„Łatwiej dziś o faceta niż o porządną przyjaciółkę. Kobieta drugiej kobiecie potrafi oko wydrapać"

Kobieta, która okłamuje przyjaciółkę fot. Adobe Stock, SHOTPRIME STUDIO
„Oszukiwałam sama siebie, bo przecież on stawał się coraz bliższą mi osobą. Jednak cieniem na moim szczęściu kładły się kłamstwa, jakimi karmiłam Dagmarę. Ale ona też nie była w porządku w stosunku do mnie. Zrobiłaby wszystko, byle mi go odebrać”.
/ 13.03.2023 07:54
Kobieta, która okłamuje przyjaciółkę fot. Adobe Stock, SHOTPRIME STUDIO

Moja babcia mawiała, że kobiecie łatwiej zdobyć męża niż zaufaną powiernicę. Miała rację. Przekonałam się o tym.

Dagmarę znałam od liceum

Po maturze obie wybrałyśmy studia pedagogiczne. Widywałyśmy się dzięki temu codziennie. Bardzo mi się to przydało, kiedy zostawił mnie Krzysiek.

Mocno przeżyłam zawód miłosny, a Daga nie pozwoliła mi tkwić w domu i rozpaczać. Zabierała mnie na różne imprezy, bo jest bardzo otwartą i towarzyską osobą i wciąż ktoś ją gdzieś zaprasza, a także na zajęcia jogi. Dzięki niej pozbierałam się po tym rozstaniu dosłownie w dwa miesiące. 

Niedługo potem Dagmara dowiedziała się, że zbliżają się czterdzieste urodziny naszego ulubionego wykładowcy. Wszyscy w grupie go lubili, ponieważ był wesoły, wyluzowany i młody duchem. Daga zaproponowała, żebyśmy z tej okazji wspólnie poszli do pubu. Cała grupa chętnie na to przystała.

Kiedy tylko znaleźliśmy się w lokalu, wpadł mi w oko mężczyzna siedzący w rogu sali. Był sam i kiedy drzwi lokalu się otwierały, odwracał się nerwowo w tamtą stronę. Najwyraźniej na kogoś czekał. Był bardzo przystojny i biła od niego jakaś taka pozytywna, ciepła energia. Ledwo o tym pomyślałam, Daga powiedziała:

– Spójrz na to ciacho, tam pod oknem. Jeżeli ta laska, na którą czeka, okaże się na tyle głupia, żeby nie przyjść, ja ją chętnie zastąpię!

Uśmiechnęłam się tylko i zajęłam się naszym towarzystwem. Kiedy po dwudziestu minutach nikt się nie pojawił przy stoliku tamtego faceta, Daga szepnęła do mnie:

– Zaproszę go, żeby do nas dołączył! Co ma chłopak siedzieć sam!

Wstała i pewnym krokiem podeszła do niego. Porozmawiali chwilę, po czym ruszyli do nas z powrotem. Patrzyłam na Dagę z podziwem. Fakt, że odwagi na pewno dodały jej dwa kieliszki wina, ale i bez tego nigdy nie brakowało jej śmiałości.

– Jestem Wojtek! – przedstawił się nieznajomy. – Dziewczyna mnie wystawiła, tak jak zgadłyście – zwrócił się do Dagi i do mnie.

– Ale miałem nadzieję, że nie jest to aż tak oczywiste! – dodał ze śmiechem.

Jak to nie da mu mojego numeru?

Przedstawiliśmy się wszyscy i Wojtek usiadł koło Dagmary i naszego wykładowcy. Nie mogłam oderwać od niego oczu. A gdy on parę razy spojrzał na mnie, czułam, że się czerwienię. Usiłowałam się uspokoić, widziałam przecież, jak Wojtek zapisuje w swojej komórce numer telefonu Dagmary, ale nie mogłam nic poradzić na to, że ten facet tak na mnie działał.

Dwa dni później podczas przerwy podeszła do mnie podekscytowana Dagmara.

– Nie uwierzysz, zadzwonił do mnie Wojtek! – wypaliła.

Poczułam mimowolne ukłucie zazdrości.

– I wiesz, co chciał?! Telefon do ciebie! – powiedziała przejęta.

– Do mnie? – zdziwiłam się.

– Tak, do ciebie. Powiedziałam mu, że muszę się najpierw ciebie zapytać o pozwolenie. Ale oczywiście nie dam mu tego telefonu!

– Dlaczego? – nic nie rozumiałam.

– Jak to dlaczego?! Ja go zauważyłam, ja go zaprosiłam do stolika. Nie zrobisz mi tego i nie spotkasz się z nim! A jak z tego coś by wyszło? Miałabym na was patrzeć, jak sobie z dzióbków pijecie? – gadała jak nakręcona.

– A jeżeli on nie jest tobą zainteresowany? – spytałam.

– Daj spokój! Nawet byś go wczoraj nie zobaczyła, gdyby nie ja! Nie mam zamiaru mu dawać twojego numeru. Cały wieczór ze mną gadał, a teraz taki numer wykręca.

Musiałyśmy iść na wykład i nie zdążyłam jej powiedzieć, że ja też go zauważyłam. Ale chyba i tak nie miałabym śmiałości tego zrobić. Faktycznie, ja bym go nie poderwała. Postanowiłam zapomnieć o tej sprawie i nawet nie pytałam Dagi, czy Wojtek jeszcze do niej dzwonił.

Wszystko rozeszłoby się po kościach, gdyby nie przypadek

Chociaż niektórzy nie wierzą w przypadki, ale w przeznaczenie owszem. Więc może było nam to pisane… Kilka tygodni później zaspałam i gnałam na złamanie karku do przystanku tramwajowego, kiedy usłyszałam swoje imię.

– Klaudia! – odwróciłam się.

Stanęłam jak wryta. To był Wojtek. Też był zaskoczony. Kątem oka dostrzegłam nadjeżdżający tramwaj. Nie mogłam się spóźnić. Miałam ważny sprawdzian na pierwszych zajęciach.

– Muszę iść – powiedziałam zawiedziona, bo zdawałam sobie sprawę, że nie mamy czasu na wymienienie się numerami komórek. Ruszyłam niepewnie w stronę przystanku.

– Będę tutaj o dziewiętnastej – rzucił przytomnie Wojtek, gdy wsiadałam do tramwaju.

Na uczelni od razu wpadłam na Dagmarę. W pierwszym odruchu chciałam jej się zwierzyć z mojego szczęścia, ale powstrzymałam się. To by się jej na pewno nie podobało. Wieczorem poszłam podekscytowana na spotkanie. Wojtek już na mnie czekał.

Spędziliśmy miły wieczór, spacerując po parku. Wojtek opowiedział, że nie miał dziewczyny, a pod wpływem kolegów dał się namówić kilka razy na randkę w ciemno.

– Tak właśnie było wtedy, gdy się poznaliśmy. Całe szczęście dziewczyna się w ogóle nie pokazała. A może była, zobaczyła mnie i zwiała – śmiał się.

– A tak właściwie, to dlaczego nie pozwoliłaś dać koleżance numeru telefonu do siebie? – zapytał nagle.

Czułam, że między nami zaczyna się coś poważnego. Dlatego powiedziałam prawdę. Nie było to może w porządku wobec Dagmary, bo stawiało ją w złym świetle. Ale ona też nie była w porządku w stosunku do mnie.

Zachowywała się jak przysłowiowy pies ogrodnika

Postanowiłam, że wyjaśnię między nami sytuację. Cały czas jednak bałam się reakcji przyjaciółki.

– Przekonam się, czy to naprawdę coś poważnego i dopiero wtedy jej powiem – uznałam. – Bo jeśli Wojtek zaraz zniknie z mojego życia, to po co robić zamieszanie?

Oszukiwałam sama siebie, bo przecież on stawał się coraz bliższą mi osobą. Jednak cieniem na moim szczęściu kładły się kłamstwa, jakimi karmiłam Dagmarę. Opowiadałam jej różne zmyślone historyjki, jak spędziłam weekend, potem kolejny.

Na szczęście ona poznała pewnego chłopaka i zaangażowała się w tę znajomość, więc łatwo mi przychodziło nieujawnianie się z moim nowym związkiem. Do czasu. Tamtego wieczora byliśmy z Wojtkiem na seansie w letnim kinie. Film się skończył, a my siedzieliśmy nadal na kocu na trawie i patrzyliśmy w gwiazdy.

– Ale banał. Zakochana para pod usłanym błyskotkami niebem – śmiał się Wojtek, czule mnie obejmując.

Nagle poczułam, że ktoś się nam przygląda. Oderwałam wzrok od Wielkiego Wozu i uśmiech zamarł mi na ustach. Nad nami stała Dagmara.

– Tak, banał. Masz rację – wycedziła przez zaciśnięte zęby i odeszła.

Krew mi szumiała w uszach, gdy walczyłam, żeby zachować spokój. Próbowałam spowolnić oddech, ale mój niepokój narastał. Wojtek starał się wytłumaczyć mi, że nic się nie stało, ale opuszczając park, nadal byłam roztrzęsiona.

– Mogłam przewidzieć, że Dagmara się tu dzisiaj pojawi. Przecież ona kocha francuskie kino!

– I dobrze się stało, powinnyście to ze sobą wyjaśnić – odparł Wojtek.

Zadzwoniłam do Dagmary, ale nie odebrała

Wysłałam jej więc sms–a, w którym przyznałam się do związku z Wojtkiem. Nie odpisała mi. Nazajutrz czekałam na nią, pod uczelnią, aż skończy ostatnie ćwiczenia.

– Daga, daj sobie wyjaśnić. Przecież i tak nie byłabyś z Wojtkiem… – zaczęłam, ale mi przerwała.

– Nie chodzi o Wojtka! Mam go w nosie! Chodzi o to, że mnie okłamywałaś! – aż jej się głos trząsł, kiedy to mówiła.

Niedługo potem zaczęły się wakacje. Przestałyśmy się widywać. Kiedy zaczął się nowy rok akademicki, między nami wyrósł mur. Nie mogę pogodzić się, że przez taką głupotę straciłyśmy naszą przyjaźń.

Obie nie jesteśmy bez winy i liczę na to, że uda nam się odbudować to, co nas łączyło. Na razie Daga nie chce ze mną rozmawiać, ale mam nadzieję, że to się zmieni. Stanowimy z Wojtkiem wspaniałą parę. Czułam to pokrewieństwo dusz od początku i dlatego oszukałam przyjaciółkę.

Napisałam do niej długi list i wręczyłam go, nie próbując nic tłumaczyć. Myślę, że kiedy go przeczyta na spokojnie, przemyśli wszystko i mi wybaczy. Miałam ten skarb, o którym mawiała moja babcia i nie chcę stracić go bezpowrotnie. Będę walczyć!

Czytaj także:
„Mama karmiła nas kłamstwem o miłości. Żyłam w fikcyjnej rodzinie, bo ona kochała innego i w myślach zdradzała tatę”
„Nie mogę patrzeć, jak córka niszczy komuś życie. Wlazła do łóżka szefowi i chce, by zostawił dla niej rodzinę”
„Poszedłem na pogrzeb kolegi po to, żeby spotkać ukochaną z dawnych lat. Chciałem, by zostawiła dla mnie męża”

Redakcja poleca

REKLAMA