„Kumpela awansowała i władza uderzyła jej do głowy. Złośliwa zołza dla kasy spuściła naszą przyjaźń w toalecie”

kłótnia w pracy fot. Adobe Stock, New Africa
„Ucieszyłam się, kiedy Magda dostała awans. Niestety, radość nie potrwała długo, ponieważ moja koleżanka zaczęła gwiazdorzyć. Wbiła sobie do głowy, że mam chrapkę na jej stołek i zaczęła mi uprzykrzać życie. Nasza wieloletnia przyjaźń poszła w niepamięć, a w jej miejsce pojawiło się... nękanie w pracy”.
/ 17.08.2024 20:00
kłótnia w pracy fot. Adobe Stock, New Africa

Moja kumpela Magda nie posiadała się z radości, gdy dostała posadę na stanowisku zastępcy szefa sklepu. To oznaczało dla niej nie tylko dodatkowe zadania, ale również wyższy status i lepszą kasę. Nic dziwnego, że pękała z dumy.

– Jupi! Dałam radę! – skakała z radości niczym kilkulatka.

Gdy zmieniałyśmy ciuchy w przebieralni, ona już knuła swoje ambitne zamierzenia.

– Ten sklep przejdzie totalną metamorfozę. Zrobię porządek z tymi wszystkimi sprawami tak, że wszystko będzie chodziło jak burza. Szefostwo na bank to doceni i wtedy awansuję na kierownika. No i co Ty na to?!

Nigdy nie pociągała mnie wielka kariera

Być może brakowało mi ambicji, ale dobrze czułam się na swoim stanowisku za kasą.

– No dalej, czas wziąć się do roboty, dziewczyny – pogoniła nas Magda, opuszczając pomieszczenie socjalne.

Wymieniłyśmy zdziwione spojrzenia. Czyżby woda sodowa uderzyła jej już do głowy? Ewidentnie miała kiepski humor albo za bardzo przejęła się nową funkcją, bo do każdej z nas miała jakieś uwagi.

– Grażka, czy dałabyś radę te herbatki szybciej porozkładać? Poruszasz się w tempie ślimaka – te słowa dobiegły do moich uszu, kiedy szefowa mnie mijała.

– Olka, te serki jakoś tak ładniej poustawiaj – zrzędziła, przechodząc obok dziewczyny przy lodówce. – Naprawdę tak trudno pojąć, że jak będą równiutko leżeć, to ludzie chętniej je kupią?

– Martuś, a czemu ta paleta tutaj stoi? – jej głos niósł się gdzieś spomiędzy regałów z asortymentem.

I tak w kółko, i tak bez końca... Niestety, Magda miała ostatnio więcej takich „nie najlepszych” dni. Ciągle wymyślała jakieś ulepszenia. Mówiła, żeby przemeblować, przesuwać, przestawiać towary, ręcznie je przenosić. I nie za każdym razem te jej pomysły wychodziły nam wszystkim na dobre.

– Rany, co się tu wyprawia? – kierowniczka, pani Wiola, spojrzała na nas zaskoczona. – Kto poprzekładał płyny do prania z papierem toaletowym? Mamy przecież jasne instrukcje, co i gdzie powinno być ustawione. Magda to widziała? Gdzie ona jest?

Mogłam trzymać język za zębami

Patrzyłyśmy na siebie zmieszane. Dziewczyny spuściły wzrok.

– To Magda tak zadecydowała – odezwałam się. – Poszła na rampę, na dymka.

Szefowa głęboko odetchnęła, wydała polecenie ułożenia asortymentu według zaleceń, po czym udała się z powrotem do swojego pokoju, po drodze przywołując do siebie Magdę. Natomiast ja właśnie zdobyłam sobie przeciwniczkę. Gdybym wtedy zdawała sobie sprawę, jak to się potoczy, chyba trzymałabym język za zębami, tak jak reszta dziewczyn. Siedząc za ladą, kasowałam zakupy klientów, kiedy nagle za moimi plecami pojawiła się Magda.

– No pięknie – warknęła. – Lecisz z donosami?

– Ale o co Ci...?

– Daruj sobie – ucięła – nawet nie myśl, że dzisiaj pójdziesz na przerwę. I uważaj, co nabijasz na kasę, bo znów będę zmuszona poprawiać Twoje błędy.

Niczym natrętny cień, ciągle deptała mi po piętach, wypatrując dogodnych momentów, by uprzykrzyć mi życie. Reszta dziewczyn wolała to ignorować, udając ślepotę na całą sytuację. Moim wybawieniem było to, że Magda kończyła zmianę przede mną i mogłam wykorzystać przerwę na szybką kanapkę. Wszystkie byłyśmy w szoku, jak diametralnie się zmieniła – z sympatycznej współpracowniczki przeobraziła się w podłą jędzę. Starałyśmy się z nią porozumieć, ale w odpowiedzi dostałyśmy jedynie focha z jej strony.

– Słuchajcie dziewczyny, zdajecie sobie sprawę z ogromu moich obowiązków? Ile trudu wkładam w tę robotę? To ciężar nie lada, Wy chyba nie macie o tym pojęcia. Jakbyście wiedziały, to byście tu z takimi błahostkami nie zawracały mi głowy. Jak coś Wam nie pasuje, to ja Was nie trzymam, możecie odejść z pracy choćby dziś.

Pójście ze skargą do przełożonej okazało się równie bezowocne.

– Magda trochę się denerwuje. Pewnie chce pokazać, na co ją stać – próbowała wytłumaczyć zachowanie naszej koleżanki.

Dlaczego jednak to udowadnianie swojej wartości musiało odbywać się moim kosztem?

Potrzebowała kozła ofiarnego

Tylko na mnie się wyżywała, bo do pozostałych pracownic nie miała już żadnych zastrzeżeń. Najwyraźniej potrzebowała kozła ofiarnego, a los padł na mnie, bo miałam odwagę powiedzieć, co myślę.

– Nawet nie próbuj mnie stąd wygryźć. Jak spróbujesz, to tego pożałujesz – zagroziła mi w przebieralni.
– Nie mam pojęcia o co chodzi... – odparłam zaskoczona.

Starałam się poruszyć temat z innymi dziewczynami z pracy, zasięgnąć ich opinii, ale ku mojemu zdziwieniu, nie dostrzegały one żadnego problemu.

– Daj spokój, może po prostu coś pokręciłaś – Marta machnęła lekceważąco ręką.

– Magda daje z siebie wszystko, żeby jak najlepiej wywiązywać się ze swoich zadań – próbowała wyjaśnić Ola.

– A my to niby nie?

– No tak, ale nie zapominaj, że ona jest prawą ręką szefowej i ma zdecydowanie więcej na swojej głowie niż my.

Pozostawało tylko zacisnąć kły i dawać z siebie wszystko, mimo że klimat w robocie pogarszał się z każdym kolejnym dniem.

– Co Ty najlepszego zrobiłaś, ślepoto? – rzuciła Magda, która nagle wyrosła przede mną, gdy przechodziłam między regałami w sklepie, przenosząc towar w rękach. – No popatrz tylko, ta kawa wystaje z półki. Zrób z tym porządek.

– Poprawię to zaraz po tym, jak...

Ma być zrobione natychmiast – rozkazała. – Nie może to tak wyglądać.

Odłożyłam pudło na ziemię i zerknęłam na półkę z kawą. Nic a nic nie wystawało.

– A to pudło to gdzie stawiasz? – zbeształa mnie. – Ty to chyba masz sieczkę zamiast głowy – warknęła i poszła sobie.

Atmosfera stawała się coraz gorsza

Byłam totalnie skołowana. Szybko chwyciłam pudło, odłożyłam je na swoje miejsce i z powrotem stanęłam przy regale z kawą.

– Nadal tego nie ogarnęłaś? – dobiegł mnie z tyłu głos Magdy. – Ile razy muszę Ci powtarzać, co robić?

– No ale tu nic nie odstaje – odpowiedziałam.

– Chyba coś nie tak masz z oczami – warknęła. – Zapisz się do okulisty. No popraw to tutaj. No tutaj! – pokazała paluchem jedno z pudełek.

– Ale przecież stoi prosto...

– Już nie. – Popchnęła opakowanie kawy i posłała mi złośliwy uśmieszek. – Ciągle nie dostrzegasz, że jest przekrzywione? Żeby dorosła baba nie była w stanie równo poustawiać kartonów...

Stałam sparaliżowana jeszcze przez moment po tym, gdy wyszła. Od tamtej pory podobne zdarzenia zaczęły być na porządku dziennym. Raz były to nieodpowiednio poukładane jabłka, innym razem herbaty. Magda zawsze potrafiła wytknąć coś, co jej zdaniem niepoprawnie ułożyłam na półkach. Po pewnym czasie zaczęła sobie pozwalać także na złośliwe komentarze pod moim adresem.

Kiedy w przebieralni byłyśmy tylko we dwie, spytała z przekąsem:

– Nie miałaś innych spodni? – i wskazała na moje jeansy. – W czarnych wyglądałabyś korzystniej, przecież ten kolor optycznie wyszczupla sylwetkę.

Nie dała mi obiecanego wolnego

– W piątek masz przyjść do roboty, a dzień wolny sobie weźmiesz w innym terminie – tak mi powiedziała.

– Nie da rady – zaczęłam się sprzeciwiać. – Mam już wszystko poukładane na ten dzień.

– A co mnie interesuje, co Ty sobie poplanowałaś? – łypnęła na mnie nienawistnie. – W piątek masz być w pracy, a jak nie, to w ogóle się tu nie pokazuj.

Sądziłam, że jestem jedyną osobą, którą traktowała w taki paskudny sposób, ale kto wie… Istnieje prawdopodobieństwo, że dogryzała także innym, gdy nikt na to nie patrzył. Próbowałam poruszyć ten temat w rozmowie z dziewczynami, jednak napotkałam na totalny opór.

– Ej, Graża… – Ola pogroziła mi palcem. – Nie plotkuj o Magdzie.

– Wcale nie plotkuję. Interesuje mnie tylko czy wobec Was też odnosi się w taki sposób.

– Grażka, robisz z igły widły. – Marta zbywała temat. – No co Ty, przecież nie powiedziała Ci nic obraźliwego.

– Serio? Ciągle ma jakieś zastrzeżenia. A to do źle poukładanych produktów, a to do mojego stroju albo kiepskiej obsługi klientów.

– No ale może coś w tym jest? – zasugerowała nieśmiało Ola, spuszczając wzrok. – Bo wiesz, Magda wspominała, że nie słuchasz jej poleceń i masz je gdzieś…

– No racja – Marta coś sobie przypomniała. – Niedawno kazała Ci przecież umyć podłogę, a Ty zaczęłaś z nią dyskusję, zamiast to po prostu zrobić.

– Bo najpierw gadała, żeby myć na mokro, a za chwilę, że jednak na sucho, bo niby na mokro się nie myje – tłumaczyłam. – No to jak w końcu: mokrym czy suchym mopem? Co byście zrobiły na moim miejscu?

Dziewczyny wymieniły porozumiewawcze spojrzenia, po czym nieznacznie uniosły ramiona. Unikały kontaktu wzrokowego, kierując oczy w różne strony, byle tylko nie patrzeć w moją.

Nikt nie stanął po mojej stronie

– Wydaje mi się, że niepotrzebnie tak przesadzasz – podsumowała Marta. – Wystarczy, że będziesz wsłuchiwać się w to, co przekazuje Ci Magda i postępować zgodnie z jej wskazówkami.

– Bardzo chętnie. Byleby tylko jej instrukcje nie stały ze sobą w sprzeczności!

– Nie podnoś na nas głosu – żachnęła się Ola.

Prawdą jest, że podniosłam ton głosu, ponieważ czułam się przygnębiona tym, że żadna z nich nie starała się wczuć w moją sytuację, a co dopiero stanąć po mojej stronie. Wszystko zaszło tak daleko, że na samą myśl o pójściu do pracy dostawałam ataku paniki. Kompletnie nie miałam pojęcia, co robię dobrze, a co źle. Nie wiedziałam do czego następnego dnia Magda będzie się przyczepiać, po prostu się jej obawiałam.

Koleżanki z pracy patrzyły na mnie z nieufnością i podejrzliwością. Trzymały się ode mnie z daleka. Nie chciały już gadać po robocie, w przebieralni omijały mnie szerokim łukiem, jakbym miała dżumę, a odzywały się tylko wtedy, gdy musiały z racji swoich obowiązków. Fortel Magdy się powiódł. Oddzieliła czarną owcę i jednocześnie kozła ofiarnego od reszty dziewczyn. Byłam zupełnie sama.

– Kiedy wreszcie zrozumiesz, że nie dajesz rady w tej robocie? – zapytała Magda, gdy rozliczałam utarg. – Z dziewczynami też nie umiesz znaleźć wspólnego języka, a na dodatek jeszcze na mnie nawijasz. Jesteś do niczego. Rzuć tę robotę. Tak będzie najlepiej dla wszystkich.

Nie dałam rady. Powiedziałam jej prosto w oczy, co o tym wszystkim myślę.

– Dobra, postawiłaś na swoim. Już mnie nie zobaczysz. Tylko zastanawiam się, na kim się teraz wyżyjesz, kiedy mnie już tu nie będzie? I kiedy wreszcie przełożeni dostrzegą, że rozbiłaś zespół, który do tej pory świetnie się dogadywał?

– Jesteś nieudolna, a do tego bezczelna jak mało kto! Nie pokazuj mi się tu więcej!

– Nawet nie mam takiego zamiaru!

Nie mogłam już tego dłużej znosić. Ciągłych, niczym nieuzasadnionych zaczepek, poleceń, które wzajemnie się wykluczały i wreszcie nękania psychicznego, bo w końcu zdobyłam się na odwagę, aby uczciwie określić, co się dzieje. Może powinnam stanąć do walki, ale brakowało mi sił na kolejną batalię.

Po prostu pragnęłam już nigdy więcej nie widzieć na oczy tej podłej jędzy. Kolejnego dnia złożyłam na biurko wypowiedzenie i poczułam, jak spada mi z serca ogromny ciężar. Wkrótce potem udało mi się znaleźć nowe zajęcie. Z tego, co mi wiadomo, Magda nadal pełni funkcję zastępcy kierownika, ale zespół pracowników mocno się przeobraził. Moje wcześniejsze współpracownice także zrezygnowały z posady. Całkiem niedawno spotkałyśmy się nawet na wspólnej kawie.

– Wiesz, naprawdę nie zamierzałyśmy się angażować – Ola starała się wyjaśnić, ale brzmiało to dość niejasno.

Za to Marta postanowiła być bardziej otwarta: – Zależało nam na tym, żeby pracować bez żadnych problemów. A że tylko do Ciebie się przyczepiała... – urwała i spuściła wzrok.

– Dzięki temu Wy miałyście ten Wasz błogi spokój – dokończyłam jej myśl.

Ani jedno „przepraszam” nie padło z ich ust. No cóż... skończyłam pić kawę i opuściłam to miejsce. Wielka szkoda, że nie stanęły w mojej obronie, że razem nie podjęłyśmy walki. Być może wtedy to Magda musiałaby się pożegnać, a nie my.

Wyciągnęłam istotną lekcję z tej sytuacji: nie można biernie akceptować bycia ofiarą. Gdy znowu będę choćby tylko obserwatorką mobbingu, podniosę alarm na cały zakład pracy. Zgłoszę sprawę każdemu – od kierownictwa, przez dyrekcję, inspekcję pracy, media, aż po sąd – ponieważ takie postępowanie trzeba bezwzględnie zwalczać. Jeżeli ktoś zamierza zdobywać respekt kosztem podległych mu osób lub lekceważy fakt gnębienia jednego pracownika przez drugiego, nie powinien pełnić funkcji przełożonego.

Grażyna, 28 lat

Czytaj także:
„Uciekłam od namolnego szefa na egzotyczne wakacje w Egipcie. Ten drań nawet tam mnie znalazł i obrzydził cały wyjazd”
„Siostra przed ślubem zachowywała się jak rozhisteryzowana księżniczka. Dajcie spokój, to tylko impreza z jedzeniem”
„Facet zdradził mnie na swoim kawalerskim. Zemściłam się, jadąc w podróż poślubną z kimś innym”

Redakcja poleca

REKLAMA