaci kasę?! Chyba ojciec twoich dzieci! Żeby doić pieniądze to już okej, ale przyznać mi jakiekolwiek prawa to już nie?”, złościłem się. „Dokonałeś wyboru, porzuciłeś dzieci. Nie będziesz tatusiem wtedy, kiedy ci wygodnie. Kontaktuj się ze mną wyłącznie przez prawnika”, odpisała mi.

Czułem się niesprawiedliwie potraktowany. Przecież pomagałem Alinie alimentami, przyczyniałem się do tego, że było jej łatwiej, więc dlaczego nie mogłem nawet poznać swoich dzieci? Znałem jedynie ich imiona: Paweł i Ania. Widziałem ich na zdjęciach, ale nigdy na żywo. Być może naiwnie myślałem, że uda mi się zerwać z Aliną kontakt i zwyczajnie zamknąć nasz rozdział za sobą.

Nie pomyślałem, że ciąża związuje nas ze sobą na zawsze, czy tego chcę, czy nie. Skoro więc Alina zmusiła mnie do partycypowania w kosztach utrzymania dzieci, uważałem, że powinienem mieć także prawo je widywać. Niestety, prawnik nie wróżył mi tu dużego sukcesu, więc w końcu odpuściłem.

Zacząłem życie na nowo

Wtedy poznałem Alicję. Była mądra, ambitna i przebojowa. Miała wszystko to, czego brakowało Alinie. „Teraz jestem dojrzalszy, lepiej wiem, czego potrzebuję u swojej partnerki”, myślałem dumnie. Nie powiedziałem jej o swojej przeszłości, o Alinie i o dzieciach. Skoro nie mogłem uczestniczyć w ich życiu, to i oni nie będą uczestniczyć w moim. Z Alicją dogadywaliśmy się naprawdę świetnie. Pobraliśmy się po roku znajomości, na klifie we Włoszech. Miesiąc później okazało się, że żona jest w ciąży. Gdy mnie poinformowała, skakałem ze szczęścia. W końcu mam szansę na poprawkę. Teraz jestem gotów: będę ojcem, którym nie mogłem być wcześniej, myślałem radosny.

Jednak już wkrótce okazało się, że ta ciąża również jest mnoga… Ala była w ciąży z trojaczkami!

– To niesamowite! Takie rzeczy naprawdę nie zdarzają się aż tak często – mówiła lekarka. – Czy mieli państwo w najbliższej rodzinie przypadki ciąży mnogiej?

Ala pokręciła głową przecząco, a ja aż zaczerwieniłem się z zakłopotania.

– Nie… Nie wydaje mi się… – mruknąłem tylko niepewnie.

– Hm, to może w dalszej rodzinie i państwo nie wiecie – uśmiechnęła się lekarka.

Wiadomość o tym, że będziemy mieli aż trójkę dzieci, i to na raz, mocno mnie przytłoczyła. „Z jednym dałbym radę, ale z całą trójką? Boże, jak ja to zrobię?”, zachodziłem w głowę.

– Sebek, co ci jest? Boisz się? – wypytywała mnie Ala, gdy zauważyła, że stałem się milczący i ponury.

– Trochę. Nie wiem, czy dam radę… – mruknąłem.

– Pewnie, że dasz! Obydwoje damy. Będzie masa roboty, masa wyrzeczeń i pewnie wielokrotnie będziemy mieli dosyć i dzieci i siebie, ale jesteśmy w tym razem i na pewno sobie poradzimy – pocieszała mnie.

Pewnie była przekonana, że dodaje mi tym otuchy, ale mnie opanowało jeszcze większe przerażenie. Zacząłem sobie wizualizować te momenty, w których będziemy mieli dosyć wszystkiego. Zmęczeni, zapracowani, wiecznie zadłużeni… Zapomnimy o dawnej miłości, będzie już tylko zarabianie, płacenie rachunków, przewijanie, usypianie i uspokajanie płaczących bachorów.

Lęk mnie sparaliżował i sprawił, że porzuciłem wszystko, co sobie postanowiłem. Pewność moich uczuć wobec Alicji, cała dojrzałość do założenia rodziny, którą (jak myślałem) w sobie wypracowałem… Wszystko zastąpił paniczny strach o jutro. Musiałem odejść.

Nie potrafiłem stawić czoła żonie. Gdy któregoś dnia poszła do lekarza, po prostu spakowałem walizki i zostawiłem na stole list. „Ala, przepraszam, nie potrafię. To za dużo, nie dam rady. Będzie ci lepiej beze mnie, ułożysz sobie życie z kimś lepszym. Przykro mi, że tak wyszło”, napisałem i wyniosłem się z jej mieszkania.

Alicja była mniej opanowana niż wcześniej Alina. Raz nasłała na mnie kolegów, którzy sprali mnie pod wejściem do mojego starego mieszkania. Później przyłapałem ją na rzucaniu w moje okna jajkami. Znosiłem to, bo rozumiałem jej rozgoryczenie. Nie byłem z siebie dumny, ale lęk był we mnie dużo większy niż gotowość do wzięcia sytuacji na klatę. Ktoś mógłby teraz pomyśleć: „Rozumiem, raz się pomylić, może dwa, ale trzy?”. Cóż, trzecia żona i trzecia ciąża zdarzyły się... jednego dnia. A właściwie jednej nocy.

Owoc jednej nocy

Byłem już wtedy na całkiem niezłym etapie swojej kariery, której, warto dodać, nie zrobiłbym nigdy, gdybym nie odszedł od swoich żon i dzieci. Ciekawe, z czego bym im dzisiaj płacił, gdyby nie to... Ale do rzeczy. Jeden z klientów zaprosił nas na weekend do osławionego Las Vegas w Stanach. Alkohol lał się strumieniami od samego wyjazdu. Już w samolocie zacząłem flirtować z dziewczyną z konkurencyjnej firmy, z którą spędziłem resztę tego wyjazdu. Pamiętam, że świetnie się bawiliśmy, dzieliliśmy ze sobą pokój i... niewiele więcej.

Rano okazało się, że pobraliśmy się w jednej tych kiczowatych kapliczek i że małżeństwo jest ważne. Oczywiście, po powrocie do domu szybko je unieważniliśmy. Liczyłem, że przygoda z Wandą będzie tylko ciekawą koktajlową historyjką, jakimś jednorazowym szaleństwem. Niestety, nie była. Półtora miesiąca później otrzymałem wiadomość, że Wanda jest w ciąży. A reszty nietrudno się domyślić...

Mam więc szóstkę dzieci, które co miesiąc „pożerają” większość moich zarobków. Czy sprawiedliwie? Nie sądzę. Ale cóż, za błędy się płaci.

Czytaj także:
„Kolega męża bezczelnie rozgościł się w naszym domu. Postanowiłam wykurzyć natręta przy pomocy irytującej siostry”
„Żona przeżyła kryzys wieku średniego. Zdradziła mnie z fagasem, bo miał sześciopak na brzuchu”
„Wyszłam za mąż z rozsądku, bo wiedziałam, że życie z artystą to wieczna niewiadoma, bieda i głód. Od 20 lat żałuję”

Redakcja poleca

REKLAMA