„Macocha czyniła cuda, bym ją pokochała. Choćby dała mi gwiazdkę z nieba, ja i tak czekałam, aż mama się wyszaleje i wróci”

Młoda kobieta fot. iStock by Getty Images, Daisy-Daisy
„Z czasem pojawiały się listy. Znajdowałam w nich ciepłe, życzliwe i mądre zdania. Dotyczyły moich problemów, rozterek i myśli. Aż trudno było uwierzyć, że jednak znała mnie tak dobrze i rozumiała. Uznałam, że pewnie jesteśmy bratnimi duszami”.
/ 26.11.2024 20:00
Młoda kobieta fot. iStock by Getty Images, Daisy-Daisy

Mój tata poznał Agatę, kiedy skończyłam jakieś osiem latek. Tak mi się przynajmniej wydaje. Nie wiem dokładnie, kiedy zaczęli się spotykać, bo bardzo się z tym krył. Zawsze, kiedy zaprowadzał mnie na weekend do babci, tłumaczył, że jedzie w delegację z pracy albo ma całodzienne spotkania. Za to wracał z nich wesoły i pełen energii. Myślałam wtedy, że ojciec musi być trochę szalony, bo kto inny by się cieszył z nadgodzin i ślęczenia nad dokumentami. Teraz wiem już, że to wcale nie praca napełniała go taką radością…

Zaprosił tę panią na obiad

Nie miałam nic przeciwko z początku bywania Agaty w naszym mieszkaniu. Czułam się już dorosła i zaczynałam rozumieć, że mężczyzna lepiej się czuje z kobietą u boku. Myślałam, że jest jego przyjaciółką. Aż tu nagle, pewnego dnia weszli do salonu i powiedzieli, że są zaręczeni i planują ślub. Zamurowało mnie, podobno dostałam ataku histerii.

– No coś ty, tato, nie wolno ci tego robić! A jak mama nagle wróci? – krzyczałam w panice. Starał się do mnie spokojnie przemawiać, tłumacząc, że kocha Agatę i razem stworzymy wkrótce rodzinę. Nie mogłam tego słuchać. Zakryłam uszy dłońmi i pobiegłam do drugiego pokoju. Do końca dnia płakałam.

Tak naprawdę nawet nie pamiętam swojej matki. Nocami, gdy sen nie przychodził, zastanawiałam się, czy mogę przywołać jakieś wspólne wspomnienia. Próbowałam sobie wyobrażać, jak czyta mi bajki, przytula, układa do spania. Ale żaden obraz się nie pojawiał. Gdy szłam z pytaniami do taty, wpadał z nerwowy nastrój. A ja dopytywałam, co się stało, że zniknęła.

– Opowiadałem ci, że wyjechała do innego kraju, jeszcze gdy byłaś malutka – mówił krótko i ucinał temat.

Próbowałam dowiedzieć się czegoś więcej od babci i tam znajdowałam więcej informacji. Wyciągała wtedy albumy ze zdjęciami i oglądała je razem ze mną.

– To moja Basia na pierwszym rowerku, tu w sukience do komunii… Pięknie wyglądała w tej fryzurze, jak aniołek z kręconymi włosami – wspominała ze wzruszeniem.

A myślisz, babciu, że kiedyś mama do nas wróci? – patrzyłam jej w oczy.

– Mam nadzieję, że tak! Kiedyś na pewno da nam znać i sama ci powie, jak cię kocha – mówiła babcia.

Czekałam pilnie na jej powrót

Niestety babcia nagle zmarła. Byłam bardzo poruszona jej odejściem, bo wydawało mi się, że zniknęło jedyne źródło czułości i ciepła w moim życiu. I wspomnień o mojej mamie. Z domu babci chciałam zabrać tylko jeden przedmiot – pamiętny album z fotkami. W trudne dni otwierałam go i przeglądałam zdjęcia. Zawsze wtedy wracały do mnie słowa babci o tym, że mama kiedyś się odezwie i powie wiele wyczekiwanych słów. Czekałam na to i wyobrażałam sobie to spotkanie.

Dlatego nie ma się co dziwić, że tak zareagowałam na słowa ojca o nowym małżeństwie. Nikt jednak nie wziął pod uwagę moich protestów. Tata i Agata pobrali się po niecałym roku od ogłoszenia ślubu. Trudno mi było się z tym pogodzić, więc reagowałam jak typowe dziecko: byłam złośliwa, nieprzyjemna i arogancka. Dla taty, a tym bardziej dla Agaty.

Nie jesteś moją matką i nigdy nie będziesz! – odpowiadałam krzykiem, gdy starała się ze mną pogadać i zaprzyjaźnić.

– Tak, oczywiście, ale przecież możemy się przyjaźnić – prosiła.

– Nie zgadzam się! – darłam się w uporze.

Nie cierpiałam tego, że moje zachowanie nie ruszało jej w żaden sposób. Była spokojna jak posąg. Nie złościła, się nie krzyczała, nie przekazywała nic tacie. Nawet gdy on coś mówił, ona mnie broniła. Czasem nawet nachodziły mnie myśli, że nie mogę jej nic zarzucić. Szybko próbowałam wyrzucić je z głowy. Tylko prawdziwa mama się liczy w moim życiu! Musiałam wierzyć, że kiedyś się pojawi i mnie stąd zabierze.

Czas mijał, a ja smutniałam

Wzięłam się na odwagę i spytałam tatę, czy moja matka w ogóle żyje. Posłał mi zmęczone spojrzenie.

– Tyle razy ci mówiłem, że wyjechała za granicę – powiedział.

– Nie wierzę ci! Na pewno dałaby jakiś znak życia, gdyby tak było – rozpłakałam się i uciekłam do swojej sypialni.

Kilka minut później zapukała do mnie Agata.

– Chciałabym ci jakoś pomóc. Naprawdę ci współczuję – mówiła łagodnie.

Skierowałam na nią wrogie spojrzenie.

Nie chcę twojej pomocy, zostaw mnie. Chcę tylko moją mamę! – wrzasnęłam.

Agata wstała i spokojnie wyszła.

Dostałam niespodziewany list

Minął jakiś miesiąc, a w naszej skrzynce pocztowej pojawił się tajemniczy list. Znaczek pochodził z Australii, a na kopercie wypisano moje imię i nazwisko. Szybko rozdarłam kopertę i pisnęłam z radości. Moja mama wysłała do mnie ten list! Oglądałam go ze wszystkich stron i czytałam wiele razy, byłam tak szczęśliwa!

„Droga córeczko! Nie mogę dokładnie ci przekazać, gdzie jestem i wyjaśnić wielu spraw. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz i zrozumiesz moją decyzję. Musisz wiedzieć, że zawsze o tobie myślę i wspieram cię w całym twoim życiu” – przekazywała w tym liście. Nie docierały do mnie te dziwne tajemnice i wymówki. Nie zastanawiałam się, nad ich znaczeniem. Cieszyłam się po prostu, że się odezwała. Liczyło się tylko to. Czytałam go od nowa wiele razy, aż wreszcie pochwaliłam się listem przed Agatą.

– Zobacz, to dowód na to, że moja mama o mnie pamięta. Nie musisz tu być, ona wróci – mówiłam z wyższością.

Z czasem pojawiały się inne listy. Znajdowałam w nich ciepłe, życzliwe i mądre zdania. Dotyczyły moich problemów, rozterek i myśli. Aż trudno było uwierzyć, że jednak znała mnie tak dobrze i rozumiała, co czuję. Uznałam, że pewnie jesteśmy bratnimi duszami.

Te listy znaczyły dla mnie tak wiele! Pomagały mi przejść przez najtrudniejsze chwile młodości. To one sprawiły, że dojrzałam, zmądrzałam i nauczyłam się wielu rzeczy. Wpłynęły pozytywnie nawet na kontakty z ojcem. Tylko w sprawie Agaty nic się nie zmieniało. Moja niechęć do niej była taka sama, a może nawet się pogłębiała. Widziałam ją jako przeszkodę do rodzinnego szczęścia w gronie prawdziwych rodziców. Miałam nadzieję, że któregoś dnia matka wróci i zamieszkamy wszyscy razem we troje.

Pewnego dnia przy poszukiwaniu jakichś dokumentów do projektu o drzewie genealogicznym, natknęłam się na nieznaną mi teczkę. Szukałam informacji o dziadkach, ale nic nie mogłam znaleźć. W środku teczki widniały papiery z oznaczeniem sprawy rozwodowej… Przeczytałam kilka linijek i świat się pode mną załamał.

Marzenia o spotkaniu z mamą się rozwiały. W dokumentach widniał jej prawdziwy obraz – zdradzanie mojego ojca, jej niechęć do zajmowania się mną jako dzieckiem, a nawet… kradzież drogocennych rzeczy z domu i jej zniknięcie. Dopisano też, że poinformowała o wyjeździe za granicę, a potem urwał się wszelki kontakt.

Czułam, jak w tym momencie załamuje się mój cały świat. Obdarzałam miłością kobietę, która tak naprawdę nie istniała… Po chwili coś do mnie dotarło – kto wysyłał do mnie wiadomości? Po chwili do głowy wpadła mi dziwna myśl… Agata? Czyżby ona przekazywała wiadomości swojej siostrze w Australii, a stamtąd dochodziły do mnie? Ta „mama” doskonale znała mnie i moje rozterki, doradzała mi i pomagała.

Nie mogłam się podnieść z podłogi

Po raz pierwszy pomyślałam o niej zupełnie inaczej. Po co snuć marzenia o kimś, kto mnie urodził i zostawił, skoro obok jest kobieta, która szczerze chce być moją mamą? A ja byłam dla niej taka okropna.

Popołudniu do domu wrócili tata i Agata. Spotkałam się z nimi w kuchni. Położyłam teczkę na stole.

– Znalazłam dokumenty rozwodowe, już wszystko wiem – rzuciłam smutno.

Spojrzeli zaniepokojeni.

Planowałam ci to powiedzieć i wyznać prawdę, ale tak się zasłuchałaś w te historie od babci. Zawsze czekała, aż ona wróci. Nie miałem pojęcia, jak z tego wybrnąć – mówił tata.

– Te wszystkie listy – zaczęła Agata. – To mogło być nie w porządku, twój ojciec się sprzeciwiała. Przepraszam, że cię oszukiwałam. Po prostu szukałam sposoby, by cię pocieszyć.

– To nie było oszustwo, w końcu pisała do mnie moja mama. Jestem ci wdzięczna… – wyznałam i przytuliłam ją po raz pierwszy w życiu.

Natalia, 25 lat

Czytaj także:
„Byłem dobrym ojcem, dopóki nie okazało się, że oczy córki nie są moje. Rok płaciłem za pampersy obcego dzieciaka”
„Mój facet się wścieka, bo lubi luksus, a u mnie jemy byle co z dyskontu. Nie wie, że płaczę, gdy widzę paragony”
„Kłócę się z synową nawet o ustawienie kubków w szafce. W końcu nadarzyła się okazja do zemsty”

Redakcja poleca

REKLAMA