„Mając 49 lat, zostałam prababcią. Wstydzę się przed koleżankami, bo większość z nich nie ma nawet wnuków”

49 letnia prababcia fot. Adobe Stock
Urodziłam w wieku 16 lat. Niestety, córka powieliła moje błędy i została matką, mając 16 lat. A teraz, jako 17-latka, urodziła córkę moja wnuczka… Czy przed 70-tką zostanę praprababcią?!
/ 13.12.2020 09:39
49 letnia prababcia fot. Adobe Stock

Kiedy miałam 15 lat, zaszłam w ciążę. To był 1986 rok i możecie sobie tylko wyobrazić, z jakim napiętnowaniem spotykałam się na każdym roku. Urodziłam kilka dni po swoich 16 urodzinach. Pół biedy, że ojciec dziecka stanął na wysokości zadania - nie zostawił mnie, a po kilku latach wzięliśmy ślub i do tej pory żyjemy w zgodzie.

Marcin jest ode mnie 5 lat starszy, ale gdy byłam ciężarną nastolatką, to nie poprawiało znacząco sytuacji. Cały czas wytykano mnie palcami. Moi rodzice „wzięli na klatę” naszą wpadkę i obiecali pomoc przy wnuczce. Uważam więc, że wszystko mogło skończyć się o wiele gorzej… Ja, patrząc obiektywnie, miałam i tak sporo wsparcia od rodziny i ukochanego. Pomimo to, mogłam odczuć, jak głęboko pogardzają mną inni – małolata z brzuchem wzbudzała sensację w szkole, w sklepie, w przychodni, a na porodówce przeżyłam prawdziwe piekło, którego nie chcę nawet wspominać.

Kasia była naszym oczkiem w głowie

Mimo młodego wieku, byliśmy odpowiedzialnymi rodzicami. Potem urodziłam jeszcze dwoje dzieci – w wieku 22 lat Marcina, a w wieku 25 lat Anię. Żyjemy spokojnie i szczęśliwie, ale nadal nie uważam, żeby wczesne macierzyństwo było dobrym pomysłem. Lepiej zaczekać z nim jednak co najmniej do pełnoletności… Nasze dzieci dobrze wiedziały, że Kasia pojawiła się na świecie bardzo wcześnie. Nigdy nie ukrywaliśmy przed nimi tego faktu, zresztą na wywiadówkach zawsze byłam najmłodszą matką.

Tak naprawdę, gdy Kasia była nastolatką, ja przecież dopiero zbliżałam się do 30tki… Nigdy nie sądziłam, że córka powieli moje błędy. Rozmawialiśmy o zabezpieczeniu, wszystkie nasze dzieci wydawały się rozsądne.

Nigdy nie zapomnę wieczoru, kiedy zapłakana Kaśka zdradziła mi swój sekret. Też miała wtedy raptem 15 lat… Od paru dni była wyraźnie bez humoru, ale ja nie miałam czasu dowiedzieć się, o co dokładnie chodzi. W końcu sama mi się zwierzyła, płacząc tak, że ledwo rozumiałam, co do mnie mówi.

- Zrobiłam test. Były dwie kreski. A Bartek mówi, że to nie jego. Jakim cudem nie jego, skoro ja zrobiłam to tylko z nim i tylko jeden raz?!?!? Co teraz, mamo?!

Pamiętam swoją pierwszą myśl – „Boże, zostanę babcią, mając 32 lata! Przecież Kaśka też urodzi, mając ledwo 16…”. Ale potem skupiłam się na pocieszaniu córki. Trudno, mleko się rozlało. Na własnym przykładzie wiedziałam, że ze wszystkim można sobie poradzić – z bardzo wczesną ciążą też. A że ojciec dziecka nie wydawał się świetnym kandydatem na tatę… Trudno, jak będzie trzeba, to damy radę i bez niego.

Marcin nie był takim optymistą, gdy potem po cichu wyznałam mu, co się dzieje

- Beata, czy ty żartujesz?! Skoro ten małolat nie poczuwa się do odpowiedzialności, to na dobrą sprawę będziemy mieć teraz czworo dzieci… Czy Kaśka nie miała rozumu i nie mogła się chociaż zabezpieczyć?!

- Słuchaj, my sami nie byliśmy wiele mądrzejsi. To, że miałam szczęście i trafiłam na odpowiedzialnego faceta, ratowało całą sytuację. Gdybyś wtedy mnie zostawił, byłabym w takiej samej sytuacji jak Kasia. Jak mogę prawić jej kazania, skoro kiedyś postąpiłam dokładnie tak, jak ona?!

Marcin po namyśle przyznał mi rację. Niestety, Kasia faktycznie miała mniej szczęścia, niż ja. Ojciec dziecka zwyzywał ją od najgorszych, przez co wspólnie zdecydowaliśmy, że nie ma sensu narzucać się mu na siłę. Poinformowaliśmy jego rodziców o zaistniałej sytuacji i o tym, że wkrótce będą musieli prawdopodobnie płacić na wychowanie wnuka lub wnuczki. Chętnie się zgodzili w zamian za obietnicę, że Kasia nie będzie nękać „ich Bartusia” i że dziecko nie będzie skazą na jego wizerunku. Cóż, wspaniały Bartuś też miał raptem 15 lat.

Nie było lekko, ale daliśmy radę

Kasia urodziła zdrową córeczkę – miała wtedy 16 lat i 2 miesiące. Wnuczka, Izunia, stała się naszym oczkiem w głowie. Na dobrą sprawę, traktowaliśmy ją jak czwarte dziecko. Gdy Iza miała 7 czy 8 lat, Kasia poznała fajnego faceta. Od razu wiedziałam, że to materiał na zięcia. Nie przeszkadzało mu, że dziewczyna w której się zakochał, ma już córkę. Potem wzięli ślub, urodził im się syn. Cieszyliśmy się z Marcinem, że nasza Kasia mimo wszystko ułożyła sobie życie.

Do tej pory pamiętam jej oczy, kiedy pół roku temu pojawiła się u nas bez zapowiedzi. Stała na progu, a taki wyraz twarzy pamiętałam u niej z naszej rozmowy, gdy opowiadała mi o pozytywnym wyniku testu ciążowego… Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, już miałam z tyłu głowy straszną myśl.

- Mamo, czy to jakaś cholerna klątwa?! Iza jest w ciąży. Przecież ona ma 16 lat!!!

- A ojciec dziecka…?

- Co ze mnie za matka! Niczego nie zauważyłam! A ona mówi, że to już połowa ciąży minęła… Próbowała się maskować, bo wiedziała że będziemy wściekli. Czy ja źle ją wychowałam, czy to jakieś przeznaczenie?!

- Kasia, ochłoń. Nie rób jej tylko wyrzutów, przecież…

- Tak, wiem, wiem, wiem. Przecież ze mną było tak samo. Przecież z tobą było tak samo. I co, mamy to ciągnąć jeszcze przez kolejnych dziesięć pokoleń?! Ojciec dziecka to – uważaj – Bartek! Na szczęście, nie zapowiada się na takiego Bartka, jak ten który kiedyś zostawił mnie z brzuchem. Spotykają się od roku, znamy go, to dobry chłopak. Jak widać tylko, kompletnie nieodpowiedzialny. Izka się zarzeka, że zrobili to tylko raz. Potem się bali. Jak widać, wystarczyło. Mamo, ja zostanę babcią w wieku 33 lat!

- Co ty nie powiesz. Rodzinnego rekordu i tak nie pobijesz. Nie wiem czy pamiętasz, ale miałam 32. I dokładnie takie same odczucia, jak ty. A jednak się udało. Weź się w garść, już po fakcie. Poradzicie sobie. Skoro ty bez ojca dziecka dałaś sobie radę, a Izie pomoże ten chłopak…

Iza urodziła 3 miesiące temu

W ten sposób, nie mając jeszcze nawet 50 lat, zostałam dumną prababcią. Czy nasza rodzinna klątwa zostanie przełamana? Trudno powiedzieć. Moja prawnuczka ma na imię Lena. Bartek pomaga Izie. Liczę więc po cichu, że powtórzą nasz szczęśliwy scenariusz.

Czasem jednak czuję nutkę zażenowania, kiedy rozmawiam w pracy z koleżankami. Wiele z nich ma dopiero nastoletnie dzieci. Inne czekają z niecierpliwością na pierwszego wnuka albo wnuczkę. A ja… jestem już prababcią. Każdy, gdy to usłyszy, od razu robi w głowie szybkie obliczenia. Marcin czasem żartuje do mnie po cichu, że mam duże szanse zostać praprababcią sporo przed 70-tką…

Czytaj więcej prawdziwych historii:
Odbiłam siostrze bliźniaczce chłopaka, który został moim mężem
Mama zawsze bardziej kochała młodszą siostrę, niż mnie
Były mąż mnie prześladował, bo nie mógł mnie mieć
Tydzień po narodzinach dziecka zorientowałam się, że nie kocham swojego faceta
Powiedział, że zanim pójdziemy do łóżka, musimy zrobić badania
Moja toksyczna matka wmawiała mi, że wszyscy mężczyźni to zło

Redakcja poleca

REKLAMA