„Lekarz zalecił mi urlop, a nie harce łóżkowe. Znad morza wróciłam w ciąży, ale całkiem wypoczęta”

przyjaciółki kłótnia zdrada fot. Adobe Stock, nicoletaionescu
„Każda zdrada boli, ale kiedy skrajnie nielojalny okazuje się ktoś, komu się wierzyło, zdrada jest katastrofą, która może zrujnować nam życie. Moja przyjaciółka chciała się zemścić na mnie za zdradę męża. Znała mój sekret - to, że wróciłam znad morza w ciąży”.
/ 11.08.2023 06:45
przyjaciółki kłótnia zdrada fot. Adobe Stock, nicoletaionescu

Każdy ma jakąś tajemnicę. Czasami to tylko mały sekret niewiele znaczący, a czasami coś, co chowamy w sercu jak w szkatułce z misternym zamkiem. Klucz wrzucamy do studni i wmawiamy sobie, że ani szkatułki, ani tajemnicy, ani klucza, ani studni nie ma.

Niestety wcześniej czy później każda tajemnica wypływa, nawet z najgłębszej wody i to w najmniej odpowiednim momencie. Dziesięć lat temu przechodziliśmy poważny małżeński kryzys.

Nie dogadywałam się z mężem

Mijały trzy lata od naszego ślubu, mój mąż pragnął mieć dzieci, a ja nie zachodziłam w ciążę, chociaż lekarze nie znajdowali żadnych medycznych powodów naszej bezpłodności. Tak czasami się zdarza. Bardzo się staraliśmy, chociaż muszę uczciwie przyznać, że mąż był bardziej zdeterminowany niż ja.

Jest jedynakiem i może dlatego marzył o dużej rodzinie, a tu mijały lata i nic… Ja mam czworo rodzeństwa, więc aż tak bardzo nie szalałam. Owszem, chciałam zostać mamą, ale dobiegałam dopiero trzydziestki i nie słyszałam jeszcze tego ostatniego, ostrzegawczego dzwonka.

Między nami zaczęło trochę iskrzyć. On twierdził, że nie widzi we mnie szczerej ochoty na macierzyństwo i dlatego nam nie wychodzi, ja z kolei mówiłam, że nie chcę być tylko inkubatorem i że mam dosyć traktowania mnie przedmiotowo.

Często wtedy płakałam i prowokowałam kłótnie, bo potem mogłam się wymigać od seksu, a miałam powyżej uszu zbliżeń, w których chodziło tylko o to, czy tym razem się uda, czy nie!

Oddaliliśmy się od siebie, ale wcale nie przestałam męża kochać albo mieć go dosyć. Nic z tych rzeczy. Po prostu byłam zmęczona ciągłym zabieganiem o dziecko i dlatego postanowiłam od tego wszystkiego odpocząć. Tak mi zresztą poradził mój lekarz.

– Proszę wyjechać, wyluzować się, zabawić, poszaleć i przestać się w końcu tak napinać – powiedział.

Wyjechałam na idealny urlop

Posłuchałam go i załatwiłam sobie dwutygodniowe wczasy nad morzem. Był przełom lipca i sierpnia, pogoda piękna, złoty piasek, szmaragdowe fale, krzyk mew. Jednym słowem: bajka!

Po trzech dniach byłam już opalona na złoty brąz. Świetnie się wysypiałam, nie miałam żadnych koszmarów, zaczynałam się uśmiechać i coraz ładniej wyglądałam, co pokazywało mi nie tylko lustro, ale też zachwycone spojrzenia facetów na plaży i na molo.

Szczególnie jeden gapił się tak, że robiło mi się gorąco. Nie ma co ukrywać, podobał mi się, więc po raz pierwszy i jak do tej pory jedyny zdradziłam męża. Przez tydzień kochaliśmy się jak wariaci, a ja byłam odprężona i szczęśliwa, więc czułam się jak po doskonałym obiedzie. Syta, ale w żadnym wypadku nieprzejedzona.

Od początku wiedziałam, że to będzie tylko przelotny romans. Mój kochanek dawał mi wiele satysfakcji jako kobiecie, ale niczego więcej nie oczekiwałam, więc i pożegnanie z nim niewiele mnie kosztowało. On też najprawdopodobniej był żonaty, więc oboje rozstaliśmy się bez żalu i wróciliśmy do swojego zwyczajnego życia.

Pamiątka z wakacji

Mąż stęskniony i czuły jak nigdy czekał z kwiatami i szampanem, dom był wysprzątany, a że akurat po okresie pięknej pogody zaczęło lać, przez trzy dni nie wychodziliśmy z łóżka. Nigdy, nawet na początku naszego małżeństwa nie było mi z nim tak wspaniale. Po prostu, prawdziwy odlot!

Pod koniec sierpnia byłam już prawie pewna, że jestem a ciąży, a we wrześniu potwierdził to mój ginekolog.

– Widzi pani, miałem rację – powiedział. – Nie ma jak urlop. Organizm od razu wie, co ma robić! Cieszymy się, prawda?

Niestety na dnie mojej radości jak robak w róży czaił się niepokój, ponieważ nie byłam pewna, kto jest ojcem tego dziecka.

Musiałam się komuś zwierzyć, więc pojechałam do mojej najserdeczniejszej przyjaciółki Asi, takiej od przedszkola, prawie siostry i zapytałam, co robić.

– Nic – odpowiedziała. – Ciesz się i módl, żeby było zdrowe, bo to jest najważniejsze. I ani słowa komukolwiek. Wiesz ty i ja. Nikt więcej nie musi – doradziła.

Urodził się śliczny Maciuś, podobny do mnie jak dwie krople wody. Uznałam, że widocznie tak miało być. To mój syn, a reszta się nie liczy. Mąż szalał ze szczęścia. Na całym świecie nie było lepszego i czulszego taty, tak zapatrzonego w synka.

Ja zdradziłam męża, przyjaciółka mnie

Tworzyliśmy udaną, zgodną rodzinę. Mijały lata, zaczęliśmy budować dom, mały rósł i stawał się coraz fajniejszym chłopcem. Był zdolny, pomysłowy, nie sprawiał żadnych kłopotów. Nad naszą rodziną rozpościerało się jasne, błękitne niebo.

Grom uderzył znienacka i to ze strony, z której się go mogłam najmniej spodziewać.
Mojej przyjaciółce, która była również matką chrzestną Maciusia, rozpadło się małżeństwo. Była ze swoim mężem prawie dwadzieścia pięć lat, mieli dwoje dzieci i nagle on po prostu odszedł do młodszej.

– Ten idiota mówi, że się zakochał i że to najprawdziwsza miłość – zwierzała mi się zapłakana Aśka. – Zachowuje się jakby oszalał. Nic go nie obchodzi, nic do niego nie dociera. Wyprowadza się z naszego mieszkania, nie wstydzi się ani mnie, ani rodziny, ani sąsiadów. Po prostu wyrzuca nas ze swojego życia jak śmieci. I dla kogo? Dla małpy, którą poznał nad morzem, z którą się przespał i która go omotała jak pajęczyca. Podobno jest z nim w ciąży. Rozumiesz?

W tym momencie moja przyjaciółka nagle przestała szlochać. Oczy jej obeschły, popatrzyła na mnie jakoś dziwnie, obco i dodała lodowatym tonem:

– Pewnie, że rozumiesz, jak miałabyś nie rozumieć, skoro z tobą było dokładnie tak samo. Pojechałaś sama na bara-bara, złapałaś chłopa, zaszłaś z nim w ciążę i jesteś szczęśliwa. Może nie mam racji? – zapytała.

– Co ty pleciesz?! – krzyknęłam – Ja nikomu nie rozbiłam rodziny! Poza tym, skąd wiesz, że zaszłam w ciążę właśnie z tamtym gościem? – rozzłościła mnie na dobre.

– A skąd wiesz, że nie? – odparła. – Robiłaś jakieś badania?

– Nie robiłam. Po co? Jestem pewna, że Maciek jest synem mojego męża – powiedziałam pewna swego.

– Teraz jesteś taka pewna? Od kiedy, bo dziesięć lat temu wcale nie byłaś. Mówiłaś zupełnie coś innego. Miałaś poważne wątpliwości. Myślisz, że nie pamiętam? – jej głos przeszedł w krzyk.

– Dlaczego ty wracasz do spraw dawno minionych? O co ci chodzi? Chcesz się na mnie zemścić za zdradę swojego faceta? To chore! – krzyknęłam, ale ją to jeszcze bardziej rozwścieczyło.

– Chore jest to, że od lat oszukujesz męża i robisz to bezkarnie. Takie jak ty są winne, że chłopy zdradzają żony i odchodzą od swoich rodzin. Dają im posmakować tego zatrutego miodu, a potem pan miś nie chce jeść niczego innego. Gdyby była jakaś sprawiedliwość na tym świecie, ty także musiałabyś odpokutować za swoje grzechy, a jak na razie żyjesz sobie jak pączek w maśle. Ale ja to zmienię! – zapowiedziała.

– Kobieto, weź coś na uspokojenie! Co chcesz zrobić? Myślisz, że jak rozwalisz także moje życie, to będzie ci lżej? – zapytałam.

– Właśnie tak myślę – odpowiedziała zamyślona. – Dokładnie tak. I zrobię to, możesz być pewna – zagroziła.

– Przecież mój mąż ci nie uwierzy! Poza tym, co on jest temu winny? I Maciek? To twój chrześniak, już nie pamiętasz? Mówiłaś, że go kochasz jak własne dziecko! – byłam przerażona tym, co słyszę.

– Moimi dziećmi też się nikt nie przejmuje, nawet ich własny ojciec. Czemu ja miałabym być lepsza? – zapytała.

Słuchałam jej z rosnącym strachem. Wyglądała inaczej niż zwykle. Bardzo zeszczuplała, ale nie było jej z tym ładnie, wręcz przeciwnie, postarzała się i zrobiła na twarzy szara jak popiół.

– Dajmy spokój kłótniom – próbowałam ratować sytuację – Bardzo ci współczuję i obiecuję, że cię nie zostawię samej. Pomogę we wszystkim, co będzie ci potrzebne. Tylko powiedz, czego chcesz…

– Chcę z powrotem mieć dawne życie. Chcę, żeby to wszystko się nie wydarzyło. Chcę się obudzić i powiedzieć, że to tylko zły sen. Umiesz sprawić taki cud?

– Tego nie umiem… – odpowiedziałam.

– To się módl, żeby ci twój mąż przebaczył, ponieważ mam zamiar o wszystkim mu powiedzieć. Wtedy i ty sobie popłaczesz, a mnie może trochę ulży.

Żyję na bombie, która może wybuchnąć

Od czasu tej rozmowy żyję jak na wulkanie. Cały czas zastanawiam się, czy już spełniła swoje groźby, czy dopiero to uczyni? Nie mam spokojnego dnia, bo kiedy mój mąż dłużej nie wraca do domu wyobrażam sobie, że właśnie się z nią spotkał i słucha, co mówi o mnie i o naszym dziecku.

Wystarczy, że spojrzy na mnie badawczo albo ma jakąś niewyraźną minę, a ja już wpadam w panikę i umieram ze strachu, że poznał moją tajemnicę. Koszmar!

Próbowałam jeszcze kilka razy z nią rozmawiać, ale jak grochem o ścianę, a teraz w ogóle nie odbiera moich telefonów, więc nawet nie mam jak się z nią skontaktować.

Wczoraj pojechałam do jej mieszkania, ale mi nie otworzyła, chociaż wiem, że była w domu, bo widziałam jej postać za firanką.

Z jednej strony bardzo jej współczuję, ale z drugiej – jestem wściekła na nią, że znalazła sobie ofiarę, na której mści się za swoje nieszczęście, i że to jestem ja. Nie mam pojęcia, co będzie dalej? Może mnie tylko straszy? A może już się umówiła z moim mężem i właśnie mu wszystko opowiada?

Tak dalej nie da się żyć. Muszę koniecznie coś zrobić, ale nie mam pojęcia co.

Czytaj także:
„Chciałam się zemścić, bo mąż zdradził mnie z młodą lalą. Wyjazd z przyjaciółką był świetną okazją, by zrealizować plan”
„Pierwszy chłopak mnie zdradził, drugi okradł. Trzeci póki co jest ideałem, zobaczymy, jaki numer mi wykręci”
„Nigdy nie dogadywałam się z teściową, ale teraz mam na nią haka. W każdej chwili mogę wykorzystać jej brudny sekret do zemsty”

Redakcja poleca

REKLAMA